niedziela, 12 kwietnia 2015

Fifteen

Lexie Catalano

Przestałam czytać wiadomości o Justinie od czasu, gdy filmik z gazem pieprzowym trafił do sieci.

Został usunięty z YouTube jeszcze w ten sam weekend, ale i tak był już wszędzie. Jedna ze stron dała temu tytuł J. WHISP CHCE DAĆ LIST STRIPTIZERCE. Nawet FIT TO PRINT dodało ten filmik. 

Nie rozmawiałam z Abby o tym, nie było nic do powiedzenia.

Z lipcem za sobą, musiałam w końcu skupić się na życiu bez Justina. Do tego czasu, byłam w połowie pewna, że zmuszę go do tego, by wrócił do mojego życia, ale to był tylko sen. Nigdy nie zrobiły tego dobrze.

Przejrzałam swoje zdjęcia z Justinem i zastanawiałam się kim on do cholery jest. Piękny mężczyzna. Nieznajomy. Kłamca. Globalny bestsellerowiec. Autor, którego podziwiałam od lat. 

Czy ja kiedykolwiek trzymałam go w swoich ramionach? Czy wspominam nasz wspólny czas? Niczym duch, odszedł ode mnie.

Z nowym numerem telefonu otrzymywałam tylko wiadomości od rodziny.

Moja nowa skrzynka mailowa jest pusta, nie licząc wiadomości od Claudii.

Jak mówiła mama, Justin przejeżdżał czasami pod domem.

Zastanawiam się co było w kopercie, którą Justin chciał wręczyć Abby. Oglądałam filmik tyle razy i nie mogłam tego znieść. Muszę przyznać, że wyglądał jak rękopis.

Cokolwiek to było, leżało w kałuży przez minutę, podczas gdy Justin zachwiał się i po omacku zaczął tego szukać. Prawdopodobnie zniszczyło się to.

I Justin...

Mój piękny kochanek z kolanami i dłońmi na ziemi, nikt kto mógłby mu pomóc. Jego zamiary zapewne także się zniszczyły. 

Między nami był koniec, prawdziwy koniec.

W pracy byłam pochłonięta zadaniami, które powierzyła mi Claudia. Nigdy nie chciałam przerw. Pracowałam bez przerwy na lunch, a potem przenosiłam się do domu. Gdy moje oczy zaczynały szczypać od ciągłego czytania, udawałam się na siłownię, gdzie biegałam na bieżni.

 Pustka wewnątrz mnie nie kurczyła się. Powiększała się do granic możliwości. 

Pewnego dnia myślałam nawet, że tego nawet nie będzie.

Zrozumiałam to, jak ludzie oddalają się od siebie.

Zrozumiałam jak niebezpiecznie jest, gdy człowiek staje się twoim całym światem. I jak bezsilni jesteśmy, by temu zapobiec. Nigdy mi nie zaprzeczaj, powiedział raz Justin. Jakbym miała wybór. 

Claudia podrzuciła manuskrypt na moje biurko pod koniec sierpnia.

Rzadko zdarzało się, aby Claudia mi coś dawała; zazwyczaj sama musiałam się po to zgłaszać.

Wzięłam go do ręki.

SUROGATKA, brak autora.

- Co to?

- Rękopis - powiedziała oschle.

Ugh. Tak, wiedziałam, że to rękopis.

- Racja - powiedziałam. - Więc... dałaś mi to, abym przeczytała?

- Taki jest pomysł - wspomniała. - Och... to lokalnej kobiety. Ona ma ten wspaniały zwyczaj nie podpisywać swoich rękopisów. 

Claudia pochyliła się i wskazała Jane Doe na dole strony.

Patrzyłam na nią z niedowierzaniem. Kurwa, czy Claudia dała mi właśnie czytać rękopis jednego z jej autorów? To nie mogło być prawdą. To była prawdziwa praca agenta. 

- Claudia, ja...

Uniosła dłoń.

- Nie wyobrażaj sobie, że twoje zdanie jest tu istotne. Po prostu to przeczytaj. Potrzebuję potwierdzenia tego, co wiem już, że jest prawdą.

Claudia wyleciała z pokoju.

Okej. Potwierdzenie... potwierdzenie tego, co wiedziała, że jest już prawdą. To brzmiało fałszywie. Odwróciłam stronę tytułową na bok.

Jedna z dwóch rzeczy musiała się tu dziać. Albo Claudia chciała sprawdzić mnie na nowym poziomie pracy (i nie wiem czy to miłe) albo Claudia rzeczywiście potrzebowała mojej opinii. 

Tak czy inaczej, miałam zamiar to przeczytać i nie pozwolić, aby moja głowa eksplodowała. 

Dwie godziny później nadal byłam w trakcie czytania rękopisu. Inne moje formalności odepchnęłam na bok. Zgarbiłam się na krześle, a nogi oparłam o biurko. Czytałam w tempie rekreacyjnym, wczuwając się w historię.

Surogatka opowiadała historię przyszłości Ziemi, gdzie za odpowiednią cenę, ludzie będą mogli uniknąć bólu. Egzaminy, rozwód, więzienie, niechlujne rozpady... dzięki Isaac Project.

Udałam się do biura Claudii.

- To - mruknęłam, a mój głos nie brzmiał normalnie. Claudia spojrzała na mnie morderczo.

- Cześć, Lexie. Dzięki, że pukasz...

- Przepraszam, ja...

- Wejdź - Claudia westchnęła, rozsiadając się w fotelu. - Chcę to usłyszeć.

Wygładziłam swoją spódnicę i wzięłam głęboki wdech. Byłam oszołomiona. Cholera, ja właśnie wtargnęłam do biura Claudii Wing, jak gdybym była właścicielką tego miejsca.

Pierwszy raz od dwóch miesięcy zapomniałam o swoim płaczliwym nastroju. Zapomniałam o mojej pustce.

Potrzebowałam więcej tej historii.

- To jest...

- Jak zawsze, Lexie. Twoja elokwencja mnie zadziwia.

- To jest częściowe - jęknęłam.

- Baczne obserwacje. Autorka zapewniła mnie, że w drodze jest kolejne 20 stron.

- Chciałabym je przeczytać. Jeśli nie miałabyś nic przeciwko... - patrzyłam przez okno. Gdybym patrzyła w oczy Claudii, mogłaby dostrzec moją depresję.

- Bohater... Wydaje się oczywiste, że on przejmuje ciało czytelnika, czyż nie?

Czułam wzrok Claudii na sobie.

- To ciekawy kłopot. Tyle niewyjaśnień - przełknęłam ślinę. - Kulturalne komentarze wobec człowieczej postawy bólu i ucieczki. I konsumpcjonizm. Te motto jest zbyt doskonałe. Wydaje się zbyt istotne.

Zamknęłam swoje usta.

Kurwa. Jak to się stało, że żalę się swojej szefowej?

Claudia uniosła brew.

- Myślę, że masz rację - przyznała. - To jest istotne. Porozmawiamy o tym przy następnych stronach.

Odwróciłam się przy drzwiach.

- Panno Wing?

- Hm?

Uniosłam rękopis.

- To tak naprawdę nie reprezentuje fikcji, prawda?

- Nie, ale robię wyjątki dla niektórych autorów.

Niektórzy autorzy.

Tak, to prawda. Claudia pozwoliła mi czytać coś ważnego.

Po raz pierwszy odkąd rozstaliśmy się z Justinem wyobrażałam sobie jak to jest być partnerką Claudii. To było moje marzenie. Przynajmniej takie było marzenie dawnej Lexie.

- To nie jest bez wad - powiedziałam. - Głównie małe niedopatrzenia koncepcyjne, które można dopracować...

Spojrzałam na rękopis. Czy moja prywatna opinia nic tutaj nie znaczy?

- Panno Wing. To najbardziej ciekawa rzecz jaką czytałam od roku.

Czytałam to niczym ćpunka. Nigdy nie lubiłam science fiction, ale też ich nigdy nie czytałam. Tu była historia miłosna.

Wczytywałam się w dalszą część historii.

- Lexie Catalano?

Ktoś stanął w progu drzwi. Powietrze wyszło z moich płuc. Ten głos.

O mój Boże, to był...

Nie Justin.

To był Justin za kilka lat, z ciemnymi włosami i przyjaznym uśmiechem.

Mężczyzna wyciągnął rękę w moją stronę. Był ubrany w stylowy, ciemny garnitur. Wstałam na nogi i uścisnęłam jego dłoń.

- Tak, witaj - powiedziałam.

Jego podobieństwo do Justina rozpraszało mnie.

- Nathaniel Bieber. Mów mi Nate.

Usiadłam w moim fotelu.

- Przepraszam - powiedział. - Wprawiłem cię w szok.

Szok? On przyprawił mnie o prawie zawał serca! Patrzyłam na brata Justina. Wspomnienie o Justinie wybuchło niczym fajerwerki w moim mózgu. Moje oczy prawie uroniły łzy. Sposób w jaki Nate się uśmiechał, jego imponująca obecność... on był jak Justin.

- Dobrze - odchrząknął. - Nie zajmę ci dużo czasu.

- P-przepraszam.. Tak.. proszę usiąść.

Wow, angielski.

Nate zaśmiał się i pochylił głowę. Ten gest był jak gest Justina, musiałam się odwrócić.

- Przyszedłem prosić cię o przysługę, Lexie. Mogę nazywać cię Lexie?

Skinęłam głową.

Nate zignorował krzesło. Przeszedł obok biurka, a jego ciężka ręka spoczęła na moim ramieniu. Na szczęście jego dotyk był szczery i pocieszający, nie było tu akcentu Justina.

Justin dotyk był... wymagający, zdesperowany.

Zdjęłam okulary i przetarłam oczy. Nie mogę uwierzyć, że po prawie 3 miesiącach wciąż to czułam...

- Nie przyszedłem tutaj, aby sprawić ci ból - powiedział cicho. Zaryzykowałam spojrzeniem na niego, a on uśmiechnął się łagodnie. - Słyszałem wiele o tobie. Nie przyszedłbym, gdybym miał inne wyjście. Potrzebuję twojej pomocy. Musisz to wiedzieć o Justinie.

Zamrugałam gwałtownie.

- Jak on się ma? - szepnęłam.

- Niezbyt dobrze - Nate pokręcił głową. - Nie jest dobrze, Lexie - odwrócił się i podszedł w kierunku okna, patrząc na ulicę. - On pije. Nie wiem jak to inaczej ująć - jego głos był niski  i pełen współczucia. - Lexie, to mój brat. Młodszy brat.

Milczeliśmy przez chwilę, a naszymi ciałami władały różne emocje.

- Co mogę zrobić? - powiedziałam w końcu.

- Może nic. Nie wiem. Zawsze mogłem postawić go na nogi. Ale nie tym razem - ponownie pokręcił głową. On był taki ponury, jakbyśmy rozmawiali o zmarłej osobie. Wzdrygnęłam się, a moje serce zakuło. Jak źle było z Justinem?

- Gdzie on jest? Co się dzieje?

Nate odwrócił się i spojrzał mi w oczy.

- Wiedziałem, że będziesz mogła pomóc - powiedział. - On mówił mi tak wiele o tobie. Zatrzymał się w chacie naszego wujka w Nowym Jorku. Mam dla ciebie bilet w jedną stronę na najbliższe lotnisko i wynajem samochodów. Wszystko możemy przenieść.. datę...

- Zaraz, co?

Nate wyciągnął ze swojej torby dokumenty i położył je na biurku. Patrzył poważnie raz na mnie, raz na nie, unosząc swoje ciemne brwi.

- Hm? Rozmawiałem z Claudią, nie martw się. Ona i ja rozmawialiśmy. Wszyscy mamy tutaj wspólny interes...

- Przepraszam? Słuchaj, ja...

To musiał być żart. Jego brat przyszedł do mnie, a teraz mówi mi o locie do Nowego Jorku, bym uratowała tyłek Justina od alkoholu (i Bóg wie, co on jeszcze robi). Och i jeszcze zanim się na to zgodziłam, to on już rozmawiał z moją szefową.

- Niektóre pieniądze - Nate powiedział. - Wszystko czego potrzebujesz. Koszty podróży, moje numery telefonu, wszystko jest tutaj. Możesz zmienić datę, jeśli chcesz.

Spojrzałam na kopertę, którą Nate mi wręczył.

Mój Boże, to nie było pokrycie kosztów podróży. To była łapówka.

Nate ruszył w stronę drzwi, zostawiając pieniądze w mojej dłoni i informacje dotyczące podróży. Byłam sparaliżowana ze złości.

- Będziemy w kontakcie - odezwał się. - Zostaję w mieście na kilka dni. Zadzwoń do mnie, jeśli będziesz miała jakiekolwiek pytania. Wiem, że pomożesz. Sposób w jaki Justin mówił o tobie...

To było szczere. Ten dupek kochał swojego brata, który też okazał się by dupkiem.

W skrócie, czy oni spotkali się i rozmawiali o tym? Czy to był spisek? Czy to jakaś sztuczka, abym wróciła do Justina?

Nie, nie ma mowy. Justin pił. Justin był w tarapatach. Musiałam myśleć.

- Jesteście tacy sami - westchnęłam.

- Oczywiście - uśmiechnął się i wzruszył ramionami. - Jesteśmy braćmi.

***
czytam = komentuję

Jak pisałam, udało mi się jednak przetłumaczyć rozdział. Nie jest on długi, ani jakiś ciekawy, ale jest. Myślicie, że Lexie poleci do Nowego Jorku i spotka się z Justinem? :)


PYTANIA | MOJE OPOWIADANIE | TWITTER

21 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Jeju jak dla mnie jest niesamowity! Nie narzekam ponieważ każdy rozdział tego tłumaczenia jest ciekawy :) czekam teraz tylko jak dodasz następny :))

      Usuń
  2. Rozdział zajebisty! Już nie moge sie doczekać co sie stanie w nowym yorku uabsusbUdnauxb
    Czekam nn ❤️

    OdpowiedzUsuń
  3. omomomo <3 nie wiem, czy poleci, czy też nie, ale mam nadzieję, że tak :3 i wydaje mi się, że Justin wcale nie pije :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju nie mogę się doczekać kiedy się w końcu pogodzą...Rozdział krótki ale dobrze przetłumaczony :) Czekam z niecierpliwością na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  5. Racja mało się dzieje. Jednak coś wnosi. I sądzę, że poleci. Za bardzo się o niego martwi i za bardzo za nim tęskni. Nie sądzę by była na tyle twarda.
    Co do rozdziału, to jest jak najbardziej poprawnie napisany. Tylko... czemu taki krótki?!
    Czekam na nowy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniały rozdział ! Fajnie, że tak często dodajesz rozdziały :) Po za tym oczywiście, że Lexie poleci do Nowego Jorku. Czekam na kolejny :)


    @Beliebers3107

    OdpowiedzUsuń
  7. Ona musi do niego polecieć! Bo myśle, ze Jego brat wcale nie przesadza z tym, ze z Justinem jest źle..

    OdpowiedzUsuń
  8. Jezu, to jest cudowne! Nie mogę się doczekać ich spotkania <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Gratuluję! Zostałaś nominowana do Liebster Award! Regulamin i pytania znajdziesz u mnie na blogu : )
    http://dark-bieber-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Powinna polecieć. Cholera, przecież Justin... Tak mi go szkoda. Źle z nim. Dlaczego ona zachowuje się jakby była bez serca?

    OdpowiedzUsuń
  11. Poleci do niego, za bardzo go kocha! *-*

    Znalazłam to opowiadanie dzisiaj o 1:30 a teraz jest 5:25,powiem ci tylko tyle: KOCHAM TO OPOWIADANIE I CHYBA SIE OD NIEGO UZALEŻNIŁAM! Jest takie mega ciekawe,nigdy nie wiesz co sie wydarzy,wow! Cudo! Dzieki ze to tlumaczysz! :) Dodaj szybko nastepny,proosze :)

    Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Po prostu >GE.NIA.LNE!!!Nie moge sie doczekac nastepnego*.*

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział super tak jak każdy. Wiem że to tłumaczenie i podziwiam za tak dobre tłumaczenie :) Oczywiście że Lexie poleci za Justinem do NY! Czekam na następny rozdział i miłego tłumaczenia :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedy pojawi się nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  15. TO jest cudowne :D !
    kIEDY NOWY ROZDZIAŁ ?

    OdpowiedzUsuń
  16. Genialne ♥
    Już nie mogę doczekać się nn ♥

    OdpowiedzUsuń