tag:blogger.com,1999:blog-35756849320584896832023-11-16T16:54:41.131+01:00Night Owl by Kanye West - tłumaczenieAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/15067292999042657827noreply@blogger.comBlogger23125tag:blogger.com,1999:blog-3575684932058489683.post-27960160333152905482015-07-27T12:50:00.001+02:002015-07-27T12:50:15.069+02:00Twenty Two<b>Lexie Catalano</b><br />
<br />
Rozwiązałam mojego tygrysa.<br />
<br />
Kiedy zsunęłam opaskę z jego głowy, jego oczy były elektryczne. Dreszcz strachu przeszedł po moim ciele. Kurwa, on był zły?<br />
<br />
- Um... ja... - wymamrotałam, a ręce mi drżały, gdy rozwiązywałam jego kostki. Kostki u nóg pierwsze, u rąk ostatnie. Zastanawiam się, czy powinnam uciec do łazienki.<br />
<br />
Justin nic nie powiedział. Patrzył na mnie palącym spojrzeniem.<br />
<br />
Od miesiąca pragnęłam zobaczyć ciepło w jego oczach, niebezpieczną nieprzewidywalność, którą kochałam. Ale teraz? Teraz czułam obawę, że było to zbyt realne i ekscytujące.<br />
<br />
- Ja... ja planowałam to od jakiegoś czasu - powiedziałam, masując jego kostki. - Mam nadzieję, że było w porządku...<br />
<br />
Boże, Justin wyglądał wyśmienicie. Moje oczy przyczepione były do jego ciała. Jego pierś unosiła się i opadała przez głębokie oddechy, jego chude ramiona były napięte. Chciałam ujeżdżać go znowu i znowu i znowu. Chciałam rozbić swój język na jego rozkosznych sutkach. Wiedziałam, że to doprowadza go do szaleństwa. Wiedziałam, że to powoduje, iż jest twardy.<br />
<br />
- Wow... zrobiłam bałagan? - spojrzałam na jego pachwinę. Mój tyłek nie wyglądał dużo lepiej.<br />
<br />
- Lexie - jego głos był niską grozą.<br />
<br />
- Och dobrze, przepraszam - udałam się do zagłówka łóżka. Bałam się, odkąd rozwiązałam mu ręce. Czy to go zdenerwowało? Kurwa, dlaczego go nie spytałam? Czy on miał zamiar się podnieść i wyjść?<br />
<br />
Uwolniłam jedną jego rękę. Myślałam, że chwyci mnie za gardło, ale on jedynie potarł swój nadgarstek.<br />
<br />
- Ostatnia... - rozwiązałam drugą rękę.<br />
<br />
W mgnieniu oka wciągnął mnie na swoje kolana.<br />
<br />
- Lexie - warknął mi do ucha. Umieścił dwa palce w moim tyłku, na co zawyłam. Próbowałam zabrać jego rękę, ale trzymał ją mocno. - Musisz być bardzo zadowolona z samej siebie. Podoba ci się mój wytrysk w twoim tyłku?<br />
<br />
Jego długie palce poruszyły się aż pisnęłam. Oczywiście, byłam z siebie dumna, że tak go wzięłam.<br />
<br />
- Nie słyszysz, kochanie? Potrzebujesz trzeciego palca w swoim tyłku?<br />
<br />
- Nie! - zadyszałam. - Mm, to znaczy tak...<br />
<br />
Justin zadrżał ze śmiechu. Boże... ten śmiech, który był tak cyniczny i bez tchu, który topił moje serce...<br />
<br />
- No co, Lexie? - jego trzeci palec wylądował w moim tyłku.<br />
<br />
- Nie... już starczy, proszę. I... tak... kocham twój wytrysk w moim tyłku.<br />
<br />
- Och Boże, Lexie - Justin wyjął swoje palce i zaczął mnie masować. Odruchowo go odepchnęłam.<br />
<br />
Wszystko było inaczej. Wszystko. To jak mnie pieścił, tak władczo, z taką satysfakcją...<br />
<br />
Moje serce było zachwycone. Moje oczy mokre. Boże, on wrócił. Justin wrócił.<br />
<br />
- Co za słodka pupa - jęknął, ściskając moje pośladki. - Jesteś dobrą dziewczyną, Lexie. Na tyle dobrą, aby wziął mojego całego kutasa. Boisz się?<br />
<br />
- Tak - ukryłam zakłopotany uśmiech na jego szyi.<br />
<br />
- Mm, mogę się założyć, że zrobisz to dobrze. Sprawiasz, że twardnieję. Chcesz mi pomóc na nowo?<br />
<br />
Nim zorientowałam się co się dzieje, Justin zawiązał opaskę na moich oczach, a moje ręce umieścił z tyłu i związał, przez co spadłam z jego kolan.<br />
<br />
Leżałam w niewygodnej pozycji na materacu, w czasie gdy on gryzł moje sutki.<br />
<br />
- Boże! Justin!<br />
<br />
Jego najciemniejsze pragnienia od miesięcy wyszły na jaw. Był głodny. Nie było w tym żadnej logiki.<br />
<br />
Skręcił i pociągnął moje sutki, przyciskając palec do moich ust. Wiłam się w pościeli, a moje podniecie rosło w górę.<br />
<br />
- Tak? - Justin się zaśmiał. - Jak to jest, Lexie? Właśnie tak?<br />
<br />
Rozszerzył moje nogi i dostał się do mojej kobiecości. Kurwa! Ugryzł moją łechtaczkę i wyciągnął mnie z łóżka.<br />
<br />
Zachwiałam się przed nim.<br />
<br />
- Justin... - dyszałam. - G-gdzie idziemy? - nie odezwał się, a jedynie wyprowadził mnie z sypialni.<br />
<br />
Już przez chwilę myślałam, że będzie pieprzył mnie na balkonie, ale nie. Zaprowadził mnie do pokoju, który pachniał starymi książkami.<br />
<br />
Ach, pokój pisania mojego kochanka.<br />
<br />
Justin przechylił mnie do przodu, a gładkie drewno weszło w kontakt z moimi piersiami.<br />
<br />
- Zostań tak - mruknął i opuścił pokój.<br />
<br />
Wrócił po chwili i chwycił moje biodra, uderzając paskiem o moją pupę.<br />
<br />
- Kurwa! - zawyłam. - Justin!<br />
<br />
Chciałam uciec. Skórzany pasek zostawiał ślady na mojej skórze.<br />
<br />
Jezu Chryste, Justin biczował mnie paskiem. Nie mogłam na tyle szybko zamienić bólu na przyjemność.<br />
<br />
- Potrzebowałaś tego od dłuższego czasu - warknął. - Nie przestanę dopóki go nie weźmiesz. Lexie, kochasz to. I jesteś mokra.<br />
<br />
Zdałam sobie sprawę, że Justin miał rację. Pożądanie sączyło się z mojej kobiecości.<br />
<br />
Boże, ale to bolało! Moje piersi były rozbite na biurku, mój tyłek płonął. Moje ciało oddychało nierówno.<br />
<br />
Mogłam to zrobić.<br />
<br />
- Boże, kochanie - Justin jęknął.<br />
<br />
Oparłam się bezsilnie na biurku. Moja cipka pulsowała i wilgotność spływała po moich udach.<br />
<br />
- Och, Lexie... kurwa, kurwa,<br />
<br />
Słyszałam jak Justin cicho stęka. Boże, on to uwielbiał. Zaczęłam jęczeć i rozłożyłam nogi.<br />
<br />
- Więcej! - dyszałam.<br />
<br />
- Lexie, cholera jasna - syknął. - Boże, jesteś dobra, tak dobra.<br />
<br />
I w pewnym momencie przestał. Jego penis wypełnił mnie całą. Wiedziałam, że tego chciał i dałam mu to. Leżałam nieruchomo na biurku.<br />
<br />
Justin odnalazł moją łechtaczkę i masował ją, podczas pieprzenia mnie. Zabrał mnie na skraj ekstazy. Nie, on wysłał mnie na krawędź. Sprawił, że krzyczałam jego imię.<br />
<br />
Justin eksplodował w moim rozgrzanym ciele.<br />
<br />
Potem wzięliśmy prysznic. Byłam oszołomiona i zaczerwieniona od głowy po stopy.<br />
<br />
Najlepszy seks w moim życiu; na biurku, z opaską. Kto by pomyślał?<br />
<br />
Po prysznicu wytarłam się, a Justina orzechowe oczy krążyły po moim ciele. Mój tygrys... wiecznie mnie obserwujący.<br />
<br />
Gdy poszłam włożyć na siebie spodnie od jogi, Justin uśmiechnął się i pokręcił głową.<br />
<br />
- To - powiedział, wręczając mi krótką sukienkę kości słoniowej, ledwo zakrywającej mój tyłek - Na koniec dnia.<br />
<br />
Zarumieniłam się lekko.<br />
<br />
Justin ubrany był w jasne spodnie. Siedzieliśmy na kanapie jedząc babeczki i śmiejąc się.<br />
<br />
- Hej, nie mogę! - otarł lukier z nosa. Jego oczy pociemniały. Cholera, kochałam ten wyraz twarzy...<br />
<br />
Około pory obiadowej, Justin zniknął w biurze.<br />
<br />
Gdy chciałam sprawdzić co robi, zastałam zamknięte drzwi.<br />
<br />
Dąsałam się chwile stojąc na korytarzu i głaszcząc Laurencego.<br />
<br />
Nie mogłam uwierzyć, że poznałam swojego pisarza.<br />
<br />
Przez kolejne dni poznawałam swojego pisarza ponownie i ponownie. Justin wydawał się, jakby seks był dla niego niesamowity, ale zachowywał spokój.<br />
<br />
- Muszę coś sprawdzić - powtarzał. - Niedługo będę.<br />
<br />
Gdy chciałam go szukać, jego drzwi od biura nadal były zamknięte.<br />
<br />
Jedyne co go wabiło to moje gotowanie.<br />
<br />
- Coś poczułem - mówił, gdy przechodził obok.<br />
<br />
Miałam go na jakieś dziesięć minut podczas obiadu, potem go traciłam.<br />
<br />
Kiedy Justin pisał, spędzałam czas na czytaniu i jodze. Miałam kilka godzin dla siebie. Czas spędzony razem, czas spędzony oddzielnie, czy nie w każdym związku tak jest?<br />
<br />
Choć byłam bardzo ciekawa o czym pisze, wiedziałam, że nie mogę go prześladować.<br />
<br />
Czasami gdy szłam do pracy lub byłam po, Justin z ożywieniem wspominał o pisaniu.<br />
<br />
Kochałam tego słuchać.<br />
<br />
Mój ukochany był pisarzem. Na początku pisarzem, potem moim ukochanym.<br />
<br />
W ostatni piątek listopada zastałam Claudię czekającą w moim biurze,<br />
<br />
Zrzuciłam płaszcz i spojrzałam na zegarek. Uff, byłam na czas.<br />
<br />
- Dobry, Lexie.<br />
<br />
- Panno Wing - uśmiechnęłam się.<br />
<br />
- Potrzebuję cię, abyś przeczytała te rękopisy - położyła dwie, grube koperty na moim biurku. - Miała zrobić to Laura, ale tak wyszło.<br />
<br />
- Jasne, to wszystko?<br />
<br />
- Na teraz - Claudia ruszyła w kierunku drzwi. - Aha, i kiedy z tym skończysz...<br />
<br />
- Hm? - spojrzałam w górę, a ona uśmiechnęła się do mnie. Zabawna Claudia była bardziej przerażająca niż poważna Claudia.<br />
<br />
- Cóż, jeśli będziesz miała czas mam najnowszą ofertę od Jane Doe.<br />
<br />
Moje oczy rozszerzyły się, a ona roześmiała się.<br />
<br />
- Claudia! - jęknęłam.<br />
<br />
Poszła do swojego biura i wróciła ze stosem stron. Wyrwałam je. Nie było wątpliwości w moim umyśle, że Claudia już je sprawdziła, ale nie obchodziło mnie to.<br />
<br />
Odcięłam się od świata i zaczęłam czytać zachłannie.<br />
<br />
To było The Surrogate, oczywiście. Pełen rękopis.<br />
<br />
Czytałam historię, a serce ściskało mi się z żalu.<br />
<br />
Jego ukochana odkryła jego sekret i opuściła go. Czułam jakby Justin w tej prozie. Tylko kilku ludzi pozna prawdę o tej fikcji.<br />
<br />
Jeśli zastanawiałam się co było dla Justina agonią w Genewie, teraz wiedziałam. Dla niego utrata mnie była obecnością.<br />
<br />
To był koniec, ale nie mógł być koniec, bo on nie mógł zapomnieć.<br />
<br />
<i>Nic nie trwa wiecznie i nic się nigdy nie kończy.</i><br />
<br />
Wytarłam łzy spod swoich oczu. Chciałam wrócić już do Justina, ale minęły dopiero dwie godziny pracy. Kurwa.<br />
<br />
Gapiłam się na końcowe linie.<br />
<br />
Wpadłam do biura Claudii, która śmiała się, zanim tam jeszcze dotarłam.<br />
<br />
- Dobra Lexie, co myślisz?<br />
<br />
- Myślę, że jest kutasem! I nienawidzę fikcji literackiej! - rzuciłam w nią rękopisem.<br />
<br />
Claudia mrugnęła.<br />
<br />
- Cóż... nie wiedziałam, że twoja opinia będzie taka jednoznaczna.<br />
<br />
- Przepraszam, ja...<br />
<br />
- W porządku. Spojrzenie na Justina świat jest ciemnością. Ale wiesz to, prawda?<br />
<br />
Złożyłam ręce i zaczęłam myśleć obiektywnie. Claudia miała rację. Kochałam fikcje Justina... kiedy nie kochałam Justina.<br />
<br />
Teraz?<br />
<br />
Teraz widywałam go codziennie. Justin w kapciach, Justin po seksie, Justin krzątający się w kuchni...<br />
<br />
Jego słowa...<br />
<br />
- Claudia, ja...<br />
<br />
- Idź - powiedziała. Skinęłam do niej głową.<br />
<br />
- Mam... mam zamiar wziąć wcześniejszy lunch,<br />
<br />
- Zrób sobie dzień wolny.<br />
<br />
Chciałam ją przytulić, ale nie ma mowy.<br />
<br />
Udałam się do domu.<br />
<br />
Justin siedział w swoim biurze, oczywiście. Drzwi były otwarte.<br />
<br />
- Hej Lexie - wstał od biurka. - Co myślisz? Dałem Claudii...<br />
<br />
- Wiem - powiedziałam. Schowałam twarz w jego ramię. - Justin, to jest za smutne...<br />
<br />
Zaśmiał się i przytulił mnie.<br />
<br />
- Ale Lexie, wiesz, że myślę...<br />
<br />
- Wiem! Wiem, że myślisz, że życie jest smutne - cofnęłam się na tyle, aby zobaczyć wyraz jego twarzy. - Ale czy ty jesteś szczęśliwy?<br />
<br />
Uniósł brwi.<br />
<br />
- Oczywiście, że jestem. Jak możesz mnie o to pytać?<br />
<br />
- Nie wiem. Twoja pisanie, ta historia... - zarumieniłam się.<br />
<br />
- Lexie - podniósł mój podbródek. Pogłaskał mnie po policzku i przejechał dłonią po włosach. - Mam ciebie. Jestem bardziej niż szczęśliwy niż jakikolwiek człowiek.<br />
<br />
- To wszystko, co chciałam usłyszeć - wyszeptałam. - Każdego dnia.<br />
<br />
- Och, nagle ma wymagania.<br />
<br />
Justin zaśmiał się i klepnął mój tyłek. Krzyknęłam lekko i roześmiałam się.<br />
<br />
Położyłam głowę w jego pierś i dostrzegłam na biurku otwarty notebook.<br />
<br />
- Zaczynasz coś nowego?<br />
<br />
- Mm.<br />
<br />
- Co to jest?<br />
<br />
- Nasza historia - powiedział. Pochylił się i spojrzał na mnie uważnie.<br />
<br />
- Nasza historia? - zmarszczyłam brwi. Nie mogłam znieść nawet The Surrogate. Wiedziałam, że nie zniosę nas w historii Justina.<br />
<br />
- To miłosna opowieść, Lexie.<br />
<br />
- Jak się skończy?<br />
<br />
Uniósł mnie, a zarazem moją krótką sukienkę. Owinęłam nogi wokół jego talii.<br />
<br />
- Nigdy się nie skończy - powiedział i wyniósł mnie z biura.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhu2EolBot2IEmn_ZW-ETs_rkBZnVO_iIPlpfrYbjTmBu3jkbBAg2q0rZjHs_iiEYbvYhZM6n0luN2f9B1skaUc9SzD7zQJa8fj8kyXMmCWpHnJtIqY4cF8c8KVPjVLbPIiHTeGUWz8hnw/s1600/Bez+nazwy+1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhu2EolBot2IEmn_ZW-ETs_rkBZnVO_iIPlpfrYbjTmBu3jkbBAg2q0rZjHs_iiEYbvYhZM6n0luN2f9B1skaUc9SzD7zQJa8fj8kyXMmCWpHnJtIqY4cF8c8KVPjVLbPIiHTeGUWz8hnw/s1600/Bez+nazwy+1.png" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
No i mamy koniec przygód Lexie i Justina.</div>
<div style="text-align: center;">
Szczerze powiedziawszy myślałam, że autorka zakończy to w jakiś inny sposób, ale niestety całe te opowiadanie było popaprane (w pozytywny sposób), więc nie jestem zaskoczona.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Dziękuję za blisko 80 tysięcy wejść od grudnia oraz za ponad 450 komentarzy. To pierwsze opowiadanie, które kończę (chociaż to jedynie tłumaczyłam). </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Prosiłabym, aby każdy kto przeczyta ten ostatni rozdział pozostawił po sobie krótki komentarz, nawet kropkę. Byłoby mi bardzo miło i żegnam się z wami na Night Owl. Przypominam jednak, że zaczęłam tłumaczyć nowe, ciekawe opowiadanie.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">"21-letniej Ashlyn mówiono, że praca jako striptizerka i towarzyszka może przynieść jej prawdziwe kłopoty. I kiedy te kłopoty faktycznie nadeszły, lokalny gangster Justin Bieber jest do niej wysłany przez los. Ale czy bycie z nim nie jest dla niej większym problemem niż zanim go znała? "</span></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><b><a href="http://escort-tlumaczenie.blogspot.com/">ESCORT</a></b></span></i></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15067292999042657827noreply@blogger.com32tag:blogger.com,1999:blog-3575684932058489683.post-78093202997013507802015-07-06T16:39:00.000+02:002015-07-06T16:39:43.499+02:00Twenty One<b>Lexie Catalano</b><br />
<b><br /></b>
Nate zatrzymał mnie, gdy byłam w drodze do piwnicy.<br />
<br />
- Lexie. Nie jestem pewien czy będziemy mogli porozmawiać. No wiesz, bez Justina obok - machnął ręką i zaśmiał się.<br />
<br />
Przez ostatnie pięć dni doszłam do wniosku, że Nate testował to czy jestem dobra dla jego brata. Przypadkowe rozmowy o pracy lub interesach schodziły do Justina, po których Nate był zdystansowany i zamyślony.<br />
<br />
Gdy sprzątaliśmy jego mieszkanie, Nate od czasu do czasu mówił "Taki właśnie jest Justin". Jego ton głosu był zawsze taki sam. Bezkompromisowy, prawie dumny.<br />
<br />
Nate nie zdawał sobie sprawy, że jestem już w tym wszystkim.<br />
<br />
Potem, gdy Justin nie chciał widywać mnie w szpitalu, Nate się zmienił.<br />
<br />
Zaczął mówić otwarcie o uzależnieniach Justina.<br />
<br />
Dowiedziałam się, że miał płukanie żołądka wiele razy wcześniej. Bywał w szpitalach i na rehabilitacji. Miał również sprawy w sądzie za posiadanie narkotyków, bójki i jazdę pod wpływem.<br />
<br />
Nate opowiadał mi wiele na jego temat. Zabawne historie. Straszne historie. Zrozumiałam, że Nate kocha Justina niesamowicie, a więc mieliśmy coś wspólnego.<br />
<br />
Zatrzymałam się z ręką na klamce do piwnicy.<br />
<br />
- Jasne - powiedziałam. - Co słychać?<br />
<br />
Spędziłam ostatnie trzydzieści minut na rozmowie z siostrzenicą Justina, a następnie żoną Nate'a. Chciałam już dostać się do Justina.<br />
<br />
- Och, nic szczególnego - Nate poluźnił kołnierzyk. - Widziałem go przechodzącego przez to. Ważne jest, aby brał lekarstwa.<br />
<br />
- Wiem, Upewnię się, że będzie je brał.<br />
<br />
- To nie będzie takie łatwe, Lexie. Potrzeba czasu, aby sobie z tym poradzić.<br />
<br />
- Z piciem? - zmarszczyłam brwi. Nie chciałam wysyłać Justina na odwyk.<br />
<br />
- Och nie. To za bardzo sytuacyjne.<br />
<br />
Bardzo sytuacyjne. Bardzo moja wina.<br />
<br />
- Mam na myśli to, że przez jakiś czas nie będzie taki, jaki był kiedyś. Myślę, że już to zauważyłaś.<br />
<br />
Skinęłam głową.<br />
<br />
- Ale nie jest też nieodpowiedzialny - Nate kontynuował. - Załatwię wam dwa bilety na jutro o ile nie jest to za wcześnie - skrzywił się. - Zrobiłaś bardzo wiele, Lexie. Więcej niż myślałem, że zrobisz. Chciałbym, aby skończyło się to wszystko szczęśliwie. Chciałbym zrobić coś dla niego.<br />
<br />
Nate wpatrywał się w okno. Popołudniowe światło ogrzewało jego twarz. Patrząc na niego wiedziałam, że miał na myśli to, co powiedział. Zrobi wszystko dla Justina.<br />
<br />
I wiedziałam, że Justin to docenia.<br />
<br />
Nikt nie mógł go kochać bardziej niż ja. Należał do mnie.<br />
<br />
- Jutro będzie doskonale - powiedziałam. - Im szybciej wrócimy do naszego życia, tym lepiej.<br />
<br />
- Uważam tak samo, Lexie. Postaram się o te bilety. Dziękuję ci raz jeszcze.<br />
<br />
Nate cmoknął mnie w policzek. Był to nic nie znaczący pocałunek, ale mogłam sobie wyobrazić minę zazdrosnego Justina. Uderzyłby w dach, gdyby to zobaczył.<br />
<br />
Zamknęłam drzwi od piwnicy za sobą.<br />
<br />
Spodziewałam się zastać Justina śpiącego, ale usłyszałam prysznic. Nasze walizki stały w sypialni. Zaczęłam krążyć po dywanie.<br />
<br />
Valerie wydawała się miła, ale miała okropny gust jeśli chodzi o dekoracje. Zmieniła ten dom w domek dla lalek.<br />
<br />
Weszłam do kuchni. Były napoje gazowane, owoce, kanapki i jakieś rzeczy w lodówce. Justin pewnie jest głodny, powinnam coś przygotować? Mam go zmusić do jedzenia? Boże, nie miałam pojęcia co robić.<br />
<br />
Zaczęłam się rozbierać i kłaść swoje dżinsy i sweter na walizkę. Chwiejnym ruchem zdjęłam swoją bieliznę. Nie potrzebowałam prysznica, miałam go rano. Potrzebowałam Justina.<br />
<br />
Weszłam do łazienki, która wypełniona była parą.<br />
<br />
Dostałam zawrotu głowy. Łazienka wyglądała jak pokój księżniczki. Dywany były bujne, ręczniki puszyste i ogromne. Pełno płynów i perfum.<br />
<br />
Zamknęłam głośno drzwi, by dać znać o swojej obecności. Gdy odsunęłam zasłonę prysznicową dostrzegłam Justina stojącego pod wodą, patrzącego martwo w jeden punkt. Nasze oczy spotkały się.<br />
<br />
<i>Przez jakiś czas nie będzie taki, jaki był kiedyś.</i><br />
<br />
Weszłam pod prysznic.<br />
<br />
- Myślę, że oboje lubimy gorący prysznic - wyszeptałam blisko jego ucha.<br />
<br />
Skrzywił się i odwrócił wzrok.<br />
<br />
Nie potrzebuję, aby ktokolwiek mówił mi, że Justin jest upokorzony.<br />
<br />
Ja także nie musiałam nikomu mówić, że był szczęśliwy, gdy mnie zobaczył. Mimo grymasu na jego twarzy mogłam poczuć jak dotyka mojej nogi. Otarłam się o niego i spojrzałam.<br />
<br />
Między nami było pragnienie i poczucie winy. Wzięłam jego dłoń i poprowadziłam ją do swojej piersi. Ścisnął ją i cicho jęknął.<br />
<br />
Boże... ten dotyk. Czy on wiedział co mi robi?<br />
<br />
- Justin, dotknij mnie, proszę. Byłam zdesperowana bez ciebie.<br />
<br />
Moja ręka pożerała jego ciało. Skrzywiłam się, gdy poczułam jego kości.<br />
<br />
Chcąc dać mu przyjemności, wylałam szampon na dłonie i zaczęłam wcierać go w jego włosy.<br />
<br />
Powoli Justin zaczął mnie dotykać.<br />
<br />
Był ostrożny podczas gdy pieścił moje ramiona, biodra i boki. Patrzył na swoje dłonie, nie w moje oczy. Jego męskość twardniała między nami. Gdy go dotknęłam, on złapał moje piersi.<br />
<br />
Uniósł je i zaczął krążyć językiem wokół moich sutków. Dotykał mnie tak, jak gdyby nie robił tego wcześniej.<br />
<br />
Jego palce dotykały mojego centrum. Zaczął wchodzić we mnie palcem. Boże, nigdy nie byłam w stanie znieść tych powolnych tortur.<br />
<br />
<b>Justin Bieber </b><br />
<b><br /></b>Claudia oczywiście mnie tu znalazła, jakżeby inaczej.<br />
<br />
- Justin - spojrzała na mnie pytająco. - Jak cudownie cię widzieć.<br />
<br />
- Mm. Cześć Claud - poprawiłem swój rękaw.<br />
<br />
- Czy ty... - rozejrzała się po pustym holu. - Chciałeś się ze mną zobaczyć?<br />
<br />
- Nie, po prostu siedzę.<br />
<br />
- Ach - zamrugała i pokiwała głową.<br />
<br />
Boże, odejdź stąd Claudia. Odliczałem w głowie sekundy aż spyta mnie o moje pisanie.<br />
<br />
- Cóż, wspaniale widzieć cię ponownie - ścisnęła moje ramię, a ja zacząłem nienawidzić tego gestu.<br />
<br />
Jakby spotkanie z Claudią było niczym, w holu pojawiła się jakaś grupa wycieczkowa. Byli to jacyś studenci.<br />
<br />
Podszedłem bliżej ściany.<br />
<br />
Głos przewodnika zaczął mówić monotonnie.<br />
<br />
- The Granite Wing Agency to jeden z zabytków literackich w Denver. Został wybudowany...<br />
<br />
- O mój Boże! - usłyszałem jakąś studentkę z entuzjazmem. Młoda kobieta praktycznie weszła na moje nogi. - Czy ty? Mój Boże! Czy możesz.... o Boże! To J. Whisp!<br />
<br />
Wycieczka zatrzymała się i patrzyła na mnie jak piania na ofiarę. Byłem na Librium i Xanax.<br />
<br />
J. Whisp J. Whisp J. Whisp. To jedyne co mogłem usłyszeć.<br />
<br />
Te małe dupki chyba nie wiedzą jaką odrazą jest dla mnie teraz ten pseudonim. Nigdy nie chciałem o tym już słyszeć. Przypomina mi to utratę Lexie, a to tylko sprawia jakbym miał stracić ją na nowo.<br />
<br />
- Proszę - wymamrotałem.<br />
<br />
Nawet przewodnik zwrócił na mnie uwagę.<br />
<br />
- Zostaw go w spokoju! - głos Lexie rozległ się po holu.<br />
<br />
Lexie przebrnęła przez wycieczkę, wymijając tą młodą dziewczynę i rzuciła mi się na szyję.<br />
<br />
- Kochanie, chodź.<br />
<br />
Wyprowadziła mnie z budynku.<br />
<br />
Lexie była ostrożna i nigdy nie pytała mnie o pisanie, choć czasami widziałem jak przeglądała moje strony. Pewnie myśli, że piszę na komputerze. Niech tak myśli.<br />
<br />
Oglądaliśmy razem filmy, mój ulubiony i jej zarazem - Legends of the Fall, Wonder Boys, Good Will Hunting.<br />
<br />
Czytaliśmy sobie nawzajem.<br />
<br />
Lexie próbowała mnie nawet nauczyć gotować. Nie wyszedł mi nawet schabowy.<br />
<br />
Do tego nadal czułem się winny. Nie wiem.<br />
<br />
Czekałem aż wszystko wróci na swoje miejsce, ale nie działo się to.<br />
<br />
Lexie nie powiedziała nawet słowa, ale walczyła, by mnie zainspirować. Chodziła po mieszkaniu w niczym innym jak w staniku i stringach. Sprzątała w spódniczkach, bez majtek, schylając się przy każdej okazji. Nago również spała. Każdego ranka budziłem się twardy dociśnięty do jej skóry.<br />
<br />
Boże, byłem szczęściarzem.<br />
<br />
I kurwa, byłem nieszczęśliwy.<br />
<br />
Gdy Lexie wyszła do pracy zabrała ode mnie całe szczęście.<br />
<br />
Obudziłem się w sobotę w pustym mieszkaniu.<br />
<br />
Opanowała mnie lekka panika.<br />
<br />
- Gdzie Lexie? - spytałem Laurencego.<br />
<br />
Próbowałem do niej zadzwonić, ale włączała się poczta.<br />
<br />
Założyłem szlafrok i wyszedłem na balkon, by oglądać ulice. Listopadowe słońce było zwodnicze.<br />
<br />
Stałem tam do południa, aż w końcu ujrzałem idącą Lexie z koszykiem. Zauważyła mnie na balkonie i pomachała.<br />
<br />
- Wejdź do środka! - zaśmiała się, niosąc dwie torby. - Jest zimno.<br />
<br />
Wszedłem do środka i czekałem na nią na podeście. Pocałowała mnie w usta.<br />
<br />
- Cześć - powiedziałem między pocałunkiem.<br />
<br />
Zaśmiała się, gdy chciałem popchnąć ją na ścianę.<br />
<br />
- W środku! - sapnęła, uciekając ode mnie. Poszedłem za nią do mieszkania, zdejmując jej płaszcz.<br />
<br />
- Dzwoniłem, gdzie byłaś?<br />
<br />
- Robiłam tajne zakupy - poszła do sypialni i wróciła tylko z jedną torbą. Miała wyśmienite babeczki, pokryte pudrem i wyglądające trochę jak tort. Uśmiechnąłem się, gdy wręczyła mi jedną.<br />
<br />
- Witaj z powrotem, Justin - wyszeptała.<br />
<br />
Mrugnąłem, nie mogąc odpowiedzieć niczego. To był moment, kiedy jej słowa wtargnęły do mojego umysłu.<br />
<br />
<i>Witaj z powrotem, Justin</i><br />
<br />
Lexie objęła moją twarz dłońmi i pocałowała mnie z utęsknieniem. Nie patrząc, położyłem swoją babeczkę na ladę i przyciągnąłem ją bliżej siebie.<br />
<br />
- Masz racje - mruknąłem, całując ją po szyi. Zdjęła szlafrok z moich ramion. Lexie miała na sobie opinającą sukienkę ala sweter, do tego leginsy. Strój tylko uwydatniał jej piękne ciało.<br />
<br />
- Mam dla ciebie inny prezent - wzięła moją dłoń i pociągnęła w stronę sypialni. Obserwowałem jak jej tyłek kołysze się na boki.<br />
<br />
Wiedziałem, że zrobi mi dzisiaj najlepszego loda na świecie.<br />
<br />
Dopóki nie zobaczyłem drugiej torby.<br />
<br />
Spojrzała na mnie niepewnie.<br />
<br />
- Możesz zdjąć swoje bokserki?<br />
<br />
- Um... tak - zsunąłem je z siebie. Nagle wszystko stałe się niewygodne. Lexie była w pełni ubrana, a ja stałem półtwardy.<br />
<br />
Walczyła z opakowaniem, aż w końcu wyciągnęła jakąś opaskę. Och. Lexie i ja nie próbowaliśmy niczego perwersyjnego od... czterech miesięcy, kiedy przywiązałem ją do łóżka. Myśli, że zrobię to ponownie? Mógłbym?<br />
<br />
- Widzę to - powiedziałem, śmiejąc się nerwowo.<br />
<br />
- Tak? - w jej oczach był promyk. Ustała za mną, kazała zamknąć mi oczy, a potem założyła mi opaskę.<br />
<br />
- Dobra, może nie widzę - zaśmiałem się. Robienie loda z zamkniętymi oczami. Na pewno to dostanę.<br />
<br />
Lexie poprowadziła mnie do łóżka, gdzie położyłem się na plecach. Mój kutas drżał w oczekiwaniu. Boże, chciałem poczuć jej gorący język przy moim penisie.<br />
<br />
Gdybym tylko mógł to powiedzieć.<br />
<br />
Słyszałem jak ubrania Lexie spadają na ziemię. Moje fantazje zaczynały bzikować. Czułem zapach jej perfum i kilka naszych świec. Powietrze robiło się coraz bardziej gorące.<br />
<br />
- Wyglądasz tak dobrze - zamruczała. Wspięła się na mnie i westchnęła na kontakt z moją skórą.<br />
<br />
- Och, naprawdę? - zaśmiałem się, gdy zaczęła przywiązywać mnie do łóżka.<br />
<br />
- Tak, naprawdę - jej piersi dotykały mojej twarzy. Na ślepo chciałem ugryźć jej sutka.<br />
<br />
- Jeszcze nie - wyszeptała, podnosząc się. Kurwa...<br />
<br />
Przywiązała mnie z każdej strony. Przełknąłem ślinę starając się poruszyć. Cholera, Lexie robi dobre węzy. Nie mogłem się poruszyć.<br />
<br />
Żadna kochanka mnie wcześniej nie związała. Zawsze robiłem to ja.<br />
<br />
Lexie usiadła okrakiem na mój tors.<br />
<br />
- Masz ochotę mnie possać, Justin? Chcesz spróbować mojej skóry?<br />
<br />
- Mm...<br />
<br />
- Musisz mi powiedzieć czego dokładnie chcesz.<br />
<br />
- Twoich piersi.<br />
<br />
Czułem jak Lexie unosi się nad moją twarzą. Jej sztywny sutek dotknął moich ust, ale gdy chciałem go possać, odsunęła się.<br />
<br />
- Proszę - wyszeptałem i chciałem użyć swoich rąk, ale nie mogłem.<br />
<br />
- Prosisz o co?<br />
<br />
- Pozwól mi possać twoje sutki... chodź.<br />
<br />
Dostałem swoją nagrodę w postaci jej sutkach w moich ustach. Dyszałem, czując jak mój fiut staje się coraz bardziej twardy. Ssałem łapczywie jej piersi, gryzłem i szarpałem.<br />
<br />
Szalona dziewczyna.<br />
<br />
- Drugi - szepnąłem. - Daj mi drugiego.<br />
<br />
Dała mi to czego chciałem, a ja owinąłem swój język wokół drugiej brodawki.<br />
<br />
- Dobrze, wystarczy - odsunęła się ode mnie, a ja odwróciłem głowę, ale wiedziałem tylko ciemność.<br />
<br />
Materac poruszył się.<br />
<br />
Nagle jej kobiecość była nad moimi ustami, dusząc mnie.<br />
<br />
- Mm - jęknąłem.<br />
<br />
Ona smakuje jak pragnienie, była gorąca i nienasycona.<br />
<br />
- O Boże, Justin - wydyszała. Wyobraziłem sobie ją siedzącą na mnie okrakiem, jej cipka odpoczywająca na mojej twarzy. Jej palce dotykały moich sutków.<br />
<br />
- Dotknij mnie!<br />
<br />
Jej palce owinęły się na moim fiucie. Chciałem popchnąć go do jej ust, ale nie byłem w stanie.<br />
<br />
- Czego chcesz? - uniosła swoją kobiecość z mojej twarzy.<br />
<br />
- Mój kutas. Ssij go, Lexie.<br />
<br />
Owinęła go swoim językiem.<br />
<br />
- Och Boże, proszę - wyszeptałem. - Ssij go, proszę<br />
<br />
Mówiłem coś źle? Chciałem wyrwać swoje dłonie, ale bezradnie.<br />
<br />
Lexie zachichotała i zeszła ze mnie. Zostawiła mnie zdyszanego na łóżku. Jasna cholera. Lizałem swoje usta i czułem jej piżmową słodycz.<br />
<br />
- Po prostu chcę, abyś był gotowy - mruknęła. - Nie chcę się z tobą droczyć, ale chcę, być był twardy. Jesteś gotowy?<br />
<br />
- Kurwa, tak - wydyszałem. Jak ja teraz cholera wyglądałem? Byłem gotowy na wszystko. Jej usta, jej cipkę... potrzebowałem jej na swoim penisie.<br />
<br />
Usłyszałem jakiś nieokreślony szelest. Zimna ręka chwyciła mojego kutasa. Syknąłem, stając się bardziej napięty. Lexie zaczęła mnie głaskać, wmasowując we mnie dużą ilość lubrykanta.<br />
<br />
- Kochanie, to...<br />
<br />
- Shh - Lexie dotknęła moich ust palcem.<br />
<br />
Wspięła się na mnie na nowo. Mój śliski kutas poruszał się obok jej wejścia, aż zatrzymała się przy odbycie. Zgiąłem swoje kolana chcąc nakierować go w stronę jej cipki, ale ona trzymała go nieruchomo przy swoim tyłku.<br />
<br />
- Co... co ty robisz?<br />
<br />
Odpowiedzią Lexie był długi, niski jęk. Drżałem ze swoich ograniczeń. Mój Boże... chciała, abym pieprzył ją w tyłek.<br />
<br />
- O kurwa - jęknąłem, a mój oddech przyśpieszył. - Och... och.<br />
<br />
Na raz, mój członek wylądował w jej tyłku. Krzyczała, a ja miotałem się bezradnie. Czułem się tak dobrze, że to prawie bolało. Moje serce bębniło mi w klatce piersiowej.<br />
<br />
- Więcej - zabłagałem.<br />
<br />
- Więcej czego? - jej głos był napięty. - Powiedz mi. Powiedz mi wszystko. Nigdy mi nie zaprzeczaj, Justin.<br />
<br />
<i>Nigdy mi nie zaprzeczaj.</i><br />
<br />
Powiedziałem jej to miesiące temu.<br />
<br />
- Twój tyłek... - warknąłem. - Mm... wejdź na mojego kutasa.<br />
<br />
- Boże, Justin...<br />
<br />
Lexie obniżyła się. Nie mogłem zrobić nic, tylko czekać i czekać. Nie mogłem odmówić temu erotyzmowi teraz. Pieprzyłem jej tyłek po raz pierwszy.<br />
<br />
- Kurwa, Boże - jęknąłem. - Twój ciasny tyłek, chcesz mojego fiuta wewnątrz siebie?<br />
<br />
- Tak - szepnęła.<br />
<br />
W końcu Lexie siedziała na mnie z moim penisem głęboko w sobie.<br />
<br />
- Wygodnie? - wydyszałem. - Lexie, ty moja piękna dziwko.<br />
<br />
- Czuję się wypełniona.<br />
<br />
- W-właśnie tak - warknąłem. - Teraz ujeżdżaj mojego penisa.<br />
<br />
Zaczęła szaleć na moim kutasie, a jej tyłek sprawiał, że byłem bardziej twardy.<br />
<br />
- Kurwa! - zawyłem. Chciałem dotknąć jej piersi. Chciałem dać jej klapsa w tyłek.<br />
<br />
Słyszałem jedynie odgłos ocierającej się wazeliny.<br />
<br />
- Szybciej, kurwa - dyszałem. - Spraw... spraw, bym doszedł. Słuchaj swojego tyłka, Lexie.<br />
<br />
- O mój Boże, o mój Boże - jej tempo stałe się szalenie szybkie. Zaczęła dodatkowo masować moje jądra.<br />
<br />
- Lexie, dochodzę - jęknąłem. - Boże, Lexie...<br />
<br />
Zacząłem szarpać się niczym zwierzę. Dopomóż mi Boże, abym uwolnił swoje ciało.<br />
<br />
- Rozwiąż mnie... teraz - warknąłem.<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhu2EolBot2IEmn_ZW-ETs_rkBZnVO_iIPlpfrYbjTmBu3jkbBAg2q0rZjHs_iiEYbvYhZM6n0luN2f9B1skaUc9SzD7zQJa8fj8kyXMmCWpHnJtIqY4cF8c8KVPjVLbPIiHTeGUWz8hnw/s1600/Bez+nazwy+1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhu2EolBot2IEmn_ZW-ETs_rkBZnVO_iIPlpfrYbjTmBu3jkbBAg2q0rZjHs_iiEYbvYhZM6n0luN2f9B1skaUc9SzD7zQJa8fj8kyXMmCWpHnJtIqY4cF8c8KVPjVLbPIiHTeGUWz8hnw/s1600/Bez+nazwy+1.png" /></a></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Dawno już nie było rozdziału +18, a więc proszę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
To przedostatni rozdział, także liczba komentarzy zdecyduje kiedy pojawi się ostatni.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">"21-letniej Ashlyn mówiono, że praca jako striptizerka i towarzyszka może przynieść jej prawdziwe kłopoty. I kiedy te kłopoty faktycznie nadeszły, lokalny gangster Justin Bieber jest do niej wysłany przez los. Ale czy bycie z nim nie jest dla niej większym problemem niż zanim go znała? "</span></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><b><a href="http://escort-tlumaczenie.blogspot.com/">ESCORT</a></b></span></i></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15067292999042657827noreply@blogger.com31tag:blogger.com,1999:blog-3575684932058489683.post-90296996713454001292015-06-28T14:47:00.000+02:002015-06-28T14:52:02.569+02:00Twenty<b>Justin Bieber</b><br />
<br />
Nate położył pluszowego manatowca* na mojej klatce piersiowej, którego niechętnie dotknąłem.<br />
<br />
Był aksamitnie miękki i miał plastikowe, czarne oczy. Pogłaskałem go.<br />
<br />
- Wypchane zwierzęta - uśmiechnąłem się. - Co ona myśli, że jestem dzieckiem?<br />
<br />
Nate wzruszył ramionami.<br />
<br />
- Nie powinien tego mówić, ale odwaliłeś kawał dobrej roboty z udawaniem.<br />
<br />
Nate był bardziej opryskliwy niż zazwyczaj. On nigdy taki nie był. Przytuliłem pluszaka do piersi.<br />
<br />
- Jaki jest kurwa twój problem? Zachowujesz się jak gówno cały tydzień. Leżę w szpitalnym łóżku, wrzuć trochę na luz.<br />
<br />
Nate spoczął na łóżku obok mnie i splótł swoje palce. Spojrzał na moje śmieszne śniadanie.<br />
<br />
- Chciałbym wiedzieć w jaki sposób masz się zamiar stąd wydostać nie jedząc<br />
<br />
- Nie mam apetytu. Wygoogluj sobie, to dość częsty objaw.<br />
<br />
Nate westchnął przez nos. Zamknął oczy i odchylił się na krześle. Przewróciłem na niego oczami.<br />
<br />
- Wiesz - zacząłem. - Możesz po prostu przysłać tu niespodziewanie Lexie, a ona mnie nakarmi. Czy to nie brzmi upokarzająco?<br />
<br />
- Nie myśl, że nie próbowałem, Justin. Niestety, ale była zbyt zdruzgotana, gdy powiedziałem jej o tym, że nie chcesz jej widzieć, że byłoby śmiesznie gdybym ją teraz o to poprosił.<br />
<br />
- Nie chcę żeby ona oglądała mnie. To pierdolona różnica.<br />
<br />
- Oh więc jej to powiedz! - Nate wstał i zaczął krążyć. Nigdy nie widziałem go tak wzburzonego. Zawsze był spokojny. - Poza tym i tak odwaliła kawał brudnej roboty za mnie.<br />
<br />
Brudnej roboty. Zabolało.<br />
<br />
- Zobaczę ją, gdy stąd wyjdę - wymamrotałem. - Kiedy wydostanę się z tego gówna, ogolę i będę bardziej przypominał siebie.<br />
<br />
- Jesteś żałosny. Jestem pewien, że widziała cię w gorszych sytuacjach.<br />
<br />
Wymieniliśmy się spojrzeniami. Mój brat był pieprzonym dupkiem. W garniturze i po świeżym prysznicu na pewno miał przewagę.<br />
<br />
- Nie miałem innego wyboru Justin i wiesz co? Pracowała. Jest mi teraz jedynie przykro, że wciągnąłem w to tą biedną dziewczynę. Wymierzyłeś w nią pistoletem ty szalony sukinsynie!<br />
<br />
Skrzywiłem się. Mm, więc Lexie opowiedziała mu o pistolecie.<br />
<br />
- Tak, powiedziała mi o tym - powiedział. - I zanim zapytasz, mam tę broń. Nie dostaniesz jej z powrotem.<br />
<br />
- Ona jest tutaj?<br />
<br />
- Och oczywiście, jak cały czas. Siedzi w holu jak jakaś sierota - Nate dotknął palcem mojego manatowca.<br />
<br />
- Nie dotykaj jej! - powiedziałem.<br />
<br />
- Przepraszam? - jego oczy powiększyły się.<br />
<br />
- Co wy w ogóle robiliście?<br />
<br />
- Sprzątaliśmy twój syf. Dbaliśmy o królika. Pakowaliśmy twoje rzeczy.<br />
<br />
Kiwnąłem głową. Tak, mój pobyt tutaj dobiegł końca. Jadę do domu... ale jakiego? Do domu wujka czy domu w Denver? A może Nate wysłał mnie na odwyk? Czułem się dziwnie w tej sprawie.<br />
<br />
W rzeczywistości nie mogłem myśleć o niczym innym niż Lexie. Ale myśli o nią napawały mnie wstydem i poczuciem winy.<br />
<br />
- Mogę odejść? - spytałem.<br />
<br />
- Zjedz śniadanie.<br />
<br />
Tylko Nate mógł mówić do mnie w ten sposób. Tylko on powodował, że czułem się jak dziecko.<br />
<br />
Zacząłem grzebać w omlecie, którego zamówiłem. Myślałem o Lexie w holu, o czekającym Nate'cie. Czekają na mnie. Minęło pięć dni odkąd trafiłem do szpitala. Miałem swój własny pokój i swoją pielęgniarkę.<br />
<br />
Mój omlet był zimny i jak guma. Wziąłem tylko parę kawałków i spojrzałem na Nate'a.<br />
<br />
Nie chciałem wyglądać żałośnie, ale taki byłem.<br />
<br />
- Och Boże, Justin - podszedł do mnie i chwycił tył mojej szyi, przyciskając swoje czoło do mojego. Pachniał wodą kolońską i jesienią. Mój starszy brat. Zamknąłem oczy, aby pozbyć się łez.<br />
<br />
- Dlaczego jestem taki popierdolony? - szepnąłem.<br />
<br />
- Hej mały, nie jesteś - pogładził moją szyję. - Kocham cię kolego, twój braciszek cię kocha.<br />
<br />
Moje gardło zacisnęło się. Czy on próbuje doprowadzić mnie do łez?<br />
<br />
- I Lexie cię kocha, Justin. Naprawdę cię kocha, nie widzisz tego?<br />
<br />
Wyprostował się i odwrócił nagle. Przysunął dłoń do twarzy.<br />
<br />
- Zabieramy cię dzisiaj do domu - odchrząknął i zapanował nad swoim głosem. - Musisz zjeść tylko śniadanie, pokaż, że wracasz do zdrowych. Lekarz cię zbada, psychiatra również. Bądź miły, dobra?<br />
<br />
- Obiecuję. Będę.<br />
<br />
- Dobra kolego. Idę wypełnić resztę formalności. Przyniosłem ci jakieś ubrania.<br />
<br />
Myślałem o ubraniach z mojej chatki. Nie miałem ich wiele, nie myślałem o swoim wyglądzie wtedy. A teraz? Teraz będę oglądał Lexie.<br />
<br />
- Ciepłe ubrania? - spytałem.<br />
<br />
Nate był przy drzwiach, musiał usłyszeć niepokój w moim głosie.<br />
<br />
- Kilka rzeczy jest moich - uśmiechnął się. - I są ciepłe.<br />
<br />
Mój lekarz był młodym Hindusem. Widziałem go raz, może dwa razy dziennie. Nazywał mnie pan Bieber i był naprawdę miły.<br />
<br />
- Zjadł pan swoje śniadanie, panie Bieber. To już coś.<br />
<br />
Uśmiechnąłem się i skinąłem głową. To prawda. Zjadłem całego omleta, jakieś owoce, wypiłem sok pomarańczowy i zjadłem tosty.<br />
<br />
Dr Parikh słuchał bicia mojego serca i patrzył w moje oczy.<br />
<br />
- Panie Bieber, musi pan nadal brać Librium przez minimum tydzień. Przepiszę ci nową dawkę. Będziesz miewał drgawki, jeśli nie będziesz tego zażywał. Nie wolno ci pić.<br />
<br />
- Nie będę pił - obiecałem.<br />
<br />
Podał mi resztę istotnych informacji i uścisnęliśmy sobie dłonie.<br />
<br />
- Musi pan o siebie dbać, panie Bieber.<br />
<br />
Moim psychiatrą była wysoka kobieta z szaro-blond włosami. Usiadła u brzegu mojego łóżka.<br />
<br />
- Wybierasz się stąd na odwyk? - spytała. - Gorąco polecam. Mamy połączenie z New Mercies. Ich program trwa trzydzieści dni i jest skuteczny.<br />
<br />
Bądź miły, powiedział Nate. Uśmiechnąłem się.<br />
<br />
- Czuję się dobrze.<br />
<br />
Moje kochanie.<br />
<br />
Zamknąłem oczy. Noc, gdy Lexie pojawiła się w domu... to wszystko alkohol.<br />
<br />
- Justin, dobrze się czujesz?<br />
<br />
Spojrzałem na psychiatrę.<br />
<br />
Otworzyłem usta, aby zagrozić jej moim wujkiem prawnikiem, ale zacisnąłem zęby. Miałem być miły.<br />
<br />
- Mam dobre wsparcie ze strony rodziny i przyjaciół. Nie będę pił.<br />
<br />
Wypytywała mnie przez kolejne dziesięć minut. Zapytała czy miałem myśli samobójcze. Spytała czy chciałem kogoś zabić. Dzięki Bogu, że nie wiedziała o tym pistolecie.<br />
<br />
- Po zarejestrowaniu formularza informacyjnego, wyślemy notatki do psychiatry w Denever.<br />
<br />
- Oczywiście - powiedziałem. Kurwa, chciałem być pod wpływem narkotyków przez jakiś tydzień.<br />
<br />
Wreszcie wyszła.<br />
<br />
Nate wrócił rozpromieniony. Dostał zgodę na moje zwolnienie.<br />
<br />
- Wyjdź, gdy będziesz gotowy. Czekam na zewnątrz.<br />
<br />
Boże, mógłbym go pocałować. Pożyczył mi ciemną parę spodni od Armaniego i zielonkawy sweter w serek. Przebrałem się szybko, rozkoszując się dotykiem prawdziwych ubrań na mojej skórze.<br />
<br />
W łazience musiałem chwycić się wieszaka na ręczniki, wszystko było dla mnie jak na łódce. Cholera, byłem słaby. I nie wyglądałem gorąco. Muszę się ogolić jak najszybciej, a tymczasem unikać swojego odbicia. Ono nie nastawi mnie psychicznie na spotkanie z Lexie.<br />
<br />
Nic mi nie pomoże.<br />
<br />
Trzymałem swojego pluszowego manatowca i usiadłem na łóżku. Musiałem spędzić tak kawał czasu, bo Nate wszedł i uśmiechnął się niepewnie.<br />
<br />
- Hej kolego, wyglądasz dobrze.<br />
<br />
- Och tak, dziękuję - wygładziłem dłonią swój sweter.<br />
<br />
- Masz wszystko? - spytał, podnosząc moją torbę i widząc jak trzymam pluszaka. - Masz swojego przyjaciela?<br />
<br />
- Tak.<br />
<br />
- Papierkowa robota załatwiona, musisz się tylko podpisać.<br />
<br />
- Dobrze.<br />
<br />
Wstałem ostrożnie. Nate owinął swoją rękę wokół mojego ramienia. Nie wiem za co jestem mu bardziej wdzięczny. Zapisałem swoje nazwisko na dwóch kartkach, a pielęgniarki życzyły mi szybkiego powrotu do zdrowia. Nate prowadził mnie do holu, patrzyłem w płytki.<br />
<br />
- Oto on! - ogłosił Nate. Nie patrzyłem w górę. Zobaczyłem na płytkach zbliżającą się postać. Kurwa, wciąż mam na sobie szpitalne bransoletki. Zerwałem je.<br />
<br />
Lexie buty zasłoniły mój widok. Spojrzałem na brata. Odsunął się, ale nadal na nas patrzył.<br />
<br />
Dotknęła mojego ramienia, spojrzałem szybko w jej oczy. Ciemne, duże, pełne niepokoju.<br />
<br />
- Dzięki - powiedziałem, pokazując pluszaka.<br />
<br />
Mój wstyd mnie przerażał.<br />
<br />
- Podoba ci się?<br />
<br />
Lexie splotła nasze dłonie razem. Pamięć migotała mi w ciemności, Lexie zabierająca moją broń.<br />
<br />
- Tak, to jest miękkie...<br />
<br />
Staliśmy tak przez chwilę, Lexie głaskała moje dłonie i nadgarstki. Znajome uczucie przeszło między nami, skóra w skórę.<br />
<br />
Nate wyprowadził nas na zewnątrz. Zimne powietrze wirowało wokół mnie. Październik na wschodnim wybrzeżu... więc ja żyję. Naszym pierwszym przystankiem była apteka.<br />
<br />
Zakupiliśmy moje leki i zatrzymaliśmy się na parkingu. Kupił mi także Sprite z automatu. Umieściłem pigułkę na języku, myślami wychodząc za samochód.<br />
<br />
- Lexie patrzy - syknął. - Weź to.<br />
<br />
Połknąłem tabletkę i popiłem.<br />
<br />
- Możesz spróbować nawiązać z nią kontakt wzrokowy - powiedział.<br />
<br />
- Staram się.<br />
<br />
Usadowiłem się na tyle samochodu Nate'a i odwzajemniłem uśmiech Lexie.<br />
<br />
Laurence siedział w klatce na przednim siedzeniu.<br />
<br />
- O co chodzi? - szepnęła Lexie, gdy myślałem o Wendy i zwierzętach.<br />
<br />
- Miałem... trochę warzyw. W lodówce.<br />
<br />
- Wiele wyrzuciliśmy, a co mogliśmy to zjedliśmy.<br />
<br />
Gniew nade mną zapanował, gdy wyobraziłem sobie mojego brata i Lexie razem gotujących. Odwróciłem wzrok w stronę okna, a Lexie chwyciła moją dłoń.<br />
<br />
Librium zaczęło działać, gdy tylko wyjechaliśmy na autostradę. Lexie pozwoliła, abym położył głowę na jej kolanach i wyciągnął się.<br />
<br />
- Gdzie jedziemy? - powiedziałem cicho.<br />
<br />
- Do domu twojego brata.<br />
<br />
- A potem gdzie jedziemy?<br />
<br />
- Gdzie chcesz jechać? - przejechała palcami po moich włosach.<br />
<br />
- Gdziekolwiek będziesz ty.<br />
<br />
- Wtedy wrócisz do Denver ze mną. Będę o ciebie dbać, Justin.<br />
<br />
Zasnąłem od dotyku palców Lexie na mojej twarzy.<br />
<br />
Obudził mnie piskliwy głos mojego bratanka.<br />
<br />
- Wujek Justin, wujek Justin!<br />
<br />
Mój siostrzeniec jest jak terror. Nate roześmiał się i opuścił samochód.<br />
<br />
Być może ja i ośmioletni Owen to jak Nate zajmujący się mną.<br />
<br />
- Wow - mruknęła Lexie, przyglądając się domowi mojego brata. Poczułem ukłucie gniewu wynikające z zazdrości.<br />
<br />
Najpierw razem gotują, teraz ona zachwyca się jego posiadłością. Czy takie rzeczy Lexie lubiła?<br />
<br />
- Możemy... - potarłem szczękę. - Ja mogę... - kurwa, te leki plątały moje myśli. Co ja w ogóle próbuję powiedzieć?<br />
<br />
Nate otworzył moje drzwi, a Owen rzucił się na moje kolana. Valerie śpieszyła nam na spotkanie, ciągnąc Madison za rękę.<br />
<br />
Moja siostrzenica jest spokojna, dzięki Bogu.<br />
<br />
Wyniosłem Owena z samochodu. Wszyscy się na mnie gapili. Wszyscy. Nate, Valerie, mój siostrzeniec i siostrzenica, Lexie. Chciałem się ulotnić.<br />
<br />
Zaczęło się niezręczne powitanie. Valerie przytuliła Lexie, potem mnie. Pocałowałem ją w policzek Moja siostrzenica przytuliła się mnie.<br />
<br />
- Hej Val - wymamrotałem. - Hej Maddie. Owen uczepił się mojej nogi.<br />
<br />
Nigdy nie odłożyłem pluszaka i dłoni Lexie.<br />
<br />
Była trzecia po południu. Valerie zrobiła zamieszanie o obiad.<br />
<br />
- Nie jestem głodny - wymamrotałem. Czułem się jak śmierć.<br />
<br />
Lexie i Valerie pogrążone były w rozmowie na temat książki Inheritance Cycle.<br />
<br />
Nate wyprzedził mnie z walizkami.<br />
<br />
- Postawię tutaj dwie - powiedział, kierując się do piwnicy. - Może być?<br />
<br />
- Mm.<br />
<br />
- Maddy chce popatrzeć na twojego królika. Umierała ze spotkania z nim.<br />
<br />
- Oczywiście - powiedziałem. Lepsza Madison niż Owen.<br />
<br />
Piwnica była wykończona własnym aneksem kuchennym, była sypialnia, wanna i telewizor. Chciałem być tu tylko z Lexie.<br />
<br />
Nate potarł moje plecy i wymieniliśmy się spojrzeniem.<br />
<br />
- Powiem Lexie gdzie jesteś - powiedział, na co skinąłem głową. Teraz już wiem. Mam najlepszego brata na świecie.<br />
<br />
<br />
* Manatowiec - ssak z rodziny wodnych ssaków łożyskowych z rzędu syren.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhu2EolBot2IEmn_ZW-ETs_rkBZnVO_iIPlpfrYbjTmBu3jkbBAg2q0rZjHs_iiEYbvYhZM6n0luN2f9B1skaUc9SzD7zQJa8fj8kyXMmCWpHnJtIqY4cF8c8KVPjVLbPIiHTeGUWz8hnw/s1600/Bez+nazwy+1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhu2EolBot2IEmn_ZW-ETs_rkBZnVO_iIPlpfrYbjTmBu3jkbBAg2q0rZjHs_iiEYbvYhZM6n0luN2f9B1skaUc9SzD7zQJa8fj8kyXMmCWpHnJtIqY4cF8c8KVPjVLbPIiHTeGUWz8hnw/s1600/Bez+nazwy+1.png" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zostały dwa rozdziały do końca. Proszę o komentowanie :)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">"21-letniej Ashlyn mówiono, że praca jako striptizerka i towarzyszka może przynieść jej prawdziwe kłopoty. I kiedy te kłopoty faktycznie nadeszły, lokalny gangster Justin Bieber jest do niej wysłany przez los. Ale czy bycie z nim nie jest dla niej większym problemem niż zanim go znała? "</span></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><b><a href="http://escort-tlumaczenie.blogspot.com/">ESCORT</a></b></span></i></div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15067292999042657827noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-3575684932058489683.post-86445815399542615592015-06-10T21:33:00.000+02:002015-06-10T21:33:21.011+02:00Nineteen<b>Lexie Catalno</b><br />
<div>
<b><br /></b></div>
<div>
Obudziłam się nagle. W pokoju było ciemno i zimno, zajęło mi trochę czasu zanim przypomniałam sobie gdzie jestem. Byłam w chatce, w Genewie w Nowym Jorku. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Pod drzwiami od łazienki widziałam pasek światła.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Boże, Justin...</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Oparłam się o zagłówek łóżka i przytuliłam do siebie kołdrę. Był chory czy po prostu korzystał z łazienki? Miał tam jakiś tajny zapas alkoholu? Wpatrywałam się w ciemność, chcąc opróżnić swój umysł. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Wewnątrz siebie czułam rozdrobione fragmenty mojego serca. Mój biedny, piękny kochanek.... co się z nim działo?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Wyglądał jak gdyby był lżejszy o 20 kilogramów, jego oczy były dzikie i szkliste. Na jego przystojnej twarzy malował się niechlujny zarost. Jego włosy rosły w dół karku. Co najgorsze, nie miał w sobie swojego dumnego ducha. Był jak... zepsuty.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Moje myśli rozwiały się, gdy go zobaczyłam. Dlaczego myślę, że mogę utrzymać dystans? Dlaczego miałabym chcieć? Miłość jest nieugięta.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Zegar nocny wskazył 5:12. Nic dziwnego, że czułam się jak wrak, po którym przejechał pociąg.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Wyszłam z łóżka i włożyłam na siebie swoją tunikę. W walizce miałam piżamę, ale ona była w samochodzie, a ja nie miałam ochoty zostawiać Justina tej nocy nawet na krok.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Nie chciałam, by obudził się sam. Już nigdy.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Podeszłam do drzwi od łązienki i nasłuchiwałam.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Justin?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Cisza.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Zapukałam delikatnie.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Mam się dobrze - powiedział, a jego głos był cichy. Wyglądało na to, że siedział na podłodze. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Jesteś pewien?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Mm, j-ja...</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Słyszałam szuranie, a potem ciszę.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Ostatniej nocy, gdy obserwowałam jego łapczywy oddech przez sen zastanawiałam się, czy nie nabawił się jakiegoś alkoholowego zatrucia. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Jesteś chory?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Kac - powiedział. - Ale to nic.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Jego ton głosu w zupełności mnie nie uspokoił.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Pewnie wyrzygiwał swoje wnętrzności.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Na nowo usłyszałam szuranie, a potem wymioty. Dźwięki były zachrypnięte i bolesne. Przysunęłam się jeszcze bliżej drzwi. Typowy Justin, cierpiący sam.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Dlaczego chce się przede mną ukrywać?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Powinien wiedzieć, że nawet naładowany pistolet mnie nie odstraszy.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Wybudziłam się już całkowicie, więc zaczęłam krążyć wokół sypialni. Włożyłam na siebie swoje leginsy. Pościeliłam łóżko.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Woda w toalecie się spuściła, ale Justina nie było słychać.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Chodząc po domu, zaczęłam dalej go sprzątać. Opróżniłam popielniczki, wstawiłam pranie. Zmieniłam wodę Laurencemu i dałam mu jeść. Biedny facet, musiał widzieć tyle rzeczy...</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Moje oczy błądziły po stole w kuchni, gdzie leżały jego strony. Poczułam znajome ukłucie zdrady. Myślałam, że Justin i Cludia spiskują przeciwko mnie. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Czy Justin stara się manipulować moimi odczuciami na temat tego, co on zrobił?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Moje serce nie zostało wykonane z papieru. To była fikcja. To było moje życie.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Ruszyłam do sypialni, gdy usłyszałam krzyk..</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Justin! - pieprzyć to, wtargnęłam do łazienki.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Justin siedział skulony w kącie, tuląc swoje nogi do siebie. Zapach wymiocin unosił się w powietrzu.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- O Boże, kochanie - szepnęłam, klękając u jego boku i głaszcząc jego włosy. Całe jego ciało się trzęsło. Był przesiąknięty potem.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Lexie, Lexie...</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Chwycił za moje ramię. Nigdy wcześniej nie widziałam takiego strachu w jego oczach, </div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Justin, już dobrze. Słuchaj mnie, nic się nie stało.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Za każdym razem, gdy brałam jego włosy do tyłu, jego czoło pociło się jeszcze bardziej. Jego serce biło jak szalone.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Xanax - wymamrotał. - Daj mi jednego. Xanax. W k-kuchni.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Justin, nie sądzę...</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Lexie! </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Pobiegłam do kuchni. Dobra, Xanax. Znaleźć Xanax. Może Justin był uzależniony. Kurwa, to było właśnie to. Kurwa. Czy on potrzebuje jakiegoś leczenia? Co on robił więcej niż pił?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Panika uniemożliwiała mi skupienie. Moje ręce wędrowały po stole i szukały tabletek. Kurwa, kurwa, kurwa. Które to? Dlaczego Justin ma wszystkie pieprzone leki razem?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Wreszcie znalazłam Xanax. Chwyciłam je i znowu pobiegłam do Justina. Woda kapała z jego włosów. Wziął tabletkę, pogryzł ją i połknął. Jego twarz wykrzywiła się z obrzydzeniem.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Trzymałam się jego boku, a on uśmiechnął się do mnie ponuro.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Boże, odrzuciłam na teraz swoje emocje. W moich oczach formowały się łzy, ale je od siebie odrzuciłam. Kurwa, nie mogę patrzeć na Justina. Na człowieka, który kiedyś był pełen kontroli i zadowolony z siebie.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Spryskałam jego twarz wodą. Pił ze złożonych dłoni. Próbowałam pocierać jego plecy, ale wzdrygał się od mojego dotyku. Jego skóra była jakby w ogniu.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Justin, co mogę zrobić? Co się dzieje? To... - to nie wygląda mi na kaca.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Justin skulił się ponownie. Otworzył usta, ale na nowo skierował się do toalety, by wymiotować. W jego żołądku nie było już nic. Nic tylko woda i żółć no i niebieski Xanax.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Och, kurwa... - jęknął.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Dopadły go gwałtowne dreszcze.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Złapałam za jego rękę i ścisnęłam ją.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Justin - powiedziałam bezradnie.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Wydawało się jakby walczył sam ze sobą. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Musimy... musimy udać się do szpitala - szukał moich oczu, ale błądził po płytkach. - Wszystko dobrze, musimy tam po prostu iść, Lexie.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Uchwyt jego dłoni był słaby.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Alkohol przestawał działać. Powinnam się tego domyślić, ale nigdy nie byłam czegoś takiego świadkiem. Boże, ja nie znam żadnego alkoholika.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Oprócz Justina.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Tak, w porządku - powiedziałam. Musimy być teraz silni. Musiałam być spokojna. - Dobra...</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- W-wsadź mnie do samochodu - mamrotał i zaczął czołgać się w stronę drzwi. - Twój telefon. Genewa...</div>
<div>
<br />
Niepokój Justina był zaraźliwy. Bicie mojego serca przyśpieszyło, a dłonie mi drżały.<br />
<br />
Pomogłam Justinowi przejść przez dom do gangu. Zwymiotował przez barierki.<br />
<br />
Wciąż miał na sobie bokserki i te stare, smutne kapcie. Nie mogę na nie patrzeć. Nie teraz.<br />
<br />
Poprowadziłam go do samochodu tak szybko jak mogłam. Opadł bezwładnie na fotel. Wróciłam szybko do domu po buty i moją torebkę.<br />
<br />
Szpital w Genewie był jakieś cztery mile stąd. Położyłam swój telefon na udzie i włączyłam GPS'a. Ścisnęłam ramię Justina.<br />
<br />
- Już dobrze - powiedziałam. - Dojedziemy tam za osiem minut. Pięć minut. Kocham cię, Justin.<br />
<br />
Jeśli mnie słyszał, nie dawał żadnych wskazówek. Oparł się o drzwi samochodu. Podskakiwał lekko, gdy jechałam, ale nie miałam zamiaru zwalniać. Jechałam szybko jak diabli. Moje reflektory poruszały się szaleńczo wśród chłodnej ciemności.<br />
<br />
- Tutaj! - krzyknęłam uradowana, gdy dojechałam na North Street. Justin zachwiał się. - Przepraszam.<br />
<br />
Spojrzałam na niego i nacisnęłam na hamulec. Mój krzyk wypełnił cały samochód. Opony zapiszczały.<br />
<br />
Całą drogę do szpitala obejmowałam Justina.<br />
<br />
Muszę powiedzieć zrozumiałe słowa. Muszę to dobrze wyjaśnić. Moje serce było z Justinem.<br />
<br />
Wpadłam na ostry dyżur.<br />
<br />
Patrzyłam jak wciągają go na nosze. Jego ciało było pięknie martwe.<br />
<br />
Próbowałam się do niego dostać, zderzyłam się z pielęgniarką.<br />
<br />
- Mój chłopak! - krzyknęłam. Mój chłopak?<br />
<br />
- Hej, słuchaj mnie - zwróciła się do mnie jedna z pielęgniarek. - Potrzebujemy cię teraz. Jak się nazywasz?<br />
<br />
- Lexie. Lexie Catalano.<br />
<br />
Rozejrzałam się po raz pierwszy. W holu był jedynie starszy człowiek i młodsza para. Wszystkie pary oczu skierowane były na mnie.<br />
<br />
- Dobrze, jak nazywa się twój chłopak? Przyniósł ze sobą dokumenty? - pielęgniarka prowadziła mnie do recepcji. Chciałam krzyczeć i prosić, by go ratowali.<br />
<br />
Przez następne piętnaście minut odpowiadałam na pytania i wypełniałam jakieś dokumenty. Każde pytanie przypominało mi jedynie to jak mało wiem na temat Justina.<br />
<br />
Przynajmniej nie wrzeszczałam. Lęk i strach powstrzymywał moje łzy.<br />
<br />
- Co oni robią? Czy dadzą radę powstrzymać napady?<br />
<br />
- On jest bardzo odwodniony. Wiesz jak długo pił? Jak wiele razy w przeszłości miał płukany żołądek?<br />
<br />
Nie wiem. Nie wiem. Nie wiem!<br />
<br />
Ile razy miał płukany żołądek...<br />
<br />
Przypomniałam sobie Justina z butelką w dłoni. Chciałam krzyczeć. On wiedział, że to się stanie, prawda? Zmierzał do tego od dawna.<br />
<br />
Koło szóstej rano zostałam wezwana przez pielęgniarkę.<br />
<br />
- Zadzwonię do ciebie tak szybko, jak tylko jego stan będzie stabilny.<br />
<br />
Powlokłam się do holu.<br />
<br />
Ludzie przychodzili i odchodzili.<br />
<br />
Wygooglowałam skutki przedawkowania alkoholu.<br />
<br />
Zagrożenie życia.<br />
<br />
Picie w dużej mierze od tygodni.<br />
<br />
Pobudzenie, drgawki... śmierć.<br />
<br />
Czy moja noc z Justinem była ostatnią? Jeśli go straciłam... jak będę żyć?<br />
<br />
<br />
Przejrzałam swoje kontakty. </div>
<div>
<br />
Mama, tata, Abby, Chad, Claudia, Nate...<br />
<br />
Powinnam zadzwonić do Nate'a. Gdzie on był? Może spędził noc w Genewie, chociaż wątpię. Pewnie pojechał do domu.<br />
<br />
- Lexie?<br />
<br />
Recepcjonistka uśmiechnęła się do mnie.<br />
<br />
- Możesz go teraz zobaczyć. Na korytarzu, pierwsze łóżko po lewej.<br />
<br />
Mój strach powrócił na nowo.<br />
<br />
- Dzięki - powiedziałam.<br />
<br />
Chwyciłam swoje rzeczy i ruszyłam w wyznaczonym kierunku na OIOM. Zamrugałam kilkakrotnie, biel szpitala mnie raziła. Rozglądałam się i widziałam tylko monitory, łóżka i zasłony. Słyszałam niskie głosy i jęki. Lekarze i pielęgniarki kręcili się w tą i z powrotem, celowo mnie ignorując.<br />
<br />
Pierwsze łóżko po lewej stronie.<br />
<br />
Nikt się do mnie nie zatrzymał.<br />
<br />
Justin leżał na szpitalnym łóżku z pochyloną głową. Rzep przyczepiony był do jego nadgarstków i kostek, miał cewnik. Jego kroplówka była już w połowie pusta. Monitor pokazywał stan jego zdrowia. Przełknęłam ślinę i podeszłam bliżej. Smutek miażdżył mi serce. Ja to zrobiłam. Przeze mnie tu leży. Sprawiłam, że stał się alkoholikiem. Przeze mnie zaczął pić.<br />
<br />
Dotknęłam jego klatki piersiowej.<br />
<br />
- Justin? - wyszeptałam, chociaż wiedziałam, że nie może mnie usłyszeć.<br />
<br />
Trzymałam rękę na jego ciele, znalazłam telefon i wykonałam połączenie.<br />
<br />
Słuchałam dzwonka.<br />
<br />
Kiedy już myślałam, że nikt nie odbierze, usłyszałam kliknięcie i głos Nate'a.<br />
<br />
- Cześć Lexie, wszystko w porządku?<br />
<br />
Zaczęłam zanosić się płaczem.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhu2EolBot2IEmn_ZW-ETs_rkBZnVO_iIPlpfrYbjTmBu3jkbBAg2q0rZjHs_iiEYbvYhZM6n0luN2f9B1skaUc9SzD7zQJa8fj8kyXMmCWpHnJtIqY4cF8c8KVPjVLbPIiHTeGUWz8hnw/s1600/Bez+nazwy+1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhu2EolBot2IEmn_ZW-ETs_rkBZnVO_iIPlpfrYbjTmBu3jkbBAg2q0rZjHs_iiEYbvYhZM6n0luN2f9B1skaUc9SzD7zQJa8fj8kyXMmCWpHnJtIqY4cF8c8KVPjVLbPIiHTeGUWz8hnw/s1600/Bez+nazwy+1.png" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Wiem, że dodaję strasznie szybko rozdziały, ale to taka rekompensata za to, że nie było tutaj nic prawie dwa miesiące, chyba wam to nie przeszkadza? Jak wspominałam już niedługo koniec opowiadania, ale to dobrze, bo męczy mnie styl pisania autorki. Lubię to opowiadanie, ale jest strasznie mało opisów uczuć, może tylko ja to odczułam, nie wiem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Co do nowego tłumaczenia - zdecydowałam się!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Miałam wczoraj krótką chwile, więc postanowiłam czegoś poszukać no i znalazłam. Opowiadanie nazywa się Escort i różni się od Night Owl, ale również jest zaliczne do +18. Niżej znajdziecie do niego link. Miło by było, gdybyście zajrzeli i zostawili po sobie jakiś znak.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">"21-letniej Ashlyn mówiono, że praca jako striptizerka i towarzyszka może przynieść jej prawdziwe kłopoty. I kiedy te kłopoty faktycznie nadeszły, lokalny gangster Justin Bieber jest do niej wysłany przez los. Ale czy bycie z nim nie jest dla niej większym problemem niż zanim go znała? "</span></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><b><a href="http://escort-tlumaczenie.blogspot.com/">ESCORT</a></b></span></i></div>
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15067292999042657827noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-3575684932058489683.post-66888469129518161442015-06-08T18:24:00.000+02:002015-06-08T18:30:48.085+02:00Eighteen<b>Justin Bieber</b><br />
<br />
Lexie całkowicie zamarła. Jak gdyby zatrzymała czas.<br />
<br />
Ja również zamarłem. Nawet moje dłonie drżały, gdy wycelowałem pistolet w jej głowę.<br />
<br />
Mój Boże, mam halucynacje.<br />
<br />
To nie może być Lexie. Ale to była ona. Światło księżyca podkreśliło jej piękną twarz. Wyczułem słodki zapach jej szamponu.<br />
<br />
- J-Justin... - szepnęła. To był jej prawdziwy, prawdziwy słodki głos.<br />
<br />
Szła obok ściany. Opuściłem swój pistolet.<br />
<br />
- Nie jesteś prawdziwa - odezwałem się.<br />
<br />
Ciemne oczy Lexie skierowane były na broń.<br />
<br />
- To ja - powiedziała. - Justin to ja. D-daj mi pistolet.<br />
<br />
- Dać ci pistolet? - zaśmiałem się i zakręciłem nim na palcu. - Więc co? Możesz jesteś jedynie wytworem mojej wyobraźni, a mój mózg płata mi figle. Nie, dzięki.<br />
<br />
- Jestem prawdziwa, Justin. Proszę, to ja.<br />
<br />
Lexie sięgnęła po broń. Cofnąłem się, uśmiechając się.<br />
<br />
- Och nie. To pistolet Czechowa. Wiesz co to znaczy, prawda? - wymierzyłem w ścianę, patrząc przez lunetę. Myślałem o tym, by wyjść do lasu i zrobić tam małą rundę. Kurwa, to byłoby dobre.<br />
<br />
Wilgotna dłoń Lexie dotknęła mojego ramienia. Nasze oczy spotkały się. Zbyt realny, ten dotyk. Poruszyłem palec na spuście.<br />
<br />
- Lexie?<br />
<br />
- Tak Justin, to ja. Boże, to ja. Pomóż mi.<br />
<br />
Zsunęła dłoń z mojego ramienia na pistolet. Wzięła go w palce i odebrała ode mnie.<br />
<br />
- Pomóż mi - wyszeptała. - Jak...<br />
<br />
Jej ręce drżały na moich.<br />
<br />
- Tutaj. Jak teraz.<br />
<br />
Z pistoletu wyleciał magazynek.<br />
<br />
Lexie zadrżała.<br />
<br />
- Wszystko w porządku - mruknąłem. - Teraz jest pusty.<br />
<br />
- Mogę... czy mogę...<br />
<br />
- Wszystko.<br />
<br />
Lexie była tak blisko, że nasze biodra dotknęły się. Rozluźniła pistolet z mojego uścisku. Zabrała cały magazynek.<br />
<br />
- Zaraz wrócę - powiedziała. - Zaraz. Obiecuję.<br />
<br />
Ruszyła przez drzwi. Podszedłem do okna, ale nie mogłem widzieć tego cholerstwa.<br />
<br />
Mój Boże, Lexie tutaj była?<br />
<br />
I ja wycelowałem w nią bronią?<br />
<br />
Z mojej broni.<br />
<br />
Kurwa.<br />
<br />
Opadłem na kanapę.<br />
<br />
Czy to się dzieje naprawdę?<br />
<br />
Zacząłem pić z butelki stojącej na stoliku do kawy. Boże, te rzeczy były okropne.<br />
<br />
Nie usłyszałem, gdy Lexie wróciła. Klęczała przede mną, a jej oczy były pełne łez.<br />
<br />
- Masz jakieś inne pistolety? Jakieś bronie?<br />
<br />
- Nie - wymamrotałem. - Chyba, że nóż kuchenny się liczy.<br />
<br />
Sięgnęła po moją butelkę, a następnie spojrzała na mnie.<br />
<br />
- Och, Justin. Co się dzieje? Spójrz na siebie.<br />
<br />
Zrobiłem to. Miałem na sobie tanie bokserki i kapcie z pomponami.<br />
<br />
- Nie są moje... Znalazłem jej tutaj, te kapcie.<br />
<br />
Przełknąłem kolejny łyk alkoholu. Nie mogłem myśleć o tym wszystkim. Lexie jest tutaj, ja, broń.<br />
<br />
Lexie uśmiechnęła się, a pojedyncza łza spłynęła po jej policzku.<br />
<br />
- To dobrze - wyszeptała. - To dobrze - poklepała po moich kapciach. - Są miłe i ciepłe. Musisz zapewnić stopom ciepło.<br />
<br />
Przeniosłem swoje stopy na deski. Wpatrywałem się w nie.<br />
<br />
- Tak, jest zimno - odezwałęm się.<br />
<br />
Lexie gładziła dłońmi moją twarz. Boże, muszę się ogolić. Chciała bym na nią spojrzał. Moje oczy płonęły. Przewróciłem nimi.<br />
<br />
- Tam są okna. Zamknij je, proszę.<br />
<br />
Dotykałem swojej butelki, gdy Lexie zamykała okna w głównym pomieszczeniu.<br />
<br />
- Chcesz spać? Jesteś zmęczony?<br />
<br />
- Nie.<br />
<br />
- Chcesz zapalić światło?<br />
<br />
- Nie.<br />
<br />
- Dobrze, a co z ogniem? Chciałabym go zapalić.<br />
<br />
Wzruszyłem ramionami,<br />
<br />
Obserwowałem jak Lexie dołożyła drewna do kominka. Bez słowa znalazła miecze i poradziła sobie. Po tym zaczęła ładować naczynia do zmywarki.<br />
<br />
Bałagan wokół niej był nieobliczalny.<br />
<br />
Ja nadal siedziałem na kanapie.<br />
<br />
Zdecydowałem się na milczenie.<br />
<br />
Ciszę i pijaństwo.<br />
<br />
Lexie zrobiła porządek w kuchni. Wrzuciła puste butelki do kosza. Uniosła opróżnioną butelkę Malbeca i zaczęła wylewać z niej resztki.<br />
<br />
- Jesteś w stanie przestać pić? - spytała.<br />
<br />
Wzruszyłem ramionami i pociągnąłem kolejny łyk ze swojej butelki.<br />
<br />
Nie mogłem oderwać od niej oczu.<br />
<br />
Tak bardzo jak alkohol władał moim ciałem, zauważyłem jak się zmieniła. Jej włosy były proste i krótkie, opadały w dramatyczny kąt na jej twarz. Jej policzki były szczupłe i widoczne były kości policzkowe. Całe jej ciało było szczuplejsze.<br />
<br />
Wstałem i zrobiłem kilka kroków w stronę kuchni.<br />
<br />
Musiałem przyjrzeć się jej lepiej.<br />
<br />
Lexie zatrzymała się i przyglądała się mi.<br />
<br />
Jaki był wyraz jej twarzy? Bała się mnie?<br />
<br />
Co za straszne myśli.<br />
<br />
Zatrzymałem się tam, gdzie stałem i opróżniłem butelkę.<br />
<br />
Mój wzrok zatrzymał się na jej kostkach i łydkach. Jej leginsy nie pozostawiały nic do wyobrażenia. Miała na sobie luźny, długi top.<br />
<br />
Stare zaborczności obudziły się we mnie, ale nie poruszyłem się. Trzy miesiące temu uniósł bym jej bluzkę i uszczypał tyłek.<br />
<br />
Spojrzała na mnie i objęła się ramionami.<br />
<br />
Tak, bała się mnie. Dlaczego miałaby się nie bać? Byłem pijanym czubem, który celował w nią bronią. Teraz stoję i gapię się na jej ciało.<br />
<br />
Obserwowałem jak podnosi z podłogi puste butelki. Zatrzymała się przy kominku i wyjęła telefon.<br />
<br />
Zdenerwowałem się.<br />
<br />
- Z kim piszesz?<br />
<br />
Jej oczy przeleciały po całym pokoju. Nadal była piękna.<br />
<br />
- Nate. Twój brat.<br />
<br />
Zaśmiałem się głośno.<br />
<br />
Zacząłem krążyć po pokoju i kopać puste butelki.<br />
<br />
- Nate. Pierdolony Nate. On cię tu przysłał?<br />
<br />
- Spytał czy przyjadę - odłożyła telefon.<br />
<br />
- Och, jak zajebiście słodko. Jesteś tu. Dobrze, że mnie ostrzegł.<br />
<br />
- Uważał, że możesz być zły. Myślał, że możesz odejść. Chyba miał rację.<br />
<br />
Spojrzałem na nią groźnie.<br />
<br />
Zignorowała mnie i zaczęła sprzątać resztę butelek. Ścisnąłem się mocniej za szyję, to moja ostatnia pełna butelka.<br />
<br />
- Mam nadzieję, że jesteś szczęśliwa wylewając tysiące z moich win.<br />
<br />
- Zapłacę ci za to. Musisz przestać pić, Justin. Każdy się o ciebie martwi.<br />
<br />
- Każdy, huh?<br />
<br />
- Claudia, twoi bracia, twój wujek.<br />
<br />
- A ty? Co z tobą? - przechyliłem butelkę. Oparłem się o oparcie kanapy.<br />
<br />
Oczy Lexie na nowo zaszły łzami. Cholera, nie chciałem, by znowu płakała.<br />
<br />
- Nikt nie martwi się o ciebie tak jak ja - powiedziała.<br />
<br />
Rzuciła z hukiem butelkę na ziemię i skierowała się w stronę sypilani. Zamknąłem oczy, słysząc jak chodzi po domu i zamyka okna.<br />
<br />
Wróciła z kilkoma butelkami, które również opróżniła. Zabrała cały alkohol z lodówki i zamrażalnika.<br />
<br />
Jej wzrok wylądował na stole w kuchni. Był pełen butelek, tabletek i dokumentów.<br />
<br />
- Są moje - powiedziałem.<br />
<br />
Zaczęła czytać moje recepty, a kolejny łzy opuszczały jej oczy.<br />
<br />
Blask księżyca padł na stół, oświetlając moje papiery. Lexie czytała kolejne, a wyraz jej twarzy nie ulegał zmianie.<br />
<br />
Ośmielony butelką winą chciałem ją spytać, dlaczego nigdy mi nie odpisywała. Dlaczego skoro tak bardzo się martwi, zostawiła mnie na tak długo? Dlaczego? Dlaczego nie jest w stanie mi wybaczyć? Dlaczego nie mogę wybaczyć sam sobie?<br />
<br />
Wciąż bałem się spytać.<br />
<br />
Jeśli Lexie nie będzie w stanie mi przebaczyć, nie znajdę swojej drogi. Zostawiła mnie samego. Potrzebowałem jej, bo ją kochałem. Kochałem ją, bo jej potrzebowałem. Dlaczego te uczucia krążą jak w labiryncie? Byłem zagubiony w ciemności. W moich snach byłem otoczony ścieżkami z murami z żywopłotu. Zawsze była noc.<br />
<br />
- Nie mogłem, byś usłyszała moje imię.<br />
<br />
- Więc zrobiłeś to?<br />
<br />
Podniosła rękopisy The Surrogate. Skinąłem głową.<br />
<br />
Milczała przez dłuższą chwilę. Mogłem zobaczyć o czym myśli.<br />
<br />
W końcu to odłożyła i podeszła do mnie. Tym razem ja byłem przerażony.<br />
<br />
Zamknąłem oczy i przygotowałem się. Lexie zabrała ode mnie butelkę i postawiła ją na ziemi.<br />
<br />
Przytuliła mnie od tyłu, splatając swoje dłonie na moim sercu.<br />
<br />
Boże, ta delikatna skóra...<br />
<br />
- Zawsze mnie zwodzisz - szepnęła. - Zawsze mówisz do mnie przez usta, ale nigdy przez swoje. Nie wiesz, że cię kocham? Widzę cię ponad twoimi kłamstwami, zawsze cię znajdę.<br />
<br />
Otworzyłem oczy i odsunąłem głowę, wpatrując się w sufit. Nie pozwolę tym łzom spaść.<br />
<br />
Jej place zaczęły krążyć po mojej klatce piersiowej.<br />
<br />
- Lexie... nie mogę.<br />
<br />
- Nie możesz czego? - zaczęła składać pocałunki na moich plecach. Jej usta krążyły po moim ramieniu. Przygryzła je delikatnie, trzymając mnie za biodra.<br />
<br />
- Nie mogę napisać sceny - wymamrotałem.<br />
<br />
- Czekałam na tą scenę. Żyłam twoimi słowami. Dlaczego nie możesz pisać?<br />
<br />
- Nie mogę tego poczuć. Te uczucie, nie mogę...<br />
<br />
Zaczęła całować mnie po szyi i uszach. Przygryzła jego płatek, na co jęknąłem.<br />
<br />
- Nie mogę - błagałem. - Nie mogę.<br />
<br />
- Shh, Justin. Już dobrze, to koniec. Jestem tu i nigdy cię nie zostawię.<br />
<br />
Poczułem jej piersi na swoich plecach. Jej dłoń powędrowała do moich bokserek. Dyszała. Po raz pierwszy od kilku miesięcy coś we mnie ruszyło.<br />
<br />
- Och, kurwa - jęknąłem. - Lexie...<br />
<br />
Zacząłem poruszać swoim kutasem pod jej dłonią. Szeptała mi słodkie słówka do ucha. Nie rozumiałem ich sensu, czułem tylko jej gorący oddech i zapierający odgłos.<br />
<br />
Po chwili Lexie zsunęłą ze mnie moje bokserki. Jej palce zacisnęły się na moim fiucie, a drugą dłonią masowała moje jądra. Spojrzałem z niedowierzaniem.<br />
<br />
- Ja nawet... - jęknąłem.<br />
<br />
- Już dobrze, Justin. Już dobrze.<br />
<br />
Blask ognia błysnął po naszej skórze. Otaczała nas cisza. Lexie dopasowywała się dłonią do mojego rytmu.<br />
<br />
- Och - westchnąłem. - Och.<br />
<br />
Lexie wytarła swoją dłoń i objęła mnie na nowo. Owinąłem swoją rękę wokół niej.<br />
<br />
- Jestem zmęczona - powiedziała, całując mój kark. - Jest późno. Możesz spać?<br />
<br />
- Mm.<br />
<br />
Oparłem swój ciężar ciała na niej. Kurwa, ja naprawdę czułem alkohol.<br />
<br />
Udaliśmy się do sypialni. Widziałem potrójnie. Mimo to widziałem to, co Lexie miała na szyi. Naszyjnik kłódki, który jej kupiłem.<br />
<br />
- Kłódka - wymamrotałem.<br />
<br />
- Wygrawerowałam - powiedziała i wzięła moją dłoń, abym poczuł.<br />
<br />
L & J<br />
<br />
Lexie<br />
<br />
Justin<br />
<br />
Opadłem na łóżko i zatoczyłem się w ciemności.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhu2EolBot2IEmn_ZW-ETs_rkBZnVO_iIPlpfrYbjTmBu3jkbBAg2q0rZjHs_iiEYbvYhZM6n0luN2f9B1skaUc9SzD7zQJa8fj8kyXMmCWpHnJtIqY4cF8c8KVPjVLbPIiHTeGUWz8hnw/s1600/Bez+nazwy+1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhu2EolBot2IEmn_ZW-ETs_rkBZnVO_iIPlpfrYbjTmBu3jkbBAg2q0rZjHs_iiEYbvYhZM6n0luN2f9B1skaUc9SzD7zQJa8fj8kyXMmCWpHnJtIqY4cF8c8KVPjVLbPIiHTeGUWz8hnw/s1600/Bez+nazwy+1.png" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
Dzięki za komentarze. Jeśli taka liczba będzie pod tym, nowy dodam za parę dni :)<br />
Taka mała sprawa. Do końca Night Owl pozostały niestety 4 rozdziały... i pytanie<br />
jeśli skończę tłumaczyć to ff, zacząć nowe czy nie?<br />
PS. jeśli zmieniacie user na tt to informujcie o tym, proszę.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://ask.fm/whosnigga"><b><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i>KONTAKT ZE MNĄ </i></span></b></a></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15067292999042657827noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-3575684932058489683.post-58581547235471352382015-06-07T17:42:00.000+02:002015-06-07T17:42:10.024+02:00Seventeen<b>Lexie Catalano</b><br />
<br />
Mój lot z DIA był opóźniony, co dało mi tylko więcej czasu, abym zastanowiła się nad tym, jak całkowicie straciłam swój rozum.<br />
<br />
Niestety nie dało mi to czasu na to, bym się wycofała. Nie z Nate'm, który był jak ochroniarz. Dupek nie wspomniał, że ten lot będzie wspólny, a następnie pięć godzin drogi z Newark do Genewy.<br />
<br />
Spędziłam około 9 godzin z bratem Justina.<br />
<br />
I było to całkiem kłopotliwe.<br />
<br />
- Lexie, proszę - powiedział Nate, próbując po raz dwudziesty zabrać plecak z moich ramion.<br />
<br />
- Mam to - zasyczałam. Rzuciłam mu złowrogie spojrzenie i zmarszczyłam brwi. Ugh, czułam się dziwnie. Ci bogaci... aroganccy... przystojne dupki! Jak mogą być tak irytujące i żałosne w tym samym czasie?<br />
<br />
Litość i wściekłość: te same uczucia, które czułam, gdy myślałam o Justinie.<br />
<br />
Justin. Człowiek, którego chciałam uratować.<br />
<br />
Był to pierwszy weekend października, który dał mi około tygodnia na myślenie. Nie wspomnę o tym, że podjęłam decyzję od razu, gdy usłyszałam, że Justin pije.<br />
<br />
Spytałam Claudię o urlop. Ledwo uniosła wzrok znad komputera.<br />
<br />
- Tak, w porządku, Lexie. Rozmawiałam o tym z Nathanielem. Będę w ten weekend w LA, a Laura w Chicago. Zamkniemy biuro.<br />
<br />
- Chodzi o to... - zaczęłam. - Nie wiem ile mnie nie będzie. To może być weekend, albo dłużej. Naprawdę nie wiem.<br />
<br />
- Wszystko w porządku. Wierz lub nie, mogę bez ciebie żyć.<br />
<br />
Claudia spojrzała na mnie. Kurwa, pewnie myślała, że chcę płatnego urlopu, który zdecydowanie taki nie będzie. Dzięki Nate'owi miałam dodatkowe 5 tysięcy dolarów w moim banku. Zastanawiam sięczy Claudia o tym wiedziała. Zastanawiam się czy Justin o tym wiedział. Może to były jego pieniądze.<br />
<br />
Ugh, teorie spiskowe muszą się zakończyć.<br />
<br />
- Świetnie. Wyślę ci maila w przeciągu tygodnia.<br />
<br />
- Brzmi dobrze, Lexie.<br />
<br />
Ton i postawa Claudii zdradzały, że dostałam urlop. Opuściłam jej biuro, dopóki nie zmusiłam się na nią spojrzeć.<br />
<br />
- Tak, Lexie?<br />
<br />
- Kontaktowałaś się z Justinem?<br />
<br />
- Tak. To wciąż mój autor. Rozmawiamy od czasu do czasu.<br />
<br />
- Jak on się ma?<br />
<br />
Zamknęłam oczy. Nie chciałam widzieć miażdżącego spojrzenia Claudii.<br />
<br />
Ta kobieta to rekin. Sam Justin powiedział mi to kiedyś.<br />
<br />
Boże, jestem zakochana w Justinie.<br />
<br />
Moje serce przyspieszyło, gdy stałam w biurze Claudii . Nie potrzebowałam 5 tysięcy, aby go odwiedzić. Pieniądze były zniewagą.<br />
<br />
Byłam w drodze do niego, bo go kocham. Ponieważ ta miłość jest nie do powstrzymania.<br />
<br />
- Miewał lepsze dni - Claudia odezwała się cicho.<br />
<br />
Zamrugałam oczami.<br />
<br />
Jej mina zmiękła, a na nosie uformował się mały grymas.<br />
<br />
- Staje się kimś innym, Lexie. Kimś... nie wiem. Trudno to określić - przesunęła palcami po klawiaturze.<br />
<br />
- Ale ty możesz mi powiedzieć - odchrząknęła. - Jedź tam i powiedz mi jaki on jest.<br />
<br />
Mrugnęłam i skinęłam głową.<br />
<br />
- Tak zrobię - powiedziałam. - Obiecuję.<br />
<br />
Wybiegłam szybko z biura. Claudia mnie potrzebuje. Tak samo Nate i Justin.<br />
<br />
Spakowałam się w czwartek. Starałam się oddać pieniądze Nate'owi, ale on nie chciał ich. Powiedział mi, że może być chłodno.<br />
<br />
Dopiero wtedy oznajmił mi, że będziemy podróżować razem. Dupek.<br />
<br />
Nasz lot zaczyna się za 40 minut.<br />
<br />
Nate uśmiechnął się po tym jak schowałam swój plecak i wyciągnęłam nogi.<br />
<br />
- Podoba ci się to miejsce na nogi, panienko Catalano?<br />
<br />
Zarumieniłam się.<br />
<br />
- Nigdy wcześniej nie latałam pierwszą klasą.<br />
<br />
- Ach. To jedyny sposób, aby latać.<br />
<br />
Spojrzałam w okno w kształcie w pigułki.<br />
<br />
Chciałam z nim porozmawiać po tym, jak mieliśmy drobne turbulencje - stresuję się podróżą, ale on zamknął oczy.<br />
<br />
Uczyłam się jego twarzy.<br />
<br />
Znów uderzyło do mnie podobieństwo Justina. Włosy Nate'a były czarne, choć kolor włosów Justina przypominał połyskujący piasek z ciemniejszymi pasmami. Przypomniałam sobie, jak były delikatne. Gdy przesuwałam po nich palcami, gdy się całowaliśmy...<br />
<br />
Kurwa.<br />
<br />
Nie udaję się do Nowego Jorku po to, by wskoczyć Justinowi do łóżka! Jadę tam, aby postarać się mu pomóc, a potem wrócić do swojego życia.<br />
<br />
Gdy myślałam, że Nate śpi, wyciągnęłam swoją kopię The Silver Cord.<br />
<br />
Ponownie czytałam książkę Justina. Czytanie było jak słuchanie jego głosu. Jego dowcipy, jego sarkazmy, jego mądrości... jego wszystko.<br />
<br />
W piątkowy poranek zadzwoniłam do Claudii czy ma jakieś strony zastępcze. Nie było nic.<br />
<br />
Jak irytująco.<br />
<br />
Nate odwrócił okładkę mojej książki.<br />
<br />
- Nate!<br />
<br />
Podskoczyłam, krzycząc.<br />
<br />
- Przepraszam, chciałem zobaczyć co czytasz.<br />
<br />
Wepchnęłam The Silver Cord do mojego plecaka.<br />
<br />
- Teraz już wiesz - moja twarz była czerwona.<br />
<br />
- Tak, to jedna z moich ulubionych jego.<br />
<br />
Zerknęłam na nieskazitelne ubranie mężczyzny obok mnie. Leciałam w wygodnych leginsach i turkusowej bluzce. Nate leciał w szarym garniturze i złotym krawacie.<br />
<br />
Zaczął mnie intrygować. Co on robił? Zauważyłam obrączkę. Czy Bieberowie oszukują także swoje żony, nie tylko dziewczyny?<br />
<br />
- Czy to prawda? - spytałam. - To rodzaj rodziny?<br />
<br />
- Tak - uśmiechnął się do mnie. Skrzywiłam się. Sprawiał, że przez jego uśmiech, moja złość uchodziła. To było niepokojące. - Byłaś online w ostatnim czasie?<br />
<br />
- Cóż, tak... Śledziłam informacje przez jakiś czas.<br />
<br />
- Nie mogę cię winić.<br />
<br />
Myślałam o The Silver Cord, gdy Nate się mi przyglądał.<br />
<br />
- Więc wy chłopacy dorastaliśmy w mocnej wierze?<br />
<br />
- Tak, bardzo.<br />
<br />
- Nie pomyślałabym - mruknęłam. Uderzyłam dłońmi o swoje usta. Kurwa, nie chciałam tego mówić. Nate roześmiał się.<br />
<br />
- Pomyśl o naszych imionach. Justin, Seth, Nathaniel. Wszystko biblijne. Nasi rodzice zabierali nas do kościoła po 2 razy w każdą niedzielę. Nasz wujek już nie tak bardzo.<br />
<br />
- Rodzice - mruknęłam.<br />
<br />
- Tak. Utrata ich była bardzo ciężka dla Justina. Był młody. Na tyle duży, aby ich zapamiętać, na tyle młody, by naprawdę zrozumieć. Chociaż nadal nie wiem czy rozumie. Odczuwa ból jak nikt inny i zawsze przechodzi przez wszystko emocjonalnie.<br />
<br />
Patrzyłam na Nate'a w ciszy, by kontynuował.<br />
<br />
- Pamiętam jak raz byliśmy na wakacjach w Maine. Nasz ojciec wszedł do jaskini i zniknął z pola widzenia. Justin... - Nate uśmiechnął się blado. - Położył się na ziemi w piasku i zaczął płakać. Mocno. Myślał, że naszego ojca już nie ma. Nie pocieszył się nawet wtedy, gdy tata się znalazł. W jego oczach nadal krążyły łzy. W jego oczach było coś więcej niż strach.<br />
<br />
- Każda mała separacja odbija się echem szerszego pożegnania - powiedziałam cicho. To zdanie z The Silver Cord, moje ulubione.<br />
<br />
- Dokładnie tak.<br />
<br />
- On zawsze pragnął zostać pisarzem?<br />
<br />
- Och, nie wiem. Mógł powiedzieć nie. Rzadko o tym odpowiada, ale raz słyszałem jak mówi, że bardziej niż pisania nienawidzi nie pisania - zaśmiał się Nate. - Po ukończeniu szkoły myślałem, że będzie pił już zawsze. Ale to pisanie stało się jego uzależnieniem.<br />
<br />
Do teraz, pomyślałam.<br />
<br />
- Tak, rozumiem. Dziękuję.<br />
<br />
- Nie ma za co.<br />
<br />
Schyliłam się, udając, że szukam czegoś w plecaku. Jak dziwnie. Rozmawiałam o życiu Justina z jego bratem.<br />
<br />
- Tak... tak myślę.<br />
<br />
- W porządku Lexie. Wiem o was sporo, a także i o tobie.<br />
<br />
Mój żołądek się skręcił. Jak wiele Nate mógł wiedzieć? Ile Justin mu powiedział?<br />
<br />
Moja panika musiała być oczywista, bo Nate szybko dodał: "Justin mówił same dobre rzeczy o tobie i o twojej rodzinie."<br />
<br />
Uśmiechnęłam się lekko.<br />
<br />
Ciągle myślałam o tym, jak Justin mógł doprowadzić się do takiego stanu. Czy to przeze mnie? Czy to dlatego, że odkryto jego tożsamość? Może oba?<br />
<br />
Srebrny samochód Nate'a, srebrny Cadillas Sedan był zaparkowany w Newark.<br />
<br />
- Mieszkam w pobliżu Trenton - wyjaśnił, wyjmując nasze torby z bagażnika. - Istnieją małe lotniska między tu, a Genewą.<br />
<br />
Chwyciłam mój plecak.<br />
<br />
Czas na rozmowę. Niesamowicie.<br />
<br />
- Nie mam nic przeciwko jakiejś jeździe.<br />
<br />
- Och, będziesz jeździć. Odbierzemy twój samochód z wypożyczani, gdy będziemy w Genewie.<br />
<br />
Spojrzałam na swój telefon. Była 19:00. Nawet jeśli spędzimy dobrze czas, dotrzemy o północy.<br />
<br />
- Nie sądzę. Wypożyczalnie będą zamknięte o tej godzinie.<br />
<br />
Nate pokręcił głową. Dzięki Bogu był bardziej rozważnym kierowcą niż Justin.<br />
<br />
- Pociągnąłem za kilka sznurków. Otworzą to dla nas.<br />
<br />
Uśmiechnęłam się i spojrzałam przez okno. Więc Nate przekupił i ich. Pamiętam jak Justin chciał kupić mi wszystko.<br />
<br />
Do czasu, kiedu dotariśmy do Pensywalnii, było już ciemno.<br />
<br />
- Piękny kraj - odezwał się Nate. - Bardzo urodzajny. Czy to twój pierwszy raz na wschodzie?<br />
<br />
- Tak. Dorastałam w Kolorado.<br />
<br />
- Cóż. Przykro mi, że nie możesz zobaczyć więcej. Budzenie się w Finger Lakes będzie bardzo niesamowite.<br />
<br />
Skinęłam głową i uśmiechnęłam się.<br />
<br />
Mój umysł wrócił do słów Nate'a.<br />
<br />
To nagły wypadek, po wszystkim.<br />
<br />
Czy ja naprawdę byłam do tego odpowiednią osobą? Co miałam zrobić?<br />
<br />
Zaliczyliśmy Nowy Jork i coś zmieniło się w Nate'cie. Siedział prosto i spoglądał na mnie tylko od czasu do czasu. Chciałam zatrzymać się na jedzenie? Nie. Chciałam filiżanki kawy? Nie.<br />
<br />
- Wysadzę cię obok jeziora w Genewie. Spodoba ci się. Mam dla ciebie apartament. Na pewno przeglądałaś dokumenty, które ci dałem.<br />
<br />
- Tak w skrócie - nie chcę myśleć o tym, ile Nate na mnie wydał. - Naprawdę nie musisz tego robić...<br />
<br />
- Och przestań. Robisz mi przysługę Lexie. Jeśli będziesz czegoś potrzebować, dzwoń do mnie. Zawsze mam telefon przy sobie. I oczywiście... - poprawił lusterko wsteczne i przeczesał palcami swoje włosy - możesz chcieć zobaczyć Justina już teraz.<br />
<br />
Obserwowałam noc za oknem, chcąc ukryć strach na swojej twarzy.<br />
<br />
Przwykłam do spokojnej, uproczywej obecności Nate'a w czasie podróży.<br />
<br />
Justin i ja ledwo się teraz znaliśmy.<br />
<br />
Byliśmy obcymi. Ponownie. Nadal.<br />
<br />
- Czy... - wydyszałam. - Chodzi mi o to, dlaczego...<br />
<br />
- Hm? Jesteś zmęczona. Ulokuj się w pokoju. Zobaczysz go rano. Jestem pewien, że on jest w pobliżu.<br />
<br />
- Idziesz się z nim zobaczyć?<br />
<br />
- Oczywiście - uśmiechnął się. - Więcej niż jeden raz. Jestem jego starszym bratem. Teraz jest inaczej.<br />
<br />
Złapałam go na patrzeniu na mnie.<br />
<br />
- On nie jest niebezpieczny, Lexie.<br />
<br />
Czułam się taka mała. Przytuliłam swój plecak.<br />
<br />
Nie jest niebezpieczny, to łatwe dla powiedzenia dla Nate'a. Justin nie zniszczył jego życia.<br />
<br />
- Miewał myśli samobójcze?<br />
<br />
- Nie, Boże, nie! - krzknął Nate.<br />
<br />
Resztę drogi do Genewy jechaliśmy w milczeniu. Chciałam spytać Nate'a o milion rzeczy. Skąd wie, że nie ma takich myśli?<br />
<br />
Nie wiem czy zatrzymam się w hotelu czy pójdę spotkać się z Justinem.<br />
<br />
Czułam się ja kurczak.<br />
<br />
Przyjazny, ale zmęczony pracownik udał się po mój samochód. Nate wypełnił jakieś formalności, prosząc o mój podpis tu i tam. Oczywiście wynajął mi Forda, a nie jakiś tańszy samochód.<br />
<br />
Nocne powietrze było mroźne. Nate odprowadził moją walizkę do samochodu.<br />
<br />
Nagle mnie przytulił.<br />
<br />
- Dziękuję, Lexe - powiedział, puszczając mnie.<br />
<br />
Patrzyłam na swoje stopy.<br />
<br />
- Zależy mi na nim - powiedziałam cicho. - Bardzo.<br />
<br />
- Wiem. Teraz to wiem. On cię potrzebuje.<br />
<br />
- Wiem.<br />
<br />
Słysząc te słowa, jestem pewna. Jestem tu w jakimś celu. Jestem tu dla człowieka, którego kocham.<br />
<br />
- Będziemy w kontakcie - powiedziałam.<br />
<br />
Apartament był zaledwie kilka minut od wypożyczalni samochodów.<br />
<br />
W ciągu 10 minut znalazłam się na żwirowej drodze, prowadzącej do chatki wujka Justina. Jechałam powoli w całkowitej ciemności.<br />
<br />
Moje dłonie pociły się na kierownicy.<br />
<br />
Justin, mój Justin. Nie widziałam go tak długo. Moje oczy pragnęły go zobaczyć, moje ręce chciały go dotknąć. Moje serce wyrywało się ku niemu.<br />
<br />
Zatrzymałam się i szłam przez resztę drogi. Październikowe powietrze było zimne.<br />
<br />
Wysokie drzewa otaczały chatkę, która była średniej wielkości.<br />
<br />
Uniosłam rękę, by zapukać do drzwi. Potem postanowiłam nacisnąć na klamkę.<br />
<br />
Moje serce waliło, kiedy byłam w środku. Moje oczy przywykły do ciemności. Zauważyłam stolik i porozrzucane butelki, które w większości były puste.<br />
<br />
Muchy brzęczały w ciszy. Naczynia wystawały z umywalki, a kwaśny zapach przecinał powietrze.<br />
<br />
Rozbite szkło na podłodze.<br />
<br />
Ubrania i papiery rozwalone wszędzie.<br />
<br />
Coś zaszeleściło. Moje oczy dostrzegły Laurencego w klatce. Patrzył na mnie błyszczącymi ślepiami. Podeszłam na palcach do niego. Ukucnęłam i uśmiechnęłam się.<br />
<br />
- Hej - wyszeptałam. - Już dobrze, nic się nie dzieje.<br />
<br />
Usłyszałam kroki.<br />
<br />
Odwróciłam się.<br />
<br />
Patrzyłam na Justina.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEKBupar6q55J_OOjfPv_8lIkdPLpx8jvng9lcijRaPDfPrteMY2LAv8tFNVdK-kPk3QX1m-wPLE2iGyTj-pbr_t_6gUbu7Pywu99J5Jsc5Jn0d-3ivw5gu-nXtvNvKg0JwWtBEJqNw6M/s1600/Bez+nazwy+1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEKBupar6q55J_OOjfPv_8lIkdPLpx8jvng9lcijRaPDfPrteMY2LAv8tFNVdK-kPk3QX1m-wPLE2iGyTj-pbr_t_6gUbu7Pywu99J5Jsc5Jn0d-3ivw5gu-nXtvNvKg0JwWtBEJqNw6M/s1600/Bez+nazwy+1.png" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
Proszę o komentarze, bo nie wiem czy jest sens, abym dalej tłumaczyła.</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15067292999042657827noreply@blogger.com21tag:blogger.com,1999:blog-3575684932058489683.post-30615781870877281802015-06-03T17:31:00.000+02:002015-06-03T17:31:22.489+02:00Sixteen<div style="text-align: center;">
<b>Justin Bieber</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: left;">
"Finger Lakes" jest krajem wina.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Kurwa, oni mają nawet wino pod nazwą Seneca Wine Trail. Chodzisz po tym całym cholernym jeziorze, dopóki nie zemdlejesz. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
To prawda, trafił mnie szlag. Pożyczyłem rower mojego brata i poruszałem się po terenie Genewy jak wariat. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Nie przejmowanie się jest cholernie wyzwalające.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Wyposażyłem chatkę w masę wina. Nate przestał mnie dręczyć w połowie września, za co podziękowałem Bogu. Miał dobry pomysł, abym spędził trochę czasu sam na sam z naturą, ale nie potrzebowałem jego jako mojej matki.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Więc zacząłem pić na nowo. I co? Zapomniałem jak bardzo to kochałem.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
I kurwa, napisałem Ten Thousand Nights, gdy mój tyłek był pijany. To wciąż jedna z najbardziej popularnych noweli. Mógłbym napisać dalszą część The Surrogate, nie ma problemu.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Rozsiadłem się na werandzie. Postanowiłem jak co tydzień zadzwonić do Claudii.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Justin - westchnęła.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Boże, ta suka. Czy ona zawsze musi nią być? Spodziewałem się jej tonu och-nie-to-znowu-Justin jak cholera. Muszę porozmawiać z moim najsłynniejszym autorem.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Tak, przepraszam, że padam na twoją cholerną paradę - mruknąłem niewyraźnie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Cisza.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Mam na myśli kurwa, Claudia... nie jestem sobą. Ostatnio jak sprawdzałem...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- To ten czas, Justin - jej głos był cichy i odległy. Spojrzałem na telefon. Była 4 rano.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Jesteś dwie pieprzone godziny za mną! Boże, Claudia, kurwa ja pracuję również nad moim planem. Jest kurwa drugim Balzackiem!* Co z Proustem? On potrzebuje...<br />
<br />
- Czego chcesz?<br />
<br />
Nie było pytania na końcu zdania Claudii. Ta suka. Wiedziała, że trzyma mnie za jaja, bo miała Lexie.<br />
<br />
Wypiłem łyk Riesling. Potrzebowałem butelki wina. Jeszcze lepiej, potrzebowałem butelki Woodford Reserve.<br />
<br />
- Wiesz, czego chcę. Co ona na to? Nigdy o to nie pytam, ale...<br />
<br />
- Ona to kocha - Claudia stłumiła ziewnięcie.<br />
<br />
Dobra, Claudia prawdopodobnie zasypiała, jakby mnie to kurwa obchodziło. Zasłużyła na to. Ona sprzedała mnie do dziennikarzy. Ona i Clara, może nawet Nate. Będę miał jeszcze czas, aby o tym myśleć. Oni wiedzieli o mnie i o Lexie.<br />
<br />
Nie można ufać nikomu.<br />
<br />
- Przysięgam - warknąłem. - Powiedz mi więcej.<br />
<br />
- Ona... naprawdę wczuwa się w narratora.<br />
<br />
- Dlaczego?<br />
<br />
- Nie wiem, Justin. Pracujemy razem, nie robimy psychoanalizy.<br />
<br />
- Och. pieprz się, Claudia.<br />
<br />
Zakończyłem połączenie. Pieprzyć ją. Opróżniłem moją butelkę i rzuciłem nią, oglądając jak toczy się przez ganek. Co za kurwa wspaniała noc. Chłodna i ciemna, wietrznie i cicho. Wszystkim czego potrzebowałem były papierosy. Albo butelka piwa. Moje Ambien dawało kopa. Boże, kochałem to uczucie. Jak gdyby balon rozwijał się w mojej głowie i rósł.<br />
<br />
Obudziłem się pijany.<br />
<br />
Jezu, dlaczego śpię na werandzie? Byłem cholernie zmarznięty, miałem na sobie jedynie parę bokserem i to bolało jak skurwysyn. Osunąłem się na krześle z wikliny.<br />
<br />
Przejrzałem swój telefon. Huh, rozmawiałem z Claudią. Boże, ona pewnie dzwoniła do mnie w środku nocy. Ona zawsze dzwoni, zawsze mnie nęka.<br />
<br />
Poczołgałem się do środka i wziąłem dwa shoty Bourbon. Przełknąłem trzy szklanki wody. Cholera, to zawsze mi pomagało. Ból zniknął, żołądek zastygł, a dłonie przestały drżeć.<br />
<br />
Odświeżyłem wodę Laurencego i zapełniłem jego miskę.<br />
<br />
- Idealny poranek - powiedziałem w jego stronę. Nuciłem podczas ubierania się. Mm. czułem się tak dobrze, by pić. Piję całodobowo.<br />
<br />
Mój umysł wariował, gdy szczotkowałem zęby. Poranek był chłodny. Zapaliłem papierosa i ruszyłem przed siebie, zastawiając za sobą otwarte okna. Chatka wujka była po środku niczego.<br />
<br />
Szedłem wzdłuż żwirowej drogi do mojego najbliższego sąsiada, który miał farmę, na którą przyjeżdżali ludzie w celu zakupu świeżych warzyw i jajek. Osoba, która pisała za mnie czasem na maszynie była żoną farmera. Zapłaciłem jej dziesięć dolarów za napisanie jednej strony.<br />
<br />
Mieliśmy ciężki start. Dużo zmian, do tego mój charakter pisma... ale po około miesiącu wszystko szło gładko. Pisałem coś, zaniosłem parę stron Wendy, kupiłem warzywa, napisałem strony, wysłałem to do Claudii i tak to się powtarza.<br />
<br />
Nigdy nie przebywałem w sieci. Nie brałem ze sobą nawet laptopa. Internet był pełen plotek na mój temat i połowa była winą Clary. Tak właśnie poznałem Lexie. Nierealnie, anonimowo, przez stronę. Świecący ekran laptopa może jedynie przynieść mi ból.<br />
<br />
- Masz dla mnie strony? - Wendy uśmiechnęła się, a kąciki jej oczu słodko się zmarszczyły.<br />
<br />
Otaczały ją małe kurczaki. Gdy tylko mnie zobaczyła, wytarła swoje dłonie o spodnie.<br />
<br />
- Tak, piętnaście czy coś koło tego.<br />
<br />
W powietrzu unosiły się pióra. Nie lubiłem patrzeć Wendy w oczy. Cholera, nikomu nie lubię patrzeć w oczy. Kontakt wzrokowy jest zbyt intymny.<br />
<br />
Wendy to zrozumiała, rozgryzła mnie. Nie przeszkadzał jej nawet mój oddech pełen alkoholu.<br />
<br />
Wzięła ode mnie strony i potarła moje ramię. Jej dłonie były suche.<br />
<br />
- Jasne, słoneczko - powiedziała. - Patrzysz na tych małych facetów? No spójrz na nie.<br />
<br />
- Tak, są słodkie. Bóże, są słodziutkie - przejechałem dłonią po włosach. Potrzebowałem prysznica. I przy okazji mógłbym wypić dwa kolejne shoty. - Popatrzę na te zwierzaki przez chwilę, dobrze?<br />
<br />
Wendy zaśmiała się.<br />
<br />
- Justin, prosiłam cię, abyś przestał o cokolwiek prosić. Możesz przyjść do nich kiedy tylko chcesz. Będę w domu.<br />
<br />
- Mm, dzięki. Dzięki Wendy.<br />
<br />
Patrzyłem jak odchodzi w stronę wiejskiego domu. Tu i tam odchodziła farba. Teren był zaniedbany, a ogród potrzebował opieki.<br />
<br />
Doskonałe. To miejsce było idealne. Zbliżyłem się do kurczaków.<br />
<br />
- Hej maluchy - przykucnąłem i sięgnąłem po nie. Zaczęły ode mnie uciekać, na co jedynie się zaśmiałem. - Jesteście małymi frajerami. Wszystkie w przeciągu miesiąca będziecie brzydkie, grube i szare. No chodźcie tutaj.<br />
<br />
Moje serce łamało się, gdy na nie patrzyłem. Zacząłbym płakać, gdybym tylko udał się do stodoły. Tak zwykle robiłem.<br />
<br />
Wreszcie udało mi się schwytać jednego kurczaka. Przytuliłem go do piersi.<br />
<br />
Mały ptaszek, pomyślałem. Ciepły, miękki, mały ptaszek.<br />
<br />
Krążyłem wokół zwierząt i rozmawiałem z nimi. Karmiłem kozy i patrzyłem na wszystko inne. Pogłaskałem nawet małą świnkę.<br />
<br />
W stodole rzucił się na mnie kot w prążki.<br />
<br />
Rozejrzałem się. Nie było w pobliżu nikogo. Tylko ja i stary, czarny Percheron* w swojej stajni. Oddaliłem się od kota i podszedłem bliżej konia. Wiedziałem, że to głupie. Pogłaskałem go po głowie.<br />
<br />
- Hej kolego - powiedziałem, a mój głos był gruby. Nie byłem smutny ani jakikolwiek. Mike powiedział, że płacz jest oczyszczający i czasem nie ma nic wspólnego z bólem.<br />
<br />
Koń był silny, a jego szyja była czysta od mięśni. Przejechałem dłonią po jego pysku.<br />
<br />
- Jesteś wieki i silny - szepnąłem.<br />
<br />
Nawet w chłodny poranek stajnia była gorąca. W powietrzu unosił się zapach siana zmieszany z paszą. Przycisnąłem twarz do szyi konia, a łzy zaczęły spływać po moich policzkach.<br />
<br />
- Justin?<br />
<br />
Odwróciłem się.<br />
<br />
Och, kurwa. Córka Wendy stała w drzwiach i uśmiechała się do mnie. Nigdy nie pamietałem jej imienia. Hope? Grace? Coś zdrowego i dziwnego.<br />
<br />
- Mm, pieprzona alergia na siano - mruknąłem, pocierając oczy,<br />
<br />
- Widzę, dopadło cię - podniosła pustą butelkę. - Mamy nowego cielaka, powinieneś ją zobaczyć.<br />
<br />
Wsadziłem dłonie do kieszeni i spojrzałem w bok, kiedy dziewczyna zbliżyła się do mnie. Spojrzałem na nią. Miało mocne, czarne włosy, piegi i niebieskie oczy. Nosiła warkocz opadający na jej plecy. Widywałem ją wiele razy, ale nigdy nie przyszło mi na myśl, że mógłbym się jej spodobać.<br />
<br />
- Tak, powinienem - odezwałem się. - I tak robiłem obchód.<br />
<br />
- Mama już pracuje nad twoimi stronami. Wiesz, ona naprawdę kocha to robić. Nie pozwala mi nawet tego czytać.<br />
<br />
Dziewczyna stanęła przede mną. Wydawała się być zbyt blisko, albo to ja byłem pijany.<br />
<br />
- Cóż, tak - wymamrotałem. - To trochę prywatne.<br />
<br />
- Nic wielkiego - zachichotała. Podniosła się na palcach i oplotła swoje ramiona dłońmi. Jej piersi wręcz patrzyły się na mnie. - Justin?<br />
<br />
Nie poruszyłem się. Czułem się jak kawał gliny. Jej ramiona były fajnie smukłe, a ona była coraz bliżej. Jej oddech łaskotał moją szyję. Dziwne. Nie czułem nic. Stałem tam i patrzyłem obojętnie na jedną ze ścian.<br />
<br />
- Dlaczego jesteś taki smutny? - spytała. - Jesteś taki smutny. Spróbuję cię uszczęśliwić.<br />
<br />
Chłodny uśmiech wdarł się na moje usta.<br />
<br />
- Myślisz, że to możliwe? - powiedziałem.<br />
<br />
- Wiem, że mogę. Zadbam o ciebie - jej dłonie przesuwały się po moich plecach. Nadal nic nie czułem. Czułem jedynie jej dłonie na moim kręgosłupie, a potem na żebrach.<br />
<br />
Dziewczyna zaczęła rozpinać moje spodnie. Pozwoliłem jej na to, patrząc beznamiętnie jak sobie radzi. Chwyciła mojego suchego fiuta, a ja widziałem jej ciemne brwi. Mój uśmiech drgnął.<br />
<br />
Po minutowym masażu padła na kolana. Widziałem to jak bardzo była zdeterminowana. Zaczęła go lizać, a na końcu ssać. W jej oczach był błysk, gdy na mnie spojrzała.<br />
<br />
Mój kutas nie reagował.<br />
<br />
Wzruszyłem ramionami, a potem zacząłem się śmiać. Dziewczyna zrobiła się czerwona.<br />
<br />
- Niezła próba, dzieciaku - powiedziałem.<br />
<br />
Schowałem swojego penisa do spodni i opuściłem stodołę. Najwidoczniej śmiech działa tak samo jak łzy.<br />
<br />
Zrobiłem sobie jajecznicę z dwóch jajek, gdy wrociłem do kabiny. Spożywałem posiłek, popijąc go Bourbon*. Jakoś po lekach i alkoholu mój żołądek stał się pełen. Starałem się jeść w ciągu dnia, chociaż w nocy i tak to zwracałem.<br />
<br />
Nic trudnego, nudności przychodziły mi z łatwością.<br />
<br />
Pisałem przez parę godzin, aż stałem się zbyt pijany, aby widzieć prosto. Mój bohater miał kochać się z kobietą. Chciałem napisać ekscytującą scenę seksu, ale nie wypływały ze mnie żadne słowa.<br />
<br />
Nie wychodziło mi nic.<br />
<br />
Zwykle siadałem, wyobrażałem sobie scenę i ją pisałem. Nie tym razem. Wciąż myślałem o Lexie. Chciałem napisać to dla niej.<br />
<br />
Próbowałem ponownie połączyć się z moją pasją, którą kiedyś dzieliliśmy. W moich samochodzie, w moim pokoju, w jej łóżku. Obrazy były sterylne. Dłoń na skórze, serce zamknięte.<br />
<br />
Kurwa. Co się ze mną dzieje? I dlaczego pozwoliłem Claudii, by dała czytać moją powieść Lexie? To nie miało sensu. Minęły trzy miesiące. Definitywny koniec mnie i Lexie.<br />
<br />
Ledwo pamiętam dźwięk jej głosu, zapach jej włosów.<br />
<br />
Stała się pomysłem,<br />
<br />
*<br />
<br />
Obudziłem się na kanapie. Dżinsy zmieniły się w spodnie od piżamy. Było trochę zimno.<br />
<br />
Po wypiciu dwóch shotów Xanax, zadzowniłem do Mike'a.<br />
<br />
Mike wciąż był przyzwoitym psychiatrą, nawet jeśli mu nawet nie ufałem. Podał mi leki, zanim przyleciałem do Nowego Jorku. Dzwoniłem do niego od czasu do czasu. Trzydzieści minut rozmowy z nim kosztowało mnie sto dolców, ale pieniądze nie miały dla mnie znaczenia.<br />
<br />
- Witaj Justin. Jak się masz?<br />
<br />
- Dobrze. Wiesz, dobrze. Czy to dobry czas?<br />
<br />
- Tak, oczywiście.<br />
<br />
Usłyszałem zamykanie drzwi.<br />
<br />
- Spójrz, kto przepisuje twoje notatki? - powiedziałem.<br />
<br />
- Justin, skończyliśmy...<br />
<br />
- Nie, ja wiem. Ale mama Lexie, robi to, wiesz o tym? Myślałem o tych notatkach...<br />
<br />
Mike był jednym z niewielu ludzi, którzy przerywali moją rozmową.<br />
<br />
- Wiesz, że to byłoby dla mnie zły - odezwałem się. Zacząłem krążyć po kabinie. Mój cień podążał za mną. Nie miałem pojęcia która godzina, ani który dzień. Traciłem tygodnie na upijaniu się. - Są rzeczy, które chce powiedzieć. Ale nikt nie może wiedzieć. To trafia do internetu i wszędzie.<br />
<br />
- Bierz te leki ode mnie na poważnie, Justin.<br />
<br />
- Tak, biorę. Czy robisz notatki z naszych rozmów?<br />
<br />
- Tak, robię krótkie notatki na temat naszych rozmów. Pozwól, że zadal ci pytanie.<br />
<br />
- Dawaj.<br />
<br />
- Czy bierzesz Zyprexa* jak ci przepisałem?<br />
<br />
- Nie, nie za bardzo. Usypiają mnie. Biorę Xanax.<br />
<br />
- Chciałbym, abyś nadal brał Xanax, ale takze i Zyprexa.<br />
<br />
- Postaram się.<br />
<br />
Uśmiechnąłem się i przewróciłem oczami na Laurencego. Klasycznie. Mike chciał oskarżyć mnie o paranoję.<br />
<br />
- W każdym razie Mike, mam problem. W zasadzie... - odbiłem piłkę nogą o ścianę. - Mój kutas nie chce stawać.<br />
<br />
- Okej... - powiedział Mike. - Masz problem z erekcją lub osiągnięciem wzwodu?<br />
<br />
- Ze wzwodem, tak myślę.<br />
<br />
- I od jak dawna to trwa?<br />
<br />
- Około trzech miesięcy. Nie wiem, może dwa. Odkąd nie ma mnie w Denver.<br />
<br />
- Próbowałeś współżyć?<br />
<br />
Pomyślałem o dziewczynie ze stodoły.<br />
<br />
- Mm, niezbyt - skrzywiłem się. Potrzebowałem kolejnego drinka. - Słuchaj. Wiem tylko, że kiedyś budziłem się, a on stał. Jasna cholera. Nie mogłem mu przecież powiedzieć o tym, jak mój kutas stawał się trwady przy Lexie. Jej głos sprawiał, że mógłbym dojść.<br />
<br />
Moje gardło zaczęło palić, potarłem szczękę.<br />
<br />
- Potrzebuję kurwa jakiejś Viagry* - uniosłem ton głosu. - Muszę się uwolnić. Potrzebuję tego. To doprowadza mnie do szału.<br />
<br />
- Lekarstwo jest opcją. Ale nie mogę przepisać leków młodemu, zdrowemu człowiekowi...<br />
<br />
- Rozmowa skończona - zakończyłem rozmowę i rzuciłem telefonem na kanapę.<br />
<br />
Młody, zdrowy człowiek...<br />
<br />
Może Mike miał rację. Może mój kutas wróciłby do żywych, gdybym przestał tyle pić. Jednak wątpię w to.<br />
<br />
Otworzyłem butelkę piwa i usiadłem przy stole. Uniosłem pióro przy notatniku. Mogłem pominąć sceny seksu i wrócić do tego później. Ale jak poradzę sobie z resztą noweli? Seks był tu konieczny. Kurwa.<br />
<br />
Usunąłem zdjęcia Lexie z mojego telefonu jakiś miesiąc temu. Nie zasługuję na to, by je mieć. Mimo wszystko, gdy starałem się o nich myśleć, przenosiłem swoją rękę między nogi.<br />
<br />
Starałem sobie przypomnieć czas, gdy byliśmy dla siebie obcy w sieci.<br />
<br />
Lexie.<br />
<br />
I moment, kiedy pierwszy raz zobaczyłem jej zdjęcia.<br />
<br />
Trzeci raz, w hotelu w Montanie.<br />
<br />
<i>Boże, jesteś idealna. Połóż się. Umieść telefon koło ucha. Chcę, abyś miała wolne obie dłonie.</i><br />
<i><br /></i>
Pod moją ręką, mój fiut nawet nie drgnął.<br />
<br />
Rzuciłem butelką przez pokój. Rozbiła się o ścianę, a szkło leżało na ziemi. Laurence przeskoczył na drugi koniec klatki.<br />
<br />
- Niestety - wymamrotałem. - Kurwa, przepraszam Laurence.<br />
<br />
Odrzuciłem od siebie notes. Wstałem i udałem się na dół. Ból był błogosławioną ulgą. Podłoga wyrosła, by mnie spotkać, a ja opadłem na nią, niczym w rzekę zapomnienia.<br />
<br />
* Percheron - rasa konia.<br />
* Bourbon - rodzaj drinka<br />
* Zyprexa - leki na schizofrenię<br />
* Viagra - leki na potencję<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEio0NnnkLp1k0L8U5_os4w0aW7yrebLWRcyfai9iiXh8UIfKQNiRyhsvVS_zBeKIGi3HvXNZ__g8Qf7uVtAFK1cyo796RRPV17Muhk2QGaP12RZ6biHzq2tyGVTg0ZVMA_NtrjzrCMqbQmU/s1600/Bez+nazwy+1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEio0NnnkLp1k0L8U5_os4w0aW7yrebLWRcyfai9iiXh8UIfKQNiRyhsvVS_zBeKIGi3HvXNZ__g8Qf7uVtAFK1cyo796RRPV17Muhk2QGaP12RZ6biHzq2tyGVTg0ZVMA_NtrjzrCMqbQmU/s1600/Bez+nazwy+1.png" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Przepraszam, że rozdziału nie było tak długo. To wina mojego lenistwa i szkoły.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Za literówki przepraszam.</div>
<br />
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15067292999042657827noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-3575684932058489683.post-82394353209278442312015-04-12T18:47:00.000+02:002015-04-12T18:47:07.607+02:00Fifteen<div style="text-align: center;">
<b>Lexie Catalano</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: left;">
Przestałam czytać wiadomości o Justinie od czasu, gdy filmik z gazem pieprzowym trafił do sieci.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Został usunięty z YouTube jeszcze w ten sam weekend, ale i tak był już wszędzie. Jedna ze stron dała temu tytuł J. WHISP CHCE DAĆ LIST STRIPTIZERCE. Nawet FIT TO PRINT dodało ten filmik. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Nie rozmawiałam z Abby o tym, nie było nic do powiedzenia.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Z lipcem za sobą, musiałam w końcu skupić się na życiu bez Justina. Do tego czasu, byłam w połowie pewna, że zmuszę go do tego, by wrócił do mojego życia, ale to był tylko sen. Nigdy nie zrobiły tego dobrze.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Przejrzałam swoje zdjęcia z Justinem i zastanawiałam się kim on do cholery jest. Piękny mężczyzna. Nieznajomy. Kłamca. Globalny bestsellerowiec. Autor, którego podziwiałam od lat. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Czy ja kiedykolwiek trzymałam go w swoich ramionach? Czy wspominam nasz wspólny czas? Niczym duch, odszedł ode mnie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Z nowym numerem telefonu otrzymywałam tylko wiadomości od rodziny.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Moja nowa skrzynka mailowa jest pusta, nie licząc wiadomości od Claudii.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Jak mówiła mama, Justin przejeżdżał czasami pod domem.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Zastanawiam się co było w kopercie, którą Justin chciał wręczyć Abby. Oglądałam filmik tyle razy i nie mogłam tego znieść. Muszę przyznać, że wyglądał jak rękopis.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Cokolwiek to było, leżało w kałuży przez minutę, podczas gdy Justin zachwiał się i po omacku zaczął tego szukać. Prawdopodobnie zniszczyło się to.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
I Justin...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Mój piękny kochanek z kolanami i dłońmi na ziemi, nikt kto mógłby mu pomóc. Jego zamiary zapewne także się zniszczyły. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Między nami był koniec, prawdziwy koniec.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
W pracy byłam pochłonięta zadaniami, które powierzyła mi Claudia. Nigdy nie chciałam przerw. Pracowałam bez przerwy na lunch, a potem przenosiłam się do domu. Gdy moje oczy zaczynały szczypać od ciągłego czytania, udawałam się na siłownię, gdzie biegałam na bieżni.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Pustka wewnątrz mnie nie kurczyła się. Powiększała się do granic możliwości. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Pewnego dnia myślałam nawet, że tego nawet nie będzie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Zrozumiałam to, jak ludzie oddalają się od siebie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Zrozumiałam jak niebezpiecznie jest, gdy człowiek staje się twoim całym światem. I jak bezsilni jesteśmy, by temu zapobiec. Nigdy mi nie zaprzeczaj, powiedział raz Justin. Jakbym miała wybór. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Claudia podrzuciła manuskrypt na moje biurko pod koniec sierpnia.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Rzadko zdarzało się, aby Claudia mi coś dawała; zazwyczaj sama musiałam się po to zgłaszać.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Wzięłam go do ręki.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
SUROGATKA, brak autora.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Co to?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Rękopis - powiedziała oschle.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Ugh. Tak, wiedziałam, że to rękopis.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Racja - powiedziałam. - Więc... dałaś mi to, abym przeczytała?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Taki jest pomysł - wspomniała. - Och... to lokalnej kobiety. Ona ma ten wspaniały zwyczaj nie podpisywać swoich rękopisów. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Claudia pochyliła się i wskazała Jane Doe na dole strony.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Patrzyłam na nią z niedowierzaniem. Kurwa, czy Claudia dała mi właśnie czytać rękopis jednego z jej autorów? To nie mogło być prawdą. To była prawdziwa praca agenta. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Claudia, ja...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Uniosła dłoń.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Nie wyobrażaj sobie, że twoje zdanie jest tu istotne. Po prostu to przeczytaj. Potrzebuję potwierdzenia tego, co wiem już, że jest prawdą.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Claudia wyleciała z pokoju.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Okej. Potwierdzenie... potwierdzenie tego, co wiedziała, że jest już prawdą. To brzmiało fałszywie. Odwróciłam stronę tytułową na bok.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Jedna z dwóch rzeczy musiała się tu dziać. Albo Claudia chciała sprawdzić mnie na nowym poziomie pracy (i nie wiem czy to miłe) albo Claudia rzeczywiście potrzebowała mojej opinii. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Tak czy inaczej, miałam zamiar to przeczytać i nie pozwolić, aby moja głowa eksplodowała. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Dwie godziny później nadal byłam w trakcie czytania rękopisu. Inne moje formalności odepchnęłam na bok. Zgarbiłam się na krześle, a nogi oparłam o biurko. Czytałam w tempie rekreacyjnym, wczuwając się w historię.<br />
<br />
Surogatka opowiadała historię przyszłości Ziemi, gdzie za odpowiednią cenę, ludzie będą mogli uniknąć bólu. Egzaminy, rozwód, więzienie, niechlujne rozpady... dzięki Isaac Project.<br />
<br />
Udałam się do biura Claudii.<br />
<br />
- To - mruknęłam, a mój głos nie brzmiał normalnie. Claudia spojrzała na mnie morderczo.<br />
<br />
- Cześć, Lexie. Dzięki, że pukasz...<br />
<br />
- Przepraszam, ja...<br />
<br />
- Wejdź - Claudia westchnęła, rozsiadając się w fotelu. - Chcę to usłyszeć.<br />
<br />
Wygładziłam swoją spódnicę i wzięłam głęboki wdech. Byłam oszołomiona. Cholera, ja właśnie wtargnęłam do biura Claudii Wing, jak gdybym była właścicielką tego miejsca.<br />
<br />
Pierwszy raz od dwóch miesięcy zapomniałam o swoim płaczliwym nastroju. Zapomniałam o mojej pustce.<br />
<br />
Potrzebowałam więcej tej historii.<br />
<br />
- To jest...<br />
<br />
- Jak zawsze, Lexie. Twoja elokwencja mnie zadziwia.<br />
<br />
- To jest częściowe - jęknęłam.<br />
<br />
- Baczne obserwacje. Autorka zapewniła mnie, że w drodze jest kolejne 20 stron.<br />
<br />
- Chciałabym je przeczytać. Jeśli nie miałabyś nic przeciwko... - patrzyłam przez okno. Gdybym patrzyła w oczy Claudii, mogłaby dostrzec moją depresję.<br />
<br />
- Bohater... Wydaje się oczywiste, że on przejmuje ciało czytelnika, czyż nie?<br />
<br />
Czułam wzrok Claudii na sobie.<br />
<br />
- To ciekawy kłopot. Tyle niewyjaśnień - przełknęłam ślinę. - Kulturalne komentarze wobec człowieczej postawy bólu i ucieczki. I konsumpcjonizm. Te motto jest zbyt doskonałe. Wydaje się zbyt istotne.<br />
<br />
Zamknęłam swoje usta.<br />
<br />
Kurwa. Jak to się stało, że żalę się swojej szefowej?<br />
<br />
Claudia uniosła brew.<br />
<br />
- Myślę, że masz rację - przyznała. - To jest istotne. Porozmawiamy o tym przy następnych stronach.<br />
<br />
Odwróciłam się przy drzwiach.<br />
<br />
- Panno Wing?<br />
<br />
- Hm?<br />
<br />
Uniosłam rękopis.<br />
<br />
- To tak naprawdę nie reprezentuje fikcji, prawda?<br />
<br />
- Nie, ale robię wyjątki dla niektórych autorów.<br />
<br />
Niektórzy autorzy.<br />
<br />
Tak, to prawda. Claudia pozwoliła mi czytać coś ważnego.<br />
<br />
Po raz pierwszy odkąd rozstaliśmy się z Justinem wyobrażałam sobie jak to jest być partnerką Claudii. To było moje marzenie. Przynajmniej takie było marzenie dawnej Lexie.<br />
<br />
- To nie jest bez wad - powiedziałam. - Głównie małe niedopatrzenia koncepcyjne, które można dopracować...<br />
<br />
Spojrzałam na rękopis. Czy moja prywatna opinia nic tutaj nie znaczy?<br />
<br />
- Panno Wing. To najbardziej ciekawa rzecz jaką czytałam od roku.<br />
<br />
Czytałam to niczym ćpunka. Nigdy nie lubiłam science fiction, ale też ich nigdy nie czytałam. Tu była historia miłosna.<br />
<br />
Wczytywałam się w dalszą część historii.<br />
<br />
- Lexie Catalano?<br />
<br />
Ktoś stanął w progu drzwi. Powietrze wyszło z moich płuc. Ten głos.<br />
<br />
O mój Boże, to był...<br />
<br />
Nie Justin.<br />
<br />
To był Justin za kilka lat, z ciemnymi włosami i przyjaznym uśmiechem.<br />
<br />
Mężczyzna wyciągnął rękę w moją stronę. Był ubrany w stylowy, ciemny garnitur. Wstałam na nogi i uścisnęłam jego dłoń.<br />
<br />
- Tak, witaj - powiedziałam.<br />
<br />
Jego podobieństwo do Justina rozpraszało mnie.<br />
<br />
- Nathaniel Bieber. Mów mi Nate.<br />
<br />
Usiadłam w moim fotelu.<br />
<br />
- Przepraszam - powiedział. - Wprawiłem cię w szok.<br />
<br />
Szok? On przyprawił mnie o prawie zawał serca! Patrzyłam na brata Justina. Wspomnienie o Justinie wybuchło niczym fajerwerki w moim mózgu. Moje oczy prawie uroniły łzy. Sposób w jaki Nate się uśmiechał, jego imponująca obecność... on był jak Justin.<br />
<br />
- Dobrze - odchrząknął. - Nie zajmę ci dużo czasu.<br />
<br />
- P-przepraszam.. Tak.. proszę usiąść.<br />
<br />
Wow, angielski.<br />
<br />
Nate zaśmiał się i pochylił głowę. Ten gest był jak gest Justina, musiałam się odwrócić.<br />
<br />
- Przyszedłem prosić cię o przysługę, Lexie. Mogę nazywać cię Lexie?<br />
<br />
Skinęłam głową.<br />
<br />
Nate zignorował krzesło. Przeszedł obok biurka, a jego ciężka ręka spoczęła na moim ramieniu. Na szczęście jego dotyk był szczery i pocieszający, nie było tu akcentu Justina.<br />
<br />
Justin dotyk był... wymagający, zdesperowany.<br />
<br />
Zdjęłam okulary i przetarłam oczy. Nie mogę uwierzyć, że po prawie 3 miesiącach wciąż to czułam...<br />
<br />
- Nie przyszedłem tutaj, aby sprawić ci ból - powiedział cicho. Zaryzykowałam spojrzeniem na niego, a on uśmiechnął się łagodnie. - Słyszałem wiele o tobie. Nie przyszedłbym, gdybym miał inne wyjście. Potrzebuję twojej pomocy. Musisz to wiedzieć o Justinie.<br />
<br />
Zamrugałam gwałtownie.<br />
<br />
- Jak on się ma? - szepnęłam.<br />
<br />
- Niezbyt dobrze - Nate pokręcił głową. - Nie jest dobrze, Lexie - odwrócił się i podszedł w kierunku okna, patrząc na ulicę. - On pije. Nie wiem jak to inaczej ująć - jego głos był niski i pełen współczucia. - Lexie, to mój brat. Młodszy brat.<br />
<br />
Milczeliśmy przez chwilę, a naszymi ciałami władały różne emocje.<br />
<br />
- Co mogę zrobić? - powiedziałam w końcu.<br />
<br />
- Może nic. Nie wiem. Zawsze mogłem postawić go na nogi. Ale nie tym razem - ponownie pokręcił głową. On był taki ponury, jakbyśmy rozmawiali o zmarłej osobie. Wzdrygnęłam się, a moje serce zakuło. Jak źle było z Justinem?<br />
<br />
- Gdzie on jest? Co się dzieje?<br />
<br />
Nate odwrócił się i spojrzał mi w oczy.<br />
<br />
- Wiedziałem, że będziesz mogła pomóc - powiedział. - On mówił mi tak wiele o tobie. Zatrzymał się w chacie naszego wujka w Nowym Jorku. Mam dla ciebie bilet w jedną stronę na najbliższe lotnisko i wynajem samochodów. Wszystko możemy przenieść.. datę...<br />
<br />
- Zaraz, co?<br />
<br />
Nate wyciągnął ze swojej torby dokumenty i położył je na biurku. Patrzył poważnie raz na mnie, raz na nie, unosząc swoje ciemne brwi.<br />
<br />
- Hm? Rozmawiałem z Claudią, nie martw się. Ona i ja rozmawialiśmy. Wszyscy mamy tutaj wspólny interes...<br />
<br />
- Przepraszam? Słuchaj, ja...<br />
<br />
To musiał być żart. Jego brat przyszedł do mnie, a teraz mówi mi o locie do Nowego Jorku, bym uratowała tyłek Justina od alkoholu (i Bóg wie, co on jeszcze robi). Och i jeszcze zanim się na to zgodziłam, to on już rozmawiał z moją szefową.<br />
<br />
- Niektóre pieniądze - Nate powiedział. - Wszystko czego potrzebujesz. Koszty podróży, moje numery telefonu, wszystko jest tutaj. Możesz zmienić datę, jeśli chcesz.<br />
<br />
Spojrzałam na kopertę, którą Nate mi wręczył.<br />
<br />
Mój Boże, to nie było pokrycie kosztów podróży. To była łapówka.<br />
<br />
Nate ruszył w stronę drzwi, zostawiając pieniądze w mojej dłoni i informacje dotyczące podróży. Byłam sparaliżowana ze złości.<br />
<br />
- Będziemy w kontakcie - odezwał się. - Zostaję w mieście na kilka dni. Zadzwoń do mnie, jeśli będziesz miała jakiekolwiek pytania. Wiem, że pomożesz. Sposób w jaki Justin mówił o tobie...<br />
<br />
To było szczere. Ten dupek kochał swojego brata, który też okazał się by dupkiem.<br />
<br />
W skrócie, czy oni spotkali się i rozmawiali o tym? Czy to był spisek? Czy to jakaś sztuczka, abym wróciła do Justina?<br />
<br />
Nie, nie ma mowy. Justin pił. Justin był w tarapatach. Musiałam myśleć.<br />
<br />
- Jesteście tacy sami - westchnęłam.<br />
<br />
- Oczywiście - uśmiechnął się i wzruszył ramionami. - Jesteśmy braćmi.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>czytam = komentuję</i></span><br />
<br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Jak pisałam, udało mi się jednak przetłumaczyć rozdział. Nie jest on długi, ani jakiś ciekawy, ale jest. Myślicie, że Lexie poleci do Nowego Jorku i spotka się z Justinem? :)</span><br />
<br />
<br />
<b><a href="http://ask.fm/whosnigga">PYTANIA</a> | <a href="http://latina-category.blogspot.com/">MOJE OPOWIADANIE</a> | <a href="https://twitter.com/luvdrewz">TWITTER</a></b></div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15067292999042657827noreply@blogger.com21tag:blogger.com,1999:blog-3575684932058489683.post-5276877959458293372015-04-08T15:48:00.001+02:002015-04-08T15:48:13.595+02:00Fourteen<div style="text-align: center;">
<b>Lexie Catalano</b></div>
<br />
Justin Drew Bieber urodził się 1 marca w 1987 roku. Jego ojciec, znany ortopeda, pediatra zginął w wypadku autobusowym w Ameryce Południowej, gdy Justin miał dziewięć lat. Robili filantropijne prace w Rio.<br />
<br />
Justin i jego bracia, Nate oraz Seth zostali zaadoptowani przez ich wujka w Toronto w Kanadzie.<br />
<br />
Ukończył szkołę średnią w wyróżnieniem, a na studia uczęszczał do Cardiff University. Swoje pierwsze opowiadanie opublikował w wieku dziewiętnastu lat.<br />
<br />
Opuścił studia po nieudanej próbie samobójczej, po czym przebywał w szpitalu psychiatrycznym przez ponad miesiąc. Po wyjściu, rozpoczął podróż z narkotykami i alkoholem, następnie przeskoczył na drobne przestępstwa i wykroczenia.<br />
<br />
Do czasu uzyskania trzeźwego umysłu w wieku dwudziestu trzech lat, Justin żył życiem playboya na wschodnim wybrzeżu, utrzymując się z urodzinowych pieniędzy. Nigdy nie przestał pisać.<br />
<br />
Patrzyłam jak każda najmniejsza informacja o Justinie jest w internecie.<br />
<br />
Marzec. Miesiąc Justina.<br />
<br />
Miesiąc bez Justina.<br />
<br />
Nawet stacje radiowe i telewizyjne publikowały dokumenty dotyczące historii odsłonięcia J. Whispa. Nikt nie mógł przeprowadzić z nim wywiadu, ale Claudia potwierdziła jego tożsamość i wydała kilka oświadczeń generycznych.<br />
<br />
- Życie prywatne pana Biebera było bardzo ważne dla jego twórczości - powiedziała Claudia Wing z Granite Wing Agency. - Media szanowały go jako artystę, teraz muszą szanować go jako człowieka i przestać przesyłać informacje o nim do sieci.<br />
<br />
Jeden dziennikarz przyłapał go poza mieszkaniem. Wybuchła sprzeczka. Mężczyzna został pobity. Justin zapłacił odszkodowanie, a potem stanął przed sądem.<br />
<br />
Lokalne gazety i stacje informacyjne straciły zainteresowanie w połowie marca.<br />
<br />
FIT TO PRINT dostało krajową uwagę za odsłonięcie historii, ale nigdy nie ujawnili swojego źródła. Nadal o nim piszą. Jego zdjęcia pojawiają się tam regularnie.<br />
<br />
Widziałam nawet jego zdjęcia, gdy był mały.<br />
<br />
Były nawet jego zdjęcia ze szkoły.<br />
<br />
Justin podczas gry w piłkę.<br />
<br />
Justin i jego przyjaciele podczas jazdy na snowboardzie.<br />
<br />
Justin i jego dziewczyna, Clara Kilmesh.<br />
<br />
<i>Chcę powiedzieć Ci tak wiele rzeczy.</i><br />
<br />
To była Clara Kilmesh. Ona ukazała informacje, które zdemaskowały Justina.<br />
<br />
- Clara była szalona na punkcie Justina - zdradził bliski przyjaciel Kilmesh. - A on był szalony na jej. Wiele razy mówiła, że Justin w końcu się jej oświadczy. Potem on to zakończył.<br />
<br />
Mimo wszystko, Justin nigdy nie wszczął zarzutów.<br />
<br />
Milczał.<br />
<br />
Nikt nie udowodnił tego Clarze.<br />
<br />
Rodzina i przyjaciele Justina milczą.<br />
<br />
Dla mnie, byłam niczym w historii Justina.<br />
<br />
Ignorowałam jego telefony. Nie odsłuchiwałam jego wiadomości. Nie czytałam maili. W końcu zmieniłam numer telefonu i założyłam nowego maila.<br />
<br />
Z pożyczonych pieniędzy od mojej matki i pierwszej wypłaty z Granite Wing Agency mam małe mieszkanie w Denver.<br />
<br />
Zaczęłam żyć pustym życiem.<br />
<br />
Nie było takiego miejsca do którego mogłabym iść, aby o nim nie myśleć.<br />
<br />
Kochałam go. Ale nigdy go nie znałam.<br />
<br />
Więc możliwym było kochać obcą osobę.<br />
<br />
Nie chciałam żyć w jego kłamstwach. Justin biznesmen. Justin kawaler. Justin nazywający mnie jego. Justin uśmiechający się, gdy zachwycał się J. Whispem. A co najgorsze, Justin, który zdradzał.<br />
<br />
Jak mógł to zrobić?<br />
<br />
Jak mógł uśmiechać się i rozmawiać z rodziną, podczas gdy wykorzystywał mnie w ten sposób?<br />
<br />
Jedyni ludzie, którzy wiedzieli dlaczego cierpię to moja rodzina. Powiedziałam Abby, ona powiedziała mojej mamie, a mama powiedziała tacie. Nie obchodziło mnie czy Chad też wiedział.<br />
<br />
Nie przyszedł do agencji.<br />
<br />
Chyba powinnam zakończyć tą pracę po tym wszystkim. Justin pomógł mi ją zdobyć, ja jej nie zdobyłam. To była moja wymarzona praca. Potrzebowałam pieniędzy. Justin zabawiał się mną, a ja ciepię. Przynajmniej miałam coś, co ukazywało mój ból.<br />
<br />
Claudia musiała wiedzieć o tym, że miałam pewny udział w tożsamości J. Whispa, ale miałyśmy tylko jedną rozmowę na ten temat. To był dzień po wybuchu tej wiadomości. Dzień po tym, jak wpadłam na dziennikarza. Dzień po tym, jak przeczytałam artykuł od FIT TO PRINT.<br />
<br />
Dzień po tym, jak obiecałam Justinowi spotkać się z nim mimo wszystko.<br />
<br />
Pamiętam dokładnie to, jak się czułam, gdy obudziłam się następnego dnia. Czułam jakby moje wnętrzności miały ze mnie wylecieć. Byłam wrakiem.<br />
<br />
Miałam pracę.<br />
<br />
Wzięłam prysznic i ubrałam się szybko. Przyjechałam do pracy o dziesięć minut za wcześnie. Claudia czekała na mnie, opierając się o biurko.<br />
<br />
- Lexie - powiedziała, posyłając mi jeden z jej uśmiechów.<br />
<br />
- Dzień dobry - mój głos nie brzmiał jak mój. To był jak rechot z zepsutego silnika.<br />
<br />
- Cieszę się, że cię widzę. Nie byłam pewna...<br />
<br />
Zatrzymałam się na drodze do mojego biura.<br />
<br />
Byłam zmartwiona tym, że Justin może tu być. Czatuje na schodach agencji, czeka na mnie. Ulgą było to, że go nie widziałam. Bólem także. Przestał pisać i dzwonić. Nie wiem czy w ogóle chciał mnie odzyskać.<br />
<br />
Jego sekret wyszedł na jaw. Jego zabawa dobiegła końca. Może on po prostu wyrzucił mnie ze swojego podwójnego życia. Jego wspomnienia nie chciały odejść.<br />
<br />
Odwróciłam się i wzięłam drżący oddech.<br />
<br />
- Kocham tę pracę - powiedziałam jak najspokojniej. Zmusiłam się, by spojrzeć w jej oczy. - Nie ma powodu, abym miała opuszczać jakieś dni.<br />
<br />
- Nie? - uśmiechnęła się do mnie. Kurwa, nie przygotowałam się na miłą stronę Claudii. Potrzebowałam Claudii suki, a nie Claudii Wypłacz Się W Mój Rękaw.<br />
<br />
Płakałam jak oszalała zeszłej nocy. Płakałam podczas prysznica dziś rano. Mój zbiornik łez był na wyczerpaniu.<br />
<br />
Nie - powiedziałam.<br />
<br />
- W porządku - Claudia zacisnęła usta. - Justin pytał wczoraj o ciebie. Brzmiał na zaniepokojonego.<br />
<i><br /></i>
<i>Nigdy nie chcę wiedzieć jak się pożegnać. </i><br />
<br />
Moje oczy piekły.<br />
<br />
- Jesteśmy w kontakcie.<br />
<br />
Claudia przyglądała mi się przez chwilę. Zastanawiałam się jak wiele może wiedzieć. Wielkim szokiem było to, że J. Whisp był Justinem Bieberem. Dla mnie szokiem było to, że Justin miał dziewczynę.<br />
<br />
- Dobrze - powtórzyła. - Dzisiaj, musisz...<br />
<br />
Słuchałam. Robiłam notatki. Wykonałam swoją pracę.<br />
<br />
Wróciłam do domu, pominęłam kolację i załamałam się na nowo.<br />
<br />
Obudziłam się.<br />
<br />
Nie powiem, że ból wewnątrz mnie ustępował. Raczej był jeszcze mocniejszy. Przyzwyczaiłam się do niego. Odczułam nawet ból, gdy zobaczyłam frisbee mojego brata, kiedy zobaczyłam Lexusa oraz, gdy usłyszałam fajerwerki.<br />
<br />
Wszystko wróciło. Zapach sosny. Ciepły powiew powietrza. Pewien rodzaj uśmiechu na twarzy nieznajomego.<br />
<br />
Czasami miała wrażenie, że widziałam Justina w zatłoczonym mieście.<br />
<br />
Widziałam mężczyznę, który zmierzał do pracy.<br />
<br />
Abby namawiała mnie, abym zniszczyła jego samochód.<br />
<br />
- Wiesz jak on wygląda, Lexie. Wiesz gdzie je parkuje! Weź kij i wybij temu skurwysynowi szyby! Nic z tym nie zrobi, jest cipą.<br />
<br />
Skrzywiłam się i odeszłam.<br />
<br />
Pomimo mojego cierpienia i gniewu, mimo tego jak idiotycznie czułam się, myśl o zranionym Justinie była nie wytrzymania. Nie mogłam przestać czytać o nim wiadomości i oglądać telewizji. Nie mogłam zatrzymać przypływu smutku, gdy dowiedziałam się o jego rodzicach i próbie samobójczej. Jego pobyt na oddziale psychiatrycznym, jego uzależnienia.<br />
<br />
<i>Justin. Mój Justin. Kochałam go. I nienawidziłam. </i><br />
<br />
Moja rodzina patrzyła na mnie bezradnie. Nie jadłam. Straciłam piętnaście kilogramów. W weekendu chodziłam spać o dwudziestej drugiej, a wstawałam o czternastej.<br />
<br />
Nie mogłam znieść tego jak wymawiał moje imię. Lexie, Lexie, Lexie.<br />
<br />
Mówił tak nieustannie.<br />
<br />
Warczał, jęczał, szeptał.<br />
<br />
<i>Lexie, kurwa, Lexie.</i><br />
<i><br /></i>
<i>Lexie, nigdy mi nie zaprzeczaj.</i><br />
<i><br /></i>
<i>Lexie, nie mogę być z dala od ciebie.</i><br />
<i><br /></i>
<i>Obiecaj. Lexie, obiecaj. Powiedz, że przyjdziesz mimo wszystko.</i><br />
<br />
Nie mogłam znieść swojego widoku. Unikałam luster. Ubierałam się skromnie. Zaczęłam prostować włosy.<br />
<br />
Gdy towarzystwo mojej rodziny stało się zbyt duszące, przeniosłam się do mieszkania w Denver i zaszyłam się tam. Nie miałam przyjaciół, którzy przychodziliby mnie odwiedzić. Nie chciałam też wychodzić. Ten drań zawładnął moim życiem, kiedy tylko wróciłam do Kolorado.<br />
<br />
Ten drań wciąż je ma. Mimo, że jest gorący kwiecień, a ja nie widziałam go od czterech tygodni.<br />
<br />
Był tutaj, a zarazem go nie było.<br />
<br />
Jak ktokolwiek jest w stanie to zrozumieć?<br />
<br />
Wciąż był ze mną. W negatywnym miejscu.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>Justin Bieber</b></div>
<br />
Moje życie skończyło się z nadejściem poniedziałku.<br />
<br />
Lexie wysłała mnie maila w środę.<br />
<br />
Do dziś nie wiem co robiłem we wtorek. To był jeden z moich utraconych dni. Przeczytałam jej maila raz jeszcze, mogłem go już recytować.<br />
<br />
<b>Temat:</b> brak<br />
<br />
<b>Nadawca:</b> Lexie Catalano<br />
<br />
<b>Data:</b> Środa, 10 marca 2013<br />
<br />
<b>Godzina:</b> 19.20<br />
<br />
<i>Justin</i><br />
<i><br /></i>
<i>Postaram się napisać coś krótkiego.</i><br />
<i><br /></i>
<i>Wiesz, że nie przyszłam w poniedziałek i wiesz dlaczego. Wiesz już również, że nie będę odbierała telefonów, nie odpiszę na wiadomości czy maile.</i><br />
<i><br /></i>
<i>Proszę, nie próbuj się ze mną kontaktować. Nie staraj się mnie zobaczyć. Chcę ci powiedzieć, że to "koniec", ale to się nawet nigdy nie zaczęło, prawda?</i><br />
<i><br /></i>
<i>Wbrew zdrowemu rozsądkowi, zatrzymałam pracę w agencji. Celem tego maila nie jest wiadomość, abyś się ze mną spotkał. Kocham tą pracę i jej potrzebuję.</i><br />
<i><br /></i>
<i>Jeśli masz resztki szacunku do mojej osoby (masz?), pozwól mi odejść. Jeśli zaczniesz nękać mnie w pracy, nie dasz mi wyboru i rzucę ją. Proszę, nie każ mi tego robić.</i><br />
<i><br /></i>
<i>Lexie Catalano.</i><br />
<br />
Podpisała tego maila tak formalnie. Lexie Catalano. Poczułem jak między naszą dwójkę wtargnął chłód.<br />
<br />
Nie była już dłużej moją. Mój mały ptaszek, moja mała dziwka.<br />
<br />
Nigdy nie była moja.<br />
<br />
Spędziłem resztę tygodnia w moim mieszkaniu. Stworzyłem listę. Stworzyłem listę sposobów, aby odzyskać Lexie z powrotem. Zrobiłem listę sposobów, aby ją przeprosić. I stworzyłem nawet listę rzeczy, które mogłyby przykuć jej uwagę: choruję na raka, zostawiłem coś u ciebie, Laurence odszedł.<br />
<br />
Trzeba przyznać, że te kłamstwa były drobne i żałosne, ale były też kluczem do burzy mózgów.<br />
<br />
Pisałem i dzwoniłem do Lexie kilka razy w ciągu dnia, mimo jej prośby, abym się z nią nie kontaktował. Musiałem walczyć. Wiedziałem, że chcę tego. Chciałabym, aby ona walczyła o mnie.<br />
<br />
Wiedziałem także, że odpowiednia kombinacja słów lub odpowiednie telefony sprawią, że ona do mnie wróci. Po prostu musiałem próbować.<br />
<br />
Masa wiadomości przychodziła do mnie od Claudii i moich braci. Dzwonił mój wujek, mój psychiatra, ale nie byli Lexie. Ignorowałem ich.<br />
<br />
Zaryzykowałem po tygodniu.<br />
<br />
Myślę, że to było wtedy, kiedy zostałem napadnięty przez dziennikarza.<br />
<br />
Pieprzone papiery.<br />
<br />
Wiem, że to stało się koło południa. Było zjawiskowo ciepło. Wyszedłem do sklepu, aby kupić Laurencemu worek na śmieci.<br />
<br />
Pamiętam, jak zaczął wołać mnie jakiś człowiek.<br />
<br />
- Justin Bieber! Tutaj! J. Whisp jest tutaj!<br />
<br />
Starałem się uciec.<br />
<br />
- Justin! Justin, tutaj!<br />
<br />
Gonił mnie, krzycząc na mnie.<br />
<br />
Pomyślałem też, że to może być ten dziennikarz, ten dupek, na którego wpadła Lexie w agencji.<br />
<br />
Może to on był powodem, dla którego do mnie nie przyszła. Powodem, dla którego nie byłem w stanie jej wyjaśnić. Miałem wiele do wyjaśnienia. Potrzebowałem tej szansy.<br />
<br />
Chciałem z nią płakać.<br />
<br />
Chciałem ją przytulać.<br />
<br />
Ten dziennikarz do niej dotarł. Zatrzymał ją. Zniszczył wszystko.<br />
<br />
Potem pamiętam jak biegłem wzdłuż chodnika. Moje pięści bolały, były gorące i mokre.<br />
<br />
Wbiegłem do domu i zamknąłem drzwi. Umyłem dłonie i usiadłem w wannie.<br />
<br />
Mój wujek prawnik poniósł koszty odszkodowania. Następnie, bez kontaktowania się ze mną, wzniósł pozew o zniesławienie.<br />
<br />
Po tym wszystkim, wychodziłem tylko wieczorami. Nosiłem bluzę z kapturem, okulary i trampki. Nie mogłem od niczego uciec.<br />
<br />
Podbiegłem do automatów telefonicznych i próbowałem zadzwonić na komórkę Lexie. Przejechałem obok jej domu.<br />
<br />
Wziąłem zimny prysznic i jadłem tylko wtedy, gdy ból głodu był nie do wytrzymania. Musiałem naprawić to z Lexie. Musiałem utrzymywać energię.<br />
<br />
Minął kolejny tydzień, gdy zadzwoniłem do Claudii.<br />
<br />
- Justin! Mój Boże. Sprawdź pocztę! Wysłałam ci koło 20 maili.<br />
<br />
Przebiegłem z moją komórką przy uchu. Zawsze byłem gotowy do biegu. Gdyby zadzwoniła Lexie. pobiegłbym gdziekolwiek i mimo wszystko.<br />
<br />
- Hej - powiedziałem zziajany. - Mam twoje maile. Nie miałem czasu na odpowiedź.<br />
<br />
- Topisz się we własnych szkodach?<br />
<br />
- Tak myślę - okrążyłem wyspę kuchenną. - Dzwonię, by spytać o Lexie. Co z nią?<br />
<br />
- Co z nią?<br />
<br />
Usłyszałem ciężki głos Claudii. Przestałem chodzić. Ustałem przed ladą. Boże, byłem zdyszany.<br />
<br />
- Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć, co się z nią dzieje?<br />
<br />
- Lexie ma się dobrze. Jest sekretarką pierwszej klasy. Piszesz coś?<br />
<br />
- Dlaczego kłamiesz? - usiadłem na podłodze w kuchni. Kurwa, mój organizm potrzebował wody. - Jak się ona czuje? Jest tam?<br />
<br />
- Justin. Cokolwiek to jest, nie zrobię tego. Lexie jest twoją przyjaciółką. Jeśli chcesz z nią porozmawiać to z nią porozmawiaj. Jestem twoim agentem. Martwię się o ciebie. Mamy wiele spraw do omówienia...<br />
<br />
- Mówisz do dziennikarza?<br />
<br />
- Przepraszam?<br />
<br />
- Rozmawiasz z nim? Jest tam Lexie?<br />
<br />
- Słuchaj. Potrzebuję cię do...<br />
<br />
Rozłączyłem się.<br />
<br />
Kurwa.<br />
<br />
Chwyciłem butelkę wody i zacząłem się śmiać. Myślałem o tym, jak Lexie śmiała się, gdy byliśmy razem. Dużo się śmialiśmy. Zaczynały nadchodzić dobre rzeczy. Śmialiśmy się z Laurencego. I tej nocy, gdy rozmawialiśmy online i ona spytała, czy jestem nagi. Bardzo się śmialiśmy.<br />
<br />
- Jesteś zabawnym, małym ptaszkiem - powiedziałem, śmiejąc się i kręcąc głową.<br />
<br />
Zacząłem czytać wiadomości w internecie.<br />
<br />
FIT TO PRINT nadal mieli coś na mnie. Lub to było coś większego niż kiedykolwiek. Drukowali wszystko, co wpadło w ich dłonie.<br />
<br />
Napisałem długie, drobiazgowe wiadomości do Lexie w celu wyjaśnień.<br />
<br />
Wydrukowałem te maile i włożyłem w kopertę. Zaczynałem myśleć, że zablokowali mi pocztę. Jeśli by je przeczytała, mogłaby zadzwonić.<br />
<br />
Napisałem i wydrukowałem dla niej listy. Pamiętnik zadedykowany Lexie. Czasami opisywałem tam to, jak wygląda. Przeprosiłem. I cofnąłem przeprosiny, chcąc zrobić to ponownie. Powiedziałem jej o Laurencym. Opisałem jej dziennikarza i kazałem trzymać się jej od niego z daleka.<br />
<br />
Kontynuowałem również historię Lany i Cala. Nic się nie skończyło. Wszystko trafiło do szarej koperty.<br />
<br />
Minęły trzy tygodnie, a ja zaczynałem odczuwać cholerną ochotę na wiadomości o Lexie. Musiałem się z nią zobaczyć.<br />
<br />
Moi bracia i wujek dzwonili do mnie nieustannie. Czego kurwa chcieli?<br />
<br />
Nie mogłem stracić celu.<br />
<br />
Nie widziałem Lexie, ale wiedziałem, że jestem blisko tego, by ją odzyskać. Gdybym tylko mógł dać jej tą kopertę. Litery załatwiłyby wszystko.<br />
<br />
Clara napisała do mnie 29 marca.<br />
<br />
Zatrzymałam się w mieście z przyjacielem. Będę w piątek po moje rzeczy, trzymaj się z dala od mieszkania.<br />
<br />
W innych okolicznościach, ton wiadomości Clary zdenerwowałby mnie, ale chciałem ją zobaczyć tak bardzo, jak ona chciała zobaczyć mnie. Poza tym, miałem misję. Minęły dwa dni kwietnia, a ja zacząłem przeklęty miesiąc bez Lexie.<br />
<br />
Wyjąłem rzeczy Clary z bagażnika i zostawiłem je w salonie.<br />
<br />
Nigdy nie podałem Clary do sądu, chociaż mogłem. Ona była tym źródłem i wiedziałem to.<br />
<br />
Spakowałem dla siebie małą torbę i zatrzymałem się w hotelu Brown Palace.<br />
<br />
W ostatniej chwili do koperty wrzuciłem szkic Lexie.<br />
<br />
Wiedziałem co chciałem zrobić. Nie mogłem zaufać Claudii i nie miałem odwagi, by iść do domu Lexie, gdzie jej ojciec mógłby przywitać mnie wiatrówką.<br />
<br />
Jeślibym wysłał kopertę, Lexie mogłaby ją wyrzucić. Plus, chciałem porozmawiać z kimś, kto powiedziałby mi prawdę tym, jak ona się ma.<br />
<br />
W piątkową noc, założyłem niedbałe dżinsy, bluzkę i oczywiście moje trampki. Miałem plan. Miałem dobry plan.<br />
<br />
Mój telefon zaczął dzwonić.<br />
<br />
Do cholery, to mój brat.<br />
<br />
- Nate - mruknąłem. - Słuchaj, czy mógłbyś przestać...<br />
<br />
- Witaj kolego, tutaj jesteś.<br />
<br />
Zatrzymałem się.<br />
<br />
Wyobraziłem sobie jego twarz, gdy ze mną rozmawiał. Ciepły, otwarty, cierpliwy. Nate był najstarszym bratem, Seth był w środku, a ja byłem najmłodszy. Nate zawsze był tym najlepszym. Miał rodzinę, błyskotliwą karierę i naturalną charyzmę, którą przyciągał do siebie ludzi.<br />
<br />
Gdy wpakowałem się w szkole w tarapaty, to on jako jedyny przyszedł, aby mi pomóc. Seth i mój wujek chcieli dotrzeć do mojego rozsądku (starali się).<br />
<br />
- Hej - usiadłem na łóżku. - Jestem trochę...<br />
<br />
- Wiem, że jesteś zajęty - powiedział gładko i zaśmiał się.<br />
<br />
- Tak, trochę jestem. Mam coś do zrobienia - przyjechałem po kopercie na moich kolanach.<br />
<br />
- Cóż, mam dla ciebie pewien pomysł, kolego.<br />
<br />
- Rozmawiałeś z jakimś dziennikarzem?<br />
<br />
- Nie. Teraz mnie słuchaj, Justin.<br />
<br />
Wstałem i zacząłem krążyć.<br />
<br />
- Mówią o mnie wszystko. Widziałeś to? W internecie.<br />
<br />
- Nie, nie czytam tego gówna. Mam dla ciebie świetny pomysł.<br />
<br />
- Tak?<br />
<br />
- Tęsknię za tobą, kolego. Ja, Seth i dzieciaki. Wujek. Co myślisz o wydostaniu się z Denver na jakiś czas?<br />
<br />
Zacisnąłem mocniej dłoń na kopercie. Wydostać się z Denver?<br />
<br />
- Nie mogę. Mam rzeczy do zrobienia.<br />
<br />
- Jakie?<br />
<br />
- Pozbycie się ogonów - powiedziałem. Pot wybuchł na moim czole. - Muszę zrobić kilka rzeczy.<br />
<br />
- Pozbyć się ogonów? Zwolnij koleś, nie rozumiem cię.<br />
<br />
- Mam tutaj kilka rzeczy, które muszę zrobić.<br />
<br />
- Justin? Słuchaj, naprawdę chcę, abyś tu przyjechał. Zrób sobie przerwę, wyluzuj.<br />
<br />
- Nie mogę wyjechać! - rzuciłem.<br />
<br />
- Hej, na pewno możesz. Wygospodaruj trochę czasu i przyjedź. Chatka wujka jest pusta na całą wiosnę. Możesz...<br />
<br />
- Przestań! - krzyknąłem, a mój głos brzmiał histerycznie. Nate musiał wiedzieć o Lexie. Starał się mnie odciągnąć od niej. Kurwa, on mógł rozmawiać z dziennikarzami. Może gadał i z Claudią?<br />
<br />
- Kolego, gdzie jesteś? W apartamencie?<br />
<br />
Podszedłem do okna i zasłoniłem hotelowe rolety.<br />
<br />
- Dlaczego chcesz wiedzieć?<br />
<br />
- Justin, nie mogę cię ogarnąć. Poczekaj...<br />
<br />
Zakończyłem rozmowę i rzuciłem swój telefon na łóżko. Kurwa, Nate był w Denver? Czy on chciał mnie odwiedzić?<br />
<br />
Opuściłem hotel z zimnym potem. Pojechałem do Boulder, jadąc z odpowiednią prędkością. Trzymałem kopertę na kolanach.<br />
<br />
Proszę, bądź tam dzisiaj. Czas uciekał. Czułem to.<br />
<br />
Pojechałem na obrzeża Kolorado. Doskonale. Wiatr pchał mój samochód, a deszcz bębnił o moje okna. Nie słyszałem własnych myśli. Kurwa, przynajmniej nie było gradu.<br />
<br />
Zaparkowałem na Pearl Street, a kopertę schowałem pod bluzę z kapturem. Ogarnęły mnie wspomnienia, gdy zobaczyłem świecący napis DYNAMITE. Roześmiałem się.<br />
<br />
Boże, chciałem sam siebie poklepać po plecach. Miałem dobry plan. Moja burza mózgów opłaciła się. Abby była kluczem. Lubiła mnie. Mogłaby wziąć tą kopertę dla Lexie.<br />
<br />
Deszcz przestał padać, a nocne powietrze zrobiło się gwałtownie chłodne. Krążyłem wokół wejścia do klubu. Spojrzałem na zegarek. 23. Abby była prawdopodobnie w środku.<br />
<br />
Pojawił się postawny ochroniarz.<br />
<br />
- Nie wałęsaj się tutaj.<br />
<br />
- Czekam na przyjaciółkę.<br />
<br />
- Och, masz tutaj przyjaciółkę? Wchodź, albo spieprzaj.<br />
<br />
Miałem plan, aby porozmawiać z Abby wchodząc do środka, ale może ochroniarz miał rację. Pieprzyć to. Nie chcę oglądać siostry Lexie w topless.<br />
<br />
- Dobrze - wymamrotałem, klepiąc się po kieszeniach.<br />
<br />
Cholera, mój portfel został w hotelu.<br />
<br />
- Spadaj, koleś - powiedział.<br />
<br />
Ruszyłem w kierunku uliczki i przycisnąłem się do muru. Nie ma mowy, że odpuszczę. Godziny mijały, a ja krążyłem w okolicach klubu. Czasami biegałem, aby utrzymać stałą temperaturę.<br />
<br />
Kurwa, Kolorado było chłodne nawet w kwietniu.<br />
<br />
Około 3:00, znajomy głos wyrwał mnie z zamyśleń.<br />
<br />
- Zobaczymy się jutro - głos Abby odbił się echem w moich uszach. - Ha! Jestem pewna, że wygrałam. Postaraj się lepiej, dziewczyno.<br />
<br />
Poznałbym jej głos wszędzie. To jak głos Lexie, trochę delikatniejszy. Ulga zawładnęła moim ciałem. Kurwa, chciało mi się płakać. To było to.<br />
<br />
Abby wyszła zza uliczki.<br />
<br />
- Abby! - krzyknąłem i z kopertą ruszyłem w jej stronę. Odwróciła się, a ogromny uśmiech wdarł się na moje usta. - To ja, Justin!<br />
<br />
Abby grzebała w torebce, a ja zsunąłem swój kaptur. Gaz pieprzowy trafił w moją twarz.<br />
<br />
- Kurwa! - zawyłem, skręcając się z bólu. Chwyciła moją twarz, koperta wyleciała mi z rąk.<br />
<br />
- Pieprz się, dupku!<br />
<br />
Słyszałem jak odgłos obcasów Abby znika gdzieś w tle. Moja skóra paliła. Moje oczy, mój nos, wszystko mnie paliło. Gdy otworzyłem oczy, świat był niewyraźny.<br />
<br />
- Moja koperta - ledwo złapałem oddech.<br />
<br />
Upadłem na kolana i drżącymi dłońmi zacząłem jej szukać.<br />
<br />
- W kałuży, kolego - odezwał się ktoś. Odwróciłem się na jego głos. Czy on to nagrywał?<br />
<br />
Moja ręka zacisnęła się na mokrej kopercie.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>czytam = komentuję</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Miałam ten rozdział dodać dopiero jakoś na weekend, ale stwierdziłam, że dodam go już teraz. Taki trochę smutny, do tego minie trochę zanim Justin i Lexie spotkają się...</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Jednak zdradzę, że w nowym rozdziale Lexie porozmawia z kimś z rodziny Justina,</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">domyślacie się kto to może być?</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Nie obiecuję, ale może na weekend uda mi się przetłumaczyć następny :)</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<b><a href="http://ask.fm/whosnigga">PYTANIA</a> | <a href="http://latina-category.blogspot.com/">MOJE OPOWIADANIE</a> | <a href="https://twitter.com/luvdrewz">TWITTER</a></b></div>
<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15067292999042657827noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-3575684932058489683.post-91330345748805969302015-04-07T17:22:00.000+02:002015-04-07T17:22:37.628+02:00Thirteen<div style="text-align: left;">
<b>Lexie Catalano</b></div>
<br />
Droga do Rocky Mountain National Park* zapierała mi dech w piesiach. Gdy byliśmy już niedaleko gór, jechaliśmy drogą, która ciągnęła się wzdłuż rzeki. Obok widoczne były wysokie skały, gdzie niektóre wyglądały jak twarze.<br />
<br />
Justin spytał o to, jak minął mi pierwszy dzień w pracy. Był ciekawy i uśmiechał się. Dzięki Bogu, że nie był gburem i nie popadał w paranoję.<br />
<br />
Mój pierwszy dzień w pracy mogłam porównać do huraganu jako sekretarka Claudii. Zbyt martwiłam się Justinem. Trudno było połączyć pracę z próbami rozśmieszenia Justina.<br />
<br />
- Ale kocham tą robotę - powiedziałam w jego kierunku. - Chciałabym móc opisać to uczucie, które władowało mną, gdy czytałam te rękopisy. To było jak...to było tego warte. Gdy już trochę popracowałam to naprawdę mogłam wyobrazić siebie w tym zawodzie.<br />
<br />
Gdy spojrzałam na Justina, on był rozpalony.<br />
<br />
Był tak niesamowicie niewinny, gdy przyjechaliśmy do parku. Czasami brał mnie za rękę, a raz przejechał palcem po moim udzie.<br />
<br />
Zatrzymaliśmy się w Estes Park, w uroczym miasteczku, gdzie aż roiło się od turystów. Udaliśmy się na lunch, gdzie zjadłam najlepsze krówki na świecie.<br />
<br />
Justin kazał spróbować mi każdego smaku, jaki kupił - waniliowy, klonowy, amaretto, krem czekoladowy. To, że nigdy nie byłam w takim parku zaskoczyło go. Zaciągnął mnie do sklepów, gdzie zakupił mi plażową bransoletkę, figurkę małego ptaszka i małą, brązową kłódkę na łańcuszku.<br />
<br />
- Wygraweruję coś na nim - odezwał się, mocując naszyjnik na mojej szyi.<br />
<br />
Wygraweruje? Co? Uśmiechnęłam się i dotknęłam kłódki. LJ, pomyślałam. Lexie i Justin. Może go zaskoczę i sama to wygraweruję?<br />
<br />
W końcu udaliśmy się do naszego parku.<br />
<br />
Zostawiliśmy nasze rzeczy w samochodzie i skierowaliśmy się w kierunku jeziora. Zrobiłam Justinowi parę zdjęć, gdy nie patrzył. Jego atletyczna budowa ciała była piękna, gdy się ruszał. Jego ciemna koszulka i szorty jedynie podkreślały jego złoty odcień skóry i naturalne pasemka we włosach.<br />
<br />
Powietrze było chłodne, a wkoło pachniało sosną.<br />
<br />
- Imponujące, prawda? - odezwał się Justin, gdy złapał mnie za rękę i spojrzał na widoki.<br />
<br />
- Boże, czuję się jak Wordsworth* w Alpach! - zaśmiałam się.<br />
<br />
Ciemne chmury pojawiły się zaraz za górami. Minutę później ja i Justin zaczęliśmy trząść się z zimna.<br />
<br />
- Wzięłam dodatkowy polar - powiedziałam, gdy udaliśmy się do naszego Jeepa.<br />
<br />
Cała ta droga wykończyła mnie. Mój poziom cukru spadł. Mimo to ruszyliśmy szlakiem w kierunku naszego kempingu. Zaczęłam czuć dziwny rodzaj narastającej energii i pragnienia dotyku Justina.<br />
<br />
Nasza strona to zaciszne miejsce, gdzie wokół rosły sosny. Słyszałam w oddali wodę. Justin wybudował ognisko z metalowego pierścienia, a obok stał nasz namiot. Piankowe maty były rozłożone w naszych śpiworach.<br />
<br />
Nie wiem czy to możliwe, ale czułam się mniej seksowna. Cała kleiłam się od potu i sprayu na owady, nosiłam stare trampki, dżinsy, bluzkę, a teraz dołożyłam jeszcze swój czarny polar.<br />
<br />
Siedziałam na kamieniu przy naszym ognisku. Justin stał obok i wpatrywał się w las. W półmroku wyglądał dziko - niczym zwierzę, które wskoczyło by w ogień, gdybym tylko wrzuciła tam gałązkę.<br />
<br />
- Przyniosłem jedzenie - mruknął i spojrzał na mnie. Jego ciemne, głodne oczy rozbłysły w odbitych promieniach. - Jesteś głodna?<br />
<br />
Pokręciłam głową.<br />
<br />
Nie chciałam nic mówić. Nie chciałam psuć magii tej nocy. Mój wzrok powędrował w dół ciała Justina. Widziałam, że mnie obserwował, po czym spojrzał na swoje krocze.<br />
<br />
- Tak? - wyszeptał. Podszedł bliżej i owinął mój kucyk na swojej dłoni. - Obciągnij mi, Lexie.<br />
<br />
Rozpięłam jego spodnie, po czym wyjęłam jego penisa z erekcją ze spodenek. Rósł w moich dłoniach. Zaczęłam go lizać i ssać, biorąc go tak dużo, jak mogłam. Pieściłam dodatkowo jego jądra.<br />
<br />
- Och, Lexie... kochanie.<br />
<br />
Justin był już całkowicie twardy. Postawił mnie na nogi, po czym rozebraliśmy się nawzajem. Porozmawiajmy o czymś: stoję naga w lesie z Justinem, a moje serce bije jak oszalałe.<br />
<br />
Ciepło ognia paliło moje nogi. Chłód wieczoru hartował moje sutki.<br />
<br />
Wiedziałam, że jesteśmy sami, ale mimo wszystko czułam się jak gdybyśmy byli na scenie. Czułam się tak, jakby setka para oczu przyglądała się nam.<br />
<br />
Justin pocałował mnie, zatrzymując swojego penisa między nami. Pogłaskałam jego umięśnione ciało, po czym zaczęłam ocierać się o jego twarde przyrodzenie, co wywołało u niego jęki.<br />
<br />
- Lexie - westchnął. - Lexie.<br />
<br />
Podobał mi się sposób, w jaki wypowiedział moje imię. Kochałam setkę smaków jego głosie.<br />
<br />
Owinęłam moje ramiona wokół jego szyi i wspięłam się na niego. Uniósł mnie szybko, chwytając moje uda. Opuścił mnie na swojego penisa.<br />
<br />
Mieliśmy zamknięte oczy, gdy zaczął mnie penetrować. Inwazja przyjemności wtargnęła do mojego ciała. Boże, poruszał się we mnie tak wolno. Czułam dokładnie każdy jego centymetr w sobie.<br />
<br />
- Opowiedz coś o moim fiucie - szepnął.<br />
<br />
Jak zawsze czułam cholerną ochotę zaspokojenia go.<br />
<br />
- Justin - oblizałam swoje usta. - To... to mnie wypełnia. Prawie boli, ale zawsze tego chcę. Jego całego. Pragnę go we mnie.<br />
<br />
Justin opuścił moje ciało jeszcze niżej, przez co zadyszałam. W tej pozycji miał nade mną całkowitą władzę. Nie było szans, abym mogła przejąć kontrolę.<br />
<br />
- Kontynuuj - tchnął niskim głosem w moje ucho.<br />
<br />
- Kocham jego smak - wyszeptałam. - I smak twojej spermy. Kiedy ujeżdżasz mnie tak mocno - jęknąłem, kiedy ponownie poruszył się we mnie. Jego kutas był daleko we mnie. - Och, Boże. Justin, ja zwariuję.<br />
<br />
- Powiedz mi, Lexie. Lubisz go głęboko?<br />
<br />
- Tak - odrzuciłam moją głowę do tyłu. Czułam się tak bezpiecznie w jego ramionach, nigdy nie dałby mi upaść.<br />
<br />
Chciałam widzieć jak Justin trzyma mnie w blasku ognia, jego stopy na ziemi, jego mocne uda i napięte pośladki. I ja, owinięta wokół niego, kiedy nasze ciała byłyby splecione.<br />
<br />
Byliśmy dniem i nocą. Złota i blada karnacja. Jasne i ciemne włosy. Wysoki i niska. I Justin był tak duży między moimi nogami, gdy ja byłam mała.<br />
<br />
- Ty również mnie ranisz - wyszeptał. - Taka ciasna, Lexie. Ale jesteś taka mokra i wpuszczasz mnie. Moje ciało.<br />
<br />
Justin podnosił i opuszczał mnie. Jego cały penis był we mnie. Jęknęłam i ugryzłam go lekko w ramię. Oddychał nierówno w moje włosy.<br />
<br />
- P-powiedz mi - jęknęłam.<br />
<br />
- Moje ciało... pragnie twojego - Justin wszedł we mnie ponownie, przez co jęknęliśmy razem. - T-ten dystans... gdy jesteśmy osobno. Lexie, nie mogę być z dala od ciebie.<br />
<br />
- Nigdy nie będziesz musiał - odparłam.<br />
<br />
Uniosłam głowę, aby móc mu się przyjrzeć. Każdy jego ruch wysyłał do mojego podbrzusza przyjemne uczucia. Boże, mogłabym dojść już teraz, ale chciałam, aby Justin dostrzegł moją szczerość.<br />
<br />
Wyłapał moje spojrzenie.<br />
<br />
- Lexie, Boże - wyszeptał. Zaczął poruszać się we mnie mocniej. Jego palce wbijały się we mnie. Wszedł we mnie głębiej, głębiej i jeszcze głębiej. Moje piersi ocierały się o jego klatkę piersiową. Moje twarde sutki raniły jego skórę.<br />
<br />
Doszłam, będąc w szoku przyjemności. Moje kobiecość pulsowała, a Justin warknął do mojego ucha.<br />
<br />
- Tutaj moja mała dziwko - syknął. - Dojdź, dojdź na moim fiucie.<br />
<br />
Och, i to był ten niegrzeczny chłopiec, którego kochałam.<br />
<br />
Justin wyszedł ze mnie i postawił mnie na nogi. Moje nogi były mokre. Wilgoć spływała po wewnętrznej stronie mojego uda.<br />
<br />
Zaciągnął mnie do namiotu i położył na plecach. Wspiął się na mnie.<br />
<br />
- Wciąż jestem twardy - mruknął. - Musisz mi pomóc, Lexie.<br />
<br />
Myślałam, że Justin będzie zbliżał się do moich ust, ale on zatrzymał swojego penisa między moimi piersiami. Wiedziałam czego chciał. Chwycił moje piersi, po czym przycisnął je do siebie, umieszczając między nimi swojego członka. Boże, on był ogromny. Spojrzałam w dół, aby zobaczyć jego głowę przy moim dekolcie. Justin jęknął.<br />
<br />
- Mm, patrz dalej kochanie. Sprawiasz, że zaraz dojdę. Och, kurwa. Zliżesz to po tym wszystkim.<br />
<br />
Jego jęki sprawiały, że drżałam. Obserwowałam jak jego ABS zgina się. Boże, on poruszał się tak pięknie. Gdy jego głowa była niedaleko mojej, ssałam i lizałam jego szyję.<br />
<br />
- Lexie! - jego płaczliwy krzyk wypełnił moje uszy.<br />
<br />
Chwycił swoje przyrodzenie, a jego gorąca sperma wylądowała na moich cyckach. Zlizałam wszystko dokładnie, kiedy Justin przyglądał mi się. Przyciągnęłam moje sutki bliżej ust, po czym wylizałam je do czysta.<br />
<br />
Gdy uniosłam swoje spojrzenie na niego, uśmiechał się.<br />
<br />
- Idealnie - wyszeptał.<br />
<br />
Wyszedł z namiotu po to, aby ugasić ogień i przynieść nasze ubrania.<br />
<br />
Zasnęliśmy obok siebie w naszych śpiworach.<br />
<br />
Obudziło mnie uczucie chłodu, więc wspięłam się w kierunku torby, zostawiając za sobą śpiącego Justina. Położyłam się bliżej niego, a on jedynie zaśmiał się przez sen. Położył swoją dłoń na mnie i przytulił.<br />
<br />
Pomimo mojego śpiwora, czułam jego ciężar na swoim ciele i bijące od niego ciepło. Popatrzyłam na niego mimo otaczającej nas ciemności.<br />
<br />
W połowie na jawie, w połowie w krainie snów, wyobrażałam sobie, że Justin jest tygrysem w skórze człowieka. Był niezwykły, chociaż wiedziałam o nim tak mało.<br />
<br />
<b>Justin Bieber</b><br />
<br />
Obudziłem się z samego rana w poniedziałek. Nie musiałem spoglądać na zegarek, aby wiedzieć, że było wcześnie. Światło wpadające do pokoju było jasne i depresyjne.<br />
<br />
Nie było Lexie.<br />
<br />
Nie wiedziałem już jak to jest być bez niej. Nie umiałem budzić się bez niej. Gdy byłem z nią, czułem się tak dobrze, a świat był dla mnie pełen możliwości.<br />
<br />
Całą niedzielę spędziliśmy na jeździe i wędrówkach po parku. Wróciliśmy późną nocą. Gdy odwiozłem ją do siebie, uczucie depresji wpadło do mojego umysłu.<br />
<br />
Nadal mam depresję?<br />
<br />
Dlaczego każda najmniejsza separacja była dla mnie pożegnaniem?<br />
<br />
Rozstałem się z Clarą. Zadzwoniłem do niej tego samego dnia, podczas którego chciałem zjeść lunch z Lexie. Powiedziałem jej, że nie chcę już z nią być. Przeprosiłem ją za wszystko i tyle.<br />
<br />
Szlochała do telefonu i klęła. Była zła i smutna na przemian. Chciała wiedzieć, czy się z kimś spotykam.<br />
<br />
- Nie mam nikogo - skłamałem.<br />
<br />
Musiałem chronić Lexie chociaż nie wiem co. Nie chciałem wciągać jej do mojego bałaganu.<br />
<br />
- Nie wierzę ci! - głos Clary był przeraźliwy. - Ty zdradliwa szmato!<br />
<br />
- Clara, proszę...<br />
<br />
- Nie wypowiadaj mojego imienia! Ty pieprzony dupku! Zawsze robiłam wszystko dla ciebie! Nikt cię kurwa nie obchodzi! Liczysz się tylko ty i twoje pierdolone pisanie!<br />
<br />
Nie rozłączyłem się. Paliłem papierosa i pozwalałem jej krzyczeć na mnie. Patrzyłem jak zmierzcha na dworze i myślałem o Lexie. Kiedy to się skończy, w końcu będę mógł z nią być.<br />
<br />
Wreszcie, od tego płaczu Clara dostała czkawki.<br />
<br />
Stwierdziła, że nie może doczekać się tego, aż powie ojcu o tym, że miał co do mnie rację. Cóż, miał rację, pomyślałem.<br />
<br />
Powiedziała, abym spakował jej rzeczy i żeby nie było mnie w domu, gdy przyjdzie po nie ze swoim przyjacielem.<br />
<br />
- Oczywiście - powiedziałem, spalając swojego trzeciego papierosa. - Wyjdę.<br />
<br />
Pomyślałem o jej rzeczach, które były w moim bagażniku.<br />
<br />
- Pieprz się! - warknęła i odeszła.<br />
<br />
Tej nocy nie pozwolę sobie sięgnąć po Lexie. Clara może zadzwonić w każdej chwili, a nie chcę, aby ona tego słuchała. Zasłużyłem na samotną noc.<br />
<br />
Zasłużyłem na coś gorszego.<br />
<br />
Czy mogłem zrobić coś dobrego od czasu rozstania z Clarą? Nie miałem zamiaru opowiadać Clarze o Lexie, ani Lexie o Clarze. Mógłbym to nadal ciągnąć? Mogę rozpocząć beztroski związek z Lexie, budując go na fundamencie z kłamstwa?<br />
<br />
Sprawdziłem swój telefon.<br />
<br />
8:45.<br />
<br />
Lexie szykuje się pewnie do pracy. Więcej niż szykowanie się do pracy. Mam nadzieję, że dobrze wspomina nasz weekendowy wypad.<br />
<br />
Mam ochotę wyjść z nią dzisiaj na lunch - prawdziwy lunch.<br />
<br />
Zmarszczyłem brwi. Znowu muszę ubierać się jak biznesmen? Prędzej czy później będę musiał powiedzieć Lexie o tym, że J. Whisp to ja. Ona zrozumie. Na pewno chce wiedzieć jak wygląda moja praca. Chciała?<br />
<br />
Zdjąłem koszulkę i opadłem na moje biurowe krzesło. Otworzyłem swoją pocztę mailową. Zacząłem usuwać spam. Uśmiechnąłem się na wiadomość pod tytułem FIT TO PRINT.<br />
<br />
Cholerna strefa czasowa. Ich aktualizacje naprawdę były wolne. W każdym bądź razie oni nie byli idiotami. Jakimś sposobem dowiedzieli się o tym, że reprezentuje mnie Claudia. Nie zaszkodzi mieć na nich oko.<br />
<br />
Przypatrzyłem się wytłuszczonemu nagłówku.<br />
<br />
Przez moje ciało przeszedł lodowaty dreszcz.<br />
<br />
Moje gardło zacisnęło się.<br />
<br />
To nie było możliwe. Kliknąłem na link do historii.<br />
<br />
<b><i>TOŻSAMOŚĆ J. WHISPA W KOŃCU UJAWNIONA!</i></b><br />
<i><br /></i>
<i>8 marca, 2014</i><br />
<i><br /></i>
<i>Autor J. Whisp jest znany jako Justin Drew Bieber - ujawniło nam anonimowe źródło.</i><br />
<i><br /></i>
<i>Choć Bieber zmusił swoją rodzinę i przyjaciół do tego, aby nigdy nie ujawniali jego nazwiska w celach ochrony prywatności, zbliżone źródła do jego dziewczyny mówią, że to już zbyt długo trwa i nie będą chronić jego tożsamości. </i><br />
<i><br /></i>
<i>- Ona nigdy nie powie, zawsze fałszowała jego pracę - powiedział jeden przyjaciel. - Ale założyliśmy się o to. Było dużo, małych wskazówek. On kontrolował ją i manipulował.</i><br />
<br />
Starłem się czytać dalej.<br />
<br />
Słowa na ekranie stawały się niewyraźne.<br />
<br />
Wiedziałem, że mam atak paniki. Wiedziałem o tym. Wiem jakie są jego objawy.<br />
<br />
Nie mogłem zaczerpnąć wystarczającej ilości tlenu. Powietrze w pokoju stało się oziębłe. Zacząłem się pocić. Musiałem oddychać. Musiałem oddychać.<br />
<br />
Źródła zbliżone do jego dziewczyny.<br />
<br />
Sekret Biebera.<br />
<br />
Ona by nigdy nie powiedziała.<br />
<br />
Clara.<br />
<br />
Clara mnie zdradziła.<br />
<br />
Zerwałem z nią, a ona mnie zdradziła.<br />
<br />
Moje listy.<br />
<br />
Moje listy.<br />
<br />
Lexie.<br />
<br />
Myślałem, że moje serce się zatrzymało.<br />
<br />
Gdzie mój puls? Chwyciłem za swoją klatkę piersiową.<br />
<br />
Oddychałem, ale nie mogłem wyczuć swojego serca.<br />
<br />
Moja komórka dzwoniła i dzwoniła. Jak długo już dzwoni?<br />
<br />
Przyłożyłem telefon z drżącą dłonią do ucha.<br />
<br />
- Justin?<br />
<br />
To była Claudia.<br />
<br />
- Justin? Jesteś tam? Czy ty to widzisz?<br />
<br />
- Lexie - udało mi się wydusić.<br />
<br />
- Przepraszam?<br />
<br />
- Czy...<br />
<br />
- Justin, posłuchaj. Potrzebuję twojego zdania. Nie obchodzi mnie jak to się stało. Muszę jednak wiedzieć w jaki sposób masz zamiar to odkręcić. Jej tutaj reporter.<br />
<br />
Starałem się oddychać.<br />
<br />
Reporter.<br />
<br />
Nie, to nie miało znaczenia. Claudia nie miała znaczenia. FIT TO PRINT nie miało znaczenia. Moje sekrety i książki nie miały znaczenia.<br />
<br />
Lexie.<br />
<br />
- Lexie - powiedziałem. - Gdzie...<br />
<br />
- Justin! Na miłość boską! Z chęcią rzuciłabym Lexie w tego reportera i sprawiła by się ze mną umówił, ale nie na to czas. Posłuchaj. Mogę wezwać ochronę i się go pozbyć, lub mogę z nim usiąść i żyć w niewiedzy.<br />
<br />
Lexie nie było jeszcze w pracy. Reporter. Mail. Czy Lexie dostała tego maila? Czy ona śledziła artykuły FIT TO PRINT?<br />
<br />
Po skończonej rozmowie z Claudią od razu zadzwoniłem do Lexie.<br />
<br />
- Hej! - powiedziała.<br />
<br />
Mógłbym powiedzieć, że była w drodze. Słychać było wiatr przez komórkę. Jej głos brzmiał normalnie, a ona była pogodna.<br />
<br />
- Lexie, Lexie słuchaj...<br />
<br />
- Justin?<br />
<br />
Okręciłem się na biurowym krześle i dłonią przejechałem po twarzy.<br />
<br />
- Justin, co się dzieje?<br />
<br />
- Lexie - przełknąłem ślinę. - Gdzie ty jesteś?<br />
<br />
- Jakieś pięć kroków od agencji i jakieś dziesięć minut spóźniona u Claudii. Hej, czy ty...<br />
<br />
- Nie ruszaj się - powiedziałem. - Lexie. Musisz do mnie przyjść. Nie idź. Nie idź do pracy.<br />
<br />
Mój głos się załamał.<br />
<br />
Lexie nie czytała jeszcze tego artykułu, ale mogła trafić na tego dziennikarza.<br />
<br />
- Justin, przerażasz mnie. Coś się dzieje?<br />
<br />
- Nie, Lexie, ja nie... Potrzebuję cię, błagam. Przyjdź. Teraz, błagam.<br />
<br />
- Przyjdę. Wszystko dobrze. Oddychaj. Boże, Justin, ale mnie przeraziłeś! Już idę, dobrze?<br />
<br />
- Po prostu przyjdź, proszę...<br />
<br />
Gorące łzy zaczęły spływać po moich policzkach.<br />
<br />
- Justin! Przysięgam, zaraz będę. Muszę powiedzieć Claudii, że się spóźnię. Będę tam, tylko...<br />
<br />
Moje usta milczały. Chciałem ją poprosić, aby nie rozmawiała z Claudią. Chciałem jej zabronić.<br />
<br />
On ją kontrolował i manipulował.<br />
<br />
- Proszę - wyszeptałem.<br />
<br />
- Idę, no idę. Powiem Claudii, że się spóźnię i nieważne co, ale przyjdę. Daj mi dziesięć minut. Albo pięć.<br />
<br />
- Nieważne co - powtórzyłem.<br />
<br />
- Nieważne co.<br />
<br />
- Obiecaj. Lexie, obiecaj. Obiecaj, że przyjdziesz mimo wszystko.<br />
<br />
- Justin, obiecuję. Przyjdę. Mimo wszystko.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>czytam = komentuję</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
* To park narodowy, który znajduje się w USA.<br />
* Angielski poeta.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
No to się porobiło, co? Justin rozstał się z Clarą, a ona zdradziła jego sekret... Myślicie, że Lexie dowie się o tym w agencji czy jednak nie? A jeśli się dowie, przyjdzie do Justina? Jestem ciekawa waszego zdania! :) Trochę minęło zanim dodałam nowy rozdział, ale miałam dużo na głowie. Obiecuję, że teraz nowy pojawi się szybciej. Poniżej znajdziecie także linki do kontaktu ze mną czy coś. I fajnie by było, gdyby każdy to przeczytał skomentował ten rozdział:(</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><a href="http://ask.fm/whosnigga">PYTANIA</a> | <a href="http://latina-category.blogspot.com/">MOJE OPOWIADANIE</a> | <a href="https://twitter.com/luvdrewz">TWITTER</a></b></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15067292999042657827noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-3575684932058489683.post-37886616635111878112015-03-15T01:46:00.001+01:002015-03-15T01:50:04.101+01:00Twelve<div style="text-align: center;">
<b>Justin Bieber</b></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Listy. Spójrzmy na listy. Opanuj się. Omówić termin spotkania z Mike'm. Claudia dzwoni. Kurwa, Jestem pojebany. Jestem pojebany z moją nagłą reakcją M. Pierce. Lexie zanotowała. To jest jakbyś miał toporem usunąć biednego autora.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<div>
Ten biedny autor to ja. Przesadziłem z tym. Mój gniew był podejrzany, sposób, w jaki szydziłem z Lexie uwielbiającą moje książki. Sposób, w jaki usypiałem Pierce. Powinienem był grać z tą odmiennością. Powinienem był udawać obojętność.</div>
</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Teraz mam Lexie sprawozdanie dla mojego cholernego agenta. Kurwa. Genialny krok, Justin. Tylko nie mogłeś się oprzeć okazji do wyrzucenia wokół swojego ciężaru.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<div>
Nie, to nie to. Nie mogłem się oprzeć okazji, by pomóc Lexie zdobyć pracę.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Ale ja nie jestem biznesmenem. Nie miałem tuzina znajomości w Denver. Miałem jedną znajomość i to z Lexie, teraz nie mogę przez to spać. Utracony sen? To znaczy, nie mogę zasnąć i nie mogłem zmrużyć oka ostatniej nocy. Rzucałem się i przekręcałem w mojej sieci kłamstw.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Odbierz, odbierz. - Bąknąłem, gdy przemierzałem przez swój apartament.</div>
</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<div>
- Dobry. - Claudia brzmiała dociskająco. - Jak idzie pisanie?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
-Nijak. Musimy porozmawiać.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Potrzebujesz terapeuty. Daję Ci pięć minut.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Jestem cholernie poważny, Claudia. Tu chodzi o Lexie. Ty wiesz, że...</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Tak, wiem. Ona faksowała swoje podsumowanie do czwartego, bez pomniejszania. Mam nadzieję, że je podliczy.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Co? Bierzesz ją?</div>
</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<div>
- Postaram się. Jest na dobrej drodze. Będę myśleć o podziękowaniu dla Ciebie, jeśli nie będzie miała załamania pod koniec następnego tygodnia.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Traktuj ją łagodnie- warknąłem. Kurwa! Pociągnąłem za swoje włosy. Dlaczego to powiedziałem?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- To jest cel, dla którego dzwonisz? Doceniam sekretarzy. Nie doceniam tego, gdy ktoś mówi jak idzie mój biznes. Zakładam, że gdy rekomendujesz Lexie, czujesz, że staje się...</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Claudia, przepraszam. Słuchaj. Zapomnij o tym. Ona jest przyjaciółką. Dlatego zadzwoniłem. To jest oczywiste, ale jest konieczne, żeby...</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Przestałem chodzić. Zacząłem pocierać swój kark, gdy szukałem słów.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Po raz pierwszy w jej życiu Claudia nie bała się mojej ciszy, miała możliwość do wtrącenia się. Nawet wytrącała mnie z równowagi. Czy była ciekawa moich relacji z Lexie? Claudia robiła dobrą robotę, gdy ukrywała jakiekolwiek zainteresowanie mną i moim życiem, ale była też jedną z najbardziej chytrych osób, jakie znałem. Ona bodajże rozgryzła większość rzeczy o mnie przez te lata.</div>
</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<div>
Boże, teraz analizuję Claudię. Czy Claudia analizowała mnie? Kurwa, potrzebowałem jedzenia. Poranna kawa w moim pustym żołądku skręcała mnie.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Rozkazuję, żeby ona... Nie wiedziała kim jestem... - Zaciąłem się. Wspaniałe sformułowanie. Długa droga do bestsellerowego autora. - Ach, to jest to, dokumenty i... rzeczy, które mogłeś mieć z moim imieniem... w związku z...</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Claudia pozwoliła mi w to brnąć. Gardzę nią przez to.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Claudia, Wiem, że bierzesz moją prywatność równie na poważnie jak ja, ale w tej okoliczności ja...-</div>
<div>
<br /></div>
<div>
W końcu odezwała się stalowa suka. Cholerny Boże, byłem szczęśliwy mając Claudię Wing jako przyjaciółkę, a nie wroga.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- To jest niepotrzebne w tym biurze,- powiedziała, - Na papierze lub w przeciwnym razie w związku z tym. To wszystko jest w moim domowym biurze i nawet tam komputery mają hasła, a plik w szafce jest zamknięty. Jestem zaskoczona, nigdy wcześniej mnie o to nie zapytałeś.</div>
</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<div>
Claudia miała rację. Aż do teraz, nigdy nie dbałem o to jak Claudia chroniła moją tożsamość, ja tylko dbałem o to, żeby to robiła. Ona musiała się zastanawiać jak Lexie inspirowała moją paranoję. Kurwa, cholera. Ten telefon to kolejna pomyłka.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Mówisz, że wiesz iż zajmuję się twoją prywatnością poważnie,- kontynuowała, -Ale chyba nie wiesz. Twoi wydawcy i ja nie możemy Ciebie reklamować… więcej litości. Wszystko co możemy reklamować to zagadki o Tobie. Wierzę, że to ma dla Ciebie sens. Mam własny interes w Twojej anonimowości. Teraz, zamiast obrażać mnie z insynuacją, że jestem nie ostrożna, zastanów się czemu nie pracujesz na skalę światową i więcej nie piszesz. Twoje pięć minut minęło. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Claudia rozłączyła się.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Opadłem na moje biurowe krzesło.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Kurwa, czułem się jakbym rzygał.</div>
</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<div>
Normalnie, Claudii celna uwaga zachwyciłaby mnie, ale nie dzisiaj.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Otworzyłem swoje listy. Jestem tworzycielem list. Mike mówi, że potrzebuję oderwać się od nich; mówi, że muszę poczuć się komfortowo z warunkami życia, które często wymykają mi się z pod kontroli.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Mówię, że to pierdolę.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Po prostu otworzyłem dokumenty, gdy moje ręce przestały się trząść.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Mogłem odrzucić wszystkie swoje myśli. Nie żyłem podwójnym życiem. Chroniłem swoją integralność w mojej prozie. Mogłem być z Lexie. Mogłem ją trzymać od dostawania bólu. Mogłem to wszystko zrobić.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Wyłączyłem się, gdy skanowałem moje listy.</div>
</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<div>
Po pierwsze, miałem listę ludzi, którzy wiedzieli, że byłem M. Pierce (i ich umowa nieujawnienia w kartotece): Clara, jedna z moich byłych, moi bracia Nate i Seth, mój wuj, jeden przyjaciel, Claudia i jej partnerka Laura, mój psychiatra Mike i wybrana grupa w Knopf.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Miałem również listę ważnych dat. Miałem listę zabezpieczonych od wzięcia moich chronionych dowodów tożsamości. Musiałem robić listy. Listy rzeczy, które mnie przerażają. Listy niezdrowych projektów wzorów. Listy pomysłów na swoje nowele. Ludzi, do których dzwonię w nagłych wypadkach. Sposobów, by zostać trzeźwym. Dobrych restauracji. Filmów. Piosenek i artystów. Książek. Przymiotników. Stron internetowych. Kolorów. Krytyków. Blogów. Sklepów z książkami. Ulic. Książek. Cytatów. Laureatów nagród. Magazynów. Klubów.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Wszystko tam było. Wszystko było zorganizowane. Niczego nie gubiłem.</div>
</div>
<div>
<div>
<br /></div>
<div>
Otworzyłem nowy dokument i nazwałem go: RZECZY, KTÓRE CHCĘ ROBIĆ Z LEXIE.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Uśmiechałem się i rozmyślałem, gdy żołądek przestał mi podchodzić do gardła.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Rzeczy, które chcę zrobić z Lexie: tańczyć, oglądać film, biwakować, pływać, chować się, jeździć rowerem, zabrać na wycieczkę, coś zbudować, bić się o jedzenie, więcej pisać, zrobić święta...</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Mój telefon zadzwonił.</div>
</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<div>
To była wiadomość od Lexie.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Pracuję dla rekina. Przerwa na lunch o 13. Spotkasz się ze mną?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Moja ostrożna, opanowana i skupiona strona została rozproszona. Lexie. Pracowała dla Claudii. Chciała mnie spotkać. Za pięć godzin. Moje ręce zaczęły się trząść ponownie.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Nie potrzebowałem jedzenia przez pięć godzin. Potrzebowałem go teraz. Zbyteczny lęk zabijał mój apetyt.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Napisałem do Lexie.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Wbrew mini-załamaniu nerwowemu musiałem iść, wpadłem na pomysł odwiedzenia jej. Piekielnie za nią tęskniłem.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Brzmi dobrze. Powinienem podać swoje miejsce i tak żadne z nas nie wróci do pracy. No tak. delikatesy.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Starałem się pisać przez około następne dwie godziny. Bez kości. Próbowałem jeść dużo kaszy. To było jak żucie kleju. Ostatecznie, próbowałem zasnąć.</div>
</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<div>
Musiałem mieć drzemkę, ponieważ wstałem ze wstrząsem o 12:50. Cholera, muszę iść. Teraz.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Byłem w garażu, gdy uświadomiłem sobie, że mój strój nie jest definitywnie na "biznesmana". Nawet nie na "luźnego piątkowego biznesmana". Bardziej "wychodzę z psem na spacer".</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Kurwa. Sprintem wróciłem do windy.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
O 13 przyszedłem i poszedłem jak przewróciłem garderobę.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
O 13 jak w każdy piątek w przeszłości, powinienem rozsiąść się przed moim komputerem , popijać kawę i dodawać zdania do mojej najnowszej noweli. Teraz zakładałem garnitur od Brooks Brothers w celu spotkania się z dziewczyną, która myślała, że jestem biznesmanem.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Nawet nie usunąłem Clary rzeczy z apartamentu, czułem się paskudnie.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Zaczynałem naprawdę siebie nienawidzić.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Dwadzieścia po, zrzucając marynarkę z moich ramion, podbiegłem chodnikiem do delikatesów Mediterranean . Byłem obficie spocony i nie mogłem zatrzymać drżenia moich rąk.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Zauważyłem Lexie przy jednym ze stolików na zewnątrz. Promieniała, gdy mnie zauważyła. Kiedy podszedłem bliżej, jej uśmiech zmalał.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Hej - powiedziała niepewnie.</div>
</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<div>
- Hej ptaszku. Wyglądasz szykownie.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Przytuliliśmy się i dalej trzymała się na mnie. Przyznaję, dłuższe patrzenie na Lexie tyłek w ołówkowej spódnicy, gdy mnie przytulała, dekoncentrowało mnie. Nie mogłem tłumić mojej paniki. Czułem się cholernie obskurnie i widok Lexie rozrywał mi serce.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Justin, trzęsiesz się.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Odciągnąłem się od niej.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
-Tak, tak, ja...- Opadłem na krzesło naprzeciwko Lexie. Nic z tego, żebym mógł zjeść coś teraz. Trzymałem głowę w swoich rękach. Wiedziałem jak wyglądałem: zaszklone i blade spojrzenie, z ciemnymi worami od bezsenności. "Byłem też gorący jak diabli." Bardziej zwracałem na to uwagę zanim Lexie zauważyła krople potu na moim czole. A to pech, kolejne kłamstwo. Byłem w zimnym pocie, moje skóra była lepiąca. Przykryłem marynarkę na około swoich ramion.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Justin...</div>
</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<div>
Spojrzałem w górę. Spotkałem duże brązowe oczy Lexie pełne niepokoju.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Praca jest stresująca,- mruknąłem. -Naprawdę stresująca. To jest toporny dzień, ale w porządku. Mogłem jeszcze zaparkować na gównie, Ja...</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Przynajmniej powiedziałem trochę prawdy.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Lexie znalazła moje ręce i je ścisnęła. Takie bezwarunkowe uczucie napotkało od niej. A ja byłem śmieciem. Byłem brudniejszy od śmiecia.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Wysunąłem swoje ręce z jej.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Hej- powiedziała, -Weźmy coś do jedzenia, dobrze?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
-Nie jestem głodny.- Wyciągnąłem pięćdziesiątkę ze swojego portfela i rzuciłem nią przez stół. -Weź co chcesz.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
-Justin, Nie biorę...</div>
<div>
<br /></div>
<div>
-Po prostu to weź!- Uderzyłem w ławkę. Parasolka zatrzęsła się nad nami.</div>
</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<div>
Lexie trzymała nerwowo banknot i marszczyła na swoim krześle. Niektórzy ludzie się zatrzymali i popatrzyli na nas. Boże, zatraciłem się.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Przepraszam. Lexie, przepraszam. To przez pracę.- Gestykulowałem nieco. -Jak jest... Jak jest w pracy, przy okazji? Claudia nie była potworna?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Nie.- Lexie wpatrywała się w swoje kolana. - Um... Ona jest w porządku. Jest pod wrażeniem, tak myślę.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Pytała się o mnie?- Oparłem się do przodu. Staranie się wyglądać normalnie.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Nie, Justin. Nie przejmuj się, ponadto nie pytałam się o Ciebie. Ja...- Lexie stanęła. - Pójdę po mój lunch. Zaraz wrócę.</div>
</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<div>
Oglądałem ją, gdy szła do delikatesów.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Kiedy widziałem ją zamawiającą, zgarnąłem swoją marynarkę i wymknąłem się.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Nie mogę zrobić tego więcej.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Muszę to naprawić.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Muszę zadzwonić do Clary.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Może nie powinienem mówić ani Clarze, ani Lexie całej prawdy, musiałem powiedzieć, że to koniec, ale tak naprawdę musiałem powiedzieć inaczej- to się zaczyna.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Kiedy wsiadłem do samochodu, napisałem do Lexie.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Tak mi przykro. Dostałem wezwanie. Przepraszam, że na Ciebie nakrzyczałem. Jutro będę lepszy. Mam obowiązek na tę noc. Wolałbym być z Tobą, ale muszę to zrobić. Pozwól mi zabrać siebie na biwak w ten weekend. Jutro. Pojedziemy w góry. Powiedz tak.</div>
</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<div style="text-align: center;">
<b>Lexie Catalano</b></div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Jesteś wcześniej w domu.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Abby uniosła swoje brwi i patrzyła na mnie wyczekująco.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Jakoś samo się stało, że Abby była w kuchni, kiedy przybyłam do domu po pracy. Mama też. Może to jest zbieg okoliczności, ale czułam się, jakby były przyczajone, czekały, żeby zobaczyć czy pójdę po pracy do domu, czy do Justina.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Przynajmniej mama nie owijała w bawełnę.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Nie straciłaś jeszcze tego słodkiego chłopca?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- On ma dwadzieścia pięć lat. Nie jest właściwie chłopcem.- Szperałam w spiżarni, chowając się od wścibskiego spojrzenia mamy i szukając pocieszającego jedzenia. - Również nie jest słodki. Czasami jest takim dupkiem.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Abby mlaskała swoim językiem.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Mama zrobiła jedno ze swoich Ally-wie-o-tym mhmm dźwięków.</div>
</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<div>
Pojawiłam się z paczką chrupek serowych. Znalazłam je pokazujące na siebie.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Yup, oni mieli kłótnię. - Abby powiedziała jakbym w ogóle tam nie stała. - Która dobrze na mnie wychodzi. Możesz mnie podwieźć do pracy, Lexie?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Sama rusz swój tyłek do roboty.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Trzasnęłam drzwiami od spiżarni i zeszłam jak burza na dół do piwnicy.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Nie mogłam myśleć uczciwie. Czy moja miłosna bajka się rozpadała? </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Poważnie, wyglądał dzisiaj jakby brał dragi i je też odkładał. Śledziłam ten intrygujący szereg myśli.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Powiedział, że rzucił picie pięć lat temu. A co z dragami?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
On miał szalone wahania nastrojów. Miał ochotę na Małego Ptaszka. Dzisiaj się spóźnił (On nigdy się nie spóźnia), spocił się i drżał jak przy 90-stopniowej gorączce*. Oh, I poza tym jego apartament był podejrzliwie bardzo czysty przed moi przyjściem. Kurwa.</div>
</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<div>
Rozpakowywałam się jak huragan, rozpraszając siebie.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Od pierwszego razu, gdy spotkałam Justina, Zaczynałam czuć, że był zbyt dobry, aby był prawdziwy. Zbyt perfekcyjny, zbyt dobry dla mnie, za bardzo mnie interesował. Musiał być jakiś haczyk.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Pociłam się przez ten czas, skończyłam opróżniać wszystkie pudełka w moim pokoju. Fizyczna harówka była dobra. Moje ręce płonęły i moje kolana bolały.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Nie szkodzi fakt, że sprawdzałam swój telefon co dziesięć minut.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Wszystkie moje książki umieściłam na półkach i położyłam swojego pluszowego zwierzaka na łóżku. Pamiętałam jak Justin siedział na moim łóżku, uśmiechał się do mnie.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
On chciał jutro jechać na biwak. Nocować, przypuszczałam. Nie dałam mu jeszcze odpowiedzi. Tak, chciałam jechać na biwak z facetem, który doszedł czwartego lipca. Nie, nie chciałam jechać z facetem, którego spotkałam dzisiaj na lunchu.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Piękny Justin. Straszny Justin.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Ale mimo strasznego Justina, bladej skóry i irracjonalnej wściekłości, czułam to dziwne pożądanie, żeby go chronić. Może był po dragach. Albo może mówił prawdę. Miał pieniądze; mógł mieć bardzo stresującą pracę , co pasuje do tego.</div>
</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<div>
Cokolwiek jest Justina problemem, chciałam owinąć swoje ręce wokół niego i warczeć dookoła aż wszystko by go zostawiło.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Wszystko oprócz mnie.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Powiesiłam swoje ubrania na wieszak i porządkowałam szafę. Uporządkuję garderobę, gdy dostanę wypłatę. Potrzebowałam więcej roboczych ubrań. Potrzebowałam więcej stringów. Potrzebowałam też więcej ubrań, które sprawiały, abym poczuła się jakbym należała do Justina.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Zmarszczyłam brwi jak odwieszałam bluzkę i spódniczkę, którą nałożyłam do pracy.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Chciałam oglądać Justina, który się potyka, gdyby mnie zobaczył w tej spódnicy. Zanim spotkałam sie z nim na lunchu, rozpięłam trzy górne guziki mojej bluzki. Balerinki na platformie podkreślały moje kształtne łydki. Miałam nawet makijaż.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Justina szczęka powinna była uderzyć w chodnik.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Raczej?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Szykowny wygląd. To wszystko co miałam.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Tak przy okazji, choć spocony I zająkany, Justin wyglądał jak męski model w eleganckim ciemnoszarym garniturze i białej bluzce.</div>
</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<div>
Umieściłam świąteczne światełka na około górnych krawędzi mojego pokoju. Powiesiłam moje plakaty, kalendarz i obraz. Postawiłam kakao na moim stoliku nocnym.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Po spakowaniu pustych pudeł w garażu rzuciłam się na moje łóżko I majstrowałam przy telefonie.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Biwakowanie. Nie byłam na biwaku od lat.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Pomysł Micka na biwak był nie właściwy na tym zatłoczonym polu namiotowym.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Justina pomysł na biwakowanie prawdopodobnie zaangażuje wiadomo kogo do użycia kołków I liny.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Uśmiechnęłam się i westchnęłam. Czemu udawałam, że mam wybór? W momencie, kiedy Justin się mnie spytał, znałam swoją odpowiedź. Pragnęłam jego towarzystwa. Nie mogłam czekać, aż będę sam na sam z nim.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Napisałam do Justina około siódmej.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Przynajmniej trzymałam go by czekał na moją odpowiedź.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Biwak brzmiał dobrze. Nie ma problemu z lunchem, byłeś zestresowany. Byłam nieźle zmartwiona. Nadal jestem. Jak idzie „obowiązek”?</div>
</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<div>
Przegryzałam wargi i czekałam aż odpisze.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Nic.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Skuliłam się w kołdrze i walczyłam z tym, czy nakłonię się by zadzwonić do niego.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Chciałam wiedzieć co było Justina "obowiązkiem" i co robił. Na życie i tuzin innych rzeczy on wydawał się być zdecydowany zachować to przede mną. Boże, on umieszczał swojego penisa w mnie wielokrotnie w ciągu dnia. Czy to nie upoważniło mnie do wrażenia bliskości?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Dwie godziny później mój telefon zadzwonił.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Mały ptaszek. To był toporny dzień dla mnie. Kończy się teraz. Chcę być z Tobą. Chcę powiedzieć Ci tyle rzeczy. Przyjadę po Ciebie wcześnie. O dziewiątej.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Zrobiło mi się ciepło. Chcę być z tobą. Co miał na myśli przez to?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Czemu on się powtarza, chce mi powiedzieć tyle rzeczy? Dlaczego nie może mi po prostu odpowiedzieć?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Więcej pytań, żadnych odpowiedzi.</div>
</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<div>
Boże, jak ja kocham gdy nazywa mnie ptaszkiem.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Ukazały się jego smutne, poważne orzechowe oczy ciemne od pożądania z cieniem rozbawienia. Obrzuciłam go śpiącym uśmiechem.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Justin przyjechał dokładnie o dziewiątej. Właśnie, dziewiąta.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Podszedł do drzwi i mama odpowiedziała przed tym jak poszłam na górę.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Jak skręciłam zza rogu, napięłam się, gdy zobaczyłam Mr. Frostypants szczekającego na moją matkę i drżałam, mogłabym zbyt głośno odetchnąć z ulgą kiedy go zobaczyłam.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Piękny Justin wrócił.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Był uśmiechnięty prowadząc prostą konwersację z moją mamą.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Miał na sobie czarną bluzkę z rękawem ¾ i czarnymi zip-offs*. Chciałam skoczyć na niego. Justin wyglądał cholernie wspaniale w czarnym. Zaczynałam rozumieć, że Justin powinien wyglądać kurewsko wspaniale w papierowej torbie, ale cholerny Boże, każdy strój, który nałoży jest seksowniejszy niż każdy inny.</div>
</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<div>
Kiedy mnie zobaczył, jego uśmiech się rozjaśnił. Podszedł do mnie i przytulił się; jego usta zetknęły się z moim policzkiem.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Lexie- wyszeptał.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Przylepiłam się do niego.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Cześć- Powędrowałam palcami do jego włosów, zatrzymałam się na jego twarzy.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Mama zrozumiała o co chodzi i zniknęła.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
-Hej.- Justin pogłaskał mój policzek. Pocałował moją szczękę, następnie moje usta. Sprawiał dobre wrażenie na mnie, jakby wiedział, że potrzebowałam tego.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Był ogolony i świeżo wykąpany. Nie dawał znaków mizernego Justina, którego widziałam wczoraj, oczekiwałam trochę mroku pod tymi oczami. Kreśliłam niewyraźną plamę.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Nocny marek- wybełkotałam.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Lexie, Ja...-</div>
</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<div>
Mogłam zobaczyć przeprosiny uformowane na jego ustach, więc pocałowałam go, mocno. Ścisnął moją talię . Och, czuję się tak dobrze.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Jest w porządku.- Powiedziałam odklejając się od niego. -To koniec, dobrze? Pojedziemy na biwak. Będziemy się świetnie bawić.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Tak...</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Justin pociągnął za mój koński ogon. Jest dziwny dzisiaj, dziwny w najbardziej możliwy sposób. Złapałam siebie na oglądaniu go jak ładował rzeczy do swojego Jeppa. Samochód numer trzy. Jezu.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Uroczo. - Zrobił swój uśmieszek jak umieszczał mój puszysty niebieski worek do spania obok jego namiotu.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Czy zawsze weekend ma taki efekt na Justinie? Po pierwsze, jego uśmiechy nie były ostre z niepokojem. To było nie dalekie zgryzu na jego twarzy, ale nie raz złapałam go marszczącego brwi na mnie jakbym zrobiła największy błąd w jego wszechświecie.</div>
<div>
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div>
<br /></div>
<div>
*Chodzi o skalę Fahrenheita. Ludzkie ciało ma w tej skali ma 98,2*F (36,6*C). 90*F w Celsjuszach to 32,2 stopnia.</div>
<div>
*Rodzaj spodni </div>
</div>
<div>
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Dziękuję dobrej duszyczce za przetłumaczenie rozdziału.</div>
<div style="text-align: center;">
Jak wam się podoba nowa grafika?</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15067292999042657827noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-3575684932058489683.post-88137828511465872832015-02-25T22:04:00.000+01:002015-02-25T22:04:33.122+01:00Krótka informacja<div style="text-align: center;">
Hej wam wszystkim.</div>
<div style="text-align: center;">
Wiem, że już blisko miesiąca nie ma nowego rozdziału za co was bardzo przepraszam, ale zwyczajnie nie mam na tłumaczenie czasu. Mam obecnie baaaardzo dużo nauki, do tego piszę jeszcze na stronie internetowej o Selenie, co też zabiera mi sporo czasu. Jestem w drugiej klasie technikum, więc sami musicie zrozumieć z czym to się wiążę. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Nie wiem też kiedy mam zamiar dodać nowy rozdział, w sumie zaczęty jest, ale to zaledwie kilka zdań. Jeśli ktoś byłby chętny mi pomóc to strasznie byłabym tej osobie wdzięczna. Jeśli nikogo takiego nie znajdę, to przykro mi, ale nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Więc tak jak napisałam, jeśli jest tutaj ktoś, kto chce mi pomóc z tłumaczeniem chociażby tego jednego rozdziału - byłabym wdzięczna. Złapiecie mnie na moim asku <a href="http://ask.fm/favsgomez">@favsgomez </a>lub na <a href="http://ask.fm/sgpolandteam">@sgpolandteam</a>. Można też napisać na 10701685. Raz jeszcze przepraszam.</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15067292999042657827noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3575684932058489683.post-69873439973324896992015-02-08T21:22:00.001+01:002015-02-08T21:22:26.814+01:00Eleven<b>Justin Bieber</b><br />
<br />
Tyłek Lexie kołysał się, gdy prowadziła mnie do piwnicy.<br />
<br />
Czułem jak mój puls przyspieszał. Szkoda, że musieliśmy być cicho. Po jej małym show na zewnątrz, miałem ochotę ją związać i dać jej klapsa.<br />
<br />
Chad był w głównym pomieszczeniu w piwnicy, przed komputerem. Były tu też dwa inne komputery, konsole do gier, jakieś kontrolery, dwa stare telewizory oraz cała masa przewodów. Nie wspomnę już o pustych puszkach czy torbach po czipsach.<br />
<br />
Jakże przygnębiające.<br />
<br />
Chad uderzał palcami o klawiaturę i pochylał się w kierunku ekranu, krzycząc coś w słuchawkach, które ostatnio miała na sobie Lexie. Nie spojrzał nawet na nas, gdy ona prowadziła nas do swojego pokoju.<br />
<br />
- Jest tam parę widoczków - powiedziałem, kiedy zamknęła i zakluczyła swoje drzwi.<br />
<br />
Chciałem się rozejrzeć, ale nie mogłem oderwać wzroku od Lexie. Miała na sobie bikini, które ledwo zakrywało jej piersi, a do tego krótkie, dżinsowe spodenki. Przyciągnąłem ją do siebie. Lexie zarzuciła na mnie swoje ramiona, po czym zaczęła całować moją szyją.<br />
<br />
- Lexie, nigdy mi nie zaprzeczaj - wyszeptałem. Moje dłonie krążyły po jej ciele, szczypiąc ją czasami. - Nigdy nie zaprzeczaj, masz piękne ciało.<br />
<br />
- Nie - obiecała.<br />
<br />
- Widzę cię w tym - powoli zacząłem rozwiązywać jej bikini. Widok ten przyprawił mnie prawie o atak serca. Bikini z niej spadło. Rozpiąłem jej szorty, które opadło na dół.<br />
<br />
- Pragnę twojej uwagi - Lexie szepnęła.<br />
<br />
Uklęknąłem przed nią na kolana, po czym zacząłem ugryzłem jej kobiecość poprzez fioletowy materiał stringów. Ścisnąłem jej tyłek, w wyniku czego zakryła swoje usta obiema dłońmi.<br />
<br />
- Masz ją - powiedziałem.<br />
<br />
Wstałem i zacząłem rozglądać się po pokoju. Wyglądał tak samo jak podczas naszej rozmowy video. Cholera, te pomieszczenie było małe. Mniejsza o łóżko, które było królewskich rozmiarów. Obok leżały stosy pudełek Lexie. Było tu jedne wysokie, a zarazem wąskie okno.<br />
<br />
Nad nami wisiała papierosa lampa. Ten widok ścisnął moje serce.<br />
<br />
Dlaczego nie pozwoliła mi, abym kupił jej nowe rzeczy? Mógłbym kupić jej mieszkanie, w którym odwiedzałbym ją, zabawiając się przy tym samym. Mogę dać jej każde ubranie, które będzie chciała, każdą książkę, każdy mebel.<br />
<br />
Zamknąłem oczy i wolną dłonią przejechałem po moich włosach. To wszystko byłoby w porządku, gdybym był singlem. Zamiast tego, wszystko było źle.<br />
<br />
- Justin?<br />
<br />
Odwróciłem się, wyrywając z mojego krótkiego snu. Ryzyko i niesprawiedliwość było warte. Lexie stanęła przede mną w niczym innym, niż swoich stringach. Na jej ciężkich piersiach widoczne były już twarde sutki. Usiadłem na brzegu łóżka i uśmiechnąłem się do niej.<br />
<br />
- Chcesz dla mnie zatańczyć? Pragnęłaś mojej uwagi? Pokaż mi znowu te ruchy, Lexie.<br />
<br />
Mój kutas był już prawie twardy. Odwróciła się moją stronę na moją propozycję.<br />
<br />
- Teraz? - spytała.<br />
<br />
- Mm, teraz - wyciągnąłem się na łóżku, opierając głowę na poduszce. Rozsunąłem swoje spodnie, wkładając rękę do moich bokserek.<br />
- To, co zrobiłaś na zewnątrz. Chciałaś, abym na ciebie patrzył. Chciałaś uzyskać moje spojrzenie. Teraz je masz.<br />
<br />
Mogłem zobaczyć jak Lexie walczy ze sobą, czy faktycznie ma zatańczyć. Wiedziałem, że z drugiej strony sobie gratuluje. Dziewczyna była cholernie seksowna. Przyjęła przyjemność połączoną z bólem.<br />
<br />
Lexie przeniosła się na środek pokoju i odwróciła się do mnie. Trzymała swoje kolana i wypinała swój tyłek. Mój kutas zaczął poruszać się w mojej dłoni. Nic, jedynie jej stringi, które przykrywały jej cipkę.<br />
<br />
- Sprawiasz, że jestem gotowy - wyszeptałem, uważając, aby być cicho.<br />
<br />
Lexie zaczęła tańczyć, a jej policzki zarumieniły się. Pochyliła się tak nisko, że mogłem zauważyć, jak jej piersi zwisają. Wysunąłem swoje fiutka nad moje spodnie.<br />
<br />
- Mm, Lexie...<br />
<br />
Zerknęła na mnie, a jej usta były w półotwarte. Uśmiechnęła się. Kochałem to, jakie wrażenie wywoływał na niej mój kutas.<br />
<br />
- Rumienisz się - poinformowałem ją. - Nie przestawaj.<br />
<br />
Lexie zagryzła wargę i odwróciła wzrok. Ciągle trzęsła przede mną swoim tyłkiem, aj a w dalszym ciągu masowałem swojego fiuta, prawie szalejąc z ochoty dotknięcia jej.<br />
<br />
- Pozbądź się swoich stringów.<br />
<br />
Posłusznie zrobiła to o co prosiłem i kontynuowała swój taniec. Teraz mogę obserwować jej cipkę pomiędzy jej udami. Wyciągnąłem telefon i nagrałem krótki film.<br />
<br />
Filmy, zdjęcia, szkice, czy to wszystko dzieje się w ciągu jednego dnia? Kurwa, musiałem przestać martwić się o te gówno, przynajmniej na razie.<br />
<br />
Pieprz teraz, martw się potem.<br />
<br />
Zsunąłem się z łóżka i podszedłem do Lexie. Przysunąłem jej rozgrzane ciało do ściany.<br />
<br />
- Chcesz tego? - mój kutas dotknął jej tyłka, przez co zaczęła sapać. Taniec zdecydowanie ją rozgrzał.<br />
<br />
- Tak - szepnęła.<br />
<br />
- Najpierw do twojego tyłeczka wejdzie mój palec. Gdzie twoja wazelina?<br />
<br />
Wskazała na pudełko. Na wierzchu znalazłem jakąś wazelinę na bazie wody. Wycisnąłem trochę na rękę, po czym obsmarowałem tym palec. Nie czekając, włożyłem swojego palca do jej tyłka. Obserwowałem wyraz jej twarzy. Nie planowałem wkładać w nią penisa. Cholera, ja nawet nie planowałem wkładać tam swojego palca. Lexie doprowadzała mnie do szału.<br />
<br />
Przycisnęła swoje dłonie do ściany. Uśmiechnąłem się.<br />
<br />
- Nerwowa? - mruknąłem. - To twoja wina, Lexie. Po prostu musiałaś tam tańczyć i powodować, że patrzyłem na twój tyłek. Teraz muszę się z nim zabawić. Czy inni twoi chłopacy bawili się z twoim tyłkiem?<br />
<br />
- Nie - szepnęła.<br />
<br />
- Dobrze. Jest mój. Masz ładny, okrągły tyłek. Czy czujesz jakieś skurcze w odbycie? Próbuje wepchnąć tam swojego palca.<br />
<br />
Lexie zaczęła się szarpać, próbując się uwolnić.<br />
<br />
- Niewygodne, prawda?<br />
<br />
- N-ni... Justin.<br />
<br />
- Jesteś dobrą dziewczynką - wyszeptałem. - Zrelaksuj swój tyłeczek. Albo nie. Pozostać nerwowa. Tak czy inaczej, zrobię to.<br />
<br />
Mój palec wszedł w nią, na co Lexie krzyknęła. Docisnąłem swoją dłoń do jej ust. Z drugiego pokoju usłyszałem jak Chad coś krzyczy.<br />
<br />
Ciało Lexie zacisnęło się na mojej kostce. Jasna cholera, była ciasna.<br />
<br />
- Wszystko w porządku, kochanie - mówiłem do jej ucha. Jej nozdrza i ciemne oczy spojrzały na mnie. - Wiem, wiem, że chcesz mojego palca w swoim tyłku, ale nie mogę. To była tylko połowa, Lexie. Podoba ci się to? Wiem, że chcesz jęczeć i błagać o mojego fiuta, ale wydaje mi się, że problem w tym, że nie umiesz być cicho - uśmiechnąłem się. - Muszę zasłaniać twoje usta. Czujesz to, jak twój tyłek próbuje przyzwyczaić się do mojego palca?<br />
<br />
Zacząłem poruszać swoim palcem. Mięśnie Lexie zaczynał się rozluźniać. Chrząknęła w moją dłoń.<br />
<br />
- Całkiem nieźle, kochanie. Podoba mi się ten hałas. Lubię te żenujące odgłosy. Jęczysz jak kotek, gdy pieprzę cię mocno i błagasz niczym pies. To może być moja ulubiona część, chociaż... chrząkasz jak świnia. Czy to oznacza, że ci się podoba?<br />
<br />
Pchnąłem mój palec o jeden centymetr do przodu, na co Lexie zadrżała.<br />
<br />
- Gdzie mój hałas? Dalej skarbie, zacznij chrząkać. Jeśli nie zrobisz tego dla mnie dobrze, nie będę cię pieprzył.<br />
<br />
Starałem się mówić cicho.<br />
<br />
Pchnąłem swój palec jeszcze bardziej, przez co Lexie wydała kolejny, niski pisk na mojej dłoni. Kurwa, miałem ją tu, gdzie chciałem ją mieć. Zacząłem pchać moim palcem w jej tyłek mocno i szybko. Lexie opierała się o ścianę, prychając lub pomrukując od czasu do czasu. Doprowadzała mnie do szaleństwa.<br />
<br />
- Dobrze, Lexie. Boże, naprawdę dobrze - mój fiut napierał na jej ciało. - Kiedy przestaniesz parskać i sapać, dam twojemu tyłkowi klapsa.<br />
<br />
Lexie wydała niski, upokarzający dźwięk.<br />
<br />
Przestałem poruszać swoimi palcami, a ona napięła się.<br />
<br />
- Więcej? - zaśmiałem się. - Teraz twoja kolej, kochanie. Musisz mi pokazać jak bardzo to lubisz. Ujeżdżaj mój palec. Mam zamiar odkryć twoje usta. Myślisz, że dasz radę być cicho?<br />
<br />
Skinęła gorączkowo.<br />
<br />
- W porządku. Bądź cicho i ujeżdżaj mojego palca. Upewnij się, że twoje piersi będą ocierać się o ścianę. Sprawiasz, że czuję się tak idealnie.<br />
<br />
Zdjąłem dłoń z jej ust, na co wzięła staranny wdech. Jej oczy były zamknięte. Zaczęła ujeżdżać mój palec swoim tyłkiem.<br />
<br />
- Nnn - niskie drżenie wydobyło się z jej gardła.<br />
<br />
- Och, kochanie - tchnąłem. Nie mogłem chwycić swojego fiuta i wsadzić go do jej tyłka, byłem zmuszony zabawiać się moim palcem. Chciałbym dojść. Jej tyłek był zbyt seksowny.<br />
<br />
Boże, chciałem być w jej środku. To było dla mnie piekłem, a zarazem niebem.<br />
<br />
- Dobra dziewczynka, dobra dziewczynka. Szkoda, że te drzwi są zamknięte, co? Wiem, że chcesz, aby ktoś tu przyszedł i patrzył jak mój palec zabawia się z twoim tyłkiem.<br />
<br />
- Och - jęknęła.<br />
<br />
Poruszyłem swoją drugą rękę w kierunku jej cipki, po czym wsunąłem w nią trzy palce.<br />
<br />
Stłumiła donośny jęk.<br />
<br />
- Shh... shhh. Trzymaj się. Teraz jesteś cała pełna, prawda?<br />
<br />
- Tak... tak.<br />
<br />
- Dobrze. To jest właśnie tak, jak ci się podoba, prawda? Coś w twoim tyłku, coś w twojej cipce. Wszystko czego potrzebujesz to coś w swoich ustach.<br />
<br />
Ucieszyłem się, gdy dostrzegłem fioletowy wibrator. Dochodziliśmy tak szybko. Zadrżałem.<br />
<br />
- Jasna cholera, Lexie. Dalej - wysunąłem palce z jej ciała, po czym chwyciłem jej biodra. Wiedziała, co się święci. Ustawiła swoje ciało w takiej słodkie pozycji. Spojrzała na mnie przez ramię i wyszeptała moje imię. Dlaczego myślę, że miałem nad nią władze? Byłem jej.<br />
<br />
Nadziałem ją powoli. Ściany jej cipki od razu przywitały mojego kutasa i zaczęły go ssać. Jak zahipnotyzowany oglądałem to, jak jej narząd był wilgotny.<br />
<br />
- Ty... przytul mnie teraz tak mocno - wyszeptałem, a mój głos był napięty.<br />
<br />
Zazwyczaj nie odczuwałem emocjonalnie tego, co robiłem z Lexie, ale tym razem było inaczej. Odczułem dokładnie to, co jej ciało zrobiło dla mnie. Co moje ciało zrobiło dla niej.<br />
<br />
Kiedy spojrzałem w górę, zauważyłem jak obserwuje mnie przez półotwarte oczy z drżącym uśmiechem.<br />
<br />
- Hej - mruknąłem. Za dużo mojej zbereźnej gadki. Lexie uśmiechnęła się, a mój mózg stopniał.<br />
<br />
Milczeliśmy, gdy tempo podnosiło się. Lexie rozchyliła swoje nogi, wypinając mi tyłek. Jej instynkt był idealny. Zrobiła dokładnie to, co miała zrobić.<br />
<br />
Zacząłem czuć, że niedługo dojdę.<br />
<br />
Nawet kiedy nadchodził punk kulminacyjny, Lexie nadal milczała. Myślę, że oboje chcieliśmy słyszeć jak nasza ciała dyszą. Nie wstydziliśmy się naszej przyjemności. Byliśmy idealnymi partnerami.<br />
<br />
Lexie nie wytrzymała. Jej kobiecość zacisnęła się i eksplodowała.<br />
<br />
- Dojdź we mnie - szepnęła. - O Boże...<br />
<br />
Powiedziałem jej, że dochodzę. Powiedziałem jej, żeby doszła na moim kutasie. Prawie jej powiedziałem, że ją kocham.<br />
<br />
Seks jest najbardziej piekielną rzeczą.<br />
<br />
<b>Lexie Catalano</b><br />
<br />
Justin zaczął płakać po tym, jak uprawialiśmy seks w moim pokoju.<br />
<br />
To był dzień, w którym wszystko działo się jako pierwsze.<br />
<br />
Facet daje kwiaty mojej mamie. Facet płacze przede mną po naszym seksie.<br />
<br />
Zawsze myślałam, że gdy facet płacze po seksie, zawsze będę postrzegać go jak tosty z mlekiem. Nie jestem bez serca.<br />
<br />
Tak było zanim poznałam Justina. Obraz Justina płaczącego i zarazem ukrywającego swoje łzy, był najsmutniejszym, a zarazem najsłodszym obrazem jaki widziałam od dłuższego czasu. Poważnie. Czułam jakbym sama miała się rozpłakać.<br />
<br />
- Kurwa, przepraszam - mruknął.<br />
<br />
- Hej, chodź tutaj.<br />
<br />
Kolejny pierwszy raz: czułam się jakoś dziwnie podczas pocieszania kogoś. Nigdy nie robiłam czegoś takiego. Z Justinem poszło mi naturalnie. Podeszłam do niego i zamknęłam go w uścisku. Pocierałam jego plecy, w tym samym czasie bawiąc się jego włosami.<br />
<br />
- To był po prostu bardzo intensywny orgazm - wymamrotał.<br />
<br />
Po prostu bardzo intensywny orgazm? Justin nie szlochał, ale widziałam łzy spływające po jego policzku. To nie były szczęśliwe łzy. Były one smutne, a on sam wyglądał na wstrząśniętego.<br />
<br />
Skąd pochodził ten smutek?<br />
<br />
- Justin, wpuść mnie - powiedziałam. - Daj mi poznać trochę bardziej twoje życie.<br />
<br />
Gdy skończyłam mówić, spojrzał na mnie, a jego oczy były czerwone. Uśmiechnął się i przejechał po swoich włosach.<br />
<br />
- Robię to - powiedział. - Zrobię to.<br />
<br />
Wyszliśmy z mojej piwnicy tak, aby nikt nas nie zauważył.<br />
<br />
Ściągnęłam z siebie swoje bikini, zakładając na siebie długi top.<br />
<br />
Spacerowaliśmy po okolicy mojego domu, aż nastała noc. Justin złapał moją dłoń.<br />
<br />
Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że coś go dręczyło.<br />
<br />
W każdym bądź razie nie chciałam pokazywać z nim żadnych uczuć publicznie. Na pewno nie na oczach mojej mamy, taty czy Abby. Justin złożył na moich ustach tęskny pocałunek.<br />
<br />
Leżeliśmy razem w hamaku i rozmawialiśmy trochę. Powiedziałam mu jak bardzo jego biblioteka mi zaimponowała. Rozmawialiśmy o niektórych autorach. Oboje lubiliśmy Frost, Chandler, Kerouac, a na koniec Justin zacytował mi poemat z "The Fire of Drift-wood."<br />
<br />
- To jeden z moich ulubionych - powiedział.<br />
<br />
Recytował mi wiersze z uczuciem, uśmiechając się przy tym.<br />
<br />
- To jest piękne - oznajmiłam. - I smutne. Lubisz smutne rzeczy?<br />
<br />
Przejechałam swoją dłonią wzdłuż dekoltu jego bluzki. W końcu rozluźnił się, a jego oddech stał się umiarkowany. Przejechałam palcami po swoich włosach i spojrzał w niebo.<br />
<br />
- Myślę, że tak. Przynajmniej wydaje mi się, że smutne rzeczy są dla mnie najprawdziwsze.<br />
<br />
- Najprawdziwsze? Szczęście nie jest prawdziwe?<br />
<br />
- To prawda - uśmiechnął się. - Ale smutek jest prawdziwszy. Jakkolwiek życie się toczy, to smutne, bo kiedyś się skończy.<br />
<br />
- Ale życie byłoby piekłem, jeśli trwałoby wiecznie.<br />
<br />
- Lub niebem - mruknął.<br />
<br />
Przejechałam swoimi palcami po jego boku. Wyczułam kilka żeber. Boże, on był cały w mięśniach, a jego skóra była napięta. Obserwowałam go podczas obiadu i otwarcie muszę przyznać, że był najbardziej apetyczną rzeczą przy stole.<br />
<br />
Chciałam go nakarmić. Chciałam go pocieszać i się o niego troszczyć.<br />
<br />
Nie chciałam go także opuszczać, ale dzisiaj było to nieuniknione. Prawdopodobnie miał jutro pracę, a ja nie chciałam go od niej odciągać.<br />
<br />
- Justin, znasz faksowy numer do biura Claudii Wing?<br />
<br />
- Właściwie to tak - odpowiedział. - Dam ci go zanim pójdę.<br />
<br />
<i>Zanim pójdę. Westchnęłam.</i><br />
<br />
- Zaczynają się fajerwerki - powiedziałam. Dzięki Bogu. Skłamałabym mówiąc, że nie myślałam o Justinie. - Lepiej chodźmy na taras.<br />
<br />
- Tak - jego głos był stanowczy.<br />
<br />
To była gorąca noc, a mama rozpaliła ogień w mini ognisku, przy którym się zgromadziliśmy. Justin przysunął swoje krzesło bliżej mojego, przez co był śmiesznie blisko mnie. Widziałam po nim, że nie podobał mu się ten układ i zdecydowanie wolałby mnie na swoich kolanach.<br />
<br />
Spojrzał na swój telefon. Musiałam szturchnąć go kilkukrotnie, aby zwrócił swoją uwagę na największe fajerwerki na niebie.<br />
<br />
Kiedy wszystko dobiegło końca, podnieśliśmy się. Uścisnął mojego tatę. Przytulił moją mamę. Chad był już na dole i grał i będzie to robił prawdopodobnie do drugiej w nocy.<br />
<br />
Odprowadziłam Justina do jego samochodu.<br />
<br />
Mogę tam wsiąść i wrócić z nim do niego. Ale czy on tego chce? Dla mnie dzisiejszy dzień był magiczny, dla niego mógł być to dzień jak każdy inny. Być może nie może się już doczekać, kiedy zostanie sam. Był dla mnie zagadką. Im bardziej się dla mnie otwierał, tym samym się bardziej zamykał.<br />
<br />
- Wiem, że nie mogę dzisiejszej nocy cię porwać - powiedział. - Chciałabyś wpaść?<br />
<br />
- W mgnieniu oka, Justin, ale...<br />
<br />
- Wiem. Życie.<br />
<br />
- Tak - miałam dłonie na jego biodrach. - W sumie jutro jest piątek.<br />
<br />
- Będę mógł cię zobaczyć?<br />
<br />
- Oczywiście. Nie ma nikogo innego, kogo tak chciałabym zobaczyć. I to nie jest tak, że nie mam żadnych znajomych.<br />
<br />
- A co z przyjacielem ze szkoły średniej?<br />
<br />
- Evan? - roześmiałam się. - On się nie liczy. On marzy jedynie o tym, aby dostać się do moich majtek.<br />
<br />
Przez chwilę spojrzenie Justina przypominało spojrzenie mordercy. Przełknął ślinę, a ja próbowałam go przytulić. Jego ciało było nieugięte.<br />
<br />
- Hej, hej - powiedziałam. - Jesteś moim jedynym przyjacielem tutaj. Jesteś także moim jedynym kochankiem.<br />
<br />
Kochankiem, kurwa. To słowo brzmiało tak dziwnie. Ale kim ja i Justin faktycznie byliśmy? Chodzimy na randki czy się po prostu pieprzymy?<br />
<br />
- Kochanek - mruknął.<br />
<br />
W końcu przytulił mnie i pocałował. Jego ciało zdradziło, że nie chciał się ze mną żegnać. Jęknął cicho w moje usta, a jego dłonie wędrowały po mojej skórze. Boże, on pragnął mnie ponownie. Chciałam go ponownie. Chciałam go tak bardzo, aż byłabym zmęczona.<br />
<br />
Przysunęłam się do niego i chwyciłam jego tyłek.<br />
<br />
Pociągnął mnie za ucho.<br />
<br />
- Jeśli sprawisz, że będę twardy - warknął. - Będziesz musiała sobie z tym poradzić.<br />
<br />
- Tak, proszę pana - zaczęłam szarpać jego szorty.<br />
<br />
Śmialiśmy się, po czym odsunęliśmy od siebie.<br />
<br />
- Jutro - powiedział. Wysłał mi smsem numer faksowy Claudii, a następnie wsiadł do swojego samochodu i odjechał zaskakująco wolno. Patrzyłam jak jego tylne światła znikają a rogiem.<br />
<br />
Zaczęłam rozumieć jego niechęć do żegnania się.<br />
<br />
Zmieniłam trochę swoje CV i przesłałam je fasem do biura Claudii. Przeprosiłam ją także za pierwsze spotkanie i wyraziłam entuzjazm na współpracę z nią.<br />
<br />
Gdy pisałam przez godzinę swoje CV, moje myśli sprowadzały się do Justina. Gdy tylko wysłałam faks, odczułam jego nieobecność. To mnie aż bolało. Dlaczego to się dzieje?<br />
<br />
Może widywałam go zbyt często.<br />
<br />
Może mi nadal było go za mało.<br />
<br />
Krążyłam po domu. Czułam go wszędzie. To było piękne. Sprawił, że nawet moja kuchnia wydawała się być piękna. Sprawił, że moje podwórko promieniało. Nawet ulepszył pokój gier. Teraz te wszystkie pokoje były ciemne i samotne.<br />
<br />
Sprawdziłam swojego maila leżąc w łóżku. Byłam zaskoczona, gdy zobaczyłam kolejną część historii od Justina, która została wysłała jakieś pięć minut temu. Sprawdziłam godzinę. Była 24:50. Był nocnym markiem. Uśmiechnęłam się.<br />
<br />
Szczerze mówiąc, w ciągu ostatnich dwóch dni całkiem zapomniałam o naszej historii. Nagle nie mogłam się doczekać, aż przeczytam o spotkaniu Cala z Laną podczas jej kąpieli. Moje oczy ilustrowały tekst.<br />
<br />
Och, to było dobre.<br />
<br />
Moje ciało rozgrzało się, gdy to czytałam.<br />
<br />
Cal przyglądał się nagiemu ciału Lany, nie kryjąc swojego zainteresowania.<br />
<br />
- Nie był dżentelmenem - Justin napisał. - I cieszył się, wiedząc to.<br />
<br />
Cal był obojętny na otoczenie. Był tylko człowiekiem.<br />
<br />
Rozebrał się i również zbliżył się do ciemnej rzeki. On był jak demon, a ona była jak nieśmiertelna.<br />
<br />
Cal chodził po świecie w skórze innego człowieka.<br />
<br />
Mógł mieć Lanę, ale nie mógł jej zatrzymać. Nie mógł jej kochać.<br />
<br />
Wyjął mydło z jej rąk. Zaczął myć jej ciało.<br />
<br />
Cholera, gorące.<br />
<br />
Napisałam do Justina.<br />
<br />
<i>Niezły post, dzięki.</i><br />
<i><br /></i>
Odpowiedział natychmiast.<br />
<br />
<i>Pisałam go tęskniąc za tobą. Robię to także teraz. Dobranoc, mały ptaszku.</i><br />
<br />
Justin leżał w łóżku i tęsknił za mną. Ja leżałam w swoim i także a nim tęskniłam. Okej, byliśmy na tej samej łodzi. Okej, tylko dokąd ta łódź zmierza?<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Moja komórka obudziła mnie o 07:15. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Po omacku wyszukałam swoich okularów i odebrałam połączenie, choć nie znałam numeru.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- H.. - kaszlnęłam. Cholera, mój poranny głos. - Przepraszam, halo?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Cześć Lexie. Tu Claudia Wing. Imponujące CV. Justin nie wspomniał mi o niektórych rzeczach. Bardzo ładne. Potrzebuję cię tutaj dzisiaj.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Claudia Szalona Wing potrzebowała mnie dzisiaj. Oniemiałam po raz drugi.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Brzmi świetnie - powiedziałam. - Jestem podekscytowana, aby to zacząć. Będę tam w przeciągu godziny. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Idealnie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Klik.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
W ciągu godziny. W ciągu czterdziestu pięciu minut. Może powinnam trochę wyluzować.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Wzięłam prysznic i ogoliłam się w zaledwie piętnaście minut. Więcej czasu zajął mi mój strój. Chciałam wyglądać profesjonalnie, a zarazem chciałam czuć się wygodnie. Założyłam rajstopy w kolorze cielistym, szarą, ołówkową spódnicę, białą bluzkę i czarne pończochy. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Zmusiłam się, aby nie myśleć o Justinie. Myślenie o nim wprawiało mnie w świat marzeń.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Dotarłam do Granite Wing Agency o 7:55. Nieźle.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Budynek był pusty. Po dłuższej wędrówce, trafiłam do gabinetu Claudii. Drzwi były otwarte, a ona siedziała przy biurku, przeglądając pliki papierów i marszcząc brwi. Nie spojrzała, gdy zapukałam.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Nie do końca w ciągu godziny, ale wystarczająco blisko. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Nie do końca w ciągu godziny? Spojrzałam na zegarek, a moje paliczki paliły się. Okej, przecież z dziesięć minut szukałam jej biura. Na serio?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Przypomniałam sobie słowa Justina. U niej nie ma żartów i marginesu błędów. Nie żartował. Kurwa, teraz nie ma czasu na myślenie u Justinie i jego chytrym uśmieszku. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Jesteś tam? - spytała, nie unosząc głowy znad swoich papierów. - Mam kilka dokumentów dla ciebie. Nie znajdziesz tu żadnych błędów. To sfinalizowane dokumenty dotyczące praw elektronicznych dla jednego z naszych autorów. Poczuj się w swoim zawodzie, znajdziesz na biurku rękopisy. Przeczytaj je i napisz swoje wrażenia. Powiadom mnie potem o tym. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Minęło pięć minut, zanim odezwała się ponownie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Czułam się onieśmielona (ale nie pozwoliłam, aby ukazywała to moja twarz). Ona prawdopodobnie chciała sprawdzić czy się boję, czy też nie. Słuchałam jej instrukcji, robiąc notatki. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Cóż, napisałam do Justina.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<i>Pracuję dla rekina. Przerwa na obiad o 13. Widzimy się?</i></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Wtedy się zaczęło.</div>
<br />
<i><br /></i>
<i><br /></i>
<div style="text-align: center;">
<i>***</i></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>CZYTASZ=KOMENTUJESZ</b></div>
<br />
<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15067292999042657827noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-3575684932058489683.post-49478412379454019662015-01-30T15:10:00.001+01:002015-01-30T15:36:41.491+01:00Ten<b>Justin Bieber</b><br />
<br />
Zabawianie się z Lexie miało piękny sposób upraszczania rzeczy.<br />
<br />
Prześladowały mnie obawy, że będzie chciała sprawdzić moje mieszkanie. Posunąłem się za daleko? Przestraszyłem ją dzisiaj? Co zrobię, jeśli odnajdzie jakąś rzecz Clary? Była wściekła po spotkaniu z Claudią?<br />
<br />
Potem, Lexie pochyliła się nad kuchennym blatem i nie miałem już żadnych wątpliwości.<br />
<br />
Tyłek Lexie. Moja ręka. Jej cipka. Moje palce.<br />
<br />
Powinien był wiedzieć, że ona da sobie radę z tym wszystkim.<br />
<br />
Była nieustraszona.<br />
<br />
Gdy zaprowadziłem ją do sypialni i pokazałem jej przedmioty na łóżku, spytałem, czy widzi w tym jakiś problem.<br />
<br />
Nie uciekła z krzykiem. Nie rzuciła siebie pod moje stopy.<br />
<br />
Dokładnie zbadała te rzeczy. Zaciski na sutki, czarna taśma, cztery jedwabne sznurki i zwykła szmatka. Uśmiechnęła się do mnie.<br />
<br />
Wystarczyło, że Lexie dotykała te rzeczy, a mój kutas pulsował. Kupiłem to rano, zanim ją zabrałem. Nigdy nie bawiłem się z Clarą w ten sposób, a nawet gdybym to zrobił, nie czułbym takiej samej przyjemności jak z Lexie.<br />
<br />
Moja dupkowatość nie miała limitu.<br />
<br />
- Jest w porządku - Lexie szepnęła. - Zrób to - podeszła bliżej, a ja zadrżałem. Owinęła ręce wokół mojej szyi i przeniosła swoje usta w kierunku mojego ucha. - Zrób to dla mnie, Justin.<br />
<br />
Była uległa, taka jaką ją przygotowałem.<br />
<br />
Umieściłem na jej oczach przepaskę i zanim ją zakneblowałem, dałem jej do dłoni dużą kulkę.<br />
<br />
- Jeśli będziesz chciała, abym przestał... - powiedziałem. - Upuść ją, a ja przestanę. Zrozumiałaś?<br />
<br />
Skinęła głową i otworzyła swoje usta, abym ją zakneblował.<br />
<br />
Jej piękne różowe wargi otworzyły się. Jej uległość. To doprowadzało mnie do szaleństwa.<br />
<br />
- Naprawdę to lubisz - mruknąłem. - Nieprawdaż?<br />
<br />
Zanim zdążyła odpowiedzieć, zakneblowałem jej usta, wiążąc mocną kokardkę na tyle jej głowy. Zaśmiałem się i dałem jej klapsa, który wysłał ją na łóżko.<br />
<br />
Opadła na kołdrę ze stłumionym krzykiem.<br />
<br />
- Prosiłaś się o to, ty dziwko - warknąłem. Nie mogłem się powstrzymać. Zrzuciłem z siebie z moje buty i koszulę, po czym poczołgałem się do Lexie. Moje podniecenie wzrastało, gdy patrzyłem na jej cipkę, jej uda, brzuch, piersi i twarz. Moje spodnie były boleśnie napięte.<br />
<br />
Próbowała mnie dotknąć, ale szybko odepchnąłem ją od siebie i przywiązałem do łóżka.<br />
<br />
- Nie wykorzystasz mnie dzisiaj, Lexie. To ja mam zamiar wykorzystać ciebie. Jedyne co musisz zrobić to sprawić, aby twoje ciało zabawiło się ze mną. Cipka, usta i piękna para cycuszków.<br />
<br />
Przywiązałem nogi Lexie do mojego łóżka, a jej nadgarstki i kostki przywiązałem jedwabnym sznurem do czterech ram łóżka.<br />
<br />
Uśmiechnąłem się na swoją robotę. Usiadłem obok niej i leniwie uszczypnąłem jej sutki.<br />
<br />
- Hnn! Nnn! - wydobyła z siebie wspaniałe dźwięki, stłumione przez jej knebel.<br />
<br />
- Dobra dziewczynka - uspokoiłem ją. - Testuję twoją wytrzymałość. Widzę, że ledwie się ruszasz. Czy to cię boli?<br />
<br />
Zacząłem skręcać i szarpać jej sutki, uderzając przy tym samym jej piersi. Szarpała się na łóżku. Mój fiut zaczynał się robić mokry na czubku, czułem to. Mój wzrok skierowany był na kulkę w jej dłoni, na której zaciskała swoje palce.<br />
<br />
- Czas na twoją obrożę, Lexie. Po tym wszystkim zrobimy zdjęcia.<br />
<br />
Jęknęła.<br />
<br />
Umieściłam skórzaną obrożę na jej szyi, po czym zabezpieczyłem to zamkiem. Docisnąłem zaciski na jej sutkach. Lexie zaczęła oddychać w krótkich seriach przez swoje maleńkie nozdrza. Na to wszystko musiałem zrzucić swoje spodnie razem z bokserkami.<br />
<br />
Wspiąłem się na nią, mój kutas spoczywał na jej brzuchu.<br />
<br />
- Przez ciebie jestem twardy - powiedziałem. - Wiem, że twoje sutki cię bolą. To jest specjalna obroża dla ciebie. Kiedy dostosowywałem te łańcuchy - sprawiłem, że ciągnęły się one od obroży po zaciski. - Sprawiłem, że każdy twój ruch szyją będzie ciągnął za twoje brodawki. Wiem, że lubisz jak nadużywa się twoich wrażliwych miejsc, Lexie.<br />
<br />
Oderwałem dwa kawałki czarnej taśmy i przycisnąłem je do sutków Lexie.<br />
<br />
- Mmm - Lexie zamruczała.<br />
<br />
Przejechałem swoim kutasem po jej brzuchu i uśmiechnąłem się.<br />
<br />
- Dlaczego Lexie? Wierzę, że potrafisz ślinić się bardziej.<br />
<br />
Wygramoliłem telefon z moich spodni, po czym zrobiłem parę zdjęć Lexie.<br />
<br />
Miałem idealne ujęcie jej stringów i różowej, przesiąkniętej tkaniny i jej pięknej, zakneblowanej twarzy.<br />
<br />
Jej zabawki leżały na łóżku. Wybrałem wibrator w kształcie jajka, ustawiłem największą prędkość i umieściłam go na stringach Lexie,<br />
<br />
- Staraj się go tak utrzymać - mruknąłem. Patrzyłem na jej ciało. Kiedy tylko pierwsze drgania wibratora przeszły przez jej kobiecość, zaczęła się wić. Jej głowa wierciła się na poduszce, a łańcuchy i klamry szarpały tak mocno za sutki, że jej piersi drżały.<br />
<br />
Jęknęła.<br />
<br />
Kurwa, ona długo tak nie pociągnie.<br />
<br />
- Mam zamiar zostawić to na twoich stringach Lexie, właśnie tak jak teraz - umieściłem wibrator przed jej cipką, a szum wibratora zagłuszył jej stękanie. - I dam ci trochę czasu, abyś pomyślała o swojej głupie zabawie w klubie.<br />
<br />
Złapałem wazelinę, po czym opadłem na fotel mając na nią widok. Doskonale.<br />
<br />
Jęki Lexie pojawiały się w nieregularnych odstępach czasu. Czasem były długie, czasem krótkie. Walczyła, aby uwolnić swoje ciało, ale nie była w stanie. Jej jęki zmieniły się w rozpaczliwe piski. Wibrator doprowadzał ją do szaleństwa.<br />
<br />
Pozwoliłem, ale cierpiała przez około dwadzieścia minut. Głaskałem swojego kutasa przez cały ten czas, obserwując ją. Kiedy nie byłem w stanie wytrzymać już dłużej, wspiąłem się na łóżko. Obróciła swoją głowę, tak jakby chciała zobaczyć co robię.<br />
<br />
- To jest to - sapnąłem. - Rozejrzyj się. Czujesz co właśnie robię? Jestem dokładnie nad tobą.<br />
<br />
Usadowiłem się okrakiem nad jej piersiami. Robiłem sobie dobrze nad jej twarzą. Kropla wazeliny spadła na jej twarz, przez co razem jęknęliśmy.<br />
<br />
- O Boże Lexie, o Boże - wyszeptałem. - Mam zamiar dojść kochanie, kurwa...<br />
<br />
Dyszała, a ja złapałem za zagłówek łóżka i doszedłem spontanicznie. Przyjemność spłynęła po moich plecach. Walczyłem, aby mieć otwarte oczy, kiedy spuszczę się na jej twarz.<br />
<br />
Bawiłem się tak z innymi kochankami w przeszłości, ale wspomnienia o nich są jak popiół. Żadnego ognia. Nawet iskry. Brak seksu w moim życiu wprowadził mnie na nowy poziom erotyczności .<br />
<br />
Lexie zaczęła wić się w swoich więzach i wydawała nieprzyzwoite jęki. Ściskałem ją za rękę. Trzymała mocno kulkę. Byłem pod wrażeniem jej wytrzymałości i wdzięczności.<br />
<br />
- Wiem - wyszeptałem do jej ucha. - Wiem, że nie chciałaś być zakneblowana, byś mogła ssać mojego kutasa, prawda? A może chcesz dojść tak samo jak ja? Mówiłem ci przecież, że zasłużyłaś na karę za to, co zrobiłaś. Zachowałaś się jak dziwka.<br />
<br />
Policzki Lexie poczerwieniały. Potrząsnąłem uściskami na jej piersiach.<br />
<br />
- Nagrałem te całe show zeszłej nocy. Myślałem o tym, aby dać ci to może dzisiaj obejrzeć, ale nie mogłem się doczekać, aż zasłonię ci oczy. Kochasz to. Wiesz, że to kochasz. Jeśli chcesz być okrutna, wiedz, że ja też będę. Ale byłaś idealna, Lexie. Teraz błagaj o to, abyś doszła. Błagaj o to, aby coś w ciebie weszło. Rób to, co potrafisz najlepiej, kochanie.<br />
<br />
Odwiązałem jej knebel i wyrzuciłem go w głąb sypialni.<br />
<br />
Lexie wciągnęła powietrze jak gdyby wcześniej tonęła.<br />
<br />
- Proszę! - zaszlochała. Jej słowa wywołały u mnie dreszcze. Chwyciłem za długi, fioletowy wibrator i zwiększyłem prędkość do maksimum.<br />
<br />
- W śr.. środku. Wewnątrz mnie! Pozwól mi szczytować, Justin... p-proszę... ja...<br />
<br />
Pozwoliłem sobie po raz ostatni spojrzeć na związaną Lexie. Wyglądała desperacko. Przesunąłem na bok jej stringi i włożyłem w nią wibrator. Nie musiałem nim nawet poruszać. Wystarczyło, że natrafiłem na jej punk G, a ona zaczęła dochodzić.<br />
<br />
Przyjemność uderzyła w nią tak samo jak i we mnie - początkowo napad przyjemności, a potem rozpływanie się w falach rozkoszy.<br />
<br />
Obserwowałem jej twarzy, gdy dochodziła. Nie bez powodu nazywają to małą śmiercią. Jej ból brzmiał tak samo jak jęk przyjemności, lub przyjemność brzmiała tak samo jak ból.<br />
<br />
Leżeliśmy razem, a nasze spocone ciała były splątane. Wszystkie więzy i zabawki leżały porozrzucane po moim pokoju. Po raz pierwszy, obejmowałem nagie ciało Lexie, tak jak ona obejmowała moje. Nasze serca biły razem. Nasze oddechy stałe się jeszcze głębsze, tak, że żadne z nas nie mogło wypowiedzieć słowa. W końcu ogarnął nas sen.<br />
<br />
<b>Lexie Catalano</b><br />
<br />
Patrzyłam jak Justin śpi w porannym świetle. Leżał na brzuchu z głową w poduszce, a jego ramię było silnie owinięte wokół mnie.<br />
<br />
Był piękny.<br />
<br />
Wydawał się piękniejszy niż kiedykolwiek. Mój wzrok zatrzymał się na jego długim ciele, linii kręgosłupa, udach i tyłku. Jego muskularne ramiona wyglądały jak jakieś dzieło artystyczne, nie wspominając o jego tatuażach tworzących rękaw. Czułam dziką ochotę rzucenia się na niego i wycałowania każdego centymetra jego ciała.<br />
<br />
Boże, czułam się niesamowicie. Zrzuciłam delikatnie jego rękę i wygramoliłam się z łóżka, pozostawiając coś za sobą. To była moja stara skóra. Zabrał mi wszystko, co było we mnie warte.<br />
<br />
Włożyłam na siebie koszulę Justina i udałam się korytarzem, aby znaleźć kran z wodą. Następnie powędrowałam do biblioteki.<br />
<br />
Wow, ten facet naprawdę lubił czytać. Pokój wyglądał jak wnętrze gabinetu jakiegoś profesora, jednak był większy. Półki na ścianach zapełnione były leksykonami fikcji, literaturami faktów, tłumaczeniami, jakieś książki w językach obcych, CD, poezje, sztuki i mapy. W skrócie, mniejsza biblioteka.<br />
<br />
Przejechałam palcami po grzbietach książek, niektóre były naprawdę stare.<br />
<br />
Znalazłam duży rząd książek autorstwa Willa Cather. Uśmiechnęłam się, kiedy wyciągnęłam jedną z nich. Ha! Czułam się jak detektyw.<br />
<br />
Było tu motto Wirgiliusza, które zacytował Justin. Otworzyłam książkę na ostatniej stronie.<br />
<br />
Na marginesie napisane było "epi"?<br />
<br />
Zmarszczyłam brwi.<br />
<br />
Epi? Motto? Wiem, że pochodziło to od The Silver Cord, J. Whispa.<br />
<br />
Na moje usta wdał się uśmieszek. Czy Justin był potajemnym fanem J. Whispa?<br />
<br />
- Lexie.<br />
<br />
Podskoczyłam.<br />
<br />
Justin stał w drzwiach. Jego twarz była blada, a włosy rozczochrane. Para czarnych spodni przylegała do jego bioder.<br />
<br />
- Justin, cześć - posłałam mu drżący uśmiech. - Przestraszyłeś mnie...<br />
<br />
Kurwa, jego oczy były śmiertelnie poważne. Dziewczyna w klatce tygrysa. Dziewczyna na pożarcie. Spojrzał na półki, a potem na książki w moich rękach.<br />
<br />
- Twoje, um... - odchrząknęłam. - Twoje włosy są teraz niezłe.<br />
<br />
Popatrzył na mnie przez chwilę, po czym swoją dłonią przejechał po włosach.<br />
<br />
- Nowy styl - mruknął.<br />
<br />
Ostrożny uśmiech rozprzestrzenił się na jego ustach. Zaśmiałam się słabo. Rany, o co w tym wszystkim chodzi? Pan Zimnoporty z rana? Może on myślał, że węszę w jego mieszkaniu.<br />
<br />
- Mm. Willa Carter. Genialna autorka. To jej najlepsza książka, ręce z dala.<br />
<br />
Justin uśmiechnął się i zaczął studiować półki. Obserwowałam jego przystojny profil. Teraz był ciepły i pełen entuzjazmu. Chwilę wcześniej jego spojrzenie było brutalne. Musiałam przyznać, że jego zmienne nastroje mi imponowały, ale i przerażały równocześnie.<br />
<br />
- Wiesz co mam na myśli? - powiedział. - Autor pisze książkę po książce, rzuca kartami na stół. Wiele razy chybia, ale potem trafia w dziesiątkę. Ładna koszula - uszczypnął mój tyłek, po czym jego wzrok na nowo wrócił na półki. - Przeczytałem wszystkie. The Sound and the Fury, Never Cry Wolf, Franny i Zooey, Four Quartets...<br />
<br />
- The Silver Cord - wyrwało mi się.<br />
<br />
Justin prychnął.<br />
<br />
- Och proszę, znowu objawia się twoja obsesja na punkcie J. Whispa.<br />
<br />
- W porządku, skoro ja jestem jego fanką, to dlaczego ty? - mój głos zadrżał. Patrzyłem na My Ántonia, kopię Justina. Moje dowody były zawiłe i konspiracyjne. Zabawnie było wiedzieć, że to on miał większą obsesję na jego punkcie niż ktokolwiek inny. Znał każde jego słowo.<br />
<br />
- Ja dlaczego co? - zażądał odpowiedzi.<br />
<br />
- Skąd wiesz... o plotkach na temat Granite Win? - spytałam.<br />
<br />
Oczy Justina przybrały wyraz twardy niczym szmaragdy.<br />
<br />
- Jak widzisz - powiedział, wskazując na swoje książki. - Lubię bardzo czytać. Lubię być na bieżąco z trendami literackimi. Oznacza to także, że jestem w stanie przeczytać dużo gównianych stron internetowych takich jak Fit to Print od czasu do czasu. Przeczytałem tam jakieś artykuły - Justin zadrwił. - To oczywiście same plotki.<br />
<br />
Położyłam swoje dłonie na jego klatkę piersiową. Wyraz jego twarzy złagodniał.<br />
<br />
- Wygląda na to, że masz siekierę na tego biednego autora - powiedziałam. Wtuliłam twarz w jego skórę, po czym objął mnie swoimi ramionami.<br />
<br />
- Wątpię, że jest słaba. I nie mam na nią żadnej siekiery, okej? Uważam po prostu, że nie jestem podobny do Carthera. Nawet trochę.<br />
<br />
- No tak - cmoknęłam jego sutek, a on zadrżał. Boże, kochałam to. - A ja studiowałam literaturę, więc co Panie Biznesmenie.<br />
<br />
Dał mi szybkiego klapsa w tyłek.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
Wzięliśmy szybki, poranny prysznic, który polegał na pocieraniu mojej cipki mydłem, aż mnie piekło. Może on był zdesperowany po tym wszystkim.<br />
<br />
<i>I cholera, bawiło mnie to.</i><br />
<br />
Postanowiliśmy się ubrać. Justin obserwował każdy mój ruch swoimi piwnymi oczami. Boże, wyglądał smakowicie z ręcznikiem owiniętym na biodrach.<br />
<br />
Nie sądzę, że jego ciało kiedykolwiek zacznie mnie nudzić.<br />
<br />
Kiedy ściągnął mój ręcznik w salonie, pochyliłam się i złapałam za ramię sofy. Głód w jego oczach był pożądliwy. Pchnął moim ciałem i upadliśmy razem, mogłam czuć jak jego jajka uderzyły o moją kobiecość.<br />
<br />
Jak mówiłam, postanowiliśmy się ubrać.<br />
<br />
W końcu, koło południa byliśmy już w naszych ubraniach. Justin mógł mnie niedługo odwieść do domu, ale ja nie miałam go jeszcze dość.<br />
<br />
Wybrałam jego bluzkę. To był miękki, biały T-shirt w połączeniu z luźnymi, beżowymi spodniami z lnu. Miałam na sobie swoją pogniecioną sukienkę.<br />
<br />
Debatowałam w myślach sama ze sobą, czy Justin lepiej wygląda w formalnym stroju czy luźnym. Myślałam też o tym, czy Justin jest prawdziwy. Seksowny, oczytany facet z ciałem Boga, najsłodsze zwierzątko na świecie, śmieszne wpływy, dużo wolnego, a do tego zainteresowanie mną. Nie ma mowy.<br />
<br />
- Wesołego Czwartego* - powiedział cicho, włamując się do moich myśli.<br />
<br />
- Och tak, całkowicie zapomniałam - zmarszczyłam brwi i potargałam swoje mokre loki. Racja, dzisiaj był Czwarty, a Justin nie pracował. Był w swoim mieszkaniu ze mną. Dziękuję ci, Ameryko. - Tak, szczęśliwego Czwartego, Justin.<br />
<br />
- Nie mogę pojąć, jak mogłaś zapomnieć.<br />
<br />
- Pf, to nie jest jakaś wielka przerwa, czy coś - zerknęłam na niego. - To może ty jesteś jakimś agentem CSI.<br />
<br />
Uśmiechnął się.<br />
<br />
- Czy zaskoczył cię mój patriotyzm?<br />
<br />
- Nie zaskoczyłeś mnie jeszcze niczym.<br />
<br />
Pochylił się, a jego ochrypły głos łaskotał moje ucho.<br />
<br />
- Och, zaskoczyłem cię samym sobą, Lexie.<br />
<br />
Zadrżałam, a on odsunął się. Dobrze dla niego, nie chciałam, aby prowokował mnie na nowo.<br />
<br />
- Nie, ale poważnie - powiedział. - Jeśli to dla ciebie odległe od przerwy to tylko dlatego, że zabierze cię ode mnie.<br />
<br />
Moje serce zatrzepotało. Dobra, to przez jego urokliwość.<br />
<br />
Pamiętam jak Justin pytał mnie, czy mam jakieś plany na Czwartego. Martwił się o to już wczoraj?<br />
<br />
- Hej - wydukałam. - Szalony pomysł, ale mówiłeś, że nie masz planów. Dlaczego nie przyjedziesz do mnie? Moja rodzina nie jest tak stuknięta jak moja siostra, obiecuję ci.<br />
<br />
- Tak, dobrze.<br />
<br />
Patrzył w ścianę.<br />
<br />
Znowu poczułam niespodziewany i gwałtowny żal.<br />
<br />
Przypomniałam sobie jak mówił, że nie ma zbyt wielu znajomych. Co by robił, gdybym go nie zaprosiła?<br />
<br />
Wyobraziłam sobie samotnie siedzącego Justina na balkonie.<br />
<br />
- Justin, Boże - przytuliłam go. Uniósł mnie na ręce, na co zapiszczałam. - Mogłeś zapytać. Nie chcę być z dala od ciebie, wierz mi.<br />
<br />
- Lexie... jest tak wiele rzeczy, które chciałbym ci powiedzieć - przygniótł mnie do swojej piersi i pocałował moją skroń. Dałabym wszystko, abym mogła teraz spojrzeć na jego twarz. Dlaczego on brzmiał na takiego zrozpaczonego? Moje stopy zwisały, a moja twarz ukryta była na jego piersi.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
Zatrzymaliśmy się na obiad w mieście. Justin podjechał do kwiaciarni, gdzie kupił dwa bukiety lilii. Wręczył jeden mi.<br />
<br />
- Kwiaty - mruknął.<br />
<br />
- Widzę - pocałowałam go w policzek. - Jesteś taki uroczy. Słodki i dziwny. Dziękuję, Justin.<br />
<br />
- Mm. Myślisz, że powinienem coś ze sobą wziąć? Jedzenie? Sałatkę ziemniaczaną? Bułki? - poznałam niespokojne spojrzenie w jego oczach. To ten sam wyraz twarzy, gdy zabrał mnie na obiad w Boulder, te samo spojrzenie, które miał w swoim mieszkaniu. Justin w trybie niepokoju.<br />
<br />
Zaczęłam uczyć się kilku rzeczy o nim, nawet jeśli ich nie rozumiałam. Po pierwsze, najbardziej komfortowo czuł się w swoim samochodzie. Biorąc pod uwagę jego pozycję społeczną, powinien być pewny siebie.<br />
<br />
- Nie, nie kupuj jedzenia. Wyluzuj. Po prostu wypoczniemy.<br />
<br />
- Relaks - powtórzył.<br />
<br />
- Tak, relaks. Jeśli czujesz się niezręcznie, zawsze możemy ukryć się w moim pokoju.<br />
<br />
Uśmieszek pojawił się na jego ustach.<br />
<br />
- Mogę być cicho.<br />
<br />
Starałam się nie myśleć o wszystkich brudnych rzeczach, które moglibyśmy robić.<br />
<br />
<i>Jesteś dla mnie dziwką, Lexie. Nieprawdaż?</i><br />
<i><br /></i>
<i>Kocham kolor twojej cipki.</i><br />
<i><br /></i>
<i>Szybciej, Lexie.</i><br />
<i><br /></i>
<i>Jestem twardy dla ciebie.</i><br />
<i><br /></i>
Kurwa, nie chciałam przyjechać do domu z przemoczonymi stringami.<br />
<br />
- Nie jestem co do tego pewna - mruknęłam.<br />
<br />
- Jak chcesz. W każdym razie nie będziemy bunkrować się w twoim pokoju. Jestem zrelaksowany.<br />
<br />
Zrelaksuj swój tyłek. Justin stawał się coraz bardziej niespokojny, gdy zbliżaliśmy się do mojego domu. Uśmiechnął się szyderczo i poprawił lusterko wsteczne. Postukał swoimi palcami o kierownicę.<br />
<br />
Pędził w kierunku mojego domu.<br />
<br />
- Mój... dom jest tam - powiedziałam, spoglądając na niego.<br />
<br />
- Mm.<br />
<br />
Jechał z piekielną prędkością w kierunku sklepu.<br />
<br />
- Przestań kupować te rzeczy! - krzyknęłam.<br />
<br />
- To sprawia, że czuję się lepiej! - warknął.<br />
<br />
W końcu jedyne co mogłam robić to uśmiechać się do siebie, gdy Justin wybierał firmę czipsów.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
Gdy w końcu dojechaliśmy, moja mama była oniemiała. Nie miałam jej tego za złe.W moich rękach znajdowały się cztery pojemniki sałatki ziemniaczanej, słoiki z sosem salsa i bukiet lilii.<br />
<br />
Nigdy nie przyprowadziłam do domu faceta, który dał mojej mamie kwiaty.<br />
<br />
Podziękowała mu za jedzenie, spoglądając na mnie niepewnie.<br />
<br />
Ugh, wiedziałam dokładnie co ma na myśli. Cały czas powtarzała mi i mojej siostrze, abyśmy nie popełniały tych samych błędów, co kiedyś popełniła ona, a chodziło o poślubienie bogatego człowieka. Justin śmierdział bogactwem, nawet w luźnym stroju. Jego spodenki? Czarne od Bossa. Tak tylko zerknęłam.<br />
<br />
Abby weszła do kuchni. To dziwne, jakie wrażenie wywoływał Justin na mojej rodzinie, nawet na psie. Przynajmniej nie tylko na mnie tak działał.<br />
<br />
- Cześć dzieciaki! - Abby uśmiechnęła się w naszym kierunku.<br />
<br />
- Hej - posłałam jej obojętne spojrzenie. - Dzięki, że napisałaś do mnie wiadomość, sprawdzając co u mnie.<br />
<br />
- Nic nie pisałam.<br />
<br />
- No właśnie.<br />
<br />
- Daj spokój - uderzyła swoim biodrem o moje. - Nie chciałam ci przerywać twojego rozkosznego wieczorku.<br />
<br />
Justin zadławił się swoim własnym śmiechem.<br />
<br />
Oczy mojej mamy rozszerzyły się<br />
<br />
- Mogłabyś nie mówić tak seksualnych podtekstów w obecności mamy? - przewróciłam oczami. - A tak w ogóle to był rozkoszny wieczór, poranek i popołudnie.<br />
<br />
Abby opadła szczęka.<br />
<br />
Warto było.<br />
<br />
Oglądając Justina z moją rodziną wydawało się, że to będzie dobry dzień, nie wiem dlaczego. Uścisnął dłoń mojego taty, po czym zaczęli rozmawiać o giełdzie. Justin nie zwracał teraz na mnie nawet uwagi. Tata zaproponował mu piwo, ale grzecznie odmówił, po czym przyniósł jedno dla mnie.<br />
<br />
- Mogłem przynieść sześciopak - wyszeptał. Przejechał dłonią po moim udzie, aż przeszedł mnie dreszcz. Nasze spojrzenia spotkały się.<br />
<br />
- Przepraszam, ale piwo mojej rodziny nie idzie w parę z twoją aprobatą.<br />
<br />
- Mm, nie ma na to rady. Poza tym, ja nie piję.<br />
<br />
- Ooo, wyszedł snob.<br />
<br />
- Nie pomaga mi to.<br />
<br />
Roześmiałam się i pchnęłam go lekko. Czułam jak każdy członek mojej rodziny przygląda nam się. Spojrzałam na nich, po czym każde z nich wróciło do swoich wcześniejszych zadań.<br />
<br />
Mamie udało się nawet wyciągnąć mojego brata z piwnicy. Przyszedł nadąsany z Frisbee. Justin uśmiechnął się, gdy go zobaczył.<br />
<br />
- O, Frisbee - powiedział, patrząc na mojego brata. Mogłabym powiedzieć, że starał się brzmieć nonszalancko. Cholernie słodkie. - Niezłe.<br />
<br />
Justin wyrwał Frisbee z rąk mojego brata, po czym zostawił japonki i pobiegł wzdłuż trawnika. Chad spojrzał na mnie niepewnie.<br />
<br />
Stół był już gotowy, tata grillował, a Abby tańczyła na trawniku. Mama wchodziła i wychodziła, przynosząc nowe rzeczy. Oparłam się o krzesło i patrzyłam jak Justin i mój brat rzucają sobie Frisbee.<br />
<br />
To było naprawdę nie w porządku, gdy Justin postanowił pójść w ślady Chada i również zdjął swoją bluzkę. Święty Jezu. Biegał za Frisbee i łapał je, a jego spodenki zjeżdżały coraz bardziej z jego bioder. Robił to specjalnie?<br />
<br />
Nie mogłam oderwać wzroku nawet gdybym chciała.<br />
<br />
Zarzuciłam swoimi włosami, aby zwrócić jego uwagę.<br />
<br />
Hm, dwójka mogła się w to bawić.<br />
<br />
Weszłam do domu, aby założyć podarte szorty w połączeniu z bikini.<br />
<br />
Wróciłam, po czym wyciągnęłam swoje nogi, aby udawać, że cieszę się słońcem.<br />
<br />
Nic.<br />
<br />
Justin zaśmiał się, gdy Chad upadł.<br />
<br />
Co do cholery? Pokazać facetowi Frisbee i ja już nie istnieję?<br />
<br />
Abby szarpnęła moje ramię.<br />
<br />
- Czas na lekcję tańca - powiedziała. - Nie walcz z tym, Lexie. Mówiłam ci, że to nadchodzi, a teraz jest ten czas.<br />
<br />
Przez chwilę opierałam się. Nie miałam odwagi zrobić z siebie głupka przed Justinem. Ale w sumie, kto powiedział, że wyjdę na idiotkę?<br />
<br />
- Taa - uśmiechnęłam się. - Pokaż mi jak się twerkuje.<br />
<br />
Abby pisnęła w zachwycie, po czym pociągnęła mnie na trawę, gdzie stał jej odtwarzacz z muzyką. Najpierw kazała położyć mi dłonie na kolana i trząść przy tym tyłkiem, w tym samym czasie kręcąc biodrami. Nieoczekiwanie, to było łatwe. Gdy ogarnęłam już postawy, pokazała mi nowe ruchy, jak mam robić, by mój tyłek trząsł się jak galaretka.<br />
<br />
- To jest dobre! - krzyknęłam głośniej, niż powinnam.<br />
<br />
Spojrzałam przez ramię w sam, raz, aby zobaczyć, że Justin się na mnie gapi. Frisbee przeleciało obok niego, prawie uderzając go w głowę.<br />
<br />
Sukces.<br />
<br />
Moi rodzice byli na szczęście wyrozumiali i nie zwracali uwagi na to, co dzieje się na ich podwórku.<br />
<br />
Moja lekcja twerkowania przyniosła więcej efektów, niż myślałam.<br />
<br />
Złapałam Justina kilka razy na tym, jak mnie obserwował. Też na niego parzyłam.<br />
<br />
Gdy mama i Abby zaczęły sprzątać ze stołu, Chad ponownie wrócił do środka. Tata poszedł zająć się grillem, unikając tym samym zmywania.<br />
<br />
Kurwa, kurwa, kurwa. Justin patrzył na mnie, gdy miałam na sobie swoje niebieskie bikini.<br />
<br />
- Dlaczego mi nie pokażesz? - powiedział cicho.<br />
<br />
Inna rzecz, której nauczyłam się o Justinie. Ciemne spojrzenie w jego oczach oznaczało jedno. Chciał mnie pieprzyć.<br />
<br />
Postanowiłam oprowadzić go po domu. Pokazywałam mu górę, a on wyglądał na cierpliwego. W rzeczywiści wydawał się zainteresowany tym wszystkim. Uśmiechnął się na moje zdjęcie, gdzie miałam pięć lat.<br />
<br />
- Mały ptaszek - mruknął, dotykając ramkę.<br />
<br />
Byliśmy w salonie. Wepchnął ręce do tylnej kieszeni.<br />
<br />
- Tak. Dom, słodki dom.<br />
<br />
Justin uśmiechnął się do mnie.<br />
<br />
- Pokaż mi swój pokój - powiedział. Zamknął odległość między nami i chwycił moje piersi. Zadyszałam. Moja ręka powędrowała do moich ust. Słyszałam szum w drugim pokoju, gdzie mama włączała zmywarkę. - Albo zrobię to tutaj.<br />
<br />
Justin nie kłamie. Zsunął mały, trójkątny materiał z moich piersi i zaczął pocierać moje sutki kciukiem. Cofnęłam się.<br />
<br />
- Dobrze, dobrze - szepnęłam, po czym poprawiłam swoją górę od bikini. - Boże, opanuj się chłopcze.<br />
<br />
Justin zachichotał.<br />
<br />
Prowokował mnie w moim własnym domu! Nie miał żadnych ograniczeń. Może jednak nie powinnam drażnić go tym tańcem. Może w sumie wiedziałam, czemu to zrobiłam.<br />
<br />
Pragnęłam go w moim domu.<br />
<br />
Pragnęłam go w moim pokoju, pragnącego mnie.<br />
<br />
Pragnęłam go wszędzie, bardziej i bardziej.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
4 lipca - święto niepodległości w USA.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Najdłuższy rozdział ze wszystkich do tej pory, tłumaczyłam to chyba ze cztery godziny,</div>
<div style="text-align: center;">
a i tak nie jestem w pełni z tego zadowolona. Ta scena początkowa była masakryczna do tłumaczenia, nie wiem jak dam sobie radę potem, gdzie będzie tego więcej, ale okej.</div>
<div style="text-align: center;">
Chyba nie wyszło tak źle, starałam się jak mogłam.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Obiecałam rozdział jeszcze w tym tygodniu i dodaję teraz, bo jutro nie będzie mnie w domu,</div>
<div style="text-align: center;">
a potem zaczynam szkołę, więc też nie będę miała czasu. Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem, komentujcie cały czas, bo to zależy od szybkości dodania nowego rozdziału.</div>
<div style="text-align: center;">
Zapraszam do wpisywania się na listę <b><a href="http://night-owl-tlumaczenie.blogspot.com/p/informowani.html">INFORMOWANYCH</a></b>! </div>
<br />
<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15067292999042657827noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-3575684932058489683.post-10519702290566181402015-01-27T14:29:00.001+01:002015-01-27T14:29:37.014+01:00Nine<b>Lexie Catalano</b><br />
<br />
- Masz plany na czwartego? - spytał Justin, gdy jechaliśmy przez miasto. Pojawił się pod moim domem w równe południe, a jego samochód czekał na mnie. Mam wrażenie, jak gdyby unikał mojej rodziny lub całej ludzkości.<br />
<br />
Wyglądał smakowicie, jak zawsze.<br />
<br />
Miał na sobie lekkie, szare spodnie i jasną bluzkę. Czułam się niepewnie z jego butami Ferragamos.<br />
<br />
Ja, z drugiej strony miałam na sobie małą, żółtą sukienkę od Macy. Doskonale, prawdopodobnie wyglądałam jak jego siostrzenica.<br />
<br />
Niosłam ze sobą wielką, niechlujną torebkę, ponieważ Justin uparł się i przyniósł mi zabawki erotyczne. Boże, musiałam dowiedzieć się co ten facet robił dla życia. Ubrał się jak seks, podjechał najseksowniejszym samochodem, w jakim kiedykolwiek byłam i kupił mi zabawki erotyczne.<br />
<br />
Poza tym, zaczynałam odczuwać dziwne odczucie ze spotkania z człowiekiem, który jest dla mnie obcy.<br />
<br />
- Czwartego? - powiedziałam, próbując oderwać wzrok od jego wytatuowanego ramienia. - Nie sądzę. Szczerze mówiąc zapomniałam o czwartym lipca i o wszystkim innym na tym świecie, dzięki Justin. A co z tobą?<br />
<br />
- Brak planów.<br />
<br />
- Masz jakąś rodzinę w okolicy? - spytałam, obserwując jego twarz.<br />
<br />
Justin nie oderwał wzroku od drogi. Nic nie zmieniło się w wyrazie jego twarzy.<br />
<br />
- Nie, nie tutaj. Rodzeństwo na wschodnim wybrzeżu.<br />
<br />
- Rodzeństwo? To fajnie. Dogadujecie się? Jest starsze czy młodsze?<br />
<br />
Miałam dla niego milion pytań.<br />
<br />
- To miejsce jest dobre - powiedział Justin. Koniec rozmowy.<br />
<br />
Zatrzymaliśmy się nagle poza średniej wielkości budynkiem w rogu. Moje oczy zwróciły się w kierunku stylowego pomnika niedaleko schodów. To było kamienne skrzydło wystające znad niewielkiej fontanny.<br />
<br />
Nie. Ma. Mowy<br />
<br />
Spojrzałam na napis wygrawerowany powyżej drzwi.<br />
<br />
The Granite Wing Agency*<br />
<br />
- Justin, co my tu....<br />
<br />
Nie słuchał mnie. Był kilka kroków dalej i wisiał na swoim telefonie. Usłyszałam śmiech.<br />
<br />
- Tak - powiedział. Potem: - Dobrze, dobrze. Nie chcę porozumiewać się z twoim sekretarzem.<br />
<br />
Po jakimś przekomarzaniu i lakonicznym śmiechu, Justin wsunął telefon do kieszeni. Wziął mnie za rękę i poprowadził w głąb budynku.<br />
<br />
Czułam się nieswojo. Nie sądzę, że Justin słuchał, choć od czasu do czasu uśmiechał się do mnie. Czy to jego uśmiech sprawiał, że uginały mi się kolana czy świadomość, że byłam w budynku agencji, która reprezentuje J. Whispa?<br />
<br />
- Justin, co my tutaj robimy? - zażądałam odpowiedzi.<br />
<br />
Mój głos odbił się echem na całym holu. Justin zmarszczył brwi na mnie.<br />
<br />
- Mówiłem, że mam kilka znajomości na mieście.<br />
<br />
Poczułam jak kolory spływają z mojej twarzy.<br />
<br />
Znajomości? Znajomości z zatrudnieniem? Tu i teraz?<br />
<br />
- Nie, nie. nie. Jestem nieodpowiednio ubrana na tę chwilę - powiedziałam. - Proszę, idźmy...<br />
<br />
Zaczęłam grzebać w mojej torbie. Czy jest coś, co mogłoby mi w tej chwili posłużyć za profesjonalizm? A może miałam broń dla samej siebie? Moja ręka zacisnęła się na fioletowym wibratorze i już prawie go wyciągnęłam, ukazując go tym samym całemu światu. Cholera! Kurwa! Kurwa! Kurwa!<br />
<br />
- Wyluzuj - Justin mruknął.<br />
<br />
- Justin, kurwa, jak mogę...<br />
<br />
Usłyszałam stukanie obcasów na marmurowym lobby i spojrzałam w górę, aby zauważyć blond zbliżającą się kobietę. Ona i Justin uścisnęli sobie dłonie.<br />
<br />
- Justin - powiedziała. Spojrzała na mnie, a ja zesztywniałam. Byłam paskudztwem obok Justina, a ona była gorącą laską.<br />
<br />
Wyciągnęłam rękę.<br />
<br />
- Lexie Ca...<br />
<br />
- To jest Lexie - Justin powiedział za mnie. - Moja dobra znajoma, nowa w tym mieście. Spójrz Claud...<br />
<br />
- O mój Boże, o mój Boże! On powiedział Claud! Claudia. To była Claudia Wing.<br />
<br />
Wymienili między sobą spojrzenia, po czym zaśmiali się. Byli kochankami?<br />
<br />
- Krótko mówiąc Claud, Lexie szuka pracy. Nie proszę cię o przenoszenie gór ani o żadne przysługi. Ona jest inteligentną dziewczyną. Możesz przeczytać jej CV - machnął ręką.<br />
<br />
Mój Boże, ja prawie rozmawiałam z Claudią Wing, agentem literackim, który pożera dusze na śniadanie.<br />
<br />
- Dotarło do ciebie to, co powiedziałem? Miej to na uwadze.<br />
<br />
Moja ręka wisiała bezwładnie w powietrzu przez cały czas.<br />
<br />
Claudia w końcu zrozumiała i uścisnęła go. Moje place były gniecione w uścisku.<br />
<br />
- Hi Lexie - powiedziała. - Claudia Wing. Miło cię poznać. Jak właśnie mówiłam Justinowi przez telefon, moja sekretarka ostatnio uciekła do Vegas i zadzwoniła, że odchodzi.<br />
<br />
Oczy Claudii błyszczały. Nie chciałabym być taką sekretarką.<br />
<br />
- Nic nie obiecuję, ale jeśli lubisz taką pracę jak mówił Justin, to jest ona już twoja. Jestem zwolenniczką opatrzności. Zapoznam się z twoim CV tak szybko jak to możliwe. Będziemy w kontakcie, Justin - ukłoniła się nam, po czym zniknęła. Zapach jej perfum krążył w moich nozdrzach.<br />
<br />
Co do cholery... się właśnie stało?<br />
<br />
Nie powiedziałam nawet jednego spójnego zdania podczas tej rozmowy, a dostałam ofertę pracy. Poprawiłam swoją torebkę na ramieniu.<br />
<br />
Justin patrzył na mnie.<br />
<br />
- Nie myśl o tym dużo - powiedział cicho. - Miałaby to gdzieś, gdybyś nie przyniosła swojego CV, ale praca odeszła by na dniach. I nie dziękuj mi. Ta kobieta to rekin. Nie będziesz miała czasu posadzić swoje tyłka.<br />
<br />
Justin potargał moje włosy w słodkich geście, przez co podkreśliło się moje uczucie infantylizmu, po czym skierował się w stronę wyjścia.<br />
<br />
Pobiegłam za nim, a moje japonki uderzały o podłogę.<br />
<br />
- Kim ty jesteś? - powiedziałam, gdy weszliśmy do samochodu. - Czym się zajmujesz? Co to było?<br />
<br />
Justin nie odpowiedział, dopóki nie usadowił się wygodnie w swoim samochodzie.<br />
<br />
- Jestem biznesmenem - westchnął. - Możemy odpuścić sobie ten temat?<br />
<br />
- Czy mam jakiś wybór?<br />
<br />
Nie wiedziałam co mam czuć. Byłam zła na Justina, zła za tą całą zasadzkę z improwizowanym wywiadem, zła na siebie, że siedziałam cicho i byłam podniecona perspektywą tej całej pracy i za to, że zachwycałam się człowiekiem siedzącym obok mnie. Ugh, on był tak cholernie irytujący. Był też cholernie smakowity, tajemniczy i niecierpliwy.<br />
<br />
W tej chwili Justin prowadził jak ponury żniwiarz.<br />
<br />
- Teraz do mnie - powiedział i spojrzał przed siebie.<br />
<br />
- Taki był plan, zanim zabrałeś mnie na spotkanie z jednym z moich bohaterów literackich.<br />
<br />
- Mm. Wierzysz w te plotki o agencji?<br />
<br />
- Czekaj. Oni reprezentują J. Whispa? Nie wiedziałam.<br />
<br />
Justin uśmiechnął się.<br />
<br />
- Mógłbym określić cię fanką, Lexie. Nie wierz w każdą historię, którą przeczytasz.<br />
<br />
- Nie jestem fanką. Po prostu doceniam te książki. I to prawda, że autor ma prawo do prywatności.<br />
<br />
Justin zamilkł na chwilę.<br />
<br />
- Ona albo on. Prawdopodobnie ona.<br />
<br />
- Takie seksistowskie.<br />
<br />
Justin posłał mi jeden ze swoich uśmiechów, przez które topniałam.<br />
<br />
Boże, czy ja traciłam głowę dla tego faceta?<br />
<br />
Justin miał rozwlekłe mieszkanie na szczycie wieżowca w Denver. Powinnam się chyba domyślić. Pokoje były czyste, nowoczesne, surowo białe, jasne podłogi i wspaniałe dywany. Przeważały tu metalowe oprawy, wystrój wyglądał na oszczędny, ale gustowny. Poznałam oprawioną reprodukcję Johna Singera Sarget na ścianie.<br />
<br />
Justin przechadzał się przez swoje pokoje. Za każdym razem, gdy nasze spojrzenia spotykały się, uśmiechałam się do niego. Wyglądał na zaniepokojonego. Dlaczego miałby się denerwować? Czy moja opinia była dla niego tak ważna?<br />
<br />
- To miejsce jest piękne - powiedziałam. - Jest niesamowite. Nie mogę uwierzyć, że był tu kiedykolwiek bałagan.<br />
<br />
- Och, była tu pokojówka - odpowiedział.<br />
<br />
- Laurence! - zapiszczałam, kiedy zobaczyłam królika w salonie. Jego klatka była tak samo wypasiona jak i mieszkanie Justina. Była wykonana z pięknego drewna lakierowanego z małymi, złotymi gałkami.<br />
<br />
- Twoja ukochana pani jest z powrotem - Justin zwrócił się do królika.<br />
<br />
Oglądaliśmy jak Laurence skacze po mieszkaniu. Nie dotknął mnie jeszcze, ale wiedziałam, że to planuje. Myślę, że jego sypialnia była gdzieś tutaj w tym korytarzu.<br />
<br />
Coś się stało? Napięcie i pragnienie ścisnęło mój żołądek.<br />
<br />
Udaliśmy się do kuchni, Justin był za moimi plecami.<br />
<br />
- Ładna - powiedziałam, po czym przejechałam ręką po blacie. Nawet kuchnia była nieskazitelna.<br />
<br />
Czułam obecność Justina za sobą. Słyszałam, jak cicho oddycha. Moja skóra była rozdrażniona. Boże, jeśli on mnie wkrótce nie dot...<br />
<br />
Wypuściłam powietrze, kiedy klatka piersiowa Justina docisnęła się do moich pleców. Przyparł mnie do wyspy kuchennej i ujął moje piersi od tyłu.<br />
<br />
- Jesteś gotowa? - szepnął do mojego ucha.<br />
<br />
- Tak - odpowiedziałam natychmiast, z pewnością siebie w głosie.<br />
<br />
Byłam gotowa odkąd obudziłam się rano.<br />
<br />
- Oprzyj się o ladę.<br />
<br />
Zrobiłam tak jak powiedział, choć było mi niewygodnie. Lada wbijała się w mój brzuch, a Justin pchnął mną tak, że moje piersi były zgniecione.<br />
<br />
Milczał, kiedy ścisnął moją sukienkę i zmarszczył ją w pasie. Myślałam, że mój różowy tyłek i moje stringi wydobędą od niego jakieś słowa, ale on nadal milczał.<br />
<br />
Kurwa, zaczynałam się denerwować.<br />
<br />
Justin pogładził ręką moje włosy. Moje grube loki opadały teraz na plecy. Wziął ich garść, po czym szarpnął nimi i zaczął dawać coraz szysze i mocniejsze klapsy mojemu tyłkowi.<br />
<br />
- Justin! - wrzasnęłam. Ból był okropny. Próbowałam go odepchnąć, ale z ręką Justina w moich włosach i jego silnym ramieniem przed moimi plecami, nie mogłam nic zrobić.<br />
<br />
Boże, nie mogłam uciec. I Boże, to było takie podniecające. Przypomniałam sobie, kiedy Justin mówił, że nie lubi być delikatny.<br />
<br />
Nie miałam innego wyboru niż znieść to.<br />
<br />
- Ach! Ach! Ach! - płakałam, kiedy on uderzał mnie coraz mocniej.<br />
<br />
- Lexie! - w końcu warknął. - Posłuchaj siebie. Jesteś idealna.<br />
<br />
Wsunął rękę pod moje stringi i zaczął pracować mocno swoim palcem. Byłam mokra.<br />
5Mój były chłopak nigdy nie upokorzył mnie w taki sposób, tym bardziej nigdy nie był w stosunku do mnie taki brutalny, dlatego też nie wiedziałam, że tak mi się to spodoba.<br />
<br />
- Och, Boże... - westchnęłam.<br />
<br />
Jego palec pracował we mnie wściekle. Mój tyłek był gorący.<br />
<br />
- Jesteś moją dziwką - powiedział, uderzając tym samym mnie ponownie. - Jesteś moja, Lexie. Zrobiłaś źle, że obciągnęłaś mi tamtej nocy, kiedy to ja chciałem pieprzyć ciebie. Dlatego jesteś teraz tak karana,<br />
<br />
Jego palce na nowo zaczęły się we mnie poruszać. Skręcałam się z bólu i sapałam. Łzy prawie opuściły moje powieki.<br />
<br />
<i>- Wiem, że kochasz ssać mojego penisa Lexie, ale wsadzę go tam dopiero wtedy, kiedy będę tego chciał. Nie sprawiasz mi przyjemności, rozumiesz? </i><br />
<br />
Straciłam rachubę pomiędzy przyjemnością, a bólem. Byłam świadoma jego spodni na moim udzie i jego twardego kutasa. Zaśmiałam się, bo wiedziałam, że mój tyłek był rozpalony. Spytał jak się czuję i czy mam już dość. Powiedział, że moja cipka jest ciasna i potrzebuje pieprzenia.<br />
<br />
To skończyło się nagle. Justin pociągnął mnie w swoje ramiona i zaczął mnie całować. Jego ręce masowały moje ciało, masując je tym samym.<br />
<br />
- Boże - jęknął przez pocałunek. - Lexie, Boże. Chcesz tego? Poczuj to, co ze mną robisz.<br />
<br />
Chwycił moją rękę i umieścił na swoimi fiucie. Moje palce owinęły się wokół niego.<br />
<br />
Zbyt wiele nerwów straciłam na Justina. Chciałam tego, do cholery. Ufałam mu. Wiedziałam, że jeśli mu nie odpowiem, to nie zmusi mnie do tego.<br />
<br />
Do czego?<br />
<br />
Mój umysł zaszedł niepokojem.<br />
<br />
- Zrób to - szepnęłam. - Zrób to, jestem twoja.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
The Granite Wing Agency - nazwa własna agencji, w której pracuje Justin jako J. Whisp.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Rozdział krótki, ale łatwo się domyślić, że następny będzie ciekawy.</div>
<div style="text-align: center;">
<i>If you know, what I mean.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
Dodaję te rozdziały tak szybko, bo mam teraz ferie i trochę czasu na tłumaczenie.</div>
<div style="text-align: center;">
Jak zacznie się szkoła, mogą być długie przerwy dlatego teraz chcę wam to jakoś wynagrodzić.</div>
<div style="text-align: center;">
Jeśli będzie fajna ilość komentarzy, to nowy rozdział pojawi się jeszcze przed następnym tygodniem.</div>
<br />
<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15067292999042657827noreply@blogger.com31tag:blogger.com,1999:blog-3575684932058489683.post-24660926773611317562015-01-23T20:17:00.001+01:002015-01-23T20:37:38.103+01:00Eight<b>Justin Bieber </b><br />
<br />
DOWODY LEXIE - APARTAMENT<br />
<br />
1. Wygospodaruj czas (dzień)<br />
<br />
2. Mrożonki (Claudia?)<br />
<br />
3. Zdjęcia, albumy ze zdjęciami<br />
<br />
4. Ubrania Clary i rzeczy pod prysznic<br />
<br />
5. Dziewczyńskie rzeczy (zwłaszcza w łazience)<br />
<br />
6. Moje książki<br />
<br />
7. Moje dokumenty<br />
<br />
Przeczytałem raz jeszcze moją listę.<br />
<br />
Spojrzałem na telewizor.<br />
<br />
Jakże niepokojąco. Moja lista wydawała się bardziej ważniejsza niż transmisja zamieszek w Brazylii, gdzie moja dziewczyna wybrała się na podróż.<br />
<br />
Wiedziałem, że Clara była bezpieczna, cóż. Wysłała mi rano maila.<br />
<br />
<blockquote class="tr_bq">
Na wypadek gdybyś się zastanawiał, choć wiem, że to robisz podczas całej mojej podróży po Ameryce Południowej (sarkazm), moi rodzice i ja są bezpieczni. Słyszeliśmy o zamieszkach w Florianopolis, ale jesteśmy daleko od tego. Zacznę dzwonić jeśli nie odpiszesz. Jak jedzenie? Buziaki, Clara.</blockquote>
Jej zagrożenie odnośnie dzwonienia było bardzo realne i bardzo groźne.<br />
<br />
Nie mogłem mieć kontaktu z Clarą, gdy byłem z Lexie, a chciałem z nią być przez cały czas. Opuszczenie jej wczorajszego wieczora było dla mnie piekłem.<br />
<br />
Podjechałem pod dom Lexie w ciszy, nieco oszołomiony - nigdy żadna dziewczyna nie sprawiła, abym tak szybko doszedł i a bym tak szybko stał się twardy w jej ustach - i może jej śmiałość zdenerwowała mnie, ale podobało mi się. Nie chciałem niczego bardziej niż podrzucić Lexie do domu, skierować się do jej mieszkania, posadzić ją na blacie i dawać jej klapsy, dopóki by nie zaczęła płakać. I pieprzyć ją mocno, aby również doszła.<br />
<br />
Cholera, ta dziewczyna przedostała się pod moją skórę.<br />
<br />
Najgorsze było to, kiedy mogłem zobaczyć na twarzy Lexie rozczarowanie, gdy odwiozłem ją do domu. Próbowała to rozegrać, ale była gównianą aktorką. Ona mi po prostu obciągnęła.<br />
<br />
Dlaczego postanowiłem tak nagle zakończyć tą noc? Dlaczego nie wezmę jej do siebie?<br />
<br />
To pytanie było w jej oczach, to bolało.<br />
<br />
Podziękowała za kolację.<br />
<br />
Ledwo odpowiedziałem.<br />
<br />
Mój umysł był prawie jak bańka.<br />
<br />
Wziąłbym Lexie do siebie i co powiedział?<br />
<br />
<i>Mam dziewczynę! Kobieta tutaj przebywa! Spójrz, tampony!</i><br />
<br />
<b>Krok pierwszy: Wygospodaruj czas</b><br />
<br />
<b>Temat:</b> Dynamite<br />
<br />
<b>Nadawca:</b> Justin Drew Bieber<br />
<br />
<b>Data:</b> 01 lipca 2013<br />
<br />
<b>Godzina:</b> 08:15<br />
<br />
Dzień dobry, Lexie<br />
<br />
Mam dzisiaj dużo do zrobienia po pracy, więc jeśli się nie odezwę, to znasz powód.<br />
<br />
Justin.<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
Wysłałem maila i zadzwoniłem do Claudii.<br />
<br />
<b>Krok drugi: Pozbądź się podejrzanej, oznaczonej żywności z lodówki</b><br />
<b><br /></b>
Byłoby ciężko wyrzucić jedzenie, a mimo wszystko nie jestem aż tak nieczułym gadem. Poczułem ukłucie winy, gdy pomyślałem o Clarze gotującej i oznaczającej moje posiłki.<br />
<br />
Moje zachowanie błagało o pytanie czemu z nią nie zerwać? Zadzwoń do niej i nie cuduj. Zrób to dobrze. To musi się stać.<br />
<br />
Ale jeszcze nie teraz.<br />
<br />
Zadzwoniłem do mojej dziewczyny przez telefon, podczas gdy ona była na wakacjach. Czułem się źle zdradzając ją w tych samych okolicznościach...<br />
<br />
Cholera, pomyślę o tym potem.<br />
<br />
- Justin? - przerywany głos Claudii był na linii.<br />
<br />
- Hej Claud - przechodziłem przez kuchnię. - Słuchaj, potrzebuję przysługi. Musisz coś wybrać.<br />
<br />
- Masz nowe strony dla mnie?<br />
<br />
Biedna Claudia, brzmiała śmiesznie i podekscytowanie. Uśmiechnąłem się do impasu z Tupperware w mojej lodówce. Claudia była jedyną osobą, którą mogłem o coś spytać. Dla niej byłem zwyczajnym J. Whisp'em, ekscentrycznym pisarzem.<br />
<br />
- Nowe strony? - powiedziałem, zamykając zamrażalkę. - Hmm... nie bardzo.<br />
<br />
Po tym jak Claudia wyszła, zostawiając trzy torby mrożonych posiłków, zacząłem przeczesywać moje mieszkanie i usuwać wszystkie rzeczy Clary.<br />
<br />
Myślałem, że słuchanie hip-hopu odciągnie mnie od tego zadania, ale po "99 Problems" i "Heartless", rzuciłem gdzieś iPoda.<br />
<br />
Wszystko poszło do wielkiej torby: zdjęcia Clary, wszystkie moje albumy ze zdjęciami, jej maszynki, kosmetyki, szampony, inne prysznicowe rzeczy, biżuteria, jej ubrania, moje książki, rękopisy, zbiory dokumentów dotyczących opłat licencyjnych i umów filmowych. Cholera, wrzuciłem tam nawet duperele podatkowe. Tak, bo Lexie z pewnością będzie grzebać w mojej szafie. Popadałem w paranoję.<br />
<br />
Zamknąłem te rzeczy w bagażniku mojego Lincolna.<br />
<br />
Cholera, czułem się jak gangster ukrywający zwłoki. To już było poważnie popieprzone. Kolejna fala winy dotknęła mnie, gdy tylko wróciłem do mieszkania.<br />
<br />
Czułem, jak gdybym musiał iść przebiec z dobre dziesięć mil, aby się lekko uspokoić. I również nie mam nic do jedzenia, nie licząc tych puszek z zupą, makaronów czy kaszy. Niesamowicie.<br />
<br />
Była 19:00.<br />
<br />
Cały dzień zajęło mi, aby przekształcić moje mieszkanie w czysty teren, a to wszystko sprawiło, że czułem się brudny i pusty. Plus, brakowało mi Lexie. Brakowało mi jej głosu, zapachu jej szamponu. Brakowało mi jej otwartych ud. Brakowało mi jej rumieńców, jej mokrej cipki...<br />
<br />
Sprawdziłem maila.<br />
<br />
Wysłała wiadomość z naszą historią wczoraj, nic nowego.<br />
<br />
Dodałem kilka dodatkowych akapitów do The Surrogate. Były one delikatne w porównaniu do moich fantazji z Lexie.<br />
<br />
Mogłem do niej zadzwonić, ale ja już i tak olewam ją praktycznie cały dzień. Poza tym, nie chcę wyjść na jakiegoś nieudacznika bez życia.<br />
<br />
Czy byłem frajerem bez życia? Musiałem umówić się z moim psychiatrą. On zawsze pomagał stanąć mi na nogi i był także jednym z niewielu, który wiedział, że Justin Bieber to J. Whisp.<br />
<br />
Nie oszczędzał mi ostrej prawdy. Po prostu był pewien czas, w którym wolałem nie słyszeć nic złego na temat Lexie.<br />
<br />
Wiedziałem już, że ceną przyjemności jest ogromny ból.<br />
<br />
Wiedziałem, że to coś z Lexie prędzej czy później uderzy o ziemię i ona będzie cierpieć. Boże, pomóż mi. Nie jestem w stanie chronić jej od moich własnych, egoistycznych wybryków.<br />
<br />
Wreszcie moje myśli były zbyt natarczywe. Wziąłem prysznic i przygotowałem się na randkę z moją dłonią i biednym szkicem Lexie. Kiedy usiadłem w fotelu, zauważyłem dwa nieodebrane połączenia.<br />
<br />
Oba od niej.<br />
<br />
Wciągnąłem na siebie parę bokserek i oddzwoniłem do niej.<br />
<br />
- Justin?<br />
<br />
- Hej - uśmiechnąłem się mimowolnie na dźwięk jej głosu. Mój fiut również się poderwał. Idealnie, po prostu nazwijcie mnie psem Pawłowa*. - Dzwoniłaś?<br />
<br />
- Tak. Justina, ja...<br />
<br />
Może dlatego, że miałem właśnie głębsze rozmyślanie nad moją dziewczyną, poczułem nagłą obawę strachu.<br />
<br />
- No dalej - powiedziałem cicho.<br />
<br />
- Cóż, na początku, jesteś zajęty? Wiem, że mówiłeś, że będziesz zajęty. Nie chcę ci...<br />
<br />
- Nie! Nie! - moje wilgotne włosy rozwiały się. - Po prostu skończyłem swoje obowiązki wcześniej, niż myślałem. Jestem w domu sam na sam z moim kutasem.<br />
<br />
Dobra, może źle to ująłem.<br />
<br />
- Och - Lexie brzmiała jakby nie wiedziała o czym mówię. - Jeśli będziesz się nudził, możesz po prostu do mnie zadzwonić.<br />
<br />
- Hm? Nie, um... mam rzeczy do zrobienia.<br />
<br />
- Więc musisz iść?<br />
<br />
- Nie! - rany, zacząłem się denerwować. Jestem chyba na szczycie listy największych kłamczuchów. - Proszę, po prostu... porozmawiajmy - jęknąłem.<br />
<br />
- Okej. Okej, więc - Lexie wypuściła drżący oddech. - Czy ja popełniłam jakiś znaczący błąd wieczorem? W tym klubie?<br />
<br />
- Co? - opadem na kanapę w szoku. - Boże, nie. Nie.<br />
<br />
- Nie?<br />
<br />
- Nie! Nie, nie, nie. Podobało mi się, Lexie! Kurwa, nie myślałem o niczym innym niż powtórce tego z tobą - zaśmiałem się. - Mm, prawie zaprosiłem cię do siebie tego wieczora, ale moje mieszkanie było zbyt... brudne - kolejne kłamstwo do kolekcji. Prawdopodobnie mam najczystszy apartament w Denver. - Nie chcę, abyś zobaczyła niechlujną stronę Justina.<br />
<br />
- Myślałam, że już widziałam niechlujną stronę Justina - Lexie zachichotała. Jej ulga była namacalna. Śmiałem się z nią. Może moja ulga także była namacalna.<br />
<br />
- Boże, mały ptaszku. Zaufaj mi, twoje usta na moim kutasie, Boże, cholera...<br />
<br />
Zamarłem. Mój fiut zaangażował się już w tą rozmowę.<br />
<br />
- Dobrze - Lexie powiedziała. - Więc następna rzecz, Justin. Nie mogę... tego zaakceptować.<br />
<br />
Odchrząknęła. Usłyszałem zamykane drzwi.<br />
<br />
- Chodzi mi o to, mój Boże. Byłam online, więc wiem ile to kosztuje. Jesteś szalony? Będziemy musieli dowiedzieć się...<br />
<br />
Lexie jąkała się na temat pieniędzy i płacenia za mnie.<br />
<br />
Akceptacja tego? Ile to kosztuje?<br />
<br />
Wtedy przypomniałem sobie. Zabawki LEGO. Zerwałem się i zacząłem chodzić po moim salonie z podnieceniem. Laurence nastawił uszy w moim kierunku.<br />
<br />
- Przyszło? Idealnie.<br />
<br />
- Tak jak powiedziałam, nie mogę...<br />
<br />
- Dobrze, dobrze. Przechodziłem przez piekło podczas nocy. Otworzyłeś je?<br />
<br />
- Tak. Czy ty mnie słuchasz?<br />
<br />
- Tak. Uh, dlaczego?<br />
<br />
- Dobra. Okej. Wejdź na swojego laptopa. Pogadamy na Skype.<br />
<br />
- Justin.<br />
<br />
Zakończyłem połączenie. Wszedłem do biura.<br />
<br />
Lexie była już zalogowana. Zaczęliśmy rozmowę wideo.<br />
<br />
Siedziała na łóżku z plecami opartymi o jego zagłowię. Uśmiechnęła się, gdy mnie zobaczyła.<br />
<br />
- Jesteś goły? - zaśmiała się.<br />
<br />
- Co? Nie. Bez koszulki - skrzywiłem się na siebie.<br />
<br />
- Żądam dowodu.<br />
<br />
Przewróciłem oczami. Odpaliłem VodBurner*, aby nagrywać naszą rozmowę.<br />
<br />
- Myślę, że wypiłaś za dużo kieliszków zeszłej nocy, Lexie. Ale chyba nie myślisz, że jesteś jakimś zboczeńcem - skierowałem kamerę na dół, na moje kolana. Miałem na sobie jasną parę bokserek Etiquette. - Proszę bardzo. Mam trzymać kamerkę pod tym kątem? Oczywiście musisz zapłacić, aby podziwiać tą sztukę...<br />
<br />
- Justin! - Lexie zrobiła się czerwona. Uśmiechnąłem się i naprawiłem kamerkę.<br />
<br />
Mogłem chwycić swojego laptopa i usadowić się bardziej komfortowo, ale mój pulpit był już uruchomiony, a poza tym czułem się niepewnie.<br />
<br />
- Pozwól mi zobaczyć twój pokój - powiedziałem.<br />
<br />
Lexie podniosła swojego laptopa, dając mi szybki wgląd na jej cztery ściany.<br />
<br />
- Podoba mi się to, co zrobiłaś z tym miejscem.<br />
<br />
- Już tak było - mruknęłam, po czym ustawiła laptopa w tej samej pozycji. - Miałam zerowy czas na rozpakowanie. Jakiś facet mnie ciągle rozprasza.<br />
<br />
- Co za ciota - powiedziałem. - On naprawdę powinien dać ci trochę czasu, abyś mogła udekorować tą piękną jaskinię. Może powinien pomóc ci uwić własne gniazdko...<br />
<br />
- Nie, nie powinieneś! - Lexie krzyknęła do monitora, po czym się zaśmiała. Boże, tak dobrze mi się z nią rozmawia. Na pewno nie ma na sobie stanika. Kiedy pochyliła się bliżej, mogłem zobaczyć jej sutki.<br />
<br />
Mój kutas drgnął.<br />
<br />
- Może powinnaś założyć słuchawki, jeśli ktoś ma słuchać - powiedziałem. - Mam zamiar mówić o twoich pięknych cycuszkach.<br />
<br />
- Oh, tak... zaraz wrócę - Lexie zniknęła gdzieś.<br />
<br />
Pobiegłem do łazienki, wziąłem wazelinę i wróciłem z nią. Pojawiła się z wielogabarytowym zestawem do słuchania. Nadal miała na sobie rumieńce.<br />
<br />
- Nie oceniaj mnie - powiedziała, podłączając kable do gniazdka i zakładając słuchawki. - Lubiłam sobie pograć.<br />
<br />
- Nie, są idealne - powiedziałem.<br />
<br />
Były idealne, nawet jeśli wyglądały trochę głupio. Z mikrofonem przy jej ustach, będę w stanie usłyszeć każdy hałas, który zrobi.<br />
<br />
- Nie masz na sobie stanika, prawda Lexie? Widzę sutki. Są twarde. Masz zamknięte drzwi? Pokaż mi swoje cycki, tylko jednego. Trzymaj go.<br />
<br />
- Są zamknięte - Lexie szepnęła.<br />
<br />
- Twoje piersi - spytałem.<br />
<br />
Słyszałem jej drżący oddech.<br />
<br />
- Racja, przepraszam - zsunęła cienkie ramiączko swojej bluzki, ukazując dekolt, po czym jedną z jej piersi. Opadała na dół i usłyszałem westchnienie.<br />
<br />
- Mm, podoba ci się to? - zacząłem pocierać mojego kutasa w bokserkach. - Wypuścisz je? Wiem, że są ciężkie. Kochasz, gdy je unoszę i ściskam, prawda? Pokaż mi drugą, zatrzęś nimi dla mnie.<br />
<br />
Rumieniec Lexie pociągnął się od dołu szyi do klatki piersiowej. Opuściła drugą stronę swojej bluzki. Zacisnąłem zęby z jękiem. Jej ciemne loki opadały bezwładnie wokół jej kształtnych piersi. Przekręciła się na bok. Ten ruch sprawił, że jej piersi obiły się o siebie i zakołysały.<br />
<br />
- Mm, kurwa - syknąłem. - Dobrze, kochanie. Kurwa. Dokładnie tak będą się kołysać i obijać o siebie, gdy będę cię rżnął. To tylko sprawia, że mam ochotę pieprzyć cię mocniej. Czy robisz się już dla mnie mokra?<br />
<br />
- Tak - szepnęła, a jej powieki zatrzepotały.<br />
<br />
- Pozwól mi zobaczyć twoje zabawki.<br />
<br />
Lexie wciągnęła na kolana dwie czarne skrzynki. Pokazywała mi je pojedynczo.<br />
<br />
Zobaczyłem jej duży, wodoodporny w kolorze śliwkowym wibrator, największy, jaki LELO sprzedaje oraz mały symulator do łechtaczki. Kiedy pokazywała mi wibrator, przejechała po nim palcem.<br />
<br />
- Podoba ci się? - spytałem.<br />
<br />
- Justin, czuję się niekomfortowo. Ja nawet nie wiem jak poczuć ten luksus. Aha, on ma dodatkowo jakieś śmieszne ustawienia prędkości. A to maleństwo? Jego drgania są silne!<br />
<br />
Rumieniec Lexie pociemniał. Sięgnąłem do moich bokserek zadowolony, że nie zobaczy tego, co właśnie robię.<br />
<br />
- Więc, bawiłaś się już z nimi?<br />
<br />
- Nie! Znaczy nie aż tak. Testowałam prędkość.<br />
<br />
- Dobrze. Skorzystasz z nich teraz po raz pierwszy podczas rozmowy ze mną. Zniesiesz to, Lexie. Są twoje, ale mi również dadzą wiele przyjemności. Ustaw laptopa tak, abym widział twoją cipkę. Wynoś się z tymi majtkami i spodenkami. Pozwól mi ją podziwiać.<br />
<br />
Podczas gdy Lexie była zajęta pozycjonowaniem laptopa oraz pozbywaniem się swoich szortów i majtek, zsunąłem swoje bokserki i nałożyłem nieco wazeliny na swoje dłonie. Spojrzałem na mojego fiuta. Stał twardo ze mną. Dziewięć gładkich, grubych cali (ok. 23 cm) za które nie dziękowałem Bogu zbyt często. Napiąłem się, kiedy zimna wazelina weszła ze mną w kontakt.<br />
<br />
Na ekranie obserwowałem jak Lexie starała się ustawić swojego laptopa. Rozłożyła nogi, dając mi idealny wgląd na jej różową jak róża cipkę.<br />
<br />
- Cholera - wyszeptałem. - Popatrz jak mokra jesteś. Jesteś wspaniałą dziwką. Uwielbiam kolor twojej cipki.<br />
<br />
Usłyszałem jak Lexie cicho jęczy, po czym lekko złączyła swoje nogi.<br />
<br />
- Rozłóż je - rzuciłem. - Rozłóż je dla mnie. Jesteś zakłopotana? Jesteś zakłopotana, bo patrzę na najbardziej prywatną część twojego ciała? Boże, popatrz na to, Lexie.<br />
<br />
- Tak - przyznała cicho.<br />
<br />
- I ty też to lubisz. Lubisz, kiedy jestem dla ciebie plugawy. Podoba ci się, kiedy cię zawstydzam.<br />
<br />
- Tak.<br />
<br />
Zaśmiałem się. Kochałem ją.<br />
<br />
Z dreszczem na ciele przypomniałem sobie, że nagrywam całą rozmowę na wideo.<br />
<br />
- Wślizgnij wibrator w swoje ciasne ciało, Lexie. Pracuj nim. Nie używaj lubrykantu. Nie jest ci potrzebny, jesteś już mokra. Włącz go.<br />
<br />
Pogłaskałem mojego fiuta, masując tym samym mój worek, w czasie gdy Lexie wpychała zabawkę do swojej kobiecości. Patrzyłem jak jej usta rozprzestrzeniają się wokół niego.<br />
<br />
- N-nie... zbyt duży - mruknęła.<br />
<br />
- Wsadź go - warknąłem. - Mam większego niż on i będzie cię pieprzył jutro. Zrób to.<br />
<br />
- Och, Justin, Justin...<br />
<br />
Zmusiłem się zrobić sobie dobrze. Mogłem dojść patrząc jak Lexie wije się pod wibratorem. Trzymała go, po czym wsunęła go i zaczęła posuwać głębiej.<br />
<br />
- Spójrz na siebie, pieprzysz się z nim. Dziewczynka i jej zabawki... - uśmiechnąłem się. Dobrze było być mi takim okrutnym i wyśmiewać się z niej. - Szybciej Lexie. Czego potrzebujesz, aby dojść? Czegoś w środku czy czegoś na twojej cipce?<br />
<br />
Wsadziła wibrator głębiej, odwróciła się i zaczęła się z nim pieprzyć.<br />
<br />
- Ohh... - jęknęła. - O-o... oba, potrzebuję obu...<br />
<br />
- Ach, Boże - pozwoliłem sobie zajęczeć. - Robisz to dla mnie tak dobrze, Lexie. To jest dobre. Wiedziałem, że będziesz chciała obu. Kochasz mojego penisa wewnątrz siebie, prawda? Potrzebujesz tego.<br />
<br />
- Tak, Boże, tak - wydyszała.<br />
<br />
- Lexie, kochanie. Przecież możesz dla mnie łatwo dojść. Użyj innej zabawki na swojej cipce. Chcę dać ci lekcję. Chciałem pieprzyć cię w Dynamite Club, a ty mi obciągnęłaś, ty zdzirowata dziewczynko. Nie możesz się doczekać, żeby wziąć mojego kutasa do swojej buzi?<br />
<br />
Nie mogłem powstrzymać tej brudnej gadki, która ze mnie wychodziła. Cholera, byłem naprawdę zdesperowany. Wiedziałem, że podniecenie działa na mnie jak narkotyk. Przenosiło moje ciało i umysł na inny poziom.<br />
<br />
- Pozwól mi zobaczyć - Lexie powiedziała, kiedy wibrator nadal był w niej. Dołożyła małą zabawkę na swoją cipkę, przy której zwiększyła prędkość.<br />
<br />
Zaczęła ciężko oddychać i wić się. Nie mogłem oderwać oczu od wibratora zaciśniętego w jej cipce.<br />
<br />
- Proszę - wychrypiała. Bawiła się swoją zabawką.<br />
<br />
- Chcesz zobaczyć mojego fiuta, Lexie? Spójrz na siebie, bawisz się z zabawkami, ale mimo wszystko chcesz mnie w środku ciebie?<br />
<br />
- Och, tak, proszę, tak.<br />
<br />
Moja ręka pracowała wściekle. Chciałem poczekać na Lexie, ale nie wiem jak długo wytrzymam.<br />
<br />
- Spójrz co ze mną robisz - dyszała. Czułem to, jak Lexie jest zawstydzona. To było takie intymne, aby pokazać jej jak robię sobie przyjemność.<br />
<br />
- Justin, kurwa - Lexie jęknęła. - Dochodzę, Boże, Boże...<br />
<br />
Po tych słowach zesztywniałem na krześle i szybko zdążyłem chwycić chusteczki, aby w nie dojść. Jansa cholera, czy mój kutas doprowadził Lexie do tego? Jako przyjemną torturę obserwowałem jak jej cipka tryska wokół sprzęgła zabawki.<br />
<br />
Co za niesamowity orgazm.<br />
<br />
Śmialiśmy się po tym jak wszystko wyczyściliśmy i uspokoiliśmy się.<br />
<br />
Przestałem nagrywać naszą rozmowę na wideo i naciągnąłem swoje bokserki. Lexie leniuchowała na swoim brzuchu, podpierając się na łokciach. Nie potrudziła się, aby poprawić swoją bluzkę. Jej biust leżał na kołdrze. To było piękne, aby widzieć ją tak zrelaksowaną. Chciałem, aby była w moim łóżku.<br />
<br />
- Hej - powiedziałem, uśmiechając się.<br />
<br />
- Cześć - Lexie uśmiechnęła się. Była boginią mając na sobie jedynie okulary. - Więc Justin, jak się jutro zobaczmy?<br />
<br />
- U mnie - powiedziałem. - Jeśli chcesz zobaczyć jak mieszkam.<br />
<br />
- Chciałabym.<br />
<br />
- Dobrze. Nie będziesz zajęta?<br />
<br />
- Jestem pewna, że będę musiała pomóc mamie, ale to nie zajmie długo. Powinnam też spędzić trochę czasu na szukanie prawdziwej pracy.<br />
<br />
- Wezmę sobie dzień. Będę po ciebie koło południa. Będziesz wtedy wolna?<br />
<br />
- Powinnam być.<br />
<br />
- Dobrze, Lexie. Myślałaś kiedykolwiek o karierze w wydawnictwie?<br />
<br />
- Serio? - zaśmiała się i potargała swoje włosy. Ich najdłuższe pasma sięgały do połowy pleców. Chciałem ciągnąć te ciemne kudły, podczas gdy dawałabym jej klapsy. - To byłaby moja wymarzona praca, ale trudno się tam dostać. Nie mogę sobie pozwolić na niepełny staż w tej chwili.<br />
<br />
Zrobiłem pauzę, zanim zacząłem mówić.<br />
<br />
- Mm. Będę o tym pamiętać. Mam parę znajomości na mieście.<br />
<br />
- Justin, jeśli nie przestaniesz robić mi przysług, to zacznę się czuć jak utrzymywana kobieta.<br />
<br />
- Hej, podoba mi się to. Będziesz przywiązana do mojego łóżka i będziesz ssała mnie, gdy zgłodniejesz. Co o tym myślisz?<br />
<br />
- Dałabym ci klapsa, gdybym mogła - powiedziała, po czym stłumiła ziewnięcie. Kurwa, była ukochana. - Ej, Justin, zrobisz mi przysługę?<br />
<br />
- Cokolwiek.<br />
<br />
- To jest bardzo proste, po prostu za mną powtórz. "Miło mi z tobą rozmawiać, do zobaczenia juto, Lexie. Dobranoc."<br />
<br />
Popatrzyłem na nią z niedowierzaniem.<br />
<br />
- Nie patrz tak na mnie. Próbuję nauczyć cię tej tajemniczej umiejętności, której ci chyba jako jedynej brakuje. To się nazywa "Jak Się Pożegnać."<br />
<br />
Uśmiechnąłem się i potarłem kark.<br />
<br />
- Na co się tak uśmiechasz? - powiedziała.<br />
<br />
- Nie chcę - powiedziałem.<br />
<br />
- Co? Nie chcesz czego?<br />
<br />
- Nie chcę nauczyć się jak się żegnać.<br />
<br />
Zamknąłem Skype'a i zamknąłem oczy oddając się ciemności mojego mieszkania.<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-large;"><b>***</b></span></div>
<br />
* Pies Pawłowa - Określenie kogoś, kto szybko się od czegoś uzależnia; w tym przypadku Justin od Lexie.<br />
*VodBurner - program do nagrywania rozmów wideo.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>CZYTASZ=KOMENTUJESZ</b></div>
<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15067292999042657827noreply@blogger.com30tag:blogger.com,1999:blog-3575684932058489683.post-72695328084693061012015-01-20T21:31:00.000+01:002015-01-20T21:33:23.739+01:00Seven<b>Lexie Catalano</b><br />
<br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Skrzywiłam się na listę, którą miałam przygotować dla mojej matki.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Rany, ona nie żartowała o powierzeniu mi niektórych jej prac, ale czy mam coś do powiedzenia? Najwyraźniej nie. Mogłam wybrać lepszy dzień. </span><br />
<br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Spałabym do 14 i obudziłabym się podniecona. Pamiętałam fragmenty swojego snu - silne ramiona Justina przyciągały mnie do niego, jego głowa przylegała do mojej cipki- i przez chwilę pomyślałam, że może śniłam całą noc. </span></span>Ale nie śniłam. Czułam ból w plecach i kończynach dzięki seksowi w samochodzie Justina.<br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"> </span></span></span>- Dzień dobry słoneczko ! - Abby i Matt grali na PS3. Dziewczyna rzuciła swoim joistickiem. - Zamierzasz mi powiedzieć czy już przeleciałaś to ciasteczko? Bo jeżeli jest tylko przyjacielem to naprawdę chciałabym dostać jego numer.<br />
<br />
Spojrzałam na nią. Myśl o Justinie z moją siostrą, myśl o Justinie z kimkolwiek innym powodowała, że moje dłonie formowały się w pięści. Abby nie była w typie Justina. Abby była zbyt szorstka, a Justin był zbyt apodyktyczny. Przyglądając się ich porannej rozmowie, czułam się jakbym oglądała walkę w klatce.<br />
<br />
- On jest mój - ogłosiłam. - Hm, w pewnym sensie. Również jest od ciebie o siedem lat starszy.<br />
<br />
- Ej, w każdym z nas jest coś z ogiera* - Abby powiedziała.<br />
<br />
Okej, zapomniałam o PS3 I Xboxie 360 w piwnicy. Tyle prywatności. Na pewno nie przyprowadzę Justina do mojego pokoju. Nie dla... nie dla seksu, oczywiście.<br />
<br />
Czułam mrowienie i drżenie na swojej skórze, kiedy robiłam kawę. Nie dla seksu, kogo ja oszukuję? <i>Mogłabym go pieprzyć w schowku na płaszcze</i>.<br />
<br />
Myślami wróciłam do wszystkich miejsc, w których mógłby mnie dotknąć. Mój tyłek, moje piersi, moja cipka. <i>Boże, kochałam sposób w jaki się ze mną obchodził, jak gdyby miał prawo do mojego ciała. Jakbym była jego. Bardzo podobał mi się jego głos. Domagający, dyktujący, poniżający i w końcu zdesperowany.</i><br />
<br />
To chyba moja ulubiona część - doprowadzenie Justina do szaleństwa.<br />
<br />
<i>Muszę dojść. Kochanie, muszę dojść. </i><br />
<br />
Chciałabym mieć nad nim kobiecą władzę.<br />
<br />
Szkoda, że w jego obecności stawałam się mięczakiem. Muszę nad tym popracować.<br />
<br />
Przeniosłam się do biura.<br />
<br />
Tata musiał rozpakować i podłączyć mój komputer zanim wyszedł do pracy. Zmarszczyłam brwi, kiedy go zobaczyłam. Najpierw moje łóżko, teraz komputer. Musiałam wziąć się za rozpakowywanie, zanim tata zrobi to wszystko za mnie.<br />
<br />
Musiałam pokazać moim rodzicom, że mam zamiar być wydajna. Innym słowem, musiałam być przydatna w domu, muszę zacząć szukać pracy, a nie pchać się do pierwszych, gównianych związków, które są na mojej drodze.<br />
<br />
Więc... wypady na drinki, przebywanie całą noc poza domem i spanie do 14 w południe było niesamowitym początkiem lata. Ech.<br />
<br />
Moja mama pracowała na półetatu jako pielęgniarka w niepełnym wymiarze godzin wykonując transkrypcje, a mimo wszystko spłacała pożyczki ze swojego pielęgniarskiego tytułu.<br />
<br />
Może kiedy chciała za mnie płacić, powinnam odrzucić jej pieniądze.<br />
<br />
Zastanawiam się jak długo będę w stanie tankować mój samochód i płacić za jedzenie mając jedynie siedemset dolarów na koncie. I co mam zamiar zrobić z ubezpieczeniem?<br />
<br />
Dwie godziny zajęło mi wykonanie prostego zadania, które zleciła mi mama.<br />
<br />
Za dużo marzenia.<br />
<br />
Otworzyłam swojego maila i uśmiechnęłam się jak idiotka. Teraz mogłam napisać kolejny rozdział mojej historii z Justinem. Boże, brakowało mi tego.<br />
<br />
Lana i Cal rozbili obóz nad rzeką, w samym środku pustkowia. Może było to marzeniem z mojej strony, ale myślę, że mogłabym czuć napięcie seksualne pomiędzy naszymi bohaterami. Czy to dziwne jeśli wydobędę trochę sprośnej strony Justina?<br />
<br />
Przypomniał mi się moment, kiedy Justin patrzył na mnie, gdy leżałam na kocu i szczerzyłam się w jego stronę. Wyglądał na spragnionego seksu. Spragnionego mnie.<br />
<br />
Nagle w biurze zrobiło się gorąco. Cholera.<br />
<br />
Zaczęłam pisać.<br />
<br />
Przeniosłam Lanę i Cala do kempingu - dosiedliśmy konie, rozpaliliśmy ogień, a następnie skupiłam się na Lanie. Była obolała po jeździe i umorusana przydrożnym pyłem. Rzeka wyglądała fajnie i była ciemna. Rozpakowała kostkę mydła i zaczęła się myć tak dyskretnie, jak to możliwe.<br />
<br />
Po tym jak weszła do rzeki i spojrzała na nowo na Cala, wysłałam parę akapitów do Justina. Mail od Justina przyszedł prawie automatycznie. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, kiedy zobaczyłam, że użył innego konta mailowego.<br />
<br />
<b>Temat:</b> Mroźne Portki<br />
<br />
<b>Nadawca:</b> Justin Drew Bieber<br />
<br />
<b>Data:</b> Poniedziałek, 01 lipca 2013<br />
<br />
<b>Godzina:</b> 17:32<br />
<br />
Witaj Lexie.<br />
<br />
Zjemy kolację w 8ish. Zabiorę cię o dziewiętnastej. Muszę być w tobie.<br />
<br />
Justin.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
Zadrżałam na krześle biurowym. Kurwa. Znowu to zrobił. Jego seksowna, szalona szczerość.<br />
<br />
Zegnij kolana i podeprzyj się dłońmi. Zamierzam wziąć cię od tyłu.<br />
<br />
Powinno irytować mnie to, że nie było kulturalnego zaproszenia. Czułam zawroty głowy. Mogę zobaczyć Justina ponownie. Mogę być pewna, że jest on prawdziwy oraz, że to wszystko dzieje się mi.<br />
<br />
Może tym razem powinnam zachowywać się jak mądra kobieta, pewna siebie kobieta, a nie rumienić się na wspomnienia ostatniej nocy.<br />
<br />
Spędziłam następne półtorej godziny na szykowaniu się. Rozpakowałam kilka pudełek z ubraniami, wzięłam prysznic, ogoliłam się, pożyczyłam niektóre perfumy mojej siostry, nałożyłam makijaż, a następnie założyłam krótką, niebieską sukienkę bez ramiączek. Pod spodem miałam szary push-up z kremowym wykończeniem, pasującym do moich stringów. W ostatniej chwili założyłam kolczyki i srebrną bransoletkę.<br />
<br />
Justin przyjechał punktualnie o dziewiętnastej. Zerknęłam na niego przez przednią szybę. Stał oparty o swój samochód, wyglądał na znudzonego.<br />
<br />
Ja. Pierdolę.<br />
<br />
Miał na sobie jasnoszare spodnie i śnieżnobiałą koszulę. Jego dzikie włosy były mokre i zaczesane do tyłu. Tak jak go nauczyłam, spojrzał na zegarek, a potem uśmiechnął się w stronę domu.<br />
<br />
Kurwa! Spojrzał prosto na mnie!<br />
<br />
Kiedy wyszłam mu na spotkanie, zauważyłam, że jego zarozumiały uśmieszek lekko opadł. Być może. Trudno było powiedzieć. Justin przybył tu z dwoma uśmieszkami: jeden był życzliwy, a drugi pożądliwy. Och, jestem w stu procentach pewna, że jest z siebie zadowolony. Drań.<br />
<br />
Justin zaczął iść w moją stronę. Myślałam, że złapie mnie i zacznie od nowa po omacku dotykać mojej dupy. Chciałam tego, nawet jeśli Abby obserwowała nas ze swojego okna. Justin wyglądał smakowicie w swoich ciuchach.<br />
<br />
Zamiast tego, objął mnie i pocałował w policzek. Powietrze wydobyło się z moich ust. O mój panie, sposób w jaki jego koszula była schowana w jego spodnie, ukazując jego wykończenie bioder. Wyłapałam trochę zapachu wody kolońskiej.<br />
<br />
Gdy otworzył mi drzwi od swojego samochodu, prawie tam wpadłam. Déjà vu.<br />
<br />
- Jest miejsce w Boulder, które lubię - powiedział Justin, gdy ruszył. Patrzył przed siebie, poważny, bez uśmiechu. Całkowite przeciwieństwo człowieka, z którym przebywałam większość nocy na prerii. - The Number Nine. Świetne jedzenie. Nienawidzę formalnych rzeczy, ale co tam.<br />
<br />
Zmarszczyłam brwi.<br />
<br />
- Więc co, robisz to tylko dla mnie?<br />
<br />
- Oczywiście. - zerknął na iPhone'a. - Pomyślałem, że polubisz to jedzenie.<br />
<br />
- Cóż za rodzaj gówna, Justin - rzuciłam.<br />
<br />
- Słucham? - przewijał po stacjach Pandory i prowadził samochód ze zbyt szybką prędkością, zapominając o uwadze. Nawet na mnie nie patrzył.<br />
<br />
- Nie jestem jakąś dziewczyną-idiotką, którą najpierw trzeba zabrać na obiad, aby potem pieprzyć. Boże, przykro mi, że będziesz się męczył na kolacji ze mną.<br />
<br />
Justin zachichotał. Co za kutas.<br />
<br />
- Lexie, lubię jedzenie - skupił się na muzyce. Rozpoznałam The Lumineers. Oczywiście ten osioł ma wielki gust muzyczny. - I lubię jeść z tobą, ale miałem na myśli formalne rzeczy... przestań mnie niepokoić, dobrze? Nie martw się. Zrobimy coś, co nas będzie potem cieszyć.<br />
<br />
Sięgnął po moją dłoń. Trzymałam ją przeciśniętą do swoich kolan przez trzy sekundy.<br />
<br />
- Uwielbiam, gdy jesteś zadziorna - Justin mruknął. Zabrał rękę z moich kolan i docisnął ją do moich ud. O Boże, o Boże, nie ponownie. - Wyglądasz niesamowicie, Lexie. Wiem, że założyć tą sukienkę po to, aby cię potem pieprzyć. Dostarczę ci to, nie martw. Powstrzymałem się ostatniej nocy, ale nie teraz. Źle zrobiłaś zakładając to. Uwielbiam to.<br />
<br />
Justin przesunął rękę bliżej swojego kutasa i zatrzymał ją tam. Patrzył na drogę z kamiennym wyrazem twarzy. Wyciągnął rękę i ścisnął jedną z moich piersi, jego palce wślizgnęły się do mojego dekoltu. Gorąco uderzyło mnie od stóp do głów.<br />
<br />
- Justin - pisnęłam. Mijały nas samochody i na pewno widziały rękę Justina na moich piersiach.<br />
<br />
- Co? To jest to, co chcesz, Lexie. Nie próbuj zaprzeczać. Chcesz być dotykana. Bawię cię, mały ptaszku. Boże, kocham twoje ciało. - poprawił się w fotelu. Muzyka zdawała się wywołać u niego zaniepokojenie. Zabrał swoją rękę tylko po to, aby ponownie jak gdyby nigdy nic dotknąć na nowo moich piersi i wślizgnąć palce w mój dekolt.<br />
<br />
Większość drogi do Boulder minęła nam właśnie tak. Kiedy próbowałam celowo zbliżyć swoje palce do jego kutasa, odgarniał moje dłonie, denerwując mnie tym. Powiedział, że nie był zaskoczony tym, że chciałam dotknąć jego fiuta. Wepchnął dłonie pod mój stanik, szczypał i wykręcał moje sutki.<br />
<br />
- N-nie... - dyszałam, próbując go zatrzymać. Dlaczego? I tak byłam już napalona. Zaczęłam się martwić, że zostawię mokrą plamę na mojej sukience.<br />
<br />
- Wszystko w porządku, kochanie, wszystko w porządku - uspokoił mnie. - Nie walcz z tym. Mam zamiar cię dzisiaj mocno zerżnąć. Po prostu o tym pomyśl.<br />
<br />
Zamknęłam swoje oczy. Mój sutek szybko stał się twardy, kiedy Justin bawił się nim i szczypał go.<br />
<br />
Byłam oszołomiona do czasu, gdy zaparkowaliśmy i udaliśmy się do restauracji. Nie mogłam zrozumieć jak Justin był w stanie zachować zimną krew. Kurwa, chciałam go dziś szalenie ujeżdżać. Co się stało z moją kobiecą mocą?<br />
<br />
Przynajmniej nie mógł drażnić mnie w restauracji. Chciałabym wykorzystać ten czas, aby móc się skupić.<br />
<br />
The No. 9 było małe i słabo oświetlone, ale od razu mogę powiedzieć, że było tu szalenie drogo. Justin miał rezerwację.<br />
<br />
Kiedy usiedliśmy, uśmiechnął się i trącił mnie nogą pod stołem.<br />
<br />
- Jesteś taki pewny siebie. Skąd wiesz, że zgadzam się z tobą pójść?<br />
<br />
- Och, nie - powiedział. Jego oczy studiowały menu. Bardzo podobał mi się sposób, w jaki patrzył na to wygłodniałym wzrokiem.<br />
<br />
Chciałam być centrum jego zainteresowania.<br />
<br />
Cholera. Czy ja się zakochuję w nieznajomym? To nie było zgodne z moimi planami na lato.<br />
<br />
Westchnął i zamknął menu.<br />
<br />
- Jeśli powiesz nie, przypuszczam, że będę musiał przyprowadzić Laurencego.<br />
<br />
Parsknęłam śmiechem.<br />
<br />
- Co, nie masz żadnych przyjaciół?<br />
<br />
- Niezbyt - powiedział. Nagle nasze spojrzenia spotkały się... i było mi przykro z jego powodu. Moje serce ścisnęło się. Kim do cholery był ten niesamowity facet, który żył samotnie z królikiem i pisał historie z nieznajomymi w internecie?<br />
<br />
Najtańszy posiłek w tej restauracji wynosił trzydzieści dolarów i właśnie na to miałam oko. Justin miał inne plany. Justin złożył zamówienie kelnerowi, zanim zdążyłam otworzyć usta.<br />
<br />
- Ona chce smażone przegrzebki i szklankę waszego najlepszego białego wina. Ja poproszę roladę, colę i stek - uśmiechnął się do mnie. - Będziemy handlować jeśli nie lubisz owoców morza. Białe wino będzie dobrze smakować z przegrzebkami, uwierz mi.<br />
<br />
- Uwielbiam owoce morze. Nie chcesz się napić?<br />
<br />
- Rzuciłem to pięć lat temu - powiedział niedbale.<br />
<br />
Bóg seksu jest również abstynentem. Schowałam te informacje do pliku "Justin".<br />
<br />
Nasze jedzenie przybyło i było to dzieło sztuki. Moje było kopalnią przegrzebek z szarlotką i sosem maślanym. Justina stek nadziany był szpinakiem. Podzieliliśmy się. Smak był niesamowity. Justin miał rację. Białe wino idealnie uzupełniło mój posiłek.<br />
<br />
Wino podchmieliło mnie lekko i rozpłynęłam się pod urokiem Justina. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się z niego i naszej ostatniej wspólnej nocy.<br />
<br />
Kelner wrócił, aby dać nam rachunek.<br />
<br />
Upierałam się, że zapłacę za część posiłków, choć miałam straszne przeczucia co do kosztów, ale Justin uśmiechnął się, gdy tylko o tym wspomniałam.<br />
<br />
- Innym razem, Lexie - i zapłacił.<br />
<br />
Jak do diabła ja za tym tęskniłam? Ugh, ten seksowny uśmiech Justina, właśnie tak.<br />
<br />
Wziął mnie za rękę, po czym opuściliśmy restaurację i przechadzaliśmy się Pearl Street.<br />
<br />
Jego oczy skupione były na sklepach. Czasami się do mnie uśmiechał. Cholerna różnica wysokości. Dobrze, że kocham wysokich mężczyzn.<br />
<br />
Zauważyłam, że ludzie na nas patrzą. Och... oczywiście, że wyglądaliśmy jak para. Ładna para, mam nadzieję. Czułam się przyćmiona przez urodę mężczyzny u mojego boku.<br />
<br />
Justin zatrzymał się.<br />
<br />
Podążałam za jego wzrokiem na neonowy znak przy wejściu na alejkę. Było napisane DYNAMIT.<br />
<br />
- Musisz sobie ze mnie żartować - powiedział sucho.<br />
<br />
- Ha. Wow - pokręciłam głową. - Myślę, że dobrze wiem, gdzie to miejsce jest. Moja siostra będzie prosiła mnie o przejażdżkę tutaj, wiem to.<br />
<br />
- To trochę długa przejażdżka z Denver - powiedział. Jego ton był nieodgadniony. Jego oczy były przeszklone przez święcące, pomarańczowe litery. Co on sobie myśli, że zachowuje się tak ponuro? - Mhm, chodźmy.<br />
<br />
- Czekaj, co? - roześmiałam się.<br />
<br />
Justin pociągnął mnie w dół alei, a ja powłóczyłam się za nim. Nigdy nie byłam w klubie ze striptizem. Ten miał się ciekawie.<br />
<br />
- Jesteś szalony - powiedziałam, kiedy zapłacił za nasze wejście.<br />
<br />
Uśmiechnął się do mnie. Och, poznałam ten uśmieszek.<br />
<br />
Sto procent kłopoty.<br />
<br />
Wewnątrz, klub był zaskakująco zajęty. Nie mogłam myśleć przez muzykę. Oświetlenie było jaskrawe: czerwone i żółte. Przed niektórymi kabinami wisiały zasłony i były czerwone, aksamitne fotele umieszczone obok sceny.<br />
<br />
Trzy nagie dziewczyny dumnie po niej stąpały, ulegające obok w kierunku mężczyzn, którzy im płacili. Każdy z nich miał drinka.<br />
<br />
Justin zaczął szeptać do mojego ucha.<br />
<br />
- Myślę, że chyba musimy kupić drinki.<br />
<br />
Spojrzał na dziewczyny, a następnie uśmiechnął się do mnie.<br />
<br />
- Teraz to jest obskurne jak skurwysyn - wyszeptał.<br />
<br />
- Cieszę się, że tak myślisz! Naprawdę jest. Co my tutaj robimy?<br />
<br />
- Zabawimy się trochę - powiedział. Wyciągnął portfel i skierował się do sceny. Przykuł uwagę tancerek z długimi, blond włosami. Patrzyłam jak rozmawiają i widziałam jak Justin daje jej plik pieniędzy. Otworzyła szeroko oczy i uśmiechnęła się. Cholera, ile jej był w stanie dać pieniędzy?<br />
<br />
Podszedł do mnie i wziął mnie za rękę. Szliśmy za blond striptizerką na tyły klubu i w dół hali. Zrobiło się dramatycznie spokojnie, kiedy weszliśmy do średniej wielkości pokoju z lustrami na każdej ścianie. Było kilka podnóżków, czarna, aksamitna kanapa, proste krzesło i stół. Zbliżyłam się do Justina.<br />
<br />
- Hej, kochanie - powiedziała striptizerka. - Jestem Kelly. Nie denerwuj się złociutka.<br />
<br />
Złociutka? Dziewczyna wyglądała jakby miała dwadzieścia pięć lat. Była też spokojna jak na kogoś, kto ma na sobie jedynie szpilki i stringi.<br />
<br />
- Twój chłopak powiedział, że chcecie się we dwójkę trochę zabawić - powiedziała, patrząc wymownie na Justina i na mnie.<br />
<br />
Chłopak? Spojrzałam na Justina. Rozpłynęłam się jak tylko spojrzałam w jego oczy. Och... nie. Jego wzrok powodował, że chciałam go zadowolić. Moje serce biło jakby podwójnie. Uśmiechnęłam się lekko.<br />
<br />
- Tak - powiedziałam cicho.<br />
<br />
Justin ścisnął moją rękę potem krążył, aż w końcu oparł nas o lustro. Typowe, nie mógł nawet usiąść. Niespokojny, kontrolujący. Odurzający.<br />
<br />
- Usiądź - rozkazał, wskazując na krzesło. - Daj jej rundkę tańca - powiedział do striptizerki.<br />
<br />
Opadłam na krzesło. Byłam boleśnie świadoma, że Justin patrzy na mnie, ale ja nie mogłam spojrzeć na niego. Wiedziałam, że byłam czerwona jak burak.<br />
<br />
Zaczęłam zdawać sobie sprawę, że zaczynałam być mokra.<br />
<br />
Nie miałam na myśli dziewczyny.<br />
<br />
To musiał być Justin. Patrzył na mnie i bawił go mój dyskomfort. Prawdopodobnie był już twardy.<br />
<br />
- Dotknij jej - powiedział cicho.<br />
<br />
Kiedy dałam striptizerce pytające spojrzenie, ona wzięła moje ręce i przeniosła je na swoje piersi. Ścisnęłam je, a ona jęknęła.<br />
<br />
Okej, rozumiem. Mam to, ale następne polecenie Justina zaskoczyło mnie.<br />
<br />
- Pokaż jej swoje, Lexie.<br />
<br />
Pokazać jej moje? Chciał żebym...<br />
<br />
- Zrób to - Justin warknął, pochylony do przodu. - Albo ja to zrobię. Pokaż jej swoje ładne, duże cycki, Lexie.<br />
<br />
Drżącymi dłońmi, rozsunęłam sukienkę wystarczająco, albo ją lekko opuścić. Dzięki Bogu, że wybrałam sukienkę bez ramiączek. Zdjęłam swój stanik bez rozpinania go. Moje sutki były twarde. Słyszałam jak Justin głośno oddycha.<br />
<br />
- Dobrze - powiedział.<br />
<br />
Striptizerka uniosła moje ciężkie piersi i przycisnęła je do swoich. Jęknęłam. Kurwa, teraz na pewno na mojej sukience była mokra plama.<br />
<br />
Justin podszedł do nas nagle.<br />
<br />
- Wynoś się - warknął na striptizerkę.<br />
<br />
Uśmiechnęła się i wyszła z pokoju. Drzwi zamknęły się za nią. Justin spojrzał na mnie, przechylając mój podbródek, jak gdybym była nieposłusznym dzieckiem. Moje nogi drżały.<br />
<br />
- Boże, Lexie - wychrypiał. - Jesteś idealna. Podobało ci się to? Podobało ci się to, że sprawiłaś, iż jestem twardy? Spójrz na mojego fiuta.<br />
<br />
Moje oczy wędrowały od guzików na jego koszuli do namiotu w spodniach. Przełknęłam ślinę.<br />
<br />
- Wygląda dobrze, prawda?<br />
<br />
Skinęłam głową.<br />
<br />
- Podobało ci się pokazywanie cycków tej kobiecie? - zaśmiał się, po czym sięgnął moje piersi i ścisnął je bezlitośnie. - Jesteś dla mnie dziwką, nieprawdaż, Lexie?<br />
<br />
- Tak - wydyszałam. Splotłam jego dłonie z moimi. Mój mózg krzyczał: kobieca moc, kobieca moc! To była moja kolej, aby doprowadzić Justina do szaleństwa.<br />
<br />
Zsunęłam się z krzesła i upadłam przed jego kolanami.<br />
<br />
Zanim zdążył zareagować, pociągnąłem jego spodnie w dół razem z bokserkami, po czym chwyciłam jego kutasa. Cholera, zapomniałam jaki wielki był. Zaczęłam mocno ssać jego główkę.<br />
<br />
- Mm - jęknął. - O, kurwa!<br />
<br />
Sukces! Jego dźwięki zachwyciły mnie. Mój język wirował wokół jego główki, pogłaskałam jego nasadę z jednej strony, a drugą ścisnęłam jego jaja.<br />
<br />
- L-Lexie - wymamrotał. - C-co.. co ty r-robisz...<br />
<br />
Spojrzałam na niego. Jego oczy wysłały dreszcz wzdłuż mojego ciała. Odszedł, zupełnie zniknął. Jego miękkie włosy opadały na jego czoło. Jego głowa lekko obniżyła się, a usta miał rozchylone. Patrzył w osłupieniu jak moje usta i język wirują po jego kutasie, czyniąc go błyszczącym.<br />
<br />
- Mmm - znów jęknął. Zacisnął zęby. Kurwa, on walczył. Walczył z przyjemnością, aby móc dominować. To było ostre.<br />
<br />
Pracowałam szybciej. Z długimi, głębokimi połykami, jego kutas uderzał o tył mojego gardła. Zignorowałam moje własne dławienia, kiedy tylko wypełnił moje usta. Nigdy nie będę w stanie wziąć go całego, ale mogłam pomagać sobie dłonią i moimi ustami.<br />
<br />
Jęknęłam do jego kutasa.<br />
<br />
Justin zachwiał się. Przycisnął się do jednego z luster. Zilustrowałam jego fiuta.<br />
<br />
Przyczołgałam się bliżej, uśmiechając się do niego. Moje piersi kołysały się.<br />
<br />
- Jest dobrze, Justin - wyszeptałam, oblizując jego wargi, Och, dobrze było mieć kontrolę tym razem. - Wiem, że tego potrzebujesz. Chodź. Założę się, że już prawie wybuchasz.<br />
<br />
Drażniłam go, ale gdy tylko ponownie wzięłam go w swoje usta, zdałam sobie sprawę ze zdziwieniem, że miałam rację. Po kilku minutach, Justin był blisko szczytowania. Ściskałam mocno jego jaja w swojej dłoni. Jego fiut pulsował w moich ustach.<br />
<br />
Spojrzałam na jego wzrok i wtedy zobaczyłam to, co widział on. Nasze odbicie w lustrze.<br />
<br />
Jego pierś unosiła się i opadała gwałtownie. Wyglądał na dotkniętego i majaczącego. Boże, podobało mi się to.<br />
<br />
- Mój kutas, Boże, mój kutas, Lexie - błagał.<br />
<br />
Zaczęłam poruszać głową w tył i przód, patrząc na niego.<br />
<br />
- A-ach, tak... kurwa... nie... jeszcze nie, k...kurwa, jeszcze nie, Lexie, nie.<br />
<br />
Chciałam teraz skinął triumfalnie, gdybym tylko mogła.<br />
<br />
Justin protestował, ale mimo wszystko pchał swojego kutasa w moje mokre już usta. Ścisnęłam jego fiuta i przyśpieszyłam. Odsunął się od ściany i pociągnął za moje włosy.<br />
<br />
- Kurwa! - wychrypiał.<br />
<br />
Nie miałam wątpliwości, jego jęk był słyszalny za drzwiami.<br />
<br />
Zanim mógł odwrócić sytuację przeciwko mnie, pociągnąłem mój biustonosz i sukienkę. Szczerze mówiąc bałam się wyjść z tego pokoju bez niego. Patrzył na mnie swoimi brązowymi oczami, jak gdyby nie był jeszcze gotowy kończyć, a ja za to czułam się jak gdybym stała w klatce i oglądała spokojną pobudkę tygrysa.<br />
<br />
Wysłałam mu buziaka przez drzwi.<br />
<br />
- Spotkamy się na zewnątrz - powiedziałam, po czym wyszłam na piekło.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-large;"><b>***</b></span></div>
<div style="text-align: center;">
Nienawidzę. Nienawidzę. Nienawidzę.</div>
<div style="text-align: center;">
Nienawidzę tego stylu pisania, którym posługuje się autorka, serio.</div>
<div style="text-align: center;">
Pisze tak ciężkim językiem, że przy niektórych zdaniach musiałam z 10 minut zastanawiać się nad sensem jednego zdania. Tak czy inaczej w połowie szło mi szybko i wyszło jak wyszło. Mam nadzieję, że rozdział będzie zrozumiały.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Jak wiecie (lub nie) blog przez parę godzin był zamknięty, ale jak zauważyliście (lub też nie, haha) pojawiła się jego nowa odsłona. Podoba się wam tam bardzo jak i mi?</div>
<div style="text-align: center;">
Dodałam zakładkę "SPAM", gdzie możecie zostawiać linki do swoich blogów,</div>
<div style="text-align: center;">
które być może przeczytam, czy coś. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
A więc jak wrażenia po rozdziale? Lexie była tu trochę zdzirowata, a to dopiero początek opowiadania :):):):) Tak czy inaczej proszę o komentarze, bo nie wiem czy jest dalszy sens tłumaczenia, jak rozdział wyświetla ponad 500 osób, a komentarzy jest ledwo 15. </div>
<div style="text-align: center;">
Cóż, do następnego. </div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15067292999042657827noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-3575684932058489683.post-90097532959578756912015-01-15T16:50:00.000+01:002015-01-20T16:38:48.798+01:00Six<b>Justin Bieber</b><br />
<br />
Lexie naciągnęła swoje szorty, gdy czekaliśmy aż AC wyczyści zaparowane szyby.<br />
<br />
Miałem nadzieję, że żaden sąsiad Lexie nie widział naszego pokazu. To byłoby niewygodne. Co więcej: myśl o innym człowieku widzącym ciało Lexie sprawiała, że krew w moich żyłach się gotowała.<br />
<br />
Nie dzielę się.<br />
<br />
Po prostu upokorzenie jej podobało mi się. Podobała mi się jej niezręczność, gdy ją obnażyłem.<br />
<br />
- Nienawidzę ci tego mówić - powiedziała, gdy spojrzała na mnie naciągając bokserki. - Ale niemożliwym jest, aby założenie tych szortów przeniosło mnie do sfery skromności.<br />
<br />
Wyciągnąłem rękę i naciągnąłem szorty na jej uda. Moja ręka dryfowała pomiędzy jej nogami. Czułem jak jej cipka pulsowała po tym, co przed chwilą zrobiliśmy.<br />
<br />
Lexie rozchyliła nogi, gdy ją dotknąłem. Kurwa, mogłem to zrobić ponownie. I znowu. I znowu. I znowu. Czułem jakbym miał gorączkę.<br />
<br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Myślałem, że pieprzenie cię oczyści trochę moje myśli. - przyznałem. - Nie mam niestety takiego szczęścia. Ponadto, skontaktujesz się ze mną w najbliższym czasie? Jestem świadomy swojego oddziaływania na kobiety, ale to jest coś ekstremalnego.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Uśmiechnęłam się do Lexie. Wpatrywała się w moją dłoń. Zaczęła przejeżdżać palcami w górę i w dół po moim przedramieniu. Zacisnąłem zęby.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Ona nie miała pojęcia co jej dotyk ze mną robił.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- J-jest ciężko... - westchnęła. - Nie żartuj kochanie. - Ciężko jest z tobą rozmawiać.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Przepraszam - wycofałem rękę i usadowiłem ją na kierownicy. - Tutaj.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Kątem oka widziałem, że Lexie przygląda się mi.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Okej - zaśmiała się. - Może trudno jest mówić do ciebie, gdy jesteś obok. </span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Spróbuj. Nie potrafię czytać w twoich myślach. </span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Okej. Umm - Skupiła swój wzrok na wyświetlaczu Enform na desce rozdzielczej. - Niesamowite. Myślę, że możesz lecieć tym samochodem na księżyc, co?</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Nie do końca - Zaśmiałem się. - Ale możesz mieć masaż, wyregulować temperaturę każdego siedzenia, zamówić bilety do kina lub zarezerwować stolik w restauracji, uzyskać wskazówki, i - Otworzyłem pandorę, a samochód wypełnił się 10 Mile Stereo autorstwa Beach House - Posłuchać muzyki, oczywiście.</span></span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Lubię to - Lexie uśmiechnęła się, co wywołało uśmiech i na mojej twarzy. - Chłopiec i jego zabawki.</span></span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Tak. Przyprowadziłem LFA <span style="font-size: x-small;">(nazwa samochodu)</span> dzisiaj wieczorem, to moje dziecko. Jest jedynie za mało miejsca.</span></span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Lexie zachichotała.</span></span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Dlaczego Justin? Cokolwiek to znaczy, dlaczego jest za mało miejsca?</span></span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Uśmiechnąłem się i pokręciłem głową. Oczywiście rozmarzyłem się za bardzo o moich samochodem, ale rozmowa z Lexie przywróciła mnie na ziemię.</span></span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Och, a tak przy okazji. Justin, królik? Poważnie? Powiedz mi, że to słodkie stworzenie było więcej niż twoją kolacją.</span></span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Pełni wiele funkcji.</span></span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Przejechałem ręką po swoich włosach. Chciałem pieprzyć Lexie, albo jechać. Lub oba. Nie mogłem tak przebywać w jej towarzystwie, paliłem się.</span></span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Chcesz się wybrać na przejażdżkę? - powiedziałem. - Wiem, że musisz być zmęczona, ale...</span></span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Możemy? Tak - Lexie wyjrzała przez okno. Widziałem, co widziała. Świat jeszcze śpi, ładne trawniki, ciemne domy i jej płaszcz zmięty na trawie. Nasza noc.</span></span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Ruszajmy - Lexie powiedziała.</span></span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Odjechaliśmy od krawężnika i udaliśmy się na wschód, pozostawiając w tyle światła miasta. Prędkość z jaką prowadziłem samochód uspokajała mnie. Kurwa, byłem spięty od czasu, gdy doszedłem. Powstrzymywałem się. Chciałem wszystkiego więcej: więcej Lexie, przytulać jej bardziej, zbić ją mocniej i pieprzyć ją mocniej, ale nie mogłem. Nie chciałem jej wystraszyć. </span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Nazywa się Laurent - powiedziałem. - Nazwałem go tak po </span></span><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Laurencie Sterne <span style="font-size: x-small;">(pisarz angielski). </span>Geniusze, oni obaj. W każdy razie, on jest bardzo eleganckim i intelektualnym facetem. I nie, nie jest on moją przynętą na kobiety. W sumie nie potrzebuję pomocy, aby kusić kobiety nocą.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Błysnąłem uśmiechem w kierunku Lexie, która śmiała się i przewróciła oczami.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Musiałem zobaczyć ja w świetle dziennym. Musiałem być z nią nagi.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Dostałem go po raz pierwszy, gdy się tu przeniosłem. Byłem samotny, nie wiem. Ktoś powiedział, że to ciche i czyste zwierzęta. I to historia Laurencego. </span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Pogłośniłem muzykę. Grało "Billie Holiday" Warpaint. Doskonale: łagodna muzyka, noc rozciągająca się wokół mnie i Lexie w moim samochodzie. Pozwoliłem się sobie uśmiechnąć.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Jestem zaskoczony, że nie masz królika, Lexie.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Spojrzała na mnie i zaśmiała się.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Chciałabym. Miałam tylko dwie zabawki i... nie wiem. Zbyt wiele wspomnień z nimi związanych. Poza tym, jedna była w połowie zepsuta. Wyrzuciłam je, zanim się przeprowadziłam.</span></span><br />
<br />
- Szkoda, ale teraz masz mnie.<br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Tak... - Lexie głos był miękki. </span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
Teraz masz mnie. Kurwa, nie chciałem tego powiedzieć.<br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Jechaliśmy wzdłuż prerii przez dwie godziny, rozmawiając i słuchając muzyki. Czasem milczeliśmy. Nasza rozmowa nie dotyczyła niczego ważnego. Miło było nie mieć żadnych pytań.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Co pół godziny pytałem Lexie czy nie była zmęczona. Nie, zaprzeczała. Uśmiechała się do mnie w sposób, który mnie aż bolał.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Zatrzymaliśmy się w odległości szlaku, który biegł przez niechlujny trawnik.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Chodźmy - Lexie powiedziała. - Gwiazdy będą szalone.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Wziąłem koc z bagażnika samochodu i szliśmy szlakiem. Oczy Lexie skupione były na niebie, a moje na jej oczach. Była piękna.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Po chwili dotarła do mojej dłoni. </span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Znalazłem miejsce poza szlakiem, co nie było łatwym zadaniem, po czym rozłożyłem koc. Lexie rozłożyła się w jego poprzek. Uśmiechnęła się do mnie.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Świnia - zaśmiałem się.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Nie ma miejsca - powiedziała. - Na mnie.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Podczas, gdy na nią spojrzałem, Lexie pozbyła się swoich szortów i stringów, po czym uniosła bluzkę tak, aby jej piersi były na nocnym powietrzu. Byłem pijany patrząc na nią. Rozchyliła nogi i nie spuszczała ze mnie wzroku.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Piękny mężczyzna. Chciałabym żebyś się zobaczył. Wyglądasz na zagubionego.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Czuję się zagubiony - wyszeptałem.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Nasze tempo było znacznie szybsze niż poprzednio. Lexie chwyciła mnie za włosy, po czym skierowała je na swoje piersi. Pocałowałem je, ssałem, lizałem i gryzłem. Jęczała, gdy jej dotykałem. Skierowałem swoje usta do jej cipki, a ona zaczęła skomleć. </span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Dotknij swoich piersi - przemówiłem cicho. Spojrzałem na jej ciało, aby dostrzec jak jej dłonie grzecznie wędrują na piersi. Oblizałem usta. Pachniała piżmem. Smakowała goryczą i słodyczą. Wróciłem do pracy, kiedy Lexie ugniatała swoje piersi, po czym wydała z siebie dziki, nieprzyzwoity odgłos w nocy.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Wkrótce byłem zbyt napalony, aby myśleć. Zrzuciłem z siebie swoje dżiny, uwalniając w tym samym czasie mojego fiuta, Gdy ukucnąłem przed kobiecością Lexie, włożyłem w nią trzy palce. Moje usta, język i zęby bawiły się jej cipką. </span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Doszła zanim ja zdążyłem szczytować. Wciąż była pochłonięta ekstazą, kiedy wpiąłem się nią, a moje nasienie wylądowało na jej przyrodzeniu. </span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Idealnie - wyszeptałem. </span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Przyciągnąłem jej rozpalone ciało bliżej mojego, po czym zaśmialiśmy się i otoczyliśmy ciemnością. </span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Wschodziło słońce, gdy odwoziłem Lexie do domu. Dochodziła szósta.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Lexie i ja siedzieliśmy w samochodzie próbując się pożegnać. Do mojego umysłu wdarły się ciemne chmury, kiedy pomyślałem o swoim pustym mieszkaniu bez niej.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Kiedy będę mógł zobaczyć ją ponownie? Czy to dziwne, gdy o to zapytam?</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Cóż, miło było cię w końcu poznać - Lexie powiedziała, śmiejąc się bez przekonania.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Skrzywiłem się do swojego telefonu. </span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Mm.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Och w porządku - trąciła w moje ramię. - Co się dzieje?</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Nic.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Justin. Nie mam pracy i nie mam żadnego obowiązku nie licząc powózki mojej siostry do pracy czy spaceru z psem. Możemy spotkać się ponownie, gdy tylko się obudzę.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Spojrzałem na nią ostro. </span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- W porządku. - powiedziałem. - Zadzwonię.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Jak już wrócisz z pracy? - spytała.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Cholera, praca. Oczywiście Lexie była pod wrażeniem tego, że pracowałem w dzień. Nie miałem ochoty okłamywać Lexie jeszcze bardziej, ale ona na pewno nie musiała wiedzieć o mojej karierze pisarza.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Nie chciałem, aby Lexie widziała dolary, gdyby na mnie patrzyła.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Nie chciałem, aby widziała J. Whispa, gdyby na mnie patrzyła.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Chciałem, aby Lexie zobaczyła kim naprawdę jestem.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Schyliła się i pocałowała mój policzek. Odwróciłem się i złapałem jej twarz w dłonie, po czym złączyłem nasze usta razem.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Pomimo ostatniej nocy i najlepszego seksu, jaki kiedykolwiek miałem, nie pocałowaliśmy się jeszcze. </span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Westchnęła, po czym usadowiła się na przeciwko mnie. Jęknąłem w jej usta. Jej ciepłe ramiona owinęły się wokół mojej szyi.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Lexie spojrzała w moje oczy.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Nie ma mowy - wymamrotała. - Twoje oczy są piwne.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Mm. Jestem Justin Bieber. Justin Drew Bieber.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
- Bieber - powtórzyła, a jej ciemne oczy błyszczały. - Podoba mi się.<br />
<br />
- To wygodne - uśmiechnąłem się. - No i... miło było cię poznać, Lexie. Więcej niż miło.<br />
<br />
Przejechałem dłonią po jej piersiach. Czułem jak jej tętno przyspieszyło.<br />
<br />
Wiedziałem, że muszę się opanować oraz, że miałem pracę, do której musiałem iść, ale w tej chwili byłem bardziej zainteresowany Lexie i tym, że mogę mieć poranny numerek.<br />
<br />
Spojrzałem w stronę domu, w tym samym czasie, aby ujrzeć kogoś na trawniku.<br />
<br />
- Co do...<br />
<br />
- O Boże - Lexie jęknęła. Wyszła z samochodu, prawie się potykając. To musi być jej siostra. Te same ciemne włosy, te same piękne oczy i wyraziste usta, ale Lexie miała opływowy kształt i nieskazitelną cerę, a ta dziewczyna była inaczej zbudowana i miała pełno tatuaży. Och, i z pewnością za dużo kolczyków.<br />
<br />
Dziewczyna rzuciła Lexie spojrzenie, po czym spojrzała przez otwarte okno od strony pasażera.<br />
<br />
- Hej! Oh, wow. Niezły...<br />
<br />
Spojrzałem przed siebie. Nie wiem czy miała na myśli mnie, mój samochód czy oba,<br />
<br />
- Cześć - mruknąłem.<br />
<br />
- Ty musisz być Pan Mroźne Portki?*<br />
<br />
- A ty musisz być striptizerką<br />
<br />
- Cholera. Jestem Abigail. Abby, jeśli chcesz - uderzyła o bok mojego samochodu. - Jestem dynamiczną dziewczyną. Wiesz, Dynamite Club, byłeś tam? To na dole Boulder. O mój Boże, ty i Lexie powinniście tam czasem zajrzeć.<br />
<br />
Spojrzałem na Lexie, która stała za swoją siostrą z wykręconymi dłońmi.<br />
<br />
- Słyszałaś Lexie? Powinniśmy się tam wybrać.<br />
<br />
Lexie pobladła, a potem zarumieniła się wściekle. Urocza. Spojrzała na mnie i zaczęła szarpać za rękę Abby.<br />
<br />
- Chodźmy - syknęła.<br />
<br />
- Mówię poważnie! - Abby nalegała.<br />
<br />
- Mogę powiedzieć - powiedziałem, uśmiechając się bezradnie. - Ale myślę, że oglądanie ciebie jak trzęsiesz cyckami jest ostatnią rzeczą, którą ja i twoja siostra chcemy oglądać, bez urazy kochana.<br />
<br />
- O mój Boże, ja tam nawet nie pracuję! Serio, ale pary świetnie się tam bawią, pomyśl o tym.<br />
<br />
- Okej, a teraz do widzenia! - Lexie pomachała nerwowo w moją stronę, po czym zaciągnęła siostrę do domu.<br />
<br />
Machnąłem do niej zza kierownicy.<br />
<br />
Co do cholery...<br />
<br />
Noc była surrealistyczna, ale ja i Lexie pokonaliśmy ich wszystkich. Zaśmiałem się, kiedy odjechałem od krawężnika. W pewien sposób jestem wdzięczny za to, że Abby nam przerwała. Nie wiem czy coś innego byłoby w stanie odciągnąć mnie od Lexie.<br />
<br />
Gdy wróciłem do domu, wymieniłem wodę Laurencego i udałem się prosto do mojego biurka.<br />
<br />
Sen może poczekać.<br />
<br />
Mój najnowszy projekt by otwarty na ekranie komputera - The Surrogate. Dopóki nie Lexie, pisanie szło mi naprawdę dobrze. Nawet jeśli nigdy nie napisałem science-fiction (w rzeczywistości nienawidziłem tego gatunku, dopóki ta historia mnie nie trafiła), wiedziałem, że to może być moje największe dzieło.<br />
<br />
Ale powieść mogła zaczekać.<br />
<br />
Zminimalizowałem Worda, otworzyłem Firefoksa i wszedłem na lelo.com.<br />
<br />
Musiałem zrobić jakieś zakupy.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: x-large;">***</span></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
* nie wiedziałam jak na polski przetłumaczyć te przezwisko, i myślę, że Pan Mroźne Portki było najlepsze, jakkolwiek głupio to brzmi...</div>
<div style="text-align: center;">
<br />
Obiecałam dodać ten rozdział strasznie szybko, a mimo wszystko dodawałam go najdłużej ze wszystkich, strasznie was przepraszam. Zwyczajnie nie miałam czasu na tłumaczenie, miałam mniej niż dwa tygodnie na poprawę ocen i wolałam zająć się szkołą. Jeszcze raz - przepraszam. Teraz zaczynam ferie, więc powinnam mieć więcej czasu na tłumaczenie, ale nie wiem kiedy jeszcze dodam przyszły rozdział, bo będzie on dwa razy dłuższy od tego. Tak, czy inaczej warto czekać, zapewniam.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
+ W dalszym ciągu zachęcam do wpisania się listy <b><a href="http://night-owl-tlumaczenie.blogspot.com/p/informowani.html">INFORMOWANYCH</a></b>.</div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span style="font-size: xx-small;" xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">PS. Nie sprawdzałam, więc przepraszam za literówki czy coś takiego.</span></span></div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15067292999042657827noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-3575684932058489683.post-64508789864939488062015-01-05T18:21:00.002+01:002015-01-20T16:38:26.778+01:00Five<b>Justin Bieber</b><br />
<br />
<i>Przyjdź dziś wieczorem. Potrzebuję cię</i><br />
<br />
Spojrzałem na wiadomość, którą napisałem.<br />
<br />
Skasowałem to.<br />
<br />
Napisałam nową i znowu ją usunąłem.<br />
<br />
Nie mogłem myśleć.<br />
<br />
Szedłem przez mój apartament zdejmując ubrania. Ściągnąłem moje spodnie razem z bokserkami, uwalniając moją erekcję.<br />
<br />
- Lexie. Boże. Lexie - wyszeptałem z gorączkowymi zarzutami do mieszkania. Chwyciłem za moje włosy i stanąłem w swojej ciemnej kuchni. Oparłem swoje ramiona o framugę drzwi od sypialni.<br />
<br />
Wiedziałem, że pojadę się z nią zobaczyć.<br />
<br />
Chciałem się z nią zobaczyć.<br />
<br />
Nawet jeśli jakaś część mnie była sparaliżowana na trawniku przed Lot 49, jedynie Bóg wie co robiłem tam w środku nocy z królikiem. Myślałem, że mam godziną na zabicie, dopóki Lexie nie zadzwoniła.<br />
<br />
Przywiązałem Laurencego do małej smyczy i wyprowadziłem go na spacer na trawnik. I zobaczyłem ją.<br />
<br />
Tańczyła.<br />
<br />
Przed przednią szybą Lot 49 pojawiła się i zniknęła w tłumie. Jej ręce były w powietrzu. Jej niewątpliwie brązowe loki opadały na jej plecy, a krótka spódniczka wirowała wokół jej bioder. Jej piękna twarz była uniesiona, a oczy zamknięte. Czy tak wyglądała, gdy do mnie przyszła?<br />
<br />
Lexie.<br />
<br />
Nie mogłem dać moim myślom odejść.<br />
<br />
Nie mogłem oderwać wzroku.<br />
<br />
Zatopiłem się w jej oczach, pełnych udach, wąskiej talii i okrągłym tyłku.<br />
<br />
Jakim cudem znalazła się w barze o kilka kroków dalej od mojego domu?<br />
<br />
Straciłem ją z oczu w ciemnym budynku. Lexie w swoich satynowych stringach była zaledwie kilka kroków ode mnie. Chciałem poczuć ten ciuszek między moimi palcami. Musiałem jej dotknąć intymnie. Te myśli przyprawiały mnie o dreszcze w letniej nocy.<br />
<br />
Popadłem w fantazję i jedyne co pamiętam to rodzaj głosu Lexie, kiedy się do mnie zwracała.<br />
<br />
Nie mogłem się odezwać; mogła poznać mój głos.<br />
<br />
Ledwo odważyłem się na nią spojrzeć. Moje oczy krzyczałyby kim jestem.<br />
<br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Byliśmy tak blisko. Jej kolana zderzały się z moimi. Czułem puls w jej nadgarstku. Widziałem jak jej klatka unosi się i opada pod luźnym topem. </span><br />
<br />
Wszystko inne zniknęło.<br />
<br />
Cały świąt zniknął. Byłem tylko ja, Lexie i chemia pomiędzy nami.<br />
<br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Widziałem, kiedy to poczuła, jej brwi przybrały zmieszany wyraz. </span>Wiele wymagało, abym nie wymówił jej imienia i nie przyciągnął jej do siebie, kiedy się pochyliła.<br />
<br />
Boże, co się ze mną dzieje?<br />
<br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Paliłem papierosa i przyglądałem się obrazowi siebie i Clary na plaży w Miami. Sprawiłem, że wyobraziłem sobie to. Nie robiąc żadnych wymówek. </span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Po wszystkim, mogłem mówić sobie cokolwiek chciałem o Clarze - że była dusząca*, że była jak druga matka, że nękała mnie z powodu mojego pisania bardziej niż Claudia - i to nigdy nie sprawiło, że to co zamierzałem zrobić wydawałoby się w porządku.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Clarę chciałem raz. Chciałem jej wystarczająco, aby wprowadzić ją do mojego mieszkania i mieszkać z nią przez dwa lata. Ale bardziej chciałem Lexie i nie było nic więcej do powiedzenia. </span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
Wziąłem powolny prysznic. Nie popryskałem się żadną wodą kolońską. Wyszorowałem zęby, wytarłem swoje włosy ręcznikiem i ubrałem się, wybierając czarną parę jeansów i czarną koszulkę z dekoltem w kształcie V.<br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Przy każdej okazji spotykałem swoje oczy w lustrze.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Robisz to. Chcesz jej. Bierzesz ją. </span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Starałem się uspokoić swoje nerwy.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Bardziej niż wszystko, chciałem być spokojnym, pewnym mężczyzną, którego Lexie poznała przez telefon, kiedy to wszystko było głupią gierką. Tak, dzień temu. Jak sprawy mogły potoczyć się tak szybko?</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Od czasu kiedy wyjechałem z garażu minęło pół godziny. W tym czasie Lexie zadzowniła dwa razy i wysłała jedną wiadomość. </span><br />
<br />
<i>Tęsknię za tobą, Justin. </i><br />
<i><br /></i>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Nie mogłem znaleźć cholernej piosenki, której chciałem posłuchać. Jechałem w ciszy, zabijając kolejne pół godziny na znajomych ulicach Denver. Może dawałam sobie czas na zmianę zdania. Jeśli to zrobię, nie chcę, aby był to błąd.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Nie chciałem, aby Lexie była błędem. </span><br xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml" /><br xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml" /><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Pół godziny po północy, wpisałem adres Lexie w swoim GPS'ie i wyjechałem z miasta. Przykro było mi zostawić to za sobą. </span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Relaksacyjna atmosfera Denver być może była wszystkim tym, co powstrzymywało przed wylaniem swoich emocji.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Pragnienie.</span><br xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml" /><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Z</span></span></span>łość.<br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Zmieszanie.</span><br xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml" /><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Strach. </span></span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Łatwo znalazłem dom. Ulica była ciemna. Z tego co widziałem, dom był stary i rozwalony, ustawiony w oddali na dużej powierzchni pokrytej trawnikiem i otoczony drzewami. Wyłączyłem silnik. </span><br />
<br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Boże, teraz czułem się jak prześladowca parkując nieproszony przed domem Lexie.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Ale chciała mnie poznać. Tęskniła za mną. I powiedziała, że mają politykę otwartych drzwi, co mając nadzieję nie zniknie po północy.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Dopiero wtedy przyszło mi do głowy, że Lexie może spać. W domu panowała ciemność. Tak, jak w większości innych budynków na ulicy. Dodatkowo, miała długi dzień.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Myślałem o Lexie w jej łóżku. Lexie wyciągniętą na plecach, śpiąca w skąpej bluzeczce i stringach, jej piękne piersi oddychają powoli, a nogi są skrzyżowane. Lexie leżąca na brzuchu i jej tyłek wypięty ku górze.</span></span><br />
<br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Mógłbym się na nią wspiąć, budząc ją pocałunkiem. Ocierając swoje ciało o jej.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Poczułem wybrzuszenie między moimi nogami. Złapałem za swojego kutasa. </span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Trzymaj swoje pieprzone konie* - mruknąłem.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Boże, kurwa... to naprawdę było moje życie? Śledzenie dziewczyny, którą poznałem w internecie, parkując przed jej domem o północy, rozmawiając ze swoim penisem? </span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Odwróciłem się i spojrzałem w lusterko. Zaśmiałem się z tego, co widziałem. </span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Mimo, że wariowałem wewnątrz, na zewnątrz wyglądałem typowo: znudzony, wkurzony i niecierpliwy. I w stu procentach jak dupek.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Uśmiechnąłem się do swojego odbicia.</span><br xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml" /><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Dobra - powiedziałem. - Mam to.</span><br xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml" /><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Wyciągnąłem telefon i wysłałem Lexie wiadomość.</span></span></span><br />
<br />
<b>Lexie Catalano</b><br />
<br />
Nie mogłam spać.<br />
<br />
Byłam zmęczona i na haju.<br />
<br />
Jak to działa?<br />
<br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Powinnam zasnąć, nim moja głowa uderzy o poduszkę.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Ale Justin nie odpowiadał na moje telefony. Było też to dziwne spotkanie przed barem. Nazwicjie mnie szaloną, ale odwracając się na łóżku zaczęłam czuć, że przestałam czuć pociąg do Justina? </span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Jak powiedziałam, nazwijcie mnie szaloną.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Wciąż mnie to niepokoiło. Było mnóstwo przystojnych facetów w barze, niektórzy mi się przyglądali i nie chciałam nic z nimi robić. Chciałam tańczyć i myśleć o Justinie. Justinie patrzącym na mnie, dotykającym mnie, szepczącym mi do ucha.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Kurwa. </span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Nikt nigdy nie przyprawił mnie o dreszcze w sposób, w jaki zrobił to Justin jedynie swoim głosem - dopóki nieznajomy sprzed baru nie sprawił, że czułam to samo.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Więc nie było niczego wyjątkowego w Justinie. To nie był Justin i ja razem, szalona chemia. To byłam po prostu podniecona ja. Boże, nie mogłam znieść taniości tego uczucia, tego uczucia, które dostawałam, kiedy głos Justina... </span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Muszę. Nie mogę nic poradzić. </span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><i><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Lexie... boże, zrób to. </span><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Dojdź ze mną.</span></i></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><i><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></i></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Usiadłam w łóżku i sprawdziłam emaila. Nic. Otworzyłam przeglądarkę Safari. Co to było za dziwne wyrażenie, które Justin powiedział przez telefon? Optima.. coś. Powiedział, że to po łacinie.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Wygooglowałam "optima zwroty łacińskie"</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">To było to. Optima umiera. Najlepsze dni są pierwszymi do odejścia.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Moje oczy zaczynały piec.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Dlaczego miałby takie coś powiedzieć? Czy to jakiegoś rodzaju podpowiedź? Czy zamierzał zostawić mnie, gdy dotrę do Colorado? Najlepsze dni.. są pierwszymi do odejścia.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Justin powiedział, że bał się mieć mnie blisko. Powiedział, by nie czynić planów. Nagle wiedziałam, że był to koniec. Cokolwiek to było - nasz głupi flirt - to był koniec.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Ponownie spojrzałam na stronę internetową. Cytat pochodził od Wergiliusza, znany jako motto w "Mojej Antoninie" napisanej przez Willa Cathera.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Huh. Cather. Dlaczego to nazwisko brzmiało znajomo?</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
Po zastanowieniu się wygooglowałam "Epigrafy J. Whispa"<br />
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Wiedziałam. Epigraf The Silver Cors był cytatem Willa Cathera: </span><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">"Cokolwiek straciliśmy, posiadaliśmy razem cenną, nieopisaną przeszłość." To było z powieści My Antonina. Co za dziwny przypadek</span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Mój telefon zadzwonił, na co podskoczyłam.</span><br xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml" /><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Kto kurwa pisze do mnie o 1:00 w nocy?</span><br xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml" /><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">To była moja pierwsza myśl.</span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Moja druga myśl; proszę niech to będzie Justin.</span><br xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml" /><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><i>Wyjdź na zewnątrz.</i></span></span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><i><br /></i></span></span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Przełknęłam ślinę. Nie mogłam się ruszyć. Wyjdź na zewnątrz..? O... mój Boże.</span></span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Justin był na zewnątrz. Albo był na zewnątrz, albo w dziwny sposób chciał, abym dostała orgazmu na trawniku. Kurwa. Oczywiście, że był na zewnątrz. O kurwa, kurwa, kurwa. Mózgu, działaj! </span></span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Wygramoliłam się z łóżka i udałam się w stronę drzwi. Miałam na sobie parę Aerie bokserek, które ledwo zakrywały mój tyłek i biały koronkowy biustonosz. Och, i satynowe niebieskie stringi, ponieważ od jakiegoś czasu chciałam to założyć, kiedy Justin dzwonił. </span></span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Chwyciłam jeden ze starych płaszczy taty i zarzuciłam go na siebie, zanim wyszłam na zewnątrz do ogródka.</span></span></span></span></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Kurwa kurwa kurwa. Justin przyjechał. Był tutaj. Miałam go zobaczyć. Co mam mu powiedzieć, gdyby był brzydki? Um.. hej.. tak.. muszę iść spać.</span></span></span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Niesamowity plan. I najpłytszy, Lexie.</span></span></span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Chciałam zobaczyć Justina, zanim on zobaczy mnie. To okazało się być łatwe, ponieważ Justin był zwrócony tyłem w stronę domu. Jasna cholera.</span></span></span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">To był podręcznikowy scenariusz. Czarny samochód, nieznajomy mężczyzna, środek nocy. Może miałam zostać porwana. Może miałam być w wiadomościach i ludzie mówiliby "Przykro mi z powodu tej dziewczyny, ale sama się prosiła o kłopoty"</span></span></span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Prosiłam się o kłopot?</span><br xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml" /><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span></span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Dzisiaj, kłopotem było piękne ciało siedzące w pięknym samochodzie przed moim domem, czekając na mnie.</span></span></span></span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span></span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Nie odczuwałam cienia strachu.</span><br xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml" /><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span></span></span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Czułam uniesienie.</span></span></span></span></span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Nie złamałam zaklęcia. Pieprzyć przystojniaka sprzed baru. Justin był tutaj i nie wiedziałam jeszcze jego twarzy, a już byłam mokra..</span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Justin! - zawołałam.</span><br xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml" /><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Odwrócił się. Jestem lekko ślepa bez moich okularów, ale wiedziałam natychmiast na kogo patrzyłam. Facet od królika. Młody Bóg. Mężczyzna sprzed baru.</span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Zwolniłam. </span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Nie mogłam tego przetworzyć. Czy.. śledził mnie aż do domu?</span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Podszedł do mnie, wysiadając z samochodu, a jego ciemne oczy były wygłodniałe. Przestrzeń między nami się zamknęła.</span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Facet od królika. Był Justinem. Był młodym Bogiem. Był mężczyzną, którego chciałam.</span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Tak - powiedział, jakby czytał w moich myślach. - To ja byłem przed barem. To był wypadek. Zbieg okoliczności.</span></span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">W jakiś sposób nieprawdopodobnie prawdziwy głos Justina był seksowniejszy niż przez telefon</span></span></span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Przyciągnął mnie w swoje ramiona, zrzucając płaszcz z moich ramion. Spadł na trawę. O mój Boże. O Boże, to się dzieje.</span></span></span></div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Justin - wyszeptałam.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Przycisnął moje ciało do swojego. Byłam świadoma twardości moich sutków, które były tuż obok jego piersi. Stał prosto będąc głowę ode mnie wyższy i położył swoją brodę w moje włosy. Objęłam go wokół talii. Był umięśniony, ciepły i jego serce biło szybko. Myślałam, że zemdleję.</div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Lexie - warknął. Badał moje ciało, trzymając mnie mocno. Nie mogłam uciec nawet gdybym chciała. Ta świadomość siły Justina i wytrzymałości sprawiała, że drżałam z podniecenia.</span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Nie był nieśmiały.</span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><i>Nie będę dżentelmenem</i> - powiedział przez telefon.</span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Nie kłamał.</span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Przejechał dłonią po moim boku i zjechał do mojego tyłka, który uszczypnął i potarł. Słyszałam jego narastający oddech, gdy mnie dotykał. Nagle szarpnął moje małe bokserki i zsunął je ze mnie, po czym uderzył w moją gołą skórę.</span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Uh - zadyszałam. Otarłam się o niego.</span><br xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml" /><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Jasna cholera, czy był już podniecony?</span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Ruszaj rękoma, ruszaj! Chciałam poczuć jego głód: chciałam smakować go swoimi palcami, mieć odwagę, by poczuć jego erekcję.</span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Zamiast tego mruczałam jak kotka i kleiłam się do niego.</span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Moja r.. rodzina - wyjąkałam, a moje usta zostawiły mokrą plamę na jego piersi. Jego koszulka była tak miękka, zaś pierś taka napięta. Ale boże, jeśli ktoś z domu wyjrzy przez okno, zobaczą goły tyłek (i pieszczącego mnie nieznajomego).</span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Och, tak? - wyszeptał Justin w moje ucho. To było to, okrutny, słodki głos. Diabeł miałby taki głos jak Justin. Moje nogi przemieniły się w galaretę. - Myślisz, że mogą nas podglądać? Co z twoimi sąsiadami?</span></span></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Gdy mówił, pociągnął o moje małe bokserki mocniej i mocniej, przez co na dole szalałam. Chciał, abym poczuła się nieswojo. I podobało mi się to.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Boże, mam nadzieję, że to robią - powiedział. - Zasługujesz na to, Lexie. Zasługujesz by być poniżona za to, że sprawiasz, iż szaleję. Czy masz jakiś pomysł? - ponownie, jego ręka przejechała w dół w stronę mojego tyłka.</span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Och - pochyliłam się w jego stronę, a on jęknął.</span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Kurwa - wychrypiał. - Pokaż mi wszystko. Boże, pokaż mi.</span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Nie czekając na moje pozwolenie, które i tak miał, ponieważ nie mogłam się ruszyć, Justin szarpnął mój biustonosz, aż moje nabrzmiałe piersi wyszły z niego. Czułam jak moja skóra się świeci. Wiedziałam, że była czerwona.</span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Justin przekręcił mnie tak, że stałam plecami do jego piersi, a mój tyłek tyłem do jego krocza.</span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Tak, zdecydowanie był podniecony. Czułam jak mój tyłek na niego działa.</span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Wykręciłam się, gdy zaczął po omacku macać moje piersi, na co cicho jęknął.</span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Teraz każdy widzi - wyszeptał, jego oddech wypełniał moje ucho. - Każdy w tych domach. Co powiedzą? - zaśmiał się. - Powiedzą spójrz na tą dziwkę pozwalającą mężczyźnie robić takie rzeczy na zewnątrz.</span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Jęknęłam. Słabo uniosłam ręce, by przykryć piersi. Justin odrzucił moje dłonie. Ujął moje piersi i szczypał brodawki przekręcając je między swoimi palcami. Dyszałam. Moja głowa była położona na jego ramieniu, a moje ramiona zwisały luźno.</span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><i>- To jest to kochanie. Lubisz to. Wiem, że tak.</i></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><i><br /></i></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Ocierał swoje dłonie o moje piersi, a jego palce bawiły się moimi sutkami. Za każdym razem wzdrygałam się, gdy je dotykał.</span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Miał rację, kurwa, miał rację. Myśl, że jakiś sąsiad mógł nas obserwować przerażała mnie.</span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Oblizałam usta. Musiałam coś zrobić, przynajmniej niech wie, co myślę.</span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Tak - wyszeptałam. Ochrypłe słowa wyszły z mojego gardła. - Lubię to, ja ... proszę, Justin. proszę</span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Justin nagle przestał. Jego uścisk poluźniał, a zaborczy dotyk stał się delikatny, pieszczący mój brzuch. Pochylił się i pocałował kącik moich ust.</span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Potrzebowałam dotknąć jego ust. Mój język wsunął się i wirował nad jego ustami. Boże, daj mi więcej..</span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Wiem. - powiedział. - Wiem , czego chcesz i nie chcę dzielić się tobą z sąsiedztwem.</span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Mógł mnie oszukać.</span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Następnym razem sprawię, że zapytasz. Sprawię, że powiesz to i będziesz o to błagać. Ale Lexie - jego głos się załamał. Kurwa, uwielbiałam to. - Też tego potrzebuje.</span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Justin przeszedł obok mnie i otworzył tylne drzwi swojego samochodu.</span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Wchodź, mały ptaszku. Zegnij kolana i podeprzyj się dłońmi, zamierzam wziąć cię od tyłu.</span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Przełknęłam ślinę. Dlaczego te wszystkie słowa były takie gorące?</span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Nie zawahałam się, ale może powinnam. Powinnam odwrócić się i wrócić do domu. Justin nie naciskał na mnie. Nie dotykał mnie w ogóle.</span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Minęłam go i weszłam do samochodu, starając się opanować moje drżenie. Justin był tuż za mną. Praktycznie czułam jego wzrok na moim tyłku.</span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Samochód pachniał świeżością i był śmiesznie przestronny. Justin zamknął za nami drzwi. Uklęknęłam nad środkową część fotela, kolana z jednej strony, dłonie z drugiej i z zakłopotaniem spojrzałam przez swoje ramię. Moja usta były otwarte.</span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Justin spuścił swoje spodnie i uwolnił swojego kutasa. Musiałam się zmusić, aby moje oczy przyzwyczaiły się do ciemności. Zrobiłam trochę hałasu, a jego oczy zwróciły się w moją stronę. Uśmiechnął się do mnie.</span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Podoba ci się to, co widzisz? - mruknął.</span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></div>
<div>
Moje oczy powędrowały bezradnie na nowo na jego kutasa. Tak... proszę. Mogłam tylko skinąć głową, kiedy patrzyłam jak ręka Justina podróżuje leniwie w górę i w dół po jego grubym narządzie. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Gap się jak chcesz - powiedział cicho. - Jestem dla ciebie twardy. Widziałem jak tańczysz, Lexie. Kiedy zatańczysz dla mnie? Kiedy zrobisz show dla mnie?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Uniosłam głową i odetchnęłam. Moje dłonie loki opadały na siedzenie.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Chcę cię - wydyszałam.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Zsunął spodenki z mojego tyłka i spuścił je po udach. Słyszałam jak gwałtowanie wzdychał. Oczywiście wciąż miałam na sobie stringi.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Och, jesteś niedobra, jesteś zła - jęknął, masując mój tyłek. - Boże, jesteś idealna. Spójrz na siebie.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Rozszerzyłam swoje kolana i uzyskałam od niego kolejny jęk. Był podniecony.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Przycisnął palec do mojej cipki.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Kurwa, Lexie. Kurwa.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<i>Notatka dla siebie: zakładaj stringi.</i></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Zaczął grzebać po coś w swojej kieszeni. Myślę, że po prezerwatywę.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Nie, j-ja... - jęknęłam. - Mam wkładkę wewnątrzmaciczną*, ja... </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Chciałam poczuć go na mojej skórze. Chciałam żeby Justin mi to teraz dał, trudno. Chciałam mu powiedzieć te wszystkie rzeczy, a jedyne co robiłam to starałam się nie ślinić.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Justina oczy wpatrywały się w moje. W jednej chwili, zdjął moje stringi i wspiął się na mnie. Moim jedynym ostrzeżeniem było to, kiedy wszedł we mnie i kiedy poczułam jego czoło na moich ustach.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Ach, Boże! - zapłakałam, kiedy wbił się we mnie. Byłam dla niego taka ciasna, albo on był duży, albo oba. Czułam jakby miał mnie rozerwać na strzępy.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Justin jęknął, kiedy wszedł we mnie.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Luxie. Ah, kurwa. Lexie.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Moje imię wychodziło z jego ust z mieszanką przekleństw. Oparł jedną dłoń na oparciu siedzenia, a drugą trzymał na mojej piersi podczas pieprzenia mnie. Za każdym razem, gdy we mnie wchodził, zaciskał swoją dłoń na mojej piersi.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Mówił sprośne rzeczy cały czas. Każdy ruch jego penisa sprawiał, że byłam coraz bliżej. Powiedział mi, że byłam dla niego mokra i ciasna. Powiedział mi, że to prawie boli. Powiedział, że potrzebuje długiego pieprzenia oraz, że byłam jego dziwką, jego kochaniem, że sprawiałam, iż był twardy i, że ponownie chciał mnie pieprzyć i znowu i znowu i znowu.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Zaczęłam na nowo wić się na jego kutasie.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Oh, Boże. Justin. Ja...</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Później będzie czas, aby czuć się upokorzoną o te igraszki w samochodzie Justina za sto tysięcy dolarów.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
W tej chwili Justin nie był w lepszej formie.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Muszę dojść - jęknął. - Kochanie, muszę dojść.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
- Zrób to - wysapałam. Jego ruchy wysyłały mnie na krawędź. Jego ciało wzdrygnęło się obok mojego.<br />
<br />
Pot kapał z mojego czoła na siedzenie.<br />
<br />
Kiedy przyjemność mnie uderzyła, opadłam na siedzenie i pozwoliłam mojemu oddechowi uspokoić się. Silne dłonie Justina wciągnęły mnie na jego kolana. Jego ramiona owinęły się wokół mojego ciała. Przytuliłam się do niego.<br />
<br />
- Mały ptaszek - pocałował mnie w czubek głowy. - Mój mały ptaszek.<br />
<br />
Moje zdolności motoryczne w końcu powróciły, chociaż nadal nie mogłam wypowiedzieć normalnie słów. Przejechałam dłońmi po jego klatce i pocałowałam go w szyję. Oddychałam jego świeżym zapachem.<br />
<br />
Mały ptaszku, powiedział do mnie. Jego mały ptaszek. To w jakiś sposób sprawiło, że czułam się najcenniejsza na świecie. </div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-large;" xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><b>***</b></span></div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">* chodzi o to, że bardzo się narzucała.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">* nie można było tego inaczej przetłumaczyć, to jakieś zagraniczne powiedzenie.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">* sposób antykoncepcyjny, którego używa się podczas ostatnich dni miesiączki. </span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></div>
<div>
<div style="text-align: center;">
Z wielkimi bólami, ale w końcu jest długo wyczekiwany rozdział piąty i spotkanie Lexie z Justinem :D Justin jednak nie był dżentelmenem, co? haha. Dziękuję mojej wspaniałej Viennie za pomoc z rozdziałem, która mimo szkoły tłumaczyła go ze mną do prawie 4 rano haha. Mam nadzieję, że wszystko będzie zrozumiałe, bo język, którym autorka się posługuje jest strasznie trudny do przetłumaczenia na język polski. Co do następnego rozdziału to powinnam dodać go szybko, bo ma jedynie 2 tysiące słów, a nie jak ten prawie 4. Dajcie znać co myślicie i przypominam o zapisywaniu się do listy '<a href="http://night-owl-tlumaczenie.blogspot.com/p/informowani.html">Informowani</a>' </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: center;">
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Jeśli lubicie Demi Lovato oraz Lily Collins zapraszam was na dwa opowiadania pisane przez moje koleżanki.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><b><a href="http://help-me-with-love.blogspot.com/#_=_">Help Me With Love</a></b> & <b><a href="http://night-hopes.blogspot.com/#_=_">Night Hopes </a></b></span></div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15067292999042657827noreply@blogger.com21tag:blogger.com,1999:blog-3575684932058489683.post-28859306845487646982014-12-29T21:20:00.000+01:002015-01-20T16:38:02.222+01:00Four <b>Justin Bieber</b><br />
<b><br /></b>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Ostatnie strony, które mi wysłałeś - powiedziała Claudia, pochylając się nad stołem. - Są bardzo dobre. Mam kilka pytań dotyczących tej sprawy. Widzę główny zarys i chcę powiedzieć, że to musi być z trzeciego punktu widzenia. Mam rację? Nie chcę na ciebie naciskać, ale chcę.. </span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Słowa Claudii złapały moją uwagę. Ładne. Sprawy. Ostateczny termin.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Lexie miała rację, ponieważ zdradzałem. Oczekiwałem, że ona również to robiła. Wyszedłem na totalnego dupka. Nawet denerwowałem się o wyobrażaniu sobie zdradzającej Lexie, w między czasie ignorującej moje prawdziwe oszustwo.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Ta sytuacja stawała się popieprzona.</span><br xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml" /><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Justin? </span></span>- poczułem uścisk na rękawie. Spojrzałem w dół na idealnie wymaniciurową dłoń.<br />
<br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">-Przepraszam. Ach. Ja. - przejechałem dłonią po włosach i uśmiechnąłem się do Claudii, która odwzajemniła biznesowy uśmiech. - Nie spałem za dobrze. </span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Usiedliśmy na stoisku w Flight of Ideas, mojej ulubionej księgarni z kawiarnią w Denver. Claudia wyglądała jak zwykle dumnie. Jej matowe blond włosy były wystylizowane w sztywne fale wokół jej twarzy. Miała 38 lat, ale zawsze wyglądała bliżej 40, gdy miała pomalowane usta ciemną szminką i miała na sobie granatową spódnicę.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Claudia była moją agentką od pięciu lat. Mogę niemal powiedzieć że ufałem jej bezwarunkowo, ale nikomu nie ufam bezwarunkowo.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Przykro to słyszeć. Wróćmy do tego - przejechała palcami po swoim laptopie. Większość czasu doceniałem zapał Claudii do pracy. Jednakże dzisiaj chciałem tylko marzyć o Lexie w moim klimatyzowanym apartamencie.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Nie mogę ci pomóc z ostatecznym terminem - powiedziałem. - Nie wiem. To będzie skończone, kiedy będzie. Ponadto Claudia, pomóż mi zrozumieć dlaczego utrzymujemy takie spotkania, kiedy wolę rozmowy telefoniczne, wideo rozmowy, nie wiem, od czasu do czasu spotkania u mnie? </span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- To kwestia wygody, Justin. W przeciwieństwie do niektórych, żyję na napiętym harmonogramie. Wiesz, że bardzo się staram spełnić twoje oczekiwania. uważam jednak, że wciąż są życzeniami, tak? Czy stały się żądaniami?</span><br />
<br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Uśmiechnąłem się i rozejrzałem. To była kolejna rzecz, którą lubiłem w Claudii: nie była ugięta. Dawała tyle dobrego, ile dostawała.</span></span><br />
<br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Mm, wciąż są życzeniami. Czasami lubię wychodzić z mojego strychu, by zobaczyć jak pozostała połowa żyje. </span></span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Uśmiechnąłem się szeroko i obniżyłem ton głosu.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Claudia, nie myśl, że nie znam twojej gierki. Twoje desperackie serduszko ma nadzieję, że pewnego dnia zostaniemy zauważeni, podsłuchani, cokolwiek i moja tożsamość wyjdzie na jaw i ty zmienisz mnie w autora swoich marzeń. Pomyśl o rozgłosie. Och, i to sprawiło by że byłabyś - wskazałem na nią, która spoglądała na mnie z uśmiechem - Claudią Winy, agentką głośnego autora. Nie zbyt nikczemną.</span><br />
<br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Skończyłeś? </span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Pewnie. - zaśmiałem się. - Na teraz.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Dobrze. Naprawdę powinieneś ograniczyć te fantazje do fikcji, gdzie mogę je edytować ze względu na szczegółowość i nadmierne aluzje.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
- Wiesz, że nie jesteś moją edytorką, prawda Claudia? Czy może masz urojenia dotyczące swojego rozwoju?<br />
<br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Claudia i ja żartowaliśmy tak przez pół godziny, po czym udałem się do domu.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Bieg przez miasto lub jazda w górach może zrobić mi dobrze, ale ostatnio nie mogłem oderwać się od swojego telefonu, komputera i bezpiecznej przestrzeni, w której obsługiwałem moje dzienne rozmowy z Lexie.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Popchnąłem siebie w pisaniu. Rezultatem byłem ja jako ciamajda na moim fotelu w biurze patrzący w przestrzeń. Około czasu obiadu wysłałem Lexie maila.</span><br />
<div>
<br /></div>
<div>
<b>Temat:</b> Dupek</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<b>Nadawca:</b> Justin D.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<b>Data:</b> Sobota, 30 czerwca 2013</div>
<div>
<br /></div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><i>Hej, Lexie. </i></span><br />
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><i><br /></i></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><i>Podobała mi się nasza wczorajsza rozmowa. W przyszłości prawdopodobnie nie powinnaś być taka otwarta z osobistymi informacjami. My internetowi drapieżnicy żerujemy na takich faktach. Na przykład, teraz wiem, że twoim nadprzyrodzonym marzeniem jest latanie, jestem dziesięć razy bliżej odkrycia lokalizacji twojego tajnego bunkra i chce znowu te zdanie. </i></span><br />
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><i><br /></i></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><i>(Byłem przyzwoity zeszłej nocy. Teraz wszystkie zakłady są wyłączone)</i></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><i><br /></i></span></div>
<div>
<i><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Zadzwoń do mnie, kiedy będziesz mieć taką szansę. Nudzę się.</span><br xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml" /><br />Justin</i></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Wysłałem wiadomość i wędrowałem po mieszkaniu jak zombie. Patrzyłem na coś w lodówce, oznaczone karteczką. Tak, moja dziewczyna nie tylko gotowała i mroziła przez dwa miesiące dla mnie posiłki, ale też zaplanowała kolejność, w jakie powinienem je zjeść.</span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Wybrałem zamrożony noodly szukając rzeczy datowanych na środek lipca. Włożyłem to do mikrofalówki na dwie minuty. Tajemnicza kolacja: stek. Wciąż grzebałem w jedzeniu, kiedy Lexie napisała.</span></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<i>9900 Sienna St. in Aurora. <span style="text-align: justify;">Mamy politykę otwartych drzwi. Dzisiaj wychodzę ze starym przyjacielem. Będę miała swój telefon. Jestem podekscytowana by być w domu! </span></i></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Natychmiast do niej zadzwoniłem.</span><br xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml" /><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Hej - odpowiedziała. Mogłem usłyszeć w tle szczekanie psa i rozmowy ludzi. - Boże, jestem s...</span></span></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></div>
<div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Co jest z tobą kurwa nie tak - warknąłem - Nie mogę uwierzyć, że napisałaś mi swój adres. Jesteś kurwa nienormalna? </span></div>
<div>
<br />
- Och, nie zaczynaj. Odmawiam dzisiaj twojego złego nastawienia. Jestem podekscytowana będąc w domu i ty nie będziesz robił z siebie pana Frostypants.. Daj spokój.<br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Lexie. - mój głos przepełniony był złością. - Nawet mnie nie znasz.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Tak, mówiłeś już o tym nie raz.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- To nie ma znaczenia. Mogę być kimkolwiek. Nie możesz podawać swojego adresu nieznajomym z internetu, błagam. Zachowujesz się okropnie. Wiesz ile przysporzyłaś mi tym kłopotów?</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Zaczynam się domyślać - ziewnęła do mojego ucha. Co za mały diabełek.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Na szczęście nie jestem dla ciebie psychopatą, ale jestem...</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Okej Justin, załapałam. Uroczyście przysięgam, że w przyszłości nie dam ci mojego adresu. Ale to moje życie i mogę ryzykować cokolwiek. I nie dałam swojego adresu jakiemuś przypadkowemu dziwakowi, okej? Dałam go tobie. Chcę cię poznać.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Usiadłem w salonie i patrzyłem na mój szkic Lexie. Za każdym razem, gdy wypowiadała moje imię, radowała mnie.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><i>Boże, Justin... Czuję to jaka mokra jestem.</i></span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Przypominając sobie oczy Lexie, zdałem sobie sprawę, że te w moim szkicowniku były martwe. Mogłem ją poznać. Mogłem poznać te ciemne, złośliwe oczy.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Clara. Moja dziewczyna.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Chcesz mnie poznać - powtórzyłem zdając sobie sprawę z wagi tych słów.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Nigdy nie czułem takiego pragnienia w moim życiu. Całe moje ciało zaczęło reagować na pomysł Lexie. Moja fantazja pod prysznicem wdała się do mojego umysłu.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Tak - powiedziała Lexie. - Chcę cię poznać. To sprawia, że jestem zdenerwowana jak cholera, ale chcę cię poznać. </span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Ale nie dzisiaj wieczorem.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Hm, niestety nie. Chyba, że chcesz poznać mojego przyjaciela ze szkoły.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Przyjaciel facet?</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Tak, Justin. Przyjaciel facet. Przyjaciel, który jest facetem. Nie wpadaj na jakieś pomysły.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Nie mam żadnych pomysłów - mruknąłem. - Chociaż może. Gdzie się spotykacie?</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Nie wiem, w jakimś barze. Jestem spłukana, więc on stawia.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Świetnie.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Mój humor szubko się zepsuł. Lexie idzie na spotkanie z jakimś starym znajomym ze szkoły średniej. Biorąc pod uwagę to co mówiła mi o swojej młodości, wiedziałem, że jej znajomi ze szkoły średniej nie byli tacy młodzi. Przeważnie byli to nieudacznicy albo jacyś sportowcy.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Postaraj się brzmieć szczęśliwie dla mnie </span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Zrobiłem jakiś hałas. Lexie zachichotała. Kurwa, ten dźwięk. Dlaczego musi wychodzić dzisiaj z tym dupkiem? Dlaczego nie może sapać i jęczeć do telefonu dopóki nie dojdę? Musiałem dojść, z nią. Boże, potrzebowałem tego.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Jesteś słodki. Wiesz? - powiedziała.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Wolę przystojny. I tak, jestem. </span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Ha! Snobem też jesteś.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Ktoś w tle zawołał Lexie.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- To również wiem. Jestem wzywana,</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Ugh, wiem. Napiszę do ciebie jak będę w domu, dobrze? Będziemy mogli poczatować czy coś.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Mm.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Aha i mam na sobie satynowe, niebieskie stringi. </span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Westchnąłem i zamknąłem oczy. Mój świat spowolnił.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Dobrze - powiedziałam i rozłączyłem się.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><b>Lexie Catalano </b></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br />Po mojej krótkiej rozmowie z Justinem to Lot 49 było ostatnim miejscem, w którym chciałam być z Evanem Rexterem.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Nie zrozumcie mnie źle. Lot był małym barem i kochałam go, ale kiedy Evan wypił jedno piwo, to co mówił Justin było prawdą - Evan miał pomysły.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><i>Cóż, nie martw się o mnie. Napisz do mnie jeśli będziesz potrzebować podwózki, chociaż nie obiecuję, że wrócisz do domu. </i></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br />Ciągle drapał się po swoim piegowatym ramieniu. Nie podobało mi się to nawet jeśli Evan miał pogodny wyraz twarzy. Miał nadwagę i niechlujny zarost, który przypominał mi owłosienie Micka.</span>Odpisałam Justinowi.<br />
<br />
<i>Niechętnie przyznam się do porażki... Mój przyjaciel idiota mnie przeraża.</i><br />
<i><br /></i>
Justin odpisał po sekundzie.<br />
<i><br /></i>
<i>Wszystko w porządku?</i><br />
<i><br /></i>
<i>-</i><br />
<i><br /></i>
<i>Tak, po prostu się denerwuję. Mam nadzieję, że te spotkanie szybko się skończy. Nie chciałam cię martwić.</i><br />
<i><br /></i>
Justin odpisał po paru minutach. Odczytując jego wiadomość, mogłam sobie dokładnie wyobrazić jego sarkastyczny głos, spleciony z gniewem i rozbawieniem.<br />
<br />
Wzdrygnęłam się i schowałam swój telefon do torebki. Coś szalonego, że mogę zadzwonić do obcej osoby, która przyjedzie po mnie kiedy będę chciała.<br />
<br />
Evan patrzył w moją stronę.<br />
<br />
- To rodzaj bólu - mruknęłam, kiedy moje uszy wypełnił odgłos zespołu.<br />
<br />
Westchnęłam i upiłam kolejny łyk mojego Long Island. Drink mocno we mnie uderzył, pewnie dlatego, że potrzebowałam kolacji. Kiedy Abby i ja wróciłyśmy do domu, po przytuleniu mojego brata i rodziców poczułam w sobie domową depresję.<br />
<br />
Przeprowadzka w mniej niż dwadzieścia cztery godziny, a ja nie mam nawet pieniędzy na własne mieszkanie.<br />
<br />
Mama obiecała mi coś pożyczyć dopóki nie będę miała swoich pieniędzy. Chociaż wiem, że nie narzeka na ich brak, to był cios dla mojej dumy.<br />
<br />
Czy to naprawdę moje życie? Mogłam ukończyć szkołę z wyróżnieniem i studiować, a skończyłam na mieszkaniu z rodzicami.<br />
<br />
Poznałam piosenkę, która zaczęła lecieć w barze. Zespół grał cover "Jigsaw Falling Into Place."<br />
<br />
- Idealnie! - roześmiałam się. Zakończyłam swojego drinka dużym łykiem.<br />
<br />
- Co? Chcesz kolejnego? - Evan krzyknął.<br />
<br />
- Nie! Będę tańczyć!<br />
<br />
- Och - jego twarz spoważniała. Było mi go prawie szkoda. Wiedziałam, że Evan nie dołączy do mnie na parkiecie. Był typem faceta, który grał w Dungeons & Dragons i ubierał się jak na premierę filmu Star Strek.<br />
<br />
- Skończę swoje piwo! - krzyknął.<br />
<br />
Zsunęłam się ze swojego stołka i wtopiłam w tańczący tłum.<br />
<br />
Kilku chłopaków z zespołu zaczęło pochłaniać mnie zachłannie wzrokiem. Zamknęłam oczy. Boże, kochałam tą piosenkę.<br />
<br />
Muzyka zaczęła grać głośniej, a ja zaczęłam tańczyć. Uniosłam ręce w powietrze. Miałam na sobie warstwową spódnicę, która odsłaniała moje uda, gdy się obracałam.<br />
<br />
Mój umysł zaczął dryfować do Justina. Brakowało mi go. Nie wiem jak mogłam przegapić kogoś, z kim od kilku dni rozmawiałam przez telefon.<br />
<br />
Chciałam żeby tu był.<br />
<br />
Chciałam, aby ze mną zatańczył.<br />
<br />
Chciałam jego dłoni na moim ciele i głosu w moim uchu.<br />
<br />
Tęskniłam też za naszą historią. Pisanie z Justinem było dla mnie przyjemnością. Moja proza w porównaniu do jego była niezgrabna. Moje zdania były nieskładne.<br />
<br />
Proza Justina była piękna. Dobierał słowa bez problemu. Cholera i ta jego gramatyka.<br />
<br />
Raz, zwrócił on uwagę na moje "przewlekle nadużycie apostrofy".<br />
<br />
<i>- Czemu tak przewlekle wykorzystujesz fragmenty zdań?</i> - napisałam.<br />
<br />
- <i>To celowe</i> - odpowiedział. - <i>Poza tym robisz niezgrabne błędy. Jestem pewien, że widziałaś surrealistyczne rzeczy Picassa, ale czy widziałaś naukę bądź miłość? Sztuka nie jest montażem wypadków. Musisz opanować zasady zanim je złamiesz.</i><br />
<br />
Uśmiechnęłam się i tańczyłam dopóki piosenka nie dobiegła końca.<br />
<br />
Wyszliśmy z baru koło 22.30, ponieważ skłamałam o moich skurczach.<br />
<br />
Evan opowiadał mi o jakiejś grze. Chciał złapać mnie za rękę, gdy przechodziliśmy przez pasy, ale odrzuciłam ją.<br />
<br />
- Serio, Evan - prychnęłam.<br />
<br />
Chciałam się od niego uwolnić, ale coś przykuło moją uwagę.<br />
<br />
Kilka metrów dalej, na przeciwko Lot, lampy uliczne świeciły na postać jakiegoś mężczyzny. Stał ze smyczą w dłoni. Na końcu tej smyczy była jakaś biała kulka.<br />
<br />
Evan parsknął śmiechem.<br />
<br />
- O mój Boże - powiedział, a jego piwny oddech znalazł się zbyt blisko mojej twarzy. - Czy ten koleś spaceruje z królikiem? Co za pedał.<br />
<br />
Szłam chodnikiem w stronę mężczyzny. Zignorował mnie nawet, gdy ustałam obok niego.<br />
<br />
Jego włosy były w odcieniu brudnego blondu, niedbale zmierzwione. Miał na sobie dopasowany szary T-shirt i jeansy. Cholera, ten facet wie jak je nosić. Delikatny denim przylegał do jego szczupłych ud i napiętego tyłka. Jego przystojna twarz była ogolona. Wpatrywałam się w niego.<br />
<br />
Kurwa, mam nadzieję, że Justin też wygląda tak pysznie.<br />
<br />
Ale to na pewno nie był Justin. Nie ma mowy. Może nie znam go zbyt dobrze, ale z pewnością nie miałby on królika i nie wychodził z nim na spacer w środku nocy.<br />
<br />
- Ciasna obroża - wymsknęło mi się. Spojrzałam na królika.<br />
<br />
Taki słodki.<br />
<br />
Nigdy bym nie pomyślała, że spotkam tu tak seksownego faceta. Zwierzę było tak samo urocze. Królik był wielkości piłki nożnej. Jego oczy były duże, okrągłe i czarne, a jego futerko było śnieżnobiałe.<br />
<br />
Mężczyzna wpatrywał się przed siebie. Rany, ten dupek nawet na mnie nie spojrzał.<br />
<br />
Królik podskoczył w kierunku jego nogi.<br />
<br />
- P-przeprasza... czy ja go wystraszyłam?<br />
<br />
Szczęka mężczyzny napięła się. Niemal niedostrzegalnie skinął głową. Wpatrywał się w ulicę, jak gdyby od tego zależało jego życie.<br />
<br />
Evan znajdował się na chodniku kilka metrów dalej. Oczywiście oślepiony blaskiem królika i mężczyzny.<br />
<br />
- On jest taki słodziutki - powiedziałam, zbliżając się do królika. - Mogę go pogłaskać?<br />
<br />
Mężczyzna nie poruszył się. Jaki był jego problem? Może był z kamienia.<br />
<br />
Schyliłam się i ukucnęłam obok królika.<br />
<br />
Wreszcie on również przykucnął, po czym wziął swojego królika i położył go na kolanach. Uśmiechnęłam się. Kiedy królik się nie poruszył, mężczyzna skierował swój wzrok na mnie i uśmiechnął się.<br />
<br />
Złapał za mój nadgarstek. Poprowadził moją rękę wzdłuż ciała królika.<br />
<br />
- Taki mięciutki - wyszeptałam. Patrzyłam na długie palce mężczyzny obejmujące moje. Alkohol zaczął na mnie działać. Pragnienie dostało się do środka mnie. Chciałam się pochylić i powąchać jego czysty zapach. Chciałam docisnąć swoje dłonie do jego klatki.<br />
<br />
Nie wiem jak długo tam kucałam, ale jego dłoń rozgrzewała moje ciało. Jego głaskanie rozluźniło mnie.<br />
<br />
Z jednej strony myślałam, że ten młody Bój wybuchnie. Jedynie jego dłoń była łagodna. Widziałam jego zaciśnięte mięśnia na przedramieniu i wzdłuż jego pięknej szyi.<br />
<br />
Przerażał mnie.<br />
<br />
Pragnęłam go.<br />
<br />
Poczucie winy uderzyło we mnie. Przypomniałam sobie, że Justin czeka w domu na mój telefon. Podniosłam się, a on zrobił to samo.<br />
<br />
Mężczyzna pobiegł ulicą, znikając za rogiem. Obserwowałam jego gorący tyłek. Nawet jego kroki były seksowne. Cholera.<br />
<br />
Oszołomiona wróciłam do Evana.<br />
<br />
- Jak było zaklinaczko królików? - powiedział, owijając ramię wokół mojej szyi.<br />
<br />
- Udał się kutasem, Evan.<br />
<br />
Odepchnęłam Evana i zaczęłam przeszukiwać swoją torebkę, aby wezwać taksówkę. Wiedziałam, że mogę zadzwonić do Justina, ale nagle poczułam obawę przed spotkaniem z anonimową osobą w tak ogromnym mieście.<br />
<br />
Poza tym nie ustaliłam jeszcze co zaszło między mną, a facetem przed barem. Dlaczego milczał? Dlaczego na mnie nie spojrzał?<br />
<br />
Taksówka zatrzymała się obok mnie i wsiadłam do niej.<br />
<br />
Kiedy wróciłam do domu, zauważyłam mojego tatę montującego moje łóżko w piwnicy.<br />
<br />
Tak, od teraz piwnica będzie moim mieszkaniem. Myślę, że nie mogłam narzekać. Piwnica była skończona i było tu przyjemnie, nie wspominając o prywatności.<br />
<br />
Jutro chciałam zacząć rozpakowywać moje książki. Może je upchnąć do każdego pokoju.<br />
<br />
Padłam na łóżko i zadzwoniłam do Justina.<br />
<br />
Brak odpowiedzi.<br />
<br />
Spróbowałam ponownie po dwudziestu minutach.<br />
<br />
Brak odpowiedzi.<br />
<br />
Tęsknie za tobą, Justin.<br />
<br />
Wysłałam mu wiadomość i patrzyłam w sufit. Nie ma czegoś takiego jak samotność, powiedziałam sobie. Bryła powstała w moim gardle.<br />
<br />
Jeśli nie ma czegoś takiego jak samotność, to co ja czuję?<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-large;"><b>***</b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
Robię wam taką małą niespodziankę i dodaję rozdział szybciej niż poprzedni. ;></div>
<div style="text-align: center;">
Kto by spodziewał, że Justin i Lexie spotkają się tak szybko? Myślicie, że domyśli się potem, że to on? Co do normalnego spotkanie musicie poczekać na przyszły rozdział, a warto. Miłego wieczoru.</div>
<br />
<br /></div>
</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15067292999042657827noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-3575684932058489683.post-62211857376574122062014-12-27T16:35:00.001+01:002015-01-20T16:37:35.423+01:00Three<b>Justin Bieber</b><br />
<br />
Lexie po raz pierwszy powiedziała moje imię w hotelowej łazience gdzieś pomiędzy Waszyngtonem, a Kolorado.<br />
<br />
<i>Boże, Justin. Teraz mogę poczuć jak mokra jestem.</i><br />
<br />
To coś ze mną zrobiło. Jakby znalazło klucz wewnątrz mnie.<br />
<br />
Potem zapytała czy jestem fanem własnych książek.<br />
<br />
To coś ze mną zrobiło. Sprawiło, że się rozłączyłem.<br />
<br />
Ruszyłem w głąb mojego mieszkania o piątej rano rozmyślając o głupich decyzjach, które podjąłem.<br />
<br />
<b>Głupia decyzja numer jeden: </b><br />
Dałem Lexie mój numer telefonu.<br />
<br />
<b>Głupia decyzja numer dwa:</b><br />
Zacytowałem własną książkę. Jakie są szanse, że Lexie czytała moje wydania?<br />
<br />
Jęknąłem ukrywając twarz w dłoniach. Kurewsko irytujące, biorąc pod uwagę, że moje książki były bestsellerami cztery razy.<br />
<br />
<b>Głupia decyzja numer trzy:</b><br />
Sex telefon z Lexie. Ja nawet nie znam tej dziewczyny. Miałem tylko zdjęcie (które szybko wyleciało z mojej pamięci). Nazwisko, wiek, kilka innych drobnych szczegółów. I dziewczyna.<br />
<br />
Jakim rodzajem dziewczyny była Lexie? Jaka dziewczyna decyduje się na seks telefon z nieznajomym, którego poznała przez internet? Dziwka? Striptizerka?<br />
<br />
Nie miałem prawa do oceniania. Jakim rodzajem faceta byłem, że miałem seks telefon z nieznajomą, którą poznałem przez internet? Przynajmniej Lexie była singielką. Może mógłbym pominąć ten incydent ze szlafrokiem, ale seks telefon był ewidentną zdradą Clary.<br />
<br />
Naprawdę staję się jakąś kanalią.<br />
<br />
Muszę coś z tym zrobić. Trzeba przestać.<br />
<br />
Chwyciłem moje awaryjne Dunhills i zapaliłem na balkonie.<br />
<br />
"Rzuciłem" palenie pięć lat temu, razem z piciem i narkotykami, ale zawsze miałem paczkę papierosów w sytuacjach jak ta.<br />
<br />
O siódmej rano nadal paliłem i wpatrywałem się w miasto. Poranek był chłodny i jasny; mógłbym powiedzieć, że dzień będzie upalny. Denver ożywa wokół mnie. Biegacze przecinali ulice, psy szczekały, a wokół było słychać klaksony.<br />
<br />
Uspokoiłem się delikatnie, ale nadal nie uzasadniłem mojej głupoty.<br />
<br />
Zacytowałem własną książkę. I co z tego? Nie ma mowy, aby Lexie poznała mnie jako J. Whisp (nikt nie wiedział, że byłem J. Whisp). W świetle dnia, moje bycie maniakiem było śmieszne.<br />
<br />
Danie Lexie mojego numeru (plus seks telefon): chodzę do mojego psychiatry, aby "uczciwie otwierać się na nowe doświadczenia", "nauczyć się potrzebować ludzi" i "wystrzegać się socjalnych norm". Wystarczająco dobre.<br />
<br />
Mój telefon zawibrował. Krótka wiadomość od Clary. Była w Gramado.<br />
<br />
<i>Nie zapomnij podlewać drzewka cytrynowego. Jesz? Nie będę opisywać tego miejsca dopóki nie wrócę. Nadal żałuj, że nie przyjechałeś. Lepiej nie bądź kościotrupem, gdy wrócę. Pamiętaj, że rzeczy w zamrażalce są przestarzałe.</i><br />
<div style="text-align: right;">
<i>Buziaczki, Clara</i></div>
<br />
Taka była moja dziewczyna. Matczyne instynkty i to wszystko.<br />
<br />
Chciałbym odpisać później.<br />
<br />
Na razie niech zostanie jak jest. Jestem pogrążony w myślach o Lexie.<br />
<br />
Zdjąłem moją koszulkę i opadłem na kanapę z ołówkiem i szkicownikiem w dłoniach.<br />
<br />
Laurence tu był. Jego długie uszy odwróciły się do mnie. Przeciągnął się i wskoczył do siebie.<br />
<br />
- Hej kolego - powiedziałem do królika, dotykając ołówkiem pustej strony.<br />
<br />
Zacząłem szkicować Lexie taką, jaką pamiętałem ze zdjęcia. Zacząłem od jej oczu, które były duże i ciemne, potem jej smukły nos. Zszedłem niżej do jej pulchnych warg. Starałem się uchwycić słodycz jej twarzy, owalny kształt. Cieniowałem jej okulary. Lekko rysowałem jej dekolt.<br />
<br />
Zmarszczyłem brwi na portret.<br />
<br />
Nie jest zły, ale i nie najlepszy. Zamknąłem oczy starając się przypomnieć sobie zdjęcie. Przypomniałem sobie jej głos w telefonie. Nie jest zbyt wysoki, zbyt niski, aksamitny i kobiecy.<br />
<br />
Co jest tak kurewsko śmieszne?<br />
<br />
Boże ona była urocza w swojej złości. I była niewyobrażalnie seksowna.<br />
<br />
<i>Zrób to ze mną. Justin, proszę.</i><br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
Odpłynąłem w południe. Leżałem na kanapie, mój szkicownik na moich udach i twardym penisie. Oczywiście.<br />
<br />
Podparłem się na łokciu i spojrzałem na swoje cytrynowe drzewko.<br />
<br />
Zadzwoniłem do Lexie.<br />
<br />
Odebrała po dwóch sygnałach.<br />
<br />
- Halo? - jej głos był chrapliwy.<br />
<br />
- Hej mały ptaszku.<br />
<br />
- Ptaszku? - zachichotała. - Przepraszam kochanie, tutaj siostra Lexie. Lexie prowadzi.<br />
<br />
Spojrzałem na mój szkicownik.<br />
<br />
- Może powinnyście się zamienić - mruknąłem. - Albo nie odbierać telefonu siostry.<br />
<br />
- Dała mi go Panie Frostypants.<br />
<br />
Usłyszałem głos Lexie w tle. Wydawała się denerwować, ale nie słyszałem co mówiła. <br />
<br />
- Co ona powiedziała? - zażądałem.<br />
<br />
- Powiedziała, że powinnam przestać cię trolować. Powiedziała też cześć. Hej, ty jesteś nowym facetem Lexie?<br />
<br />
- Słucham?<br />
<br />
Usiadłem. Mój szkicownik upadł na podłogę. Nowy facet? Lexie ma nowego faceta? Poczułem jak złość i gniew przejmuje moje ciało.<br />
<br />
- Tak. Nowy facet. Jesteś tym nowym facetem?<br />
<br />
- Nie, ja... - moja usta pracowały w milczeniu. Lexie powiedziała mi, że odeszła od swojego chłopaka. Zapomniała wspomnieć, że rozstała się z nim dla innego. Myślę, że to robi z nas podwójnych dupków. Wspaniale.<br />
<br />
- Ziemia do Pana Frostypants! - siostra Lexie krzyknęła.<br />
<br />
- Pieprz się - powiedziałam i rozłączyłem się.<br />
<br />
<b>Lexie Catalano</b><br />
<b><br /></b>
- Pieprz się? - umieściłam dłoń na biodrze i spojrzałam na Abby. - Poczekaj chwilę. Powiedział pieprz się i rozłączył się?<br />
<br />
- Umm... tak. Jeśli nie, to połączenie zostało przerwane w epicki sposób. Ale Lexie... nie jestem co do niego pewna. Był trochę dupkiem - moja siostra zmrużyła oczy, akcentując słowa. Nie mogłam powstrzymać śmiechu.<br />
<br />
"Trochę dupek" opisywało lekko Justina. Mimo to, musiałam dowiedzieć się czemu był taki zły.<br />
<br />
Moja siostra i ja zatrzymałyśmy się w motelu Billings w stanie Montana. Była druga w nocy, przed nami jeszcze godzina drogi, ale chciałam poszukać czegoś w U-Haul* i chciałam porozmawiać z Justinem.<br />
<br />
Winię się za to, że podczas drogi nieustannie o nim rozmyślałam. Niekończąca się autostrada, monotonne krajobrazy, zła muzyka mojej siostry. Aha. I nasz seks telefon zeszłej nocy.<br />
<br />
Boże, żałosne! Byłam zakochana w facecie, o którym nic nie wiedziałam.<br />
<br />
- Raz jeszcze - powiedziałam. - Nazwałaś go Panem Frostypants? A on wtedy od razu kazał ci się pieprzyć i się rozłączył?<br />
<br />
- Och mój Boże tak! To jest to, co się stało Lexie. Jaką masz umowę z tym dupkiem?<br />
<br />
- On jest dobrym przyjacielem - skłamałam. - Myślę, że się wkurzył. Nazywałam go Perkins, ale nie reagował.<br />
<br />
- Może był, nie wiem. Czego tutaj szukasz?<br />
<br />
- Oh... chciałam jakieś ubrania - potarłam szyję. Moja siostra patrzyła na mnie. Mam wrażenie, że wie, iż kłamię, bo słyszała mnie zeszłej nocy w łazience. - Tak, nie potrzebuję pomocy.<br />
<br />
- Mmm - Abby odwróciła się i weszła do motelu.<br />
<br />
Dzięki Bogu.<br />
<br />
Czułam się jak trzynastoletnia dziewczynka wypełniona podnieceniem i zdeterminowana, aby zdobyć swoją sympatię. On to zrobił, on to powiedział. Oszczędź mnie. Byłam dużo fajniejsza niż to.<br />
<br />
Skierowałam się do naszego U-Haul i z pęku kluczy znalazłam latarkę, po czym zaszyłam się między pudłami i meblami.<br />
<br />
Po piętnastu minutach zmagań udało mi się znaleźć pudło, którego szukałam. Na jego rogu napisane było KSIĄŻKI.<br />
<br />
Wykopałam moje własną kopię Ten Thousand Nights J. Whisp. Przerzucałam kartki, aż znalazłam stronę z cytowanym przez Justina zdaniem.<br />
<br />
<i>Nie ma samotności. Jest tylko idea samotności. </i><br />
<br />
Westchnęłam i spuściłam swoje nogi z krawędzi U-Haul. Boże co za zdania i co za obca koncepcja. Strach przed samotnością jest strachem przed widmem.<br />
<br />
Na końcu książki miałam schowane wycinki z LA Times i The New York Times Book Review. Otworzyłam jedną i przyglądałam się pierwszym zdaniom.<br />
<br />
<i>J. Whisp nadal pozostaje zagadką na szczytach list z Harm's Way</i><br />
<i><br /></i>
<i>13 listopada, 2009</i><br />
<i><br /></i>
<i>Prawie po dwóch latach od wydania krajowego bestsellera Ten Thousand Nights, Harm's Way, nowe opowiadanie od J. Whisp wspięło się na szczyt bestellerowej listy. </i><br />
<i><br /></i>
Przejechałam parę linijek niżej.<br />
<br />
<i>Mało jest wiadomo o autorze, który odmawia podpisywania książek, tras promujących bądź jakichkolwiek wystąpień publicznych związanych z jego lub jej własnym nazwiskiem. Usta </i><br />
<i>Knopf milczały od 2007 od wydania Ten Thousand Nights. Są plotki, że autor jest powiązany z agencją Granite Wing Agency, choć nigdy nie zostało to potwierdzone.</i><br />
<i><br /></i>
<i>Być może podobnie jak Thomas Pynchon i J.D. Salinger, J. Whisp obawia się reklam w swoim prywatnym życiu. Decyzja autora o pozostaniu anonimowym sprawia, że fani wciąż czekają...</i><br />
<i><br /></i>
Uśmiechnęłam się do artykułu, po czym go zamknęłam i schowałam. Boże, zostawcie autora w spokoju.<br />
<br />
Miałam wszystkie cztery książki J. Whisp: Ten Thousand Nights, Harm's Way, Mine Brook i The Silver Cord, które zostały wydane między 2007, a 2012. Nie obchodzi mnie, że nigdy nie dowiem się kim jest autor. Chciałam jedynie kolejną jego nowelę.<br />
<br />
Wyjęłam swój telefon.<br />
<br />
Powiedziałam mojej siostrze, że nazywałam Justina Perkins. Rzeczywiście nazwałam go tak dwa razy. Napisałam cztery razy. Jego milczenie irytowało mnie.<br />
<br />
Być może on ma wątpliwości co do naszych... naszych co? Nasza przyjaźń nie była przyjaźnią? Nasz układ, w którym pomagaliśmy się zaspokoić wzajemnie?<br />
<br />
- Pieprzyć to - mruknęłam. Zadzwonię do niego jeszcze raz.<br />
<br />
Były cztery sygnały.<br />
<br />
- Lexie.<br />
<br />
- Justin! Cześć. Nie rozłączaj się, proszę. Czy ty rozłączyłeś się z moją siostrą?<br />
<br />
- Tak.<br />
<br />
- Przepraszam. Nie powinnam pozwolić jej odebrać. Ona jest trochę... - zmarszczyłam brwi. Irytująca?<br />
<br />
- Jest w porządku - powiedział Justin. Jego głos był chłodny. - Po prostu zakończyłem rozmowę.<br />
<br />
- Och, więc to z twojego powodu? Rozłączyłeś się, bo chciałeś zakończyć rozmowę?<br />
<br />
- Tak, czemu nie - westchnął, jak gdyby rozmowa ze mną zabijała go.<br />
<br />
- I hej, jesteś w dobrym nastroju po byciu palantem? Bo tak to rozumiem.<br />
<br />
Usłyszałam jego śmiech,<br />
<br />
- Jesteś zabawna, mały ptaszku.<br />
<br />
- Nie czuję się zabawna w tej chwili.<br />
<br />
- Boże, jesteś zbyt słodka.<br />
<br />
- Co?! - wybełkotałam. - Przestań być szalony! Jestem... Staram się być...<br />
<br />
- Próbuję rozluźnić naszą sytuację? Daj spokój. Nie sądzę, że są przepisy dotyczące tego rodzaju rzeczy. W każdym razie, nie ma to znaczenia.<br />
<br />
Między nami wyrosła długa przerwa. Wstrzymałam oddech. Nie ma znaczenia? Jak to nasze "coś" ta sytuacja z Justinem nie miała miejsca? Podobało mi się to. Chciałam tego. To tak jakbym traciła kontrolę, ale lubiłam to.<br />
<br />
- Nie ma znaczenia - powtórzył. - Więc, kim jest ten nowy facet?<br />
<br />
- Huh? Nowy facet?<br />
<br />
- Tak, twoja siostra powiedziała, że jest nowy facet. Nowy facet Lexie.<br />
<br />
- Um... powiedziała tak? Nie słyszałam.<br />
<br />
- Tak. Cóż... nie. Spytała mnie czy jestem nowym facetem, którym oczywiście nie jestem... więc to oznacza, że jest jakiś nowy - Justin nie mógł zapanować nad głosem. Był ciekawy? Był wściekły?<br />
<br />
Justin myślał, że cieszył mnie fakt, iż pomagałam mu dojść, tak samo jak i nasza intymna rozmowa przez telefon.<br />
<br />
- Justin! - wrzasnęłam.<br />
<br />
- Co? - warknął.<br />
<br />
- Nigdy nie robiłabym tych rzeczy, jeśli miałabym chłopaka na Boga! Możesz choć na minutę postawić się w mojej sytuacji? Mam na myśli te zdjęcie, a teraz to. Wiem, że mnie nie znasz, ale przestań być takim dupkiem w stosunku do mnie. Nie jestem jakąś psychiczną laską szukającą dobrej zabawy przez telefon, bo nie mam odwagi zdradzać w realu mojego nieistniejącego nowego faceta, uwierz mi.<br />
<br />
Uderzałam moimi paznokciami o okładkę Ten Thousand Nights. Okej, może zbyt się rozszalałam. Ale on na to zasłużył.<br />
<br />
Słuchałam ciszy. Sprawdziłam swój telefon, aby upewnić się, że Justin nie przerwał połączenia. Nadal był na linii.<br />
<br />
- Halo? Justin?<br />
<br />
Zachichotał, przez co się zdenerwowałam.<br />
<br />
- Dupek? - mruknął.<br />
<br />
- Tak. Ugh... wiesz co mam na myśli. - mój umysł się lekko rozluźnił. - Tak przy okazji, wiem, że splagiatowałeś J. Whisp ostatniej nocy, niezła próba.<br />
<br />
Justin ponownie zamilkł.<br />
<br />
- Hej... żartuję. Mam na myśli to, że zacytowałeś Ten Thousand Nights. Ale to było wspaniałe. Whisp to poważnie jeden z moich ulubionych autorów.<br />
<br />
- Oh? Czytałem tylko jedną książkę. Nie wiem czemu, ale byłem skrępowany. Myślałem, że to lepsze. Autor jest dla mnie takim jakimś gadułą. Co masz na sobie?<br />
<br />
Z nudnej rozmowy wprawił mnie w oniemienie.<br />
<br />
- Ubrania - zaoferował. - Masz je na sobie. Chcę wiedzieć jak wyglądają.<br />
<br />
- Jestem na zewnątrz - powiedziałam nieśmiało. - Siedzę na krawędzi U-Haul.<br />
<br />
- Nie obchodzi mnie to. Nie namawiam cię do seks telefonu, chociaż nie miałbym nic przeciwko. Po prostu z tobą jest łatwo dojść, Lexie. Także niezwykle fascynująco.<br />
<br />
Westchnęłam i oparłam głowę o twardy metal przyczepy.<br />
<br />
- Wkrótce będę w domu. Mam swój własny pokój i mogę zamknąć drzwi,<br />
<br />
- Nie mogę teraz o tym myśleć - powiedział. - Nie rób planów. Nie jestem prawdziwy.<br />
<br />
- Co?<br />
<br />
- Nie znasz mnie. Boję się mieć ciebie blisko. Powiedz mi co masz na sobie.<br />
<br />
- Małą, czarną sukienkę z wcięciem w talii. Czarny stanik bez ramiączek i czarne stringi.<br />
<br />
- Kolejne stringi. Nosisz je dla mnie? Wiedziałaś, że będziemy rozmawiać?<br />
<br />
- Tak - zarumieniłam się. - I nie. Mam je na sobie, więc ci mówię. Nie wiedziałam, że będziemy rozmawiać. Ale miałam nadzieję.<br />
<br />
- Lexie... - przez ułamek sekundy Justin brzmiał jak zasmucony. Kiedy znów się odezwał, jego głos był normalny. - Boże, Lexie. Rozmyślałem kurwa o tobie. Chyba coś ze mną nie tak. Nie mogę przestać o tobie myśleć. Chcę twojego ciała naprzeciwko mojego, mojego kutasa w tobie. To mnie doprowadza do szaleństwa. Czy to cię przeraża?<br />
<br />
- Nie. Nie... ja też o tobie myślałam.<br />
<br />
- Myślałaś? Powiedz mi.<br />
<br />
- Tak - wydęłam usta. Chciał, abym mu opisała moje fantazje? To całkowicie dziwne. - Marzyłam o czymś ostrym.<br />
<br />
Cóż za dobór słów.<br />
<br />
- Ostrym? Nieźle - zachichotał. - Powiem ci. Dziś pod prysznicem myślałem o tym, aby cię mieć. Myślałem o twoim miękkim ciele dociśniętym do zimnych kafelków. Moje ramię owinięte wokół twojej szyi i mój fiut w twojej dupie.<br />
<br />
Zamknęłam oczy.<br />
<br />
- Dalej - wyszeptałam. Moje słowa wywołały u Justina kolejny chichot. Od teraz odgłos jego śmiechu jest moim ulubionym dźwiękiem.<br />
<br />
- Łakomy mały ptaszek, nieprawdaż? Myślałem o dociskaniu twoich piersi do kafelek. Nie chciałbym być delikatny, Lexie. Chciałbym rozłożyć twoje nogi i włożyć w ciebie palca tak, jak gdybym tobą władał.<br />
<br />
Bezradny jęk uciekł z moich ust. Docisnęłam dłoń do ust i rozejrzałam się po parkingu. Byłam sama. Słyszalny był wiatr i jeżdżące ciężarówki po autostradzie.<br />
<br />
- Chciałbym, abyś jęczała głośniej niż teraz. Nawet jeśli nie byłabyś gotowa, wcisnąłbym w ciebie penisa, a ty kołysałabyś się na nim przede mną. Chciałbym dać klapsa twojej dupie.<br />
<br />
- Boże - westchnęłam, po czym oparłam się o ścianę przyczepy. Teraz na pewno będę musiała zmienić bieliznę przed snem.<br />
<br />
- Myślę, że robię to teraz - powiedział, a jego głos był poważny. - Wierz lub nie, ale staram się być przyzwoity dziś wieczorem, albo rano. Cokolwiek.<br />
<br />
- Przyzwoity? - poczułam ucisk w żołądku. Boże, teraz facet zapierał mi dech w piersi.<br />
<br />
- Mmm, przyzwoity. Staram się<br />
<br />
Roześmiałam się i przewróciłam oczami.<br />
<br />
- Dobra starczy tej seksownej rozmowy na ten wieczór. Ale jedna noc przyzwoitości nie wyczyści twojej reputacji. Przykro mi, Justin.<br />
<br />
- Powiedz to do mojego kutasa. Jest ostatnio jak pies, okaż mu trochę uwagi.<br />
<br />
Zachichotałam i mrugnęłam. Czy ja właśnie... zachichotałam?<br />
<br />
- Um - złapałam za rąbek mojej sukienki. - Tak, więc.<br />
<br />
Koniec seksownej rozmowy. Super, fajnie. Poza tym nie wiedziałam czy ja i Justin byliśmy w stanie normalnie rozmawiać.<br />
<br />
- Aha, nie tylko jest ona pierwszą klasową partnerką od seks telefonu, ale jej umiejętności rozmowy sprawią, że mężczyźni zostaną bez tchu.<br />
<br />
- Justin. Rany, myślałam. - schowałam włosy za ucho. - Nie byłam pewna, czy chciałeś pójść.. czy możemy porozmawiać przez chwilę... um.. o przyzwoitych rzeczach.<br />
<br />
Justin był cicho.<br />
<br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Oczekiwałam jego ciszy, wraz ze śmiechem i sarkazmem.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Możemy porozmawiać - powiedział w końcu.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">I tak zrobiliśmy. Lub raczej ja zrobiłam.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Przez półtorej godziny siedziałam na szczycie U-Haul i mówiłam Justinowi o Micku, moim dzieciństwie w Kolorado, mojej siostrze i bratu, moich rodzicach, pracy w banku i gównianych wcześniejszych pracach i o innych nieistotnych rzeczach.</span><br />
<br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Justin był ekspertem evader. Był również świetnym słuchaczem. za każdym razem gdy próbowałam przekierować rozmowę w jego stronę, odwracał pytania w moją stronę. To powinno być zakazane - zazwyczaj nienawidziłam mówić o sobie - ale tym razem sprawiało to ulgę.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Potrzebowałam tego.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Po raz pierwszy od wielu lat, ktoś chciał słuchać o moich przemyśleniach i uczuciach.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Justin nie był tylko uprzejmy. Śmiał się i zadawał pytania: przypominał mi gdzie byłam, kiedy traciłam wątek.</span></span><br />
<br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Do tego czasu skończyliśmy, opowiedziałam Justinowi historię swojego życia i dowiedziałam się kilku nowych faktów o nim.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Miał dwadzieścia pięć lat.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Jesteśmy w Billings. - powiedziałam mu kończąc rozmowę.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Justin zachwycał się krótko Montaną. Wspomniał o tym, że jego idolem jest Norman Maclean, w</span>spinał się na Glacier, a następnie, wypuścił dwie cenne perły.<br />
<br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Wspinaczki, co?- odważyłam się zapytać.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Mm.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Mm wydawało się być naturalnym odgłosem Justina, co mogło oznaczać zarówno tak jak i nie. Pozwólcie mi o tym pomyśleć, jestem znudzony, rozbawiony, rozdrażniony - w zasadzie nic.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- To super. W takim razie musisz kochać Kolorado. Jesteś wysportowany czy coś? </span><br xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml" /><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Mm</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Super. .. - rozmyślałam o nowych informacjach: 25 latek, Norman Maclean, wysportowany.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Tylko tyle czego potrzebowałam do uruchomienia swoich fantazji: idea oczytanego młodego człowieka z umięśnionym ciałem wspinacza. Tak, poproszę.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Lepiej pójdę spać. - powiedziałam niechętnie. Spojrzałam na zegarek. 3:40. - Jezu, jak ten czas minął.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Optima dies - wymamrotał Justin.</span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Co? </span><br xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml" /><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Łacina. Nieważne.</span><br xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml" /><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Zmarszczyłam brwi.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Okej. Dobra. Tak. Sen. Myślę, że jeśli wyruszymy szybciej będziemy w Kolorado wieczorem. Odpiszę na twój post tak szybko jak będę mogła.</span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Bez pośpiechu. Będziesz zajęta, kiedy będziesz w domu.</span><br xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml" /><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Wiem. Chcę to pisać. Tęsknię za naszą historią.. bardzo.</span></span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">- Poczekam na to - powiedział.</span><br xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml" /><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Usłyszałam kliknięcie i spojrzałam na telefon. Justin odszedł.</span><br xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml" /><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Notatka do samej siebie: naucz tego mężczyznę jak się żegnać.</span></span></span></span><br />
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span></span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span></span></span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-large;"><b>***</b></span></div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></span><span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">*To taki samochód do przeprowadzek.</span>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span><br />
<div style="text-align: center;">
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Na samym początku powiem, że muszę podziękować Viennie, bez której ten rozdział nie zostałby chyba przetłumaczony. Poprzednie dwa były w miarę łatwe, ale ten to jakiś masakra. Ogólnie rzecz biorąc język jakim posługuje się autorka w tym opowiadaniu jest ciężki i czasami nie można przetłumaczyć dosłownie jakiegoś zdania. </span></div>
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">
</span><br />
<div style="text-align: center;">
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span xmlns="http://www.w3.org/1999/xhtml">Co do rozdziału... Justin był zazdrosny o "nowego faceta"? ;> Czy wy też nie możecie doczekać się rozdziału, w którym Lexie i Justin spotkają się? Tak czy inaczej dziękuje za pond 20 komentarzy pod poprzednim rozdziałem. To sprawia, że mam większą ochotę zacząć tłumaczyć. Do następnego :)</span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15067292999042657827noreply@blogger.com21tag:blogger.com,1999:blog-3575684932058489683.post-8645772786757938022014-12-22T17:54:00.000+01:002015-01-20T16:37:09.730+01:00Two<b>Lexie Catalano</b><br />
<b><br /></b>
Zostawienie żałosnego tyłka Mick'a było najlepszą decyzją, którą podjęłam przez ostatnie pięć lat.<br />
<br />
Odejście z mojej pracy w Bank West było drugą najlepszą decyzją.<br />
<br />
Facet i praca nie szanowali mnie - nie zasługiwali na mnie,<br />
<br />
Bez względu na to jak byłam traktowana, Mick chciał rzucić palenie i picie. Miał irytujący zwyczaj macania mnie po omacku, a potem uprawiania publicznego seksu, cóż nie seksu. Bardziej jak sześć-pchnięć, ups.<br />
<br />
Kiedy patrzyłam na Micka musiałam przypomnieć sobie czy faktycznie go kochałam. Kiedyś kochałam jego frajerskie poczucie humoru. Kiedyś przyciągał mnie do siebie swoją idealną szczęką i niechlujną łysiną,<br />
<br />
Tak jakby.<br />
<br />
Co do banku, zatrzymałam się tam jako kasjerka na okres trzech lat, gdy mój ulubiony szef poszedł siedzieć, a ulubiony znajomy odszedł, a ja weszłam na jego miejsce.<br />
<br />
Dobre posunięcie na ich dwójki.<br />
<br />
I jestem teraz w trzydniowej drodze, gdzie ciągle rozmyślam o Justinie.<br />
<br />
- Halo? - moja siostra machnęła mi iPodem przed twarzą.<br />
<br />
- Huh? Co?<br />
<br />
- Po raz... trzeci - pokazała mi moją playlistę Lany Del Rey. - Czy mogę zmienić muzykę?<br />
<br />
- Och, tak. Cokolwiek.<br />
<br />
Patrzyłam przed siebie na autostradę.<br />
<br />
Czułam jak Abby przyglądała się mi, gdy podłączała swojego iPoda.<br />
<br />
- Więc? - rozłożyła swoje nogi na desce rozdzielczej, a hip-hopowa muzyka zaczęła wylatywać z głośników.<br />
<br />
- Więc co? - spojrzałam na nią. Jak zawsze zostałam dotknięta pięknem mojej siostry. Ma dziewiętnaście lat i ciało idealne dla tancerki. Ku rozczarowaniu naszych rodziców, Abby oszczędzała na swoje mieszkanie poprzez zaprzestaniu lekcjom tańca, a uczestniczeniu w klubie striptizu. Mówiła, że to kocha, ale nie wiem.<br />
<br />
- Więc kim jest ten nowy facet? - uniosła swoje idealnie wyskubane brwi.<br />
<br />
Nasz ojciec uważa nas za jedność, ale jesteśmy totalnymi przeciwieństwami. Mój styl jest naturalny. Moje włosy są długie, wolę okulary od kontaktów, korzystam z minimalnej ilości makijażu i pracuję jak mogę, aby zdefiniować swoje kształty.<br />
<br />
Moja siostra jest punkiem. Ma tatuaże, pół twarzy w kolczykach, maluje się eyelinerem, a jej włosy mają najdziwniejszy kolor jaki kiedykolwiek widziałam.<br />
<br />
Ale jeśli chodzi o mnie, ona była bardzo spostrzegawcza.<br />
<br />
- Nowy facet? Nie ma nowego faceta - powiedziałam. - Czy możesz wyłączyć to gówno? Albo włączyć coś, przy czym moje uszy nie będą krwawić?<br />
<br />
- Dziewczyno, lepiej się do tego przyzwyczaj - rozsiadła się w hotelu, unosząc ramiona. Bransoletki zabrzęczały na jej nadgarstku. - To to, czego będziemy słuchać, gdy już nauczę cię twerkować.<br />
<br />
- Słucham?<br />
<br />
- Widziałam jak tańczysz, Lex. Trzeba ci trochę pomóc. Wtedy będziesz mogła pokazać to temu nowemu facetowi i doprowadzić go tym do szaleństwa. On jest w Kolorado?<br />
<br />
Tak, jest.<br />
<br />
- Co? Nie! To znaczy nie ma żadnego faceta, jesteś żałosna.<br />
<br />
- Ha, okej - Abby zaśmiała się. - Ale wiem, że nie rzuciłaś pracy i faceta bez powodu. Sory Lex, ale nie masz aż tak wielkich jaj.<br />
<br />
Przełknęłam ślinę i zaczęłam koncentrować się na żółtych liniach przede mną. Strasznie chciałam rozmawiać o Justinie. Myślałam o nim bezustannie odkąd się spakowałam i wyjechaliśmy.<br />
<br />
Rozłóż nogi. Pomóż mi dojść. Moje serce bije szybko.<br />
<br />
Ale co mogę powiedzieć Abby? Masz rację siostrzyczko, poznałam chłopaka o imieniu Justin. W sieci. Wiem o nim dokładnie trzy rzeczy. Mieszka w Kolorado, jest niesamowitym pisarzem i lubi pisać o zbereźnych rzeczach z nieznajomymi. Miłość od pierwszego Tumblra.<br />
<br />
Tak, to nie przejdzie. Spowoduje jedynie dużo śmiechu i przewrotów oczami. I oczywiście nieuniknione pytanie: czy wiem jak on wygląda.<br />
<br />
Boże, nie. Ja nie wiem jak Justin wygląda.<br />
<br />
Wiedziałam jak wygląda Cal. Wysoki, przystojny blondyn, ale Justin może wyglądać jak stary zboczeniec. Fuj, pewnie taki jest. Stereotypy istnieją nie bez powodu, a Justin był facetem z internetu o nieokreślonym wieku, który doszedł w zaledwie pięć minut po tym, jak powiedziałam mu, że mam duże piersi (i który miał zasadę żadnych zdjęć).<br />
<br />
Co za przygnębiające myśli.<br />
<br />
Posłałam mojej siostrze obojętne spojrzenie.<br />
<br />
- Bądź przydatna - wymamrotałam. - Pomóż mi znaleźć jakiś hotel.<br />
<br />
Zatrzymałyśmy się o trzeciej w nocy w Cascades. Moja siostra rzuciła się na łóżku w motelu i odleciała. Siedziałam w łazience i sprawdzałam swojego maila setny raz.<br />
<br />
W końcu! Dwa maile od Justina. Jeden z nich to odpowiedź na mój post. Drugi to wiadomość bez tematu.<br />
<br />
<b>Temat:</b> (bez tematu)<br />
<br />
<b>Nadawca:</b> Justin D.<br />
<br />
<b>Data:</b> Sobota, 29 czerwca 2013<br />
<br />
<b>Godzina:</b> 02.46<br />
<br />
<i>Witaj Lexie,</i><br />
<i><br /></i>
<i>Wysłałem ci wiadomość. Jak idzie przeprowadzka? Jesteś odważnym, małym ptaszkiem. I hej, okupujesz mój stan. Świat jest mały, prawda?</i><br />
<i><br /></i>
<i>Chcę tylko powiedzieć, iż mam nadzieję, że nie myślisz o mnie jakoś inaczej po tym incydencie szlafrokowym (nie wiem jak to nazwać). Wiem, że byłem nieodpowiedni jak skurwysyn. Nie zdziwiłbym się, gdybyś zmieniła o mnie zdanie. Nie wiem co o sobie myśleć. </i><br />
<i><br /></i>
<i>Przepraszam, że byłem takim kutasem jeśli chodzi o te zdjęcie. Nie widziałem cię na Tumblr, więc zakładam, że jesteś w drodze. Mam zamiar złamać kolejną z moich zasad. Jeśli chcesz zadzwonić, to jest mój numer 303-774-5761.</i><br />
<i><br /></i>
<i>Justin</i><br />
<i><br /></i>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Temat: Nieodpowiedni jak skurwysyn</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Nadawca: Lexie Catalano</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Data: Sobota, 29 czerwca 2013</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Hej, nadal czuwasz?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
Temat: Re: Nieodpowiedni jak skurwysyn</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Nadawca: Justin D</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Data: Sobota, 29 czerwca 2013</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Tak. Czekam.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Justin</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Mój oddech wzrósł, kiedy czytałam odpowiedź Justina. Czekam. Jakim cudem wydaje się on być taki seksowny i pewny siebie tylko poprzez słowa na ekranie? </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
On czekał. Czekał, aż zadzwonię. Nie musiał tego mówić. Wiedziałam to.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Moje ręce drżały, gdy dodałam numer Justina do kontaktów w swoim telefonie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Byłam w panice, gdy nacisnęłam słuchawkę.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Mam zamiar porozmawiać z Justinem.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Mam zamiar usłyszeć jego głos. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Ja nawet nie znam tego faceta.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Co ja do cholery robię?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
On mógł być psychicznym prześladowcą. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Nie powinniśmy przekroczyć tej linii.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Mogę się rozłączyć.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Nie, nie mogę się rozłączyć.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Tak, mogę się ro...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Lexie?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Przełknęłam ślinę i osunęłam się po ścianie w łazience. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Lexie, czy to ty?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Przyjemny i czysty głos Justina wirował w moim uchu. Jego akcent był jak gdyby pochodził z Atlanty... może trochę z Kanady.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Wydawał się senny.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Brzmiał seksownie jak diabli.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Mam cholerną ochotę, aby wciąż powtarzał moje imię. Lexie, Lexie, Lexie. Pomóż mi dojść. Ciepło zawitało do moich nóg. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Cóż, w takim razie - zaśmiał się cicho. Czułam, że topnieje pod wpływem tego dźwięku. - Możemy zagrać w jednostronną grę. Jestem Justin. Miło mi cię po... - ponownie zaśmiał się delikatnie. Jego głos był wyraźnie rozbawiony, ale nie ciepły. Wydawał się pogardliwy. Brzmiał jakby śmiał się z niczego, po prostu dla przyjemności. Śmiał się swoim jedwabistym głosem.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Nie mogłam nic poradzić, ale jego diabelskie oczy muszą współgrać z tym głosem.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Piwne oczy, zdecydowałam. Ciemne, piwne, skryte i głębokie jak las.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Hej! Przepraszam ja... - przysunęłam się do drzwi, aby je zamknąć, a następnie usiadłam pod ścianą. Niestety. Moczyłam swoją bieliznę pod wpływem jego cierpkiego głosu. - Przepraszam. Musiałam iść do łazienki. Moja siostra właśnie usnęła. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Justin milczał przez chwilę.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- To dlatego mówisz szeptem? - powiedział.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Tak. Jest naprawdę zmęczona. Po prostu zatrzymałyśmy się w motelu. Jestem pewna, że ściana pomiędzy łazienką, a sypialnią nie jest zbyt gruba, więc. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Cóż... cholera. Chciałem usłyszeć twój głos. Mam na myśli regularny głos - zaśmiał się. - Myślisz, że możesz zaryzykować kilka słów? Zajmę się twoją siostrą, gdy się zbudzi.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Uśmiechnęłam się wyobrażając sobie dyskusję pomiędzy moją gorącą siostrą, a jego rozgadaną osobowością. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Myślę, że to zły pomysł. Ale, hm.. jasne. Co powinnam powiedzieć?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Swoim normalnym głosem? Co powiesz na szybki, brązowy lis przeskoczył nad leniwym psem?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Okej - odchrząknęłam. - Um.. szybki...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Śmiech wybuchł po drugiej stronie. Był głośny i ostry, prawie okrutny. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Och... mój Boże, Lexie - usłyszałam jakieś szuranie. - Kurwa. Ty naprawdę to powiedziałaś. Szybki... brązowy lis... o Boże - Justin ponownie wybuchnął śmiechem.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Spojrzałam na swoje kolana. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Co jest kurwa takiego śmiesznego? - szepnęłam.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Lexie, Lexie. Przykro mi. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Usłyszałam jak bierze kilka oddechów.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Dobrze - powiedział. - Przykro mi. Zignoruj mnie, serio. Mam dziwne poczucie humoru. To... to mnie naprawdę rozbawiło. Masz piękny głos. Bądź tu mądry.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Bądź tu mądry? Co on ma na myśli?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Słuchaj, czy powodem dla którego chciałeś, abym do ciebie zadzwoniła była nocna rozrywka?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Jestem pewien, że to klasyfikuje się wczesnej, porannej rozrywki, Lexie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Okej. Cóż. Nadal nie wiem dlaczego...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Nie mogę przestać o tobie myśleć.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Jego słowa mnie zmroziły. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Jego słowa i coś w jego głosie. Szczerość, </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- To, co zrobiliśmy - powiedział. - Lub to, co zrobiłaś dla mnie...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Zaschło mi w gardle. Co ja dla niego zrobiłam? Powinnam zgromić się na myśl o tym, że nieznajomy wie tyle szczegółów na temat mojego ciała, ale tak się nie stało. To mnie intrygowało. Ciepło między moimi nogami zaczęło pulsować. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Wiesz co mam na myśli - upierał się. Jego głos przypominał lekko prowokację. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- T-tak - wyjąkałam. - Tak.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Podobało ci się to.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Tak. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Mówiłaś, że chcesz, abym cię pieprzył.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Tak...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Nie mogę uwierzyć, że ten obcy chłopak sprawiał, że czułam się tak, jak się czułam. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Nie mogę uwierzyć, że ślepo się na to zgodziłam.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
I nie mogę uwierzyć, że moje szerokie słownictwo zredukowało się do tak. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Lexie, sprawiłaś, że doszedłem tak szybko. I zrobiłem to raz jeszcze myśląc o tobie. Pozwól mi się odwdzięczyć. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Jego słowa zawisły w ciszy pomiędzy nami. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Pozwól mi się odwdzięczyć. Pomóż mi dojść. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Tak - wyszeptałam. Mój głos lekko drżał.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Boże, Lexie. Powiedz mi co masz na sobie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Dreszcze przebiegły wzdłuż mojego kręgosłupa. Zamknęłam drzwi od łazienki i spojrzałam na siebie w lustrze. Moja skóra była zaróżowiona. Musiałam przygryzać wargę, była opuchnięta i jasna.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Dziewczęcą, niebieską bluzeczkę i parę dżinsów. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Pozbądź się tych dżinsów. Co jeszcze?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Mój puls przyspieszył. Odpięłam guzik, po czym zdjęłam swoje spodnie. Ciągle oglądałam się w lustrze. Spodziewałam się zobaczyć jakiekolwiek zmieszanie na mojej twarzy z powodu mojego popieprzonego umysłu, ale teraz? Widziałam w sobie jedynie pobudzenie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Szary stanik i czarne, koronkowe stringi.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Kurwa stringi? Idealnie. Boże, jesteś idealna. Połóż się. Połóż telefon obok ucha. Chcę, abyś miała obie ręce wolne. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Zrobiłam automatycznie to, o co prosił. Byłam w rękach nieznajomego. Nawet nie w jego rękach! Jego głos seksowny, cichy, wymagający i zachęcający.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Złapałam dwa czyste ręczniki z szafki i położyłam je na podłodze w łazience. Położyłam się na nich, a swojego iPhone'a umieściłam obok ucha.<br />
<br />
- Założę się, że twoje piersi wyglądają kurewsko dobrze w tym staniku, Lexie. Dlaczego nie zdejmiesz stanika i ich nie uwolnisz? Jak one wyglądają, hm? Ściśnięte razem i wysoko, tak? Chcesz je pokazać? Ściśnij je dla mnie. Rozłóż nogi. Czy to nie rodzaj dziewczyny, którą jesteś? Z pięknymi piersiami? Założę się, że ci się to podoba. Podobało ci się doprowadzenie mnie do szaleństwa w twoim szlafroku, podnieciłaś mnie.<br />
<br />
- Tak - wydyszałam.<br />
<br />
Tak, tak, tak. Zdjęłam swoją bluzkę i rzuciłam nią w głąb łazienki. Wyobrażam sobie jak Justin unosi się nade mną, uśmiecha i mówi jak bardzo podobają mu się moje piersi. Czy to prawda?<br />
<br />
Ścisnęłam swoją pierś i przygryzłam wargę, aby stłumić jęk.<br />
<br />
- Twoje sutki są wrażliwe. Tak mi powiedziałaś - Justin zaśmiał się cicho. - Ściśnij je, Lexie. Pocieraj i ciągnij za nie. Nie oszczędzaj sobie bólu. Założę się, że jesteś mokra.<br />
<br />
- Jestem - szepnęłam. - Boże, Justin... Czuję to. Jestem mokra.<br />
<br />
Mogłam. Mogłam poczuć się niezręcznie. Sączące uczucie pragnienia pomiędzy moimi nogami.<br />
<br />
Justin wciągnął powietrze.<br />
<br />
Drżącymi rękoma odpięłam stanik i zsunęłam go z moich piersi. Złapałam sutek między palce i zajęczałam. Tak wrażliwe! Strzała przyjemności wystrzeliła do mojej kobiecości. Nie szczędź sobie bólu. Ścisnęłam swoje sutka i zaskomlałam.<br />
<br />
- Lexie! - po raz pierwszy usłyszałam drżenie w głosie Justina. Tracił kontrolę. Tracił kontrolę ze mną. Zaczęłam się trząść.<br />
<br />
- Zrób to ze mną - wyszeptałam. - Justin, proszę.<br />
<br />
- Robię to. Nie mogę nic na to poradzić. Lexie... Boże, zrób to. Rozchyl swoją cipkę i pocieraj łechtaczkę. Dojdź ze mną. Boże, potrzebuję tego. Co dla mnie zrobisz?<br />
<br />
Moje sutki były sztywne już i obolałe. Przesunęłam na bok moje stringi i zaczęłam przesuwać palcem po mojej łechtaczce. Byłam już mokra między nogami.<br />
<br />
- Tak mokre - jęknęłam. - Wszystko. Tak mokre. Justin, Boże.<br />
<br />
- P-powiedz moje imię raz jeszcze. Raz jeszcze.<br />
<br />
- Justin, Boże. Justin. Jestem blisko.<br />
<br />
Zalałam się wstydem. Na własną ręką, aby uzyskać dobry orgazm może to potrwać ze dwadzieścia minut. Teraz z natarczywym głosem Justina przy uchu, nie mogłam powstrzymać rosnącej przyjemności.<br />
<br />
- O Boże, Lexie. Kurwa, docho...<br />
<br />
- Dochodzę! - sapnęłam.<br />
<br />
Justin wydał z siebie gardłowy jęk. Moja cipka pulsowała z przyjemności, a fala przyjemności uderzała o moje ciało. Padłam na podłogę. Płyn sączył się po moich palcach. Rozkosz.<br />
<br />
Nie wiem jak długo starałam się uspokoić oddech, po tych niemałych wstrząsach ekstazy. Moje serce zaczynało wracać do normalnego tempa. Myślałam, że mogę spać wiecznie. Justin westchnął po drugiej stronie i wziął głęboki wdech. Wreszcie jego głos przerwał milczenie.<br />
<br />
- Czy niebieski to twój ulubiony kolor?<br />
<br />
- Co? - uśmiechnęłam się delikatnie. - Znaczy się tak. Skąd wiesz?<br />
<br />
- Dobre przypuszczenie - mruknął.<br />
<br />
- A jaki jest twój ulubiony kolor?<br />
<br />
- Nie mam.<br />
<br />
- Och, to trochę przykre.<br />
<br />
- Nah - zaśmiał się. - W sumie mam jeden. Myślę, że będziesz się śmiać. Nie powiem.<br />
<br />
- Co? Nie ma mowy, nie będę się śmiała - uśmiechnęłam się i usłyszałam zadowolenie w moim głosie. To była jak rozmowa z poduszką. To było coś w rodzaju rzeczy, które robiłam za pierwszym razem z Mick'em, gdy rozmawialiśmy. Szkoda, że nic nie trwa wiecznie.<br />
<br />
- To pewnie coś absurdalnego... jak różowy? Mam rację?<br />
<br />
- Nie powiem. Hej, już późno.<br />
<br />
- Jestem pewna, że to klasyfikuje się do wcześnie, Justin.<br />
<br />
Zaśmiał się.<br />
<br />
- Mały ptaszek. Nie możesz doczekać się już dotarcia do domu?<br />
<br />
- Tak i nie. Tęsknię za moją rodziną. Tęsknię za Kolorado. To tam, gdzie dorastałam. Myślę, że będę samotna.<br />
<br />
- Samotna? Będziesz mieć swoją rodzinę.<br />
<br />
- Nie ten rodzaj samotności.<br />
<br />
- Ach - usłyszał rozbawienie w głosie Justina. - Nie ma czegoś takiego jak samotność. Jest tylko idea samotności.<br />
<br />
Mrugnęłam i usiadłam.<br />
<br />
- Justin czy ty teraz serio zacytowałeś "Ten Thousand Nights"? - zaśmiałam się. - Jesteś fanem Whisp'a?<br />
<br />
Usłyszałam kliknięcie, a za chwilę ciszę.<br />
<br />
- Justin?<br />
<br />
Skrzywiłam się do telefonu. Nie było go. U mnie dochodziła czwarta, u niego piąta. Wysłałam mu wiadomość.<br />
<br />
<i>Myślę, że nasza rozmowa się skończyła. Albo dziwnie odłożyłeś słuchawkę. I tak jest późno. Mam na myśli wcześnie. ;) Dobranoc. Dzień dobry. I dziękuję</i>.<br />
<br />
Mój materac był jak płyta z betonu, ale zapadłam w sen w kilka sekund. Mój sen był pełen marzeń. Moje sny były pełne piwnych oczu, żądań i stłumionych jęków.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b><span style="font-size: x-large;">***</span></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Jak obiecałam, dodaję drugi rozdział. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Dziękuję za 12 komentarzy pod pierwszym rozdziałem, to wiele znaczy ;-).</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Z każdym rozdziałem będzie coraz ciekawiej, </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
dlatego zachęcam was do czytania i zostawiania komentarza.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Może to być zwykła kropka, cokolwiek.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
W dalszym ciągu możecie wpisywać się na listę <b>"Informowani"</b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
po lewej stronie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<br /></div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15067292999042657827noreply@blogger.com28tag:blogger.com,1999:blog-3575684932058489683.post-27799324869673961982014-12-20T00:04:00.002+01:002015-01-20T16:36:46.482+01:00OneSkłamałem Lexie o zdjęciu. Okłamałem ją w tak wielu sprawach. Nie należy budować związku na kłamstwie. Ale to nie był związek, przynajmniej nie z Lexie. Była dziewczyną, którą poznałem przez internet. Clara była moją dziewczyną, tą, z którą dzieliłem mieszkanie, łóżko i życie.<br />
<br />
- Żadnych zdjęć - odezwałem się do Lexie na Tumblr. - Żadnych informacji co do mojego nazwiska lub numeru telefonu. Nic. Nie chcę cię znać i nie chcę, abyś ty znała mnie. Piszemy razem przez internet. Nie szukam nowego przyjaciela, a partnerki do pisania.<br />
<br />
- Rozumiem - odpisała.<br />
<br />
Pamiętam, kiedy patrzyłem na wiadomości na moim laptopie zastanawiając się, czy ją to raniło. Lexie złamała dwie z zasad w ciągu miesiąca, kiedy wysłała mi maila z jej osobistym adresem. Oprócz maila, było zdjęcie na jej koncie. Zdjęcie ukazujące ją. Spojrzałam na małe zdjęcie, następnie na jej nazwisko i z powrotem na zdjęcie.<br />
<br />
Powinienem zalogować się na Tumblr i powiedzieć jej, że to koniec. Ale nie zrobiłem tego. Kliknąłem na zdjęcie, które przeniosło mnie na jej konto do strony Google+ i większych rozmiarów obrazka. Miała na sobie top bez ramiączek w kremowym kolorze z frędzelkami wzdłuż dekoltu.<br />
<br />
Jej skóra była bardzo blada, bez jakiejkolwiek skazy, a jej włosy opadały gładko na ramiona. Grubo-czarne, brązowe loki. Miała na sobie ciemne, prostokątne okulary. Przesyłała buziaka. Dla mnie.<br />
<br />
Powinienem natychmiast zamknąć to okno. Zamiast tego spojrzałem na zdjęcie Lexie i poczułem wybrzuszenie narastające w moich spodniach. Starałem się je zignorować, ale kiedy patrzyłem na to zdjęcie, ono wzrastało.<br />
<br />
Była piękna. Dodatkowo byłem wściekły na nią za to, że zdradziła mi swoje nazwisko i pokazała zdjęcie. Umieściłem dłoń między nogami i przymknąłem powieki. To już drugi raz, kiedy osoba Lexie wkradła się do mojego umysłu.<br />
<br />
Pierwszy raz stało się to tydzień temu. Clara wyjechała w podróż do Brazylii, a ja mogłem do niej dołączyć, ale nie chciałem i nie miałem na to ochoty. Pisałem z Lexie codziennie. Było późno.<br />
<br />
Około drugiej w nocy chłopak Lexie poszedł spać. Oznaczało to, że była sama w swoim biurze w piwnicy. Byłem w Denver, siedziałem w pokoju swojego apartamentu z laptopem.<br />
<br />
- Wysłałem ci parę akapitów - napisałem. - Ale nie martw się, nie musisz odpisywać mi w nocy. Nie jesteś zmęczona?<br />
<br />
<b>Little-Bird:</b> Jeszcze nie. Nie sypiam za dobrze.<br />
<br />
Little-Bird to nazwa Lexie na Tumblr. Moja to Night-Owl.<br />
<br />
<b>Night- Owl:</b> Może coś weźmiesz? Nie wiem, melatoninę?<br />
<br />
<b>Little-Bird:</b> Nigdy mi nie pomaga.<br />
<br />
<b>Night-Owl:</b> Cóż, cholera.<br />
<br />
Byliśmy w trakcie nieznanej części rozmowy. Zasadą jest to, że rozmawialiśmy o naszej wspólnej historii, nic poza tym. Nasza historia była w toku fantazji. Wymienialiśmy się swoimi częściami w mailach. Nasza historia była jak fantazja. Tak się właśnie poznaliśmy, na fikcyjnym forum dla pisarzy. Forum dla osób, które szukały partnerów do pisania. Postać Lexie miała magiczne moce, a ja byłem demonem. Ona była Lana. Ja byłem Cal.<br />
<br />
<b>Little-Bird:</b> Czasami zapalę sobie trawkę Micka. Pomaga mi to zasnąć.<br />
<br />
<b>Night-Owl:</b> Doprawdy?<br />
<br />
<b>Little-Bird:</b> Tak. Mick pali całodobowa i codziennie pije. Nie jestem taka. Tak czy inaczej, tutaj to legalne.<br />
<br />
Mój żołądek się zacisnął. Colorado niedawno zalegalizowało marihuanę. Tak samo jak Waszyngton. Boże, czy Lexie mieszka w moim stanie? Dlaczego ta opcja sprawia, że mój żołądek się kurczy?<br />
<br />
<b>Night-Owl</b>: U mnie też jest to legalne. Mieszkaniem w stanie Colorado.<br />
<br />
<b>Little-Bird</b>: Dobrze panie sekretny agencie żadnych informacji osobistych,<br />
<br />
Uśmiechnąłem się. Oh tak. Lexie nie zdradzała swojego miejsca pobytu. Zasłużyłem na to.<br />
<br />
<b>Night-Owl</b>: Mam prawo łamać własne zasady,<br />
<br />
<b>Little-Bird</b>: Wystarczy zapytać.<br />
<br />
<b>Night-Owl</b>: Co? Zapytać o co?<br />
<br />
<b>Little-Bird</b>: Och proszę, Justin. Czekam na to, aż powiem ci gdzie mieszkam.<br />
<br />
<b>Night-Owl</b>: Więc mi powiedz.<br />
<br />
<b>Little-Bird</b>: Seattle<br />
<br />
Poczułem zabawny skręt mojego jelita. Waszyngton, nie Colorado.<br />
<br />
<b>Night-Owl</b>: Ah, nigdy mnie tam nie było.<br />
<br />
<b>Little-Bird</b>: Musisz tu wpaść niedługo. Wspaniałe jedzenie, wspaniała atmosfera.<br />
<br />
<b>Night-Owl</b>: Twój chłopak brzmi jak czarodziej.<br />
<br />
<b>Little-Bird</b>: Lol. Jasne. To nie ma znaczenia. Nie mam zamiaru być z nim dużej. Zaraz wracam.<br />
<br />
Lexie nie było przed dziesięć minut. Kurwa, czy ja ją zdenerwowałem?<br />
<br />
<b>Little-Bird</b>: Wróciłam.<br />
<br />
<b>Night-Owl</b>: Coś się stało? Wszystko w porządku?<br />
<br />
<b>Little-Bird</b>: Tak, jest w porządku. Chciałam się przebrać w coś wygodniejszego.<br />
<br />
Patrzyłem na ekran przez minutę zmuszając się, aby moje palce zaprzestały pisaniu tego, co krzyczał mój umysł. Po wpisaniu tych słów, raz jeszcze na nie popatrzyłem i nacisnąłem na klawisz. Chyba tracę rozum. Albo zmieniam się w kogoś innego. Albo oba.<br />
<br />
<b>Night-Owl</b>: Co masz na sobie?<br />
<br />
<b>Little-Bird</b>: Lol! Wszystkie mury się dzisiaj obalają...<br />
<br />
<b>Night-Owl</b>: Haha. Boże, przepraszam. Nie wiem czemu to napisałem. Zignoruj to. Staję się dziwny.<br />
<br />
<b>Little-Bird</b>: Nie, to było śmieszne. Nie jesteś dziwny, zaufaj mi. Jestem dziewczyną, która lubi zabawić się online. Wiem co oznacza dziwność.<br />
<br />
<b>Night-Owl</b>: Cóż, cokolwiek.<br />
<br />
Czułem jak moja twarz zaczyna piec. Lexie i ja mieliśmy pierwszą, poważną rozmowę, a ja zapytałem ją o to, co ma na sobie. Ja, sukcesywny i zajęty, dwudziestopięcioletni mężczyzna stałem się odpowiednikiem napalonego czternastolatka.<br />
<br />
<b>Little-Bird</b>: Justin, zaufaj mi. Nie jesteś prześladowcą. Jesteś jak anty-prześladowca. Dlatego się roześmiałam. To tak jakby nagle pan "Ja Nie Szukam Przyjaciół, Więc Nie Dołuj Mnie Szczegółami O Swoim Życiu" chciał się dowiedzieć co mam na sobie. Nadal chcesz to wiedzieć?<br />
<br />
Mój rumieniec zażenowania szybko zmienił się w przypływ gniewu.<br />
<br />
<b>Night-Owl</b>: Tak, nadal chcę to kurwa wiedzieć. Dlatego cię o to spytałem. Albo odpowiedz, albo odpuść. Nie musisz sprawiać, żebym czuł się jak kretyn.<br />
<br />
<b>Little-Bird</b>: Dobrze! Nie denerwuj się na mnie. Mam na sobie niebieski szlafrok.<br />
<br />
<b>Night-Owl</b>: Szlafrok.<br />
<br />
<b>Little-Bird</b>: Tak. To miękki, niebieski szlafrok. Kończy się przy połowie uda.<br />
<br />
<b>Night-Owl</b>: To wszystko?<br />
<br />
<b>Little-Bird</b>: Tak.<br />
<br />
Poczułem pulsowanie pomiędzy moimi nogami. Nie wiedziałem jak Lexie teraz wygląda,ale świadomość, że nie ma pod szlafrokiem nic, nie powstrzymywał mojego penisa. Zsunąłem laptopa ze swoim ud na materac. Przycisnąłem dłoń do swojego krocza. Ona zrobi coś więcej?<br />
<br />
<b>Little-Bird</b>: Mogę wiedzieć co ty masz na sobie?<br />
<br />
<b>Night-Owl</b>: Spodnie.<br />
<br />
<b>Little-Bird</b>: Tylko?<br />
<br />
<b>Night-Owl</b>: Tak.<br />
<br />
<b>Little-Bird</b>: Smacznie...<br />
<br />
<b>Night-Owl</b>: Lexie. Powinnaś rozwiązać swój szlafrok.<br />
<br />
<b>Little-Bird</b>: W porządku.<br />
<br />
Oblizałem swoje usta. Ściskałem swoją erekcję w dłoniach. Czy wszystko ma się dobrze? Zrobiła to, o co poprosiłem, Spokojnie i bez wahania. Czy naprawdę to robi? Fantazjowałem o obrazie młodej kobiety, siedzącej przy biurku. Jej szlafrok wisiał na niej, ukazując jej pełne piersi. Zsunąłem spodnie ze swoich bioder i uwolniłem erekcję. Przez moje ciało przebiegł dreszcz. Musiałem powiedzieć Lexie, aby przestała, nie chcąc zepsuć naszej anonimowej znajomości, przyjemnej przyjaźni.<br />
<br />
<b>Night-Owl</b>: Opisz swoje ciało. Rozłóż nogi. Boże, moje serce szybko bije.<br />
<br />
<b>Little-Bird</b>: Moje też. Rozłożyłam je. Powiem ci rzeczy, przez które robię się mokra.<br />
<br />
<b>Night-Owl</b>: Boże, Lexie.<br />
<br />
Zacząłem poruszać dłonią po swoim penisie, wirując kciukiem po jego główce. Poczułem, jak mięśnie moich ud i ramion zaczęły się napinać pod wpływem emocji. Musiałem przestać.<br />
<br />
<b>Little-Bird</b>: Moje piersi są duże. 34DD. Umieszczone wysoko, duże piersi. Moje sutki są ciemno-różowe. Są bardzo wrażliwe, Mam figurę klepsydry, chyba.<br />
<br />
Byłem gotowy szczytować. Teraz. Jęczałem cicho w mieszkaniu, wypychając biodra na moją dłoń. O Boże, o Boże, o Boże. Po omacku odnalazłem klawiaturę laptopa.<br />
<br />
<b>Night-Owl</b>: Pomóż mi dojść.<br />
<br />
<b>Little-Bird</b>: Mam ogolone nogi. I jestem bardzo, bardzo... ciasna. I mokra. Bałaganię.<br />
<br />
<b>Night-Owl</b>: Boże. Jesteś zdzirowata, Lexie.<br />
<br />
<b>Little-Bird</b>: Jestem. Moje nogi są rozłożone tak szeroko, że to aż boli. Chciałabym żebyś mnie teraz pieprzył.<br />
<br />
Opadłem na poduszki. Moja klatka piersiowa szybko się unosiła. Strumyczek potu spłynął z moich włosów, aż dotarł do szczęki. Co się stało? Patrzyłem na laptopa i czekałem. Nie mogłem się wylogować. Musiałem coś napisać. Dziękuję? Przepraszam?<br />
<br />
<b>Night-Owl</b>: Muszę iść.<br />
<br />
<b>Little-Bird</b>: Czekaj. Nic się nie stało, Justin. Jeśli masz zamiar być skrępowany to nie bądź. Nie mamy o czym mówić.<br />
<br />
Napisanie słów "muszę iść" było dostatecznie trudne. Nie mam nic więcej do powiedzenia. Z całą pewnością potrzebowałem się od niej odciąć.<br />
<br />
<b>Little-Bird</b>: Posłuchaj. Normalnie tego nie robię. Nie chcę żebyś myślał, że taka jestem.<br />
<br />
<b>Night-Owl</b>: Nie. Nie myślę tak.<br />
<br />
Zanim Lexie zdążyła odpisać, wylogowałem się i zamknąłem laptopa.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
Co to był za tydzień. Myśli o Lexie nawiedzały mój umysł. Budziłem się myśląc o niej, czasami mocno, i chodziłem spać myśląc o niej. Myślałem o niej pod prysznicem. Myślałem o niej, gdy starałem się pracować nad nowym projektem w otwartym komputerze i w marzeniach w zamkniętej głowie.<br />
<br />
Lexie, Lexie, Lexie.<br />
<br />
Przyjaciel zabrał mnie w weekend na obiad.<br />
<br />
- Co wiesz o Seattle? - spytałem, starając się brzmieć nonszalancko.<br />
<br />
- Seattle? Dlaczego?<br />
<br />
- Tworzę historię. Pomyślałem, że spytam. Nigdy tam nie byłem, nic nie wiem o tym miejscu.<br />
<br />
- Cóż, byłem kilkukrotnie w północno-zachodniej części Pacyfiku - mój przyjaciel powiedział, przyglądaj mi się. Patrzyłem na swój talerz. Ledwo dotknąłem posiłku, ale pod jego uważnym spojrzeniem, wcisnął Risotto do swoich ust.<br />
<br />
- Mnóstwo hipisów - powiedział. - Wszędzie brudne włosy. I powiem ci jedno. Pogoda tam... jest przygnębiająca jak skurwysyn. Jest szaro. To znaczy jeśli lubisz tego typu rzeczy to fajnie, ale tam jest mokro, Justin. W zasadzie cały czas.<br />
<br />
Mój widelec upadł. Prawie się zakrztusiłem.<br />
<br />
Mokro. Tak mokro. Bałaganię.<br />
<br />
Nasze charaktery podróżowały do portowego miasta w poszukiwaniu informacji, które pomogą Lanie przysporzyć nowych mocy. Czułem, że mój charakter zadurza się w Lanie, gdy pisaliśmy. Starałem się trzymać z dala od niego, ale Lexie opisała tą dziewczynę w bystry, wciągający sposób. Była ekscentryczna i silna, kochała poczucie humoru i była rozbrajającą kobietą.<br />
<br />
Lexie, Lana.<br />
<br />
Zacząłem wykonywać połączenia.<br />
<br />
Opisała Lanę jako dorodną, niską i kształtną. Figura klepsydry. Czy Lexie opisywała gorszą wersję siebie? I tu chodzi o mnie? Podobnie jak ja, Cal był wysoki o jasnym kolorze włosów, cyniczny, ekstremalny i neurotycznie skryty.<br />
<br />
Włączyłem laptopa po tygodniowym incydencie ze szlafrokiem z zamiarem kontynuowania naszej historii. A może na nowo chciałem rozmawiać z Lexie. Brakowało mi jej.<br />
<br />
Wtedy zobaczyłem maila od Lexie.catalano@gmail.com.<br />
<br />
Maila z jej zdjęciem.<br />
<br />
Zdjęciem, przez które się podnieciłem.<br />
<br />
<b>Temat:</b> Wróć...<br />
<br />
<b>Nadawca:</b> Lexie Catalano<br />
<br />
<b>Data:</b> Wtorek, 25 czerwca 2013<br />
<br />
<b>Godzina:</b> 23:15<br />
<br />
<i>Hej, Justin. Mam nadzieję, że to czytasz. Nie odpowiedziałeś na mój post. Brakuje mi naszej historii. Tęsknię za rozmowami z Tobą. Nie mogę przestać myśleć o tym, co się stało. Poznałam Mick'a przez Omegle (jestem frajerką), a on odpisał mi dwa razy w prywatnej wiadomości. Jest naprawdę złym pisarzem. To było złe. Potem zaczęliśmy spotykać się na odległość i robiliśmy parę rzeczy na wideo. To wszystko. </i><br />
<i><br /></i>
<i>Mówiąc o Mick'u. Rzuciłam go. Moja siostra przylatuje tu w czwartek, aby pomóc mi się spakować i potem jedziemy z powrotem. Wyprowadzam się do moich rodziców na jakiś czas. Całkiem nieźle, odkąd mam 24 lata. Myślę, że będziemy w drodze przez jakieś dwa, trzy dni i będę dostępna jedynie na moim telefonie. </i><br />
<i><br /></i>
<i>Lexie</i><br />
<i><br /></i>
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Po ilustrowaniu zdjęcia Lexie, postanowiłem ponownie przeczytać jej list. Trzy razy. Ona dała mi nowe informacje o sobie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Lexie ma siostrę.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Lexie ma dwadzieścia cztery lata.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Lexie zostawiła swojego chłopaka.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Podobało jej się to, że pomagała mi się rozbierać i nie może przestać myśleć o tym, co się stało.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
I teraz miała twarz i imię: dwie rzeczy, o które nie chciałem nigdy prosić.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Lexie Catalano. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Cóż, więc była włoszką. To wyjaśnia jej figurę i grube, ciemne włosy.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Zalogowałem się na Tumblr.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Night-Owl</b>: Hej.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Little-Bird</b>: Hej! To było szybkie, lol. Wysłałam ci wiadomość na maila jakieś piętnaście minut temu.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Night-Owl</b>: Nie wiem o czym mówisz.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Little-Bird</b>: Haha...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Night-Owl</b>: Wyjaśnijmy sobie jedną rzecz, Lexie. Nie jestem pewien co miałaś na myśli wysyłając mi te wszystkie informacje, ale pozwól mi coś powiedzieć. To nic nie znaczy. A na pewno nie to, że możesz mnie teraz napastować historią swojego życia.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Litte-Bird:</b> Wow. Wow...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Night-Owl</b>: Użyj słów.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Little-Bird</b>: To dla mnie nowość. Boże TAK MI PRZYKRO, że postanowiłam ci powiedzieć, że będę za kilka dni. MÓWILIŚMY sobie historie praktycznie każdego dnia, ale odkąd nie odpowiedziałeś na mój ostatni post, myślę, że to koniec.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Night-Owl</b>: To nie koniec. Nie zrozum mnie źle, Lexie. Jakkolwiek. Przystopujmy i wyjaśnimy sobie dwie rzeczy:</div>
<div style="text-align: left;">
1. Mówisz mi, że masz zamiar się przenieść na kilka dni </div>
<div style="text-align: left;">
2. Zdradzasz swoje imię I wysyłasz swoje zdjęcie. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Little-Bird:</b> ...co?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Night-Owl:</b> Szokujące, ale prawdziwe. Rozważ moją prośbę i zachowaj trochę prywatności. Żadnych imion, nazwisk, zdjęć i tego podobnych. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Little-Bird:</b> Co do cholery. Nie wysyłałam ci moich zdjęć. Ani nie podałam nazwiska. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Night-Owl:</b> Okej, Lexie.catalano@gmail,com.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Little-Bird:</b> O mój Boże.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Przewróciłem oczami i usiadłem z powrotem na krześle. Może byłem zbyt ostry niż powinienem, ale o to chodziło. Byłem zły. Byłem zły na Lexie za dręczące myśli i wściekły, że musiałem wiedzieć o tym, jak była wspaniała. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Moje życie byłoby łatwiejsze, gdybym mógł wyobrażać sobie Lexie jako grubą kulkę, którą znam tylko z internetu. Cokolwiek, tylko nie jej ciemne włosy i różowe, pulchne wargi. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Minęło pięć minut i Lexie nie odpisała. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Bawiłem się kalendarzem na biurku.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Night-Owl:</b> Masz coś do dodania?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Nic.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Otworzyłem mojego maila od Lexie. Jej zdjęcie profilowe zostało zmienione. Odszedł portret szczupłej Lexie Catalano i pojawiło się fioletowe zdjęcie galaktycznych gwiazd. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Nasza mnie panika.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Odeszło. Jej zdjęcie odeszło. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Kliknąłem na zdjęcie gwiazd i powiększyło mi się do obrazu... galaktyki.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Nie mogłem sobie przypomnieć szczegółów twarzy Lexie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Night-Owl:</b> Co jest kurwa. Czy ty właśnie zmieniłaś swoje zdjęcie profilowe? Zdajesz sobie sprawę z tego, że już je widziałem...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Little-Bird:</b> Justin. Jest mi bardzo, bardzo przykro. Wiem, że nigdy w to nie uwierzysz, ale to prawda. Wysłałam do ciebie maila z mojego głównego konta przez przypadek. Jestem teraz zakłopotana, chcę umrzeć. Nigdy nie chciałam naruszyć granic, jak teraz. Boże, moje życie jest ostatnio tak szalone. Martwiłam się, że cię przeraziłam. Usiadłam i postanowiłam napisać tego maila i bang.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Night-Owl:</b> Oh...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Little-Bird:</b> Tak. Ja... ja czuję się taka przygnębiona. Przepraszam.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Night-Owl:</b> Ja... Ja naprawdę myślałem, że zrobiłaś to celowo. Oczywiście. Wow. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Little-Bird:</b> Nie, nigdy. Przysięgam. Uwielbiam z tobą pisać. Szanuję twoją prywatność, ale próbuję...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Zmarszczyłem brwi i przyglądałem się słowom na ekranie. To był wypadek. A dzięki mojego zachowaniu straciłem dostęp do oglądania zdjęć dziewczyny, przez którą cały się gotowałem.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Zacząłem przeszukiwać Google w poszukiwaniu zdjęć Lexie Catalano.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Nic.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Night-Owl:</b> Chcesz w ogóle wiedzieć co myśleć?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Little-Bird:</b> O czym?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Night-Owl: </b>O tym jak wyglądasz.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Little-Bird:</b> Och... to nie ma znaczenia.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Night-Owl:</b> Nie ma znaczenia?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Little-Bird:</b> Tak. To nic... wielkiego. Jestem zażenowana. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Night-Owl:</b> Cóż w takim razie ucieszy cię to, że ledwo cię widziałem. To było małe zdjęcie i gdy tylko się zorientowałem, że to ty, zamknąłem okno.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Little-Bird:</b> Oh... dobrze...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Night-Owl:</b> Tak i dzięki, że je tak szybko zmieniłaś. Doceniam to.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Little-Bird: </b>W porządku. Więc... powinnam wrócić do pakowania. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Night-Owl:</b> Mhm. Powodzenia. Napiszę niedługo.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Little-Bird:</b> Słodko. Odpiszę, kiedy będę mogła.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Night-Owl:</b> Nie martw się o to. Wiem, że teraz się dużo dzieje i będziesz zmęczona po podróży. W jakim stanie są twoim rodzice?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Little-Bird:</b> Oh... nie powiedziałam ci? Haha. Boże. Co za niezręczny wieczór. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Night-Owl:</b> Huh?</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Little-Bird:</b> Nic. Oni wciąż mieszkają w domu, w którym dorastałam. W Colorado...</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: x-large;"><b>***</b></span></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Hej wam! Tutaj Bers z bloga 14th June. </div>
<div style="text-align: center;">
Zdecydowałam się tłumaczyć kolejne opowiadanie ze względu na to,</div>
<div style="text-align: center;">
że obecne, którym się zajmuje ma jeszcze tylko jeden rozdział,</div>
<div style="text-align: center;">
a ja zbyt lubię to robić, aby przestać.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Szukałam, szukałam i znalazłam właśnie Night Owl. </div>
<div style="text-align: center;">
Fakt, opowiadanie jest "lekko" jednoznaczne, </div>
<div style="text-align: center;">
ale niech was to nie nie zniechęca,</div>
<div style="text-align: center;">
bo jest ono warte czytania.</div>
<div style="text-align: center;">
Zapewniam.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
A więc tak na początek, podoba się?</div>
<div style="text-align: center;">
Macie zamiar je czytać? Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach,</div>
<div style="text-align: center;">
wpisujecie się na listę "Informowani" z lewej strony.</div>
<div style="text-align: center;">
Proszę, aby każdy kto przeczytał zostawił po sobie jakikolwiek ślad.</div>
<div style="text-align: center;">
Chcę wiedzieć, kto ma zamiar to czytać.</div>
<div style="text-align: center;">
Much love.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/15067292999042657827noreply@blogger.com15