środa, 8 kwietnia 2015

Fourteen

Lexie Catalano

Justin Drew Bieber urodził się 1 marca w 1987 roku. Jego ojciec, znany ortopeda, pediatra zginął w wypadku autobusowym w Ameryce Południowej, gdy Justin miał dziewięć lat. Robili filantropijne prace w Rio.

Justin i jego bracia, Nate oraz Seth zostali zaadoptowani przez ich wujka w Toronto w Kanadzie.

Ukończył szkołę średnią w wyróżnieniem, a na studia uczęszczał do Cardiff University. Swoje pierwsze opowiadanie opublikował w wieku dziewiętnastu lat.

Opuścił studia po nieudanej próbie samobójczej, po czym przebywał w szpitalu psychiatrycznym przez ponad miesiąc. Po wyjściu, rozpoczął podróż z narkotykami i alkoholem, następnie przeskoczył na drobne przestępstwa i wykroczenia.

Do czasu uzyskania trzeźwego umysłu w wieku dwudziestu trzech lat, Justin żył życiem playboya na wschodnim wybrzeżu, utrzymując się z urodzinowych pieniędzy. Nigdy nie przestał pisać.

Patrzyłam jak każda najmniejsza informacja o Justinie jest w internecie.

Marzec. Miesiąc Justina.

Miesiąc bez Justina.

Nawet stacje radiowe i telewizyjne publikowały dokumenty dotyczące historii odsłonięcia J. Whispa. Nikt nie mógł przeprowadzić z nim wywiadu, ale Claudia potwierdziła jego tożsamość i wydała kilka oświadczeń generycznych.

- Życie prywatne pana Biebera było bardzo ważne dla jego twórczości - powiedziała Claudia Wing z Granite Wing Agency. - Media szanowały go jako artystę, teraz muszą szanować go jako człowieka i przestać przesyłać informacje o nim do sieci.

Jeden dziennikarz przyłapał go poza mieszkaniem. Wybuchła sprzeczka. Mężczyzna został pobity. Justin zapłacił odszkodowanie, a potem stanął przed sądem.

Lokalne gazety i stacje informacyjne straciły zainteresowanie w połowie marca.

FIT TO PRINT dostało krajową uwagę za odsłonięcie historii, ale nigdy nie ujawnili swojego źródła. Nadal o nim piszą. Jego zdjęcia pojawiają się tam regularnie.

Widziałam nawet jego zdjęcia, gdy był mały.

Były nawet jego zdjęcia ze szkoły.

Justin podczas gry w piłkę.

Justin i jego przyjaciele podczas jazdy na snowboardzie.

Justin i jego dziewczyna, Clara Kilmesh.

Chcę powiedzieć Ci tak wiele rzeczy.

To była Clara Kilmesh. Ona ukazała informacje, które zdemaskowały Justina.

- Clara była szalona na punkcie Justina - zdradził bliski przyjaciel Kilmesh. - A on był szalony na jej. Wiele razy mówiła, że Justin w końcu się jej oświadczy. Potem on to zakończył.

Mimo wszystko, Justin nigdy nie wszczął zarzutów.

Milczał.

Nikt nie udowodnił tego Clarze.

Rodzina i przyjaciele Justina milczą.

Dla mnie, byłam niczym w historii Justina.

Ignorowałam jego telefony. Nie odsłuchiwałam jego wiadomości. Nie czytałam maili. W końcu zmieniłam numer  telefonu i założyłam nowego maila.

Z pożyczonych pieniędzy od mojej matki i pierwszej wypłaty z Granite Wing Agency mam małe mieszkanie w Denver.

Zaczęłam żyć pustym życiem.

Nie było takiego miejsca do którego mogłabym iść, aby o nim nie myśleć.

Kochałam go. Ale nigdy go nie znałam.

Więc możliwym było kochać obcą osobę.

Nie chciałam żyć w jego kłamstwach. Justin biznesmen. Justin kawaler. Justin nazywający mnie jego. Justin uśmiechający się, gdy zachwycał się J. Whispem. A co najgorsze, Justin, który zdradzał.

Jak mógł to zrobić?

Jak mógł uśmiechać się i rozmawiać z rodziną, podczas gdy wykorzystywał mnie w ten sposób?

Jedyni ludzie, którzy wiedzieli dlaczego cierpię to moja rodzina. Powiedziałam Abby, ona powiedziała mojej mamie, a mama powiedziała tacie. Nie obchodziło mnie czy Chad też wiedział.

Nie przyszedł do agencji.

Chyba powinnam zakończyć tą pracę po tym wszystkim. Justin pomógł mi ją zdobyć, ja jej nie zdobyłam. To była moja wymarzona praca. Potrzebowałam pieniędzy. Justin zabawiał się mną, a ja ciepię. Przynajmniej miałam coś, co ukazywało mój ból.

Claudia musiała wiedzieć o tym, że miałam pewny udział w tożsamości J. Whispa, ale miałyśmy tylko jedną rozmowę na ten temat. To był dzień po wybuchu tej wiadomości. Dzień po tym, jak wpadłam na dziennikarza. Dzień po tym, jak przeczytałam artykuł od FIT TO PRINT.

Dzień po tym, jak obiecałam Justinowi spotkać się z nim mimo wszystko.

Pamiętam dokładnie to, jak się czułam, gdy obudziłam się następnego dnia. Czułam jakby moje wnętrzności miały ze mnie wylecieć. Byłam wrakiem.

Miałam pracę.

Wzięłam prysznic i ubrałam się szybko. Przyjechałam do pracy o dziesięć minut za wcześnie. Claudia czekała na mnie, opierając się o biurko.

- Lexie - powiedziała, posyłając mi jeden z jej uśmiechów.

- Dzień dobry - mój głos nie brzmiał jak mój. To był jak rechot z zepsutego silnika.

- Cieszę się, że cię widzę. Nie byłam pewna...

Zatrzymałam się na drodze do mojego biura.

Byłam zmartwiona tym, że Justin może tu być. Czatuje na schodach agencji, czeka na mnie. Ulgą było to, że go nie widziałam. Bólem także. Przestał pisać i dzwonić. Nie wiem czy w ogóle chciał mnie odzyskać.

Jego sekret wyszedł na jaw. Jego zabawa dobiegła końca. Może on po prostu wyrzucił mnie ze swojego podwójnego życia. Jego wspomnienia nie chciały odejść.

Odwróciłam się i wzięłam drżący oddech.

 - Kocham tę pracę - powiedziałam jak najspokojniej. Zmusiłam się, by spojrzeć w jej oczy. - Nie ma powodu, abym miała opuszczać jakieś dni.

- Nie? - uśmiechnęła się do mnie. Kurwa, nie przygotowałam się na miłą stronę Claudii. Potrzebowałam Claudii suki, a nie Claudii Wypłacz Się W Mój Rękaw.

Płakałam jak oszalała zeszłej nocy. Płakałam podczas prysznica dziś rano. Mój zbiornik łez był na wyczerpaniu.

Nie - powiedziałam.

- W porządku - Claudia zacisnęła usta. - Justin pytał wczoraj o ciebie. Brzmiał na zaniepokojonego.

Nigdy nie chcę wiedzieć jak się pożegnać. 

Moje oczy piekły.

- Jesteśmy w kontakcie.

Claudia przyglądała mi się przez chwilę. Zastanawiałam się jak wiele może wiedzieć. Wielkim szokiem było to, że J. Whisp był Justinem Bieberem. Dla mnie szokiem było to, że Justin miał dziewczynę.

- Dobrze - powtórzyła. - Dzisiaj, musisz...

Słuchałam. Robiłam notatki. Wykonałam swoją pracę.

Wróciłam do domu, pominęłam kolację i załamałam się na nowo.

Obudziłam się.

Nie powiem, że ból wewnątrz mnie ustępował. Raczej był jeszcze mocniejszy. Przyzwyczaiłam się do niego. Odczułam nawet ból, gdy zobaczyłam frisbee mojego brata, kiedy zobaczyłam Lexusa oraz, gdy usłyszałam fajerwerki.

Wszystko wróciło. Zapach sosny. Ciepły powiew powietrza. Pewien rodzaj uśmiechu na twarzy nieznajomego.

Czasami miała wrażenie, że widziałam Justina w zatłoczonym mieście.

Widziałam mężczyznę, który zmierzał do pracy.

Abby namawiała mnie, abym zniszczyła jego samochód.

- Wiesz jak on wygląda, Lexie. Wiesz gdzie je parkuje! Weź kij i wybij temu skurwysynowi szyby! Nic z tym nie zrobi, jest cipą.

Skrzywiłam się i odeszłam.

Pomimo mojego cierpienia i gniewu, mimo tego jak idiotycznie czułam się, myśl o zranionym Justinie była nie wytrzymania. Nie mogłam przestać czytać o nim wiadomości i oglądać telewizji. Nie mogłam zatrzymać przypływu smutku, gdy dowiedziałam się o jego rodzicach i próbie samobójczej. Jego pobyt na oddziale psychiatrycznym, jego uzależnienia.

Justin. Mój Justin. Kochałam go. I nienawidziłam. 

Moja rodzina patrzyła na mnie bezradnie. Nie jadłam. Straciłam piętnaście kilogramów. W weekendu chodziłam spać o dwudziestej drugiej, a wstawałam o czternastej.

Nie mogłam znieść tego jak wymawiał moje imię. Lexie, Lexie, Lexie.

Mówił tak nieustannie.

Warczał, jęczał, szeptał.

Lexie, kurwa, Lexie.

Lexie, nigdy mi nie zaprzeczaj.

Lexie, nie mogę być z dala od ciebie.

Obiecaj. Lexie, obiecaj. Powiedz, że przyjdziesz mimo wszystko.

Nie mogłam znieść swojego widoku. Unikałam luster. Ubierałam się skromnie. Zaczęłam prostować włosy.

Gdy towarzystwo mojej rodziny stało się zbyt duszące, przeniosłam się do mieszkania w Denver i zaszyłam się tam. Nie miałam przyjaciół, którzy przychodziliby mnie odwiedzić. Nie chciałam też wychodzić. Ten drań zawładnął moim życiem, kiedy tylko wróciłam do Kolorado.

Ten drań wciąż je ma. Mimo, że jest gorący kwiecień, a ja nie widziałam go od czterech tygodni.

Był tutaj, a zarazem go nie było.

Jak ktokolwiek jest w stanie to zrozumieć?

Wciąż był ze mną. W negatywnym miejscu.

Justin Bieber

Moje życie skończyło się z nadejściem poniedziałku.

Lexie wysłała mnie maila w środę.

Do dziś nie wiem co robiłem we wtorek. To był jeden z moich utraconych dni. Przeczytałam jej maila raz jeszcze, mogłem go już recytować.

Temat: brak

Nadawca: Lexie Catalano

Data: Środa, 10 marca 2013

Godzina: 19.20

Justin

Postaram się napisać coś krótkiego.

Wiesz, że nie przyszłam w poniedziałek i wiesz dlaczego. Wiesz już również, że nie będę odbierała telefonów, nie odpiszę na wiadomości czy maile.

Proszę, nie próbuj się ze mną kontaktować. Nie staraj się mnie zobaczyć. Chcę ci powiedzieć, że to "koniec", ale to się nawet nigdy nie zaczęło, prawda?

Wbrew zdrowemu rozsądkowi, zatrzymałam pracę w agencji. Celem tego maila nie jest wiadomość, abyś się ze mną spotkał. Kocham tą pracę i jej potrzebuję.

Jeśli masz resztki szacunku do mojej osoby (masz?), pozwól mi odejść. Jeśli zaczniesz nękać mnie w pracy, nie dasz mi wyboru i rzucę ją. Proszę, nie każ mi tego robić.

Lexie Catalano.

Podpisała tego maila tak formalnie. Lexie Catalano. Poczułem jak między naszą dwójkę wtargnął chłód.

Nie była już dłużej moją. Mój mały ptaszek, moja mała dziwka.

Nigdy nie była moja.

Spędziłem resztę tygodnia w moim mieszkaniu. Stworzyłem listę. Stworzyłem listę sposobów, aby odzyskać Lexie z powrotem. Zrobiłem listę sposobów, aby ją przeprosić. I stworzyłem nawet listę rzeczy, które mogłyby przykuć jej uwagę: choruję na raka, zostawiłem coś u ciebie, Laurence odszedł.

Trzeba przyznać, że te kłamstwa były drobne i żałosne, ale były też kluczem do burzy mózgów.

Pisałem i dzwoniłem do Lexie kilka razy w ciągu dnia, mimo jej prośby, abym się z nią nie kontaktował. Musiałem walczyć. Wiedziałem, że chcę tego. Chciałabym, aby ona walczyła o mnie.

Wiedziałem także, że odpowiednia kombinacja słów lub odpowiednie telefony sprawią, że ona do mnie wróci. Po prostu musiałem próbować.

Masa wiadomości przychodziła do mnie od Claudii i moich braci. Dzwonił mój wujek, mój psychiatra, ale nie byli Lexie. Ignorowałem ich.

Zaryzykowałem po tygodniu.

Myślę, że to było wtedy, kiedy zostałem napadnięty przez dziennikarza.

Pieprzone papiery.

Wiem, że to stało się koło południa. Było zjawiskowo ciepło. Wyszedłem do sklepu, aby kupić Laurencemu worek na śmieci.

Pamiętam, jak zaczął wołać mnie jakiś człowiek.

- Justin Bieber! Tutaj! J. Whisp jest tutaj!

Starałem się uciec.

- Justin! Justin, tutaj!

Gonił mnie, krzycząc na mnie.

Pomyślałem też, że to może być ten dziennikarz, ten dupek, na którego wpadła Lexie w agencji.

Może to on był powodem, dla którego do mnie nie przyszła. Powodem, dla którego nie byłem w stanie jej wyjaśnić. Miałem wiele do wyjaśnienia. Potrzebowałem tej szansy.

Chciałem z nią płakać.

Chciałem ją przytulać.

Ten dziennikarz do niej dotarł. Zatrzymał ją. Zniszczył wszystko.

Potem pamiętam jak biegłem wzdłuż chodnika. Moje pięści bolały, były gorące i mokre.

Wbiegłem do domu i zamknąłem drzwi. Umyłem dłonie i usiadłem w wannie.

Mój wujek prawnik poniósł koszty odszkodowania. Następnie, bez kontaktowania się ze mną, wzniósł pozew o zniesławienie.

Po tym wszystkim, wychodziłem tylko wieczorami. Nosiłem bluzę z kapturem, okulary i trampki. Nie mogłem od niczego uciec.

Podbiegłem do automatów telefonicznych i próbowałem zadzwonić na komórkę Lexie. Przejechałem obok jej domu.

Wziąłem zimny prysznic i jadłem tylko wtedy, gdy ból głodu był nie do wytrzymania. Musiałem naprawić to z Lexie. Musiałem utrzymywać energię.

Minął kolejny tydzień, gdy zadzwoniłem do Claudii.

- Justin! Mój Boże. Sprawdź pocztę! Wysłałam ci koło 20 maili.

Przebiegłem z moją komórką przy uchu. Zawsze byłem gotowy do biegu. Gdyby zadzwoniła Lexie. pobiegłbym gdziekolwiek i mimo wszystko.

- Hej - powiedziałem zziajany. - Mam twoje maile. Nie miałem czasu na odpowiedź.

- Topisz się we własnych szkodach?

- Tak myślę - okrążyłem wyspę kuchenną. - Dzwonię, by spytać o Lexie. Co z nią?

- Co z nią?

Usłyszałem ciężki głos Claudii. Przestałem chodzić. Ustałem przed ladą. Boże, byłem zdyszany.

- Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć, co się z nią dzieje?

- Lexie ma się dobrze. Jest sekretarką pierwszej klasy. Piszesz coś?

- Dlaczego kłamiesz? - usiadłem na podłodze w kuchni. Kurwa, mój organizm potrzebował wody. - Jak się ona czuje? Jest tam?

- Justin. Cokolwiek to jest, nie zrobię tego. Lexie jest twoją przyjaciółką. Jeśli chcesz z nią porozmawiać to z nią porozmawiaj. Jestem twoim agentem. Martwię się o ciebie. Mamy wiele spraw do omówienia...

- Mówisz do dziennikarza?

- Przepraszam?

- Rozmawiasz z nim? Jest tam Lexie?

- Słuchaj. Potrzebuję cię do...

Rozłączyłem się.

Kurwa.

Chwyciłem butelkę wody i zacząłem się śmiać. Myślałem o tym, jak Lexie śmiała się, gdy byliśmy razem. Dużo się śmialiśmy. Zaczynały nadchodzić dobre rzeczy. Śmialiśmy się z Laurencego. I tej nocy, gdy rozmawialiśmy online i ona spytała, czy jestem nagi. Bardzo się śmialiśmy.

- Jesteś zabawnym, małym ptaszkiem - powiedziałem, śmiejąc się i kręcąc głową.

Zacząłem czytać wiadomości w internecie.

FIT TO PRINT nadal mieli coś na mnie. Lub to było coś większego niż kiedykolwiek. Drukowali wszystko, co wpadło w ich dłonie.

Napisałem długie, drobiazgowe wiadomości do Lexie w celu wyjaśnień.

Wydrukowałem te maile i włożyłem w kopertę. Zaczynałem myśleć, że zablokowali mi pocztę. Jeśli by je przeczytała, mogłaby zadzwonić.

Napisałem i wydrukowałem dla niej listy. Pamiętnik zadedykowany Lexie. Czasami opisywałem tam to, jak wygląda. Przeprosiłem. I cofnąłem przeprosiny, chcąc zrobić to ponownie. Powiedziałem jej o Laurencym. Opisałem jej dziennikarza i kazałem trzymać się jej od niego z daleka.

Kontynuowałem również historię Lany i Cala. Nic się nie skończyło. Wszystko trafiło do szarej koperty.

Minęły trzy tygodnie, a ja zaczynałem odczuwać cholerną ochotę na wiadomości o Lexie. Musiałem się z nią zobaczyć.

Moi bracia i wujek dzwonili do mnie nieustannie. Czego kurwa chcieli?

Nie mogłem stracić celu.

Nie widziałem Lexie, ale wiedziałem, że jestem blisko tego, by ją odzyskać. Gdybym tylko mógł dać jej tą kopertę. Litery załatwiłyby wszystko.

Clara napisała do mnie 29 marca.

Zatrzymałam się w mieście  z przyjacielem. Będę w piątek po moje rzeczy, trzymaj się z dala od mieszkania.

W innych okolicznościach, ton wiadomości Clary zdenerwowałby mnie, ale chciałem ją zobaczyć tak bardzo, jak ona chciała zobaczyć mnie. Poza tym, miałem misję. Minęły dwa dni kwietnia, a ja zacząłem przeklęty miesiąc bez Lexie.

Wyjąłem rzeczy Clary z bagażnika i zostawiłem je w salonie.

Nigdy nie podałem Clary do sądu, chociaż mogłem. Ona była tym źródłem i wiedziałem to.

Spakowałem dla siebie małą torbę i zatrzymałem się w hotelu Brown Palace.

W ostatniej chwili do koperty wrzuciłem szkic Lexie.

Wiedziałem co chciałem zrobić. Nie mogłem zaufać Claudii i nie miałem odwagi, by iść do domu Lexie, gdzie jej ojciec mógłby przywitać mnie wiatrówką.

Jeślibym wysłał kopertę, Lexie mogłaby ją wyrzucić. Plus, chciałem porozmawiać z kimś, kto powiedziałby mi prawdę  tym, jak ona się ma.

W piątkową noc, założyłem niedbałe dżinsy, bluzkę i oczywiście moje trampki. Miałem plan. Miałem dobry plan.

Mój telefon zaczął dzwonić.

Do cholery, to mój brat.

- Nate - mruknąłem. - Słuchaj, czy mógłbyś przestać...

- Witaj kolego, tutaj jesteś.

Zatrzymałem się.

Wyobraziłem sobie jego twarz, gdy ze mną rozmawiał. Ciepły, otwarty, cierpliwy. Nate był najstarszym bratem, Seth był w środku, a ja byłem najmłodszy. Nate zawsze był tym najlepszym. Miał rodzinę, błyskotliwą karierę i naturalną charyzmę, którą przyciągał do siebie ludzi.

Gdy wpakowałem się w szkole w tarapaty, to on jako jedyny przyszedł, aby mi pomóc. Seth i mój wujek chcieli dotrzeć do mojego rozsądku (starali się).

- Hej - usiadłem na łóżku. - Jestem trochę...

- Wiem, że jesteś zajęty - powiedział gładko i zaśmiał się.

- Tak, trochę jestem. Mam coś do zrobienia - przyjechałem po kopercie na moich kolanach.

- Cóż, mam dla ciebie pewien pomysł, kolego.

- Rozmawiałeś z jakimś dziennikarzem?

- Nie. Teraz mnie słuchaj, Justin.

Wstałem i zacząłem krążyć.

- Mówią o mnie wszystko. Widziałeś to? W internecie.

- Nie, nie czytam tego gówna. Mam dla ciebie świetny pomysł.

- Tak?

- Tęsknię za tobą, kolego. Ja, Seth i dzieciaki. Wujek. Co myślisz o wydostaniu się z Denver na jakiś czas?

Zacisnąłem mocniej dłoń na kopercie. Wydostać się z Denver?

- Nie mogę. Mam rzeczy do zrobienia.

- Jakie?

- Pozbycie się ogonów - powiedziałem. Pot wybuchł  na moim czole. - Muszę zrobić kilka rzeczy.

- Pozbyć się ogonów? Zwolnij koleś, nie rozumiem cię.

- Mam tutaj kilka rzeczy, które muszę zrobić.

- Justin? Słuchaj, naprawdę chcę, abyś tu przyjechał. Zrób sobie przerwę, wyluzuj.

- Nie mogę wyjechać! - rzuciłem.

- Hej, na pewno możesz. Wygospodaruj trochę czasu i przyjedź. Chatka wujka jest pusta na całą wiosnę. Możesz...

- Przestań! - krzyknąłem, a mój głos brzmiał histerycznie. Nate musiał wiedzieć o Lexie. Starał się mnie odciągnąć od niej. Kurwa, on mógł rozmawiać z dziennikarzami. Może gadał i z Claudią?

- Kolego, gdzie jesteś? W apartamencie?

Podszedłem do okna i zasłoniłem hotelowe rolety.

- Dlaczego chcesz wiedzieć?

- Justin, nie mogę cię ogarnąć. Poczekaj...

Zakończyłem rozmowę i rzuciłem swój telefon na łóżko. Kurwa, Nate był w Denver? Czy on chciał mnie odwiedzić?

Opuściłem hotel z zimnym potem. Pojechałem do Boulder, jadąc z odpowiednią prędkością. Trzymałem kopertę na kolanach.

Proszę, bądź tam dzisiaj. Czas uciekał. Czułem to.

Pojechałem na obrzeża Kolorado. Doskonale. Wiatr pchał mój samochód, a deszcz bębnił o moje okna. Nie słyszałem własnych  myśli. Kurwa, przynajmniej nie było gradu.

Zaparkowałem na Pearl Street, a kopertę schowałem pod bluzę z kapturem. Ogarnęły mnie wspomnienia, gdy zobaczyłem świecący napis DYNAMITE. Roześmiałem się.

Boże, chciałem sam siebie poklepać po plecach. Miałem dobry plan. Moja burza mózgów opłaciła się. Abby była kluczem. Lubiła mnie. Mogłaby wziąć tą kopertę dla Lexie.

Deszcz przestał padać, a nocne powietrze zrobiło się gwałtownie chłodne. Krążyłem wokół wejścia do klubu. Spojrzałem na zegarek. 23. Abby była prawdopodobnie w środku.

Pojawił się postawny ochroniarz.

- Nie wałęsaj się tutaj.

- Czekam na przyjaciółkę.

- Och, masz tutaj przyjaciółkę? Wchodź, albo spieprzaj.

Miałem plan, aby porozmawiać z Abby wchodząc do środka, ale może ochroniarz miał rację. Pieprzyć to. Nie chcę oglądać siostry Lexie w topless.

- Dobrze - wymamrotałem, klepiąc się po kieszeniach.

Cholera, mój portfel został w hotelu.

- Spadaj, koleś - powiedział.

Ruszyłem w kierunku uliczki i przycisnąłem się do muru. Nie ma mowy, że odpuszczę. Godziny mijały, a ja krążyłem w okolicach klubu. Czasami biegałem, aby utrzymać stałą temperaturę.

Kurwa, Kolorado było chłodne nawet w kwietniu.

Około 3:00, znajomy głos wyrwał mnie z zamyśleń.

- Zobaczymy się jutro - głos Abby odbił się echem w moich uszach. - Ha! Jestem pewna, że wygrałam. Postaraj się lepiej, dziewczyno.

Poznałbym jej głos wszędzie. To jak głos Lexie, trochę delikatniejszy. Ulga zawładnęła moim ciałem. Kurwa, chciało mi się płakać. To było to.

Abby wyszła zza uliczki.

- Abby! - krzyknąłem i z kopertą ruszyłem w jej stronę. Odwróciła się, a ogromny uśmiech wdarł się na moje usta. - To ja, Justin!

Abby grzebała w torebce, a ja zsunąłem swój kaptur. Gaz pieprzowy trafił w moją twarz.

- Kurwa! - zawyłem, skręcając się z bólu. Chwyciła moją twarz, koperta wyleciała mi z rąk.

- Pieprz się, dupku!

Słyszałem jak odgłos obcasów Abby znika gdzieś w tle. Moja skóra paliła. Moje oczy, mój nos, wszystko mnie paliło. Gdy otworzyłem oczy, świat był niewyraźny.

- Moja koperta - ledwo złapałem oddech.

Upadłem na kolana i drżącymi dłońmi zacząłem jej szukać.

- W kałuży, kolego - odezwał się ktoś. Odwróciłem się na jego głos. Czy on to nagrywał?

Moja ręka zacisnęła się na mokrej kopercie.

***
czytam = komentuję

Miałam ten rozdział dodać dopiero jakoś na weekend, ale stwierdziłam, że dodam go już teraz. Taki trochę smutny, do tego minie trochę zanim Justin i Lexie spotkają się...
Jednak zdradzę, że w nowym rozdziale Lexie porozmawia z kimś z rodziny Justina,
domyślacie się kto to może być?
Nie obiecuję, ale może na weekend uda mi się przetłumaczyć następny :)



13 komentarzy:

  1. juz nie ogarniam, na serio

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały ! Czekam na następny ! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Juz wszystko wiem :) nie spodziewalam sie ze bedzie tak wczesnie ale fajnie x czekam na nastepny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. omomomo cudny, tylko smutny :<

    OdpowiedzUsuń
  5. Naprawdę jest to najsmutniejszy jak narazie rozdział :( Nie sądziłam, że Justin ma aż tak wiele za sobą. Tyle się wycierpiał i teraz jeszcze to... Lexi, cholera, ogarnij się i pogadaj z nim chociaż! Płakać mi się chce, gdy czytam, jak "powodzi" się Justinowi. I jeszcze Abby... Jak mogła go tak potraktować? Aż serce mnie boli widząc to wszystko. Za bardzo przeżywam każde opowiadanie :((

    OdpowiedzUsuń
  6. taki smutny, tak mi szkoda Justina nie myślałam że aż tyle przeszedł*.*

    OdpowiedzUsuń
  7. Rzeczywiscie, bardzo smutny rozdział a Lexie robi źle nie reagując na wiadomosci i telefony Justina. Strasznie mnie zdziwiła jego trudna przeszłość, teraz to wyjaśnia jego zachowanie

    OdpowiedzUsuń
  8. Naprawdę zdziwiłam się tym wszystkim, jeju. To w sumię wyjaśnia jego zachowanie. Tak bardzo smutny rozdział i przyznaję się bez bicia, że spłynęło mi kilka łez. Nie oceniaj mnie! Jestem strasznie wrażliwia. Nawet jak ktoś powie jak coś zrobię źle że jestem głupia, to już płaczę, a co dopiero taki rozdział! Pomimo tego że taki smutny, to jest cudowny, naprawdę. No cóż czekam na następny.
    @PALVMCCANN

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie sądziłam, że Justin przeszedł przez tak wiele.. I jeszcze to jak Lexie się zachowała zdziwiło mnie. Nawet nie dała mu wyjaśnić. To chyba najsmutniejszy rozdział :( oczy mi się aż zaszkiły w niektórych momentach..

    OdpowiedzUsuń