poniedziałek, 29 grudnia 2014

Four

Justin Bieber

- Ostatnie strony, które mi wysłałeś - powiedziała Claudia, pochylając się nad stołem. - Są bardzo dobre. Mam kilka pytań dotyczących tej sprawy. Widzę główny zarys i chcę powiedzieć, że to musi być z trzeciego punktu widzenia. Mam rację? Nie chcę na ciebie naciskać, ale chcę.. 

Słowa Claudii złapały moją uwagę. Ładne. Sprawy. Ostateczny termin.

Lexie miała rację, ponieważ zdradzałem. Oczekiwałem, że ona również to robiła. Wyszedłem na totalnego dupka. Nawet denerwowałem się o wyobrażaniu sobie zdradzającej Lexie, w między czasie ignorującej moje prawdziwe oszustwo.

Ta sytuacja stawała się popieprzona.


- Justin? - poczułem uścisk na rękawie. Spojrzałem w dół na idealnie wymaniciurową dłoń.

-Przepraszam. Ach. Ja. - przejechałem dłonią po włosach i uśmiechnąłem się do Claudii, która odwzajemniła biznesowy uśmiech. - Nie spałem za dobrze. 

Usiedliśmy na stoisku w Flight of Ideas, mojej ulubionej księgarni z kawiarnią w Denver. Claudia wyglądała jak zwykle dumnie. Jej matowe blond włosy były wystylizowane w sztywne fale wokół jej twarzy. Miała 38 lat, ale zawsze wyglądała bliżej 40, gdy miała pomalowane usta ciemną szminką i miała na sobie granatową spódnicę.

Claudia była moją agentką od pięciu lat. Mogę niemal powiedzieć że ufałem jej bezwarunkowo, ale nikomu nie ufam bezwarunkowo.

- Przykro to słyszeć.  Wróćmy do tego - przejechała palcami po swoim laptopie. Większość czasu doceniałem zapał Claudii do pracy. Jednakże dzisiaj chciałem tylko marzyć o Lexie w moim klimatyzowanym apartamencie.

- Nie mogę ci pomóc z ostatecznym terminem - powiedziałem. - Nie wiem. To będzie skończone, kiedy będzie. Ponadto Claudia, pomóż mi zrozumieć dlaczego utrzymujemy takie spotkania, kiedy wolę rozmowy telefoniczne, wideo rozmowy, nie wiem, od czasu do czasu spotkania u mnie? 

- To kwestia wygody, Justin. W przeciwieństwie do niektórych, żyję na napiętym harmonogramie. Wiesz, że bardzo się staram spełnić twoje oczekiwania. uważam jednak, że wciąż są życzeniami, tak? Czy stały się żądaniami?

Uśmiechnąłem się i rozejrzałem. To była kolejna rzecz, którą lubiłem w Claudii: nie była  ugięta. Dawała tyle dobrego, ile dostawała.

- Mm, wciąż są życzeniami. Czasami lubię wychodzić z mojego strychu, by zobaczyć jak pozostała połowa żyje. 

Uśmiechnąłem się szeroko i obniżyłem ton głosu.

- Claudia, nie myśl, że nie znam twojej gierki. Twoje desperackie serduszko ma nadzieję, że pewnego dnia zostaniemy zauważeni, podsłuchani, cokolwiek i moja tożsamość wyjdzie na jaw i ty zmienisz mnie w autora swoich marzeń. Pomyśl o rozgłosie. Och, i to sprawiło by że byłabyś - wskazałem na nią, która spoglądała na mnie z uśmiechem - Claudią Winy, agentką głośnego autora. Nie zbyt nikczemną.

- Skończyłeś? 

- Pewnie. - zaśmiałem się. - Na teraz.

- Dobrze. Naprawdę powinieneś ograniczyć te fantazje do fikcji, gdzie mogę je edytować ze względu na szczegółowość i nadmierne aluzje.

- Wiesz, że nie jesteś moją edytorką, prawda Claudia? Czy może masz urojenia dotyczące swojego rozwoju?

Claudia i ja żartowaliśmy tak przez pół godziny, po czym udałem się do domu.

Bieg przez miasto lub jazda w górach może zrobić mi dobrze, ale ostatnio nie mogłem oderwać się od swojego telefonu, komputera i bezpiecznej przestrzeni, w której obsługiwałem moje dzienne rozmowy z Lexie.

Popchnąłem siebie w pisaniu. Rezultatem byłem ja jako ciamajda na moim fotelu w biurze patrzący w przestrzeń. Około czasu obiadu wysłałem Lexie maila.

Temat: Dupek

Nadawca: Justin D.

Data: Sobota, 30 czerwca 2013

Hej, Lexie. 

Podobała mi się nasza wczorajsza rozmowa. W przyszłości prawdopodobnie nie powinnaś być taka otwarta z osobistymi informacjami. My internetowi drapieżnicy żerujemy na takich faktach. Na przykład, teraz wiem, że twoim nadprzyrodzonym marzeniem jest latanie, jestem dziesięć razy bliżej odkrycia lokalizacji twojego tajnego bunkra i chce znowu te zdanie. 

(Byłem przyzwoity zeszłej nocy. Teraz wszystkie zakłady są wyłączone)

Zadzwoń do mnie, kiedy będziesz mieć taką szansę. Nudzę się.

Justin

***

Wysłałem wiadomość i wędrowałem po mieszkaniu jak zombie. Patrzyłem na coś w lodówce, oznaczone karteczką. Tak, moja dziewczyna nie tylko gotowała i mroziła przez dwa miesiące dla mnie posiłki, ale też zaplanowała kolejność, w jakie powinienem je zjeść.

Wybrałem zamrożony noodly szukając rzeczy datowanych na środek lipca. Włożyłem to do mikrofalówki na dwie minuty. Tajemnicza kolacja: stek. Wciąż grzebałem w jedzeniu, kiedy Lexie napisała.


9900 Sienna St. in Aurora. Mamy politykę otwartych drzwi. Dzisiaj wychodzę ze starym przyjacielem. Będę miała swój telefon. Jestem podekscytowana by być w domu! 

Natychmiast do niej zadzwoniłem.


- Hej - odpowiedziała. Mogłem usłyszeć w tle szczekanie psa i rozmowy ludzi. - Boże, jestem s...

- Co jest z tobą kurwa nie tak - warknąłem - Nie mogę uwierzyć, że napisałaś mi swój adres. Jesteś kurwa nienormalna?

- Och, nie zaczynaj. Odmawiam dzisiaj twojego złego nastawienia. Jestem podekscytowana będąc w domu i ty nie będziesz robił z siebie pana Frostypants..  Daj spokój.

- Lexie. - mój głos przepełniony był złością. - Nawet mnie nie znasz.

- Tak, mówiłeś już o tym nie raz.

- To nie ma znaczenia. Mogę być kimkolwiek. Nie możesz podawać swojego adresu nieznajomym z internetu, błagam. Zachowujesz się okropnie. Wiesz ile przysporzyłaś mi tym kłopotów?

- Zaczynam się domyślać - ziewnęła do mojego ucha. Co za mały diabełek.

- Na szczęście nie jestem dla ciebie psychopatą, ale jestem...

- Okej Justin, załapałam. Uroczyście przysięgam, że w przyszłości nie dam ci mojego adresu. Ale to moje życie i mogę ryzykować cokolwiek. I nie dałam swojego adresu jakiemuś przypadkowemu dziwakowi, okej? Dałam go tobie. Chcę cię poznać.

Usiadłem w salonie i patrzyłem na mój szkic Lexie. Za każdym razem, gdy wypowiadała moje imię, radowała mnie.

Boże, Justin... Czuję to jaka mokra jestem.

Przypominając sobie oczy Lexie, zdałem sobie sprawę, że te w moim szkicowniku były martwe. Mogłem ją poznać. Mogłem poznać te ciemne, złośliwe oczy.

Clara. Moja dziewczyna.

- Chcesz mnie poznać - powtórzyłem zdając sobie sprawę z wagi tych słów.

Nigdy nie czułem takiego pragnienia w moim życiu. Całe moje ciało zaczęło reagować na pomysł Lexie.  Moja fantazja pod prysznicem wdała się do mojego umysłu.

- Tak - powiedziała Lexie. - Chcę cię poznać. To sprawia, że jestem zdenerwowana jak cholera, ale chcę cię poznać. 

- Ale nie dzisiaj wieczorem.

- Hm, niestety nie. Chyba, że chcesz poznać mojego przyjaciela ze szkoły.

- Przyjaciel facet?

- Tak, Justin. Przyjaciel facet. Przyjaciel, który jest facetem. Nie wpadaj na jakieś pomysły.

- Nie mam żadnych pomysłów - mruknąłem. - Chociaż może. Gdzie się spotykacie?

- Nie wiem, w jakimś barze. Jestem spłukana, więc on stawia.

- Świetnie.

Mój humor szubko się zepsuł. Lexie idzie na spotkanie z jakimś starym znajomym ze szkoły średniej. Biorąc pod uwagę to co mówiła mi o swojej młodości, wiedziałem, że jej znajomi ze szkoły średniej nie byli tacy młodzi. Przeważnie byli to nieudacznicy albo jacyś sportowcy.

- Postaraj się brzmieć szczęśliwie dla mnie 

Zrobiłem jakiś hałas. Lexie zachichotała. Kurwa, ten dźwięk. Dlaczego musi wychodzić dzisiaj z tym dupkiem? Dlaczego nie może sapać i jęczeć do telefonu dopóki nie dojdę? Musiałem dojść, z nią. Boże, potrzebowałem tego.

- Jesteś słodki. Wiesz? - powiedziała.

- Wolę przystojny. I tak, jestem. 

- Ha! Snobem też jesteś.

Ktoś w tle zawołał Lexie.

- To również wiem. Jestem wzywana,

- Ugh, wiem. Napiszę do ciebie jak będę w domu, dobrze? Będziemy mogli poczatować czy coś.

- Mm.

- Aha i mam na sobie satynowe, niebieskie stringi. 

Westchnąłem i zamknąłem oczy. Mój świat spowolnił.

- Dobrze - powiedziałam i rozłączyłem się.

Lexie Catalano 
Po mojej krótkiej rozmowie z Justinem to Lot 49 było ostatnim miejscem, w którym chciałam być z Evanem Rexterem.


Nie zrozumcie mnie źle. Lot był małym barem i kochałam go, ale kiedy Evan wypił jedno piwo, to co mówił Justin było prawdą - Evan miał pomysły.

Cóż, nie martw się o mnie. Napisz do mnie jeśli będziesz potrzebować podwózki, chociaż nie obiecuję, że wrócisz do domu. 
Ciągle drapał się po swoim piegowatym ramieniu. Nie podobało mi się to nawet jeśli Evan miał pogodny wyraz twarzy. Miał nadwagę i niechlujny zarost, który przypominał mi owłosienie Micka.
Odpisałam Justinowi.

Niechętnie przyznam się do porażki... Mój przyjaciel idiota mnie przeraża.

Justin odpisał po sekundzie.

Wszystko w porządku?

-

Tak, po prostu się denerwuję. Mam nadzieję, że te spotkanie szybko się skończy. Nie chciałam cię martwić.

Justin odpisał po paru minutach. Odczytując jego wiadomość, mogłam sobie dokładnie wyobrazić jego sarkastyczny głos, spleciony z gniewem i rozbawieniem.

Wzdrygnęłam się i schowałam swój telefon do torebki. Coś szalonego, że mogę zadzwonić do obcej osoby, która przyjedzie po mnie kiedy będę chciała.

Evan patrzył w moją stronę.

- To rodzaj bólu - mruknęłam, kiedy moje uszy wypełnił odgłos zespołu.

Westchnęłam i upiłam kolejny łyk mojego Long Island. Drink mocno we mnie uderzył, pewnie dlatego, że potrzebowałam kolacji. Kiedy Abby i ja wróciłyśmy do domu, po przytuleniu mojego brata i rodziców poczułam w sobie domową depresję.

Przeprowadzka w mniej niż dwadzieścia cztery godziny, a ja nie mam nawet pieniędzy na własne mieszkanie.

Mama obiecała mi coś pożyczyć dopóki nie będę miała swoich pieniędzy. Chociaż wiem, że nie narzeka na ich brak, to był cios dla mojej dumy.

Czy to naprawdę moje życie? Mogłam ukończyć szkołę z wyróżnieniem i studiować, a skończyłam na mieszkaniu z rodzicami.

Poznałam piosenkę, która zaczęła lecieć w barze. Zespół grał cover "Jigsaw Falling Into Place."

- Idealnie! - roześmiałam się. Zakończyłam swojego drinka dużym łykiem.

- Co? Chcesz kolejnego? - Evan krzyknął.

- Nie! Będę tańczyć!

- Och - jego twarz spoważniała. Było mi go prawie szkoda. Wiedziałam, że Evan nie dołączy do mnie na parkiecie. Był typem faceta, który grał w Dungeons & Dragons i ubierał się jak na premierę filmu Star Strek.

- Skończę swoje piwo! - krzyknął.

Zsunęłam się ze swojego stołka i wtopiłam w tańczący tłum.

Kilku chłopaków z zespołu zaczęło pochłaniać mnie zachłannie wzrokiem. Zamknęłam oczy. Boże, kochałam tą piosenkę.

Muzyka zaczęła grać głośniej, a ja zaczęłam tańczyć. Uniosłam ręce w powietrze. Miałam na sobie warstwową spódnicę, która odsłaniała moje uda, gdy się obracałam.

Mój umysł zaczął dryfować do Justina. Brakowało mi go. Nie wiem jak mogłam przegapić kogoś, z kim od kilku dni rozmawiałam przez telefon.

Chciałam żeby tu był.

Chciałam, aby ze mną zatańczył.

Chciałam jego dłoni na moim ciele i głosu w moim uchu.

Tęskniłam też za naszą historią. Pisanie z Justinem było dla mnie przyjemnością. Moja proza w porównaniu do jego była niezgrabna. Moje zdania były nieskładne.

Proza Justina była piękna. Dobierał słowa bez problemu. Cholera i ta jego gramatyka.

Raz, zwrócił on uwagę na moje "przewlekle nadużycie apostrofy".

- Czemu tak przewlekle wykorzystujesz fragmenty zdań? - napisałam.

- To celowe - odpowiedział.  - Poza tym robisz niezgrabne błędy. Jestem pewien, że widziałaś surrealistyczne rzeczy Picassa, ale czy widziałaś naukę bądź miłość? Sztuka nie jest montażem wypadków. Musisz opanować zasady zanim je złamiesz.

Uśmiechnęłam się i tańczyłam dopóki piosenka nie dobiegła końca.

Wyszliśmy z baru koło 22.30, ponieważ skłamałam o moich skurczach.

Evan opowiadał mi o jakiejś grze. Chciał złapać mnie za rękę, gdy przechodziliśmy przez pasy, ale odrzuciłam ją.

- Serio, Evan - prychnęłam.

Chciałam się od niego uwolnić, ale coś przykuło moją uwagę.

Kilka metrów dalej, na przeciwko Lot, lampy uliczne świeciły na postać jakiegoś mężczyzny. Stał ze smyczą w dłoni. Na końcu tej smyczy była jakaś biała kulka.

Evan parsknął śmiechem.

- O mój Boże - powiedział, a jego piwny oddech znalazł się zbyt blisko mojej twarzy. - Czy ten koleś spaceruje z królikiem? Co za pedał.

Szłam chodnikiem w stronę mężczyzny. Zignorował mnie nawet, gdy ustałam obok niego.

Jego włosy były w odcieniu brudnego blondu, niedbale zmierzwione. Miał na sobie dopasowany szary T-shirt i jeansy. Cholera, ten facet wie jak je nosić. Delikatny denim przylegał do jego szczupłych ud i napiętego tyłka. Jego przystojna twarz była ogolona. Wpatrywałam się w niego.

Kurwa, mam nadzieję, że Justin też wygląda tak pysznie.

Ale to na pewno nie był Justin. Nie ma mowy. Może nie znam go zbyt dobrze, ale z pewnością nie miałby on królika i nie wychodził z nim na spacer w środku nocy.

- Ciasna obroża - wymsknęło mi się. Spojrzałam na królika.

Taki słodki.

Nigdy bym nie pomyślała, że spotkam tu tak seksownego faceta. Zwierzę było tak samo urocze. Królik był wielkości piłki nożnej. Jego oczy były duże, okrągłe i czarne, a jego futerko było śnieżnobiałe.

Mężczyzna wpatrywał się przed siebie. Rany, ten dupek nawet na mnie nie spojrzał.

Królik podskoczył w kierunku jego nogi.

- P-przeprasza... czy ja go wystraszyłam?

Szczęka mężczyzny napięła się. Niemal niedostrzegalnie skinął głową. Wpatrywał się w ulicę, jak gdyby od tego zależało jego życie.

Evan znajdował się na chodniku kilka metrów dalej. Oczywiście oślepiony blaskiem królika i mężczyzny.

- On jest taki słodziutki - powiedziałam, zbliżając się do królika. - Mogę go pogłaskać?

Mężczyzna nie poruszył się. Jaki był jego problem? Może był z kamienia.

Schyliłam się i ukucnęłam obok królika.

Wreszcie on również przykucnął, po czym wziął swojego królika i położył go na kolanach. Uśmiechnęłam się. Kiedy królik się nie poruszył, mężczyzna skierował swój wzrok na mnie i uśmiechnął się.

Złapał za mój nadgarstek. Poprowadził moją rękę wzdłuż ciała królika.

- Taki mięciutki - wyszeptałam. Patrzyłam na długie palce mężczyzny obejmujące moje. Alkohol zaczął na mnie działać. Pragnienie dostało się do środka mnie. Chciałam się pochylić i powąchać jego czysty zapach. Chciałam docisnąć swoje dłonie do jego klatki.

Nie wiem jak długo tam kucałam, ale jego dłoń rozgrzewała moje ciało. Jego głaskanie rozluźniło mnie.

Z jednej strony myślałam, że ten młody Bój wybuchnie. Jedynie jego dłoń była łagodna. Widziałam jego zaciśnięte mięśnia na przedramieniu i wzdłuż jego pięknej szyi.

Przerażał mnie.

Pragnęłam go.

Poczucie winy uderzyło we mnie. Przypomniałam sobie, że Justin czeka w domu na mój telefon. Podniosłam się, a on zrobił to samo.

Mężczyzna pobiegł ulicą, znikając za rogiem. Obserwowałam jego gorący tyłek. Nawet jego kroki były seksowne. Cholera.

Oszołomiona wróciłam do Evana.

- Jak było zaklinaczko królików? - powiedział, owijając ramię wokół mojej szyi.

- Udał się kutasem, Evan.

Odepchnęłam Evana i zaczęłam przeszukiwać swoją torebkę, aby wezwać taksówkę. Wiedziałam, że mogę zadzwonić do Justina, ale nagle poczułam obawę przed spotkaniem z anonimową osobą w tak ogromnym mieście.

Poza tym nie ustaliłam jeszcze co zaszło między mną, a facetem przed barem. Dlaczego milczał? Dlaczego na mnie nie spojrzał?

Taksówka zatrzymała się obok mnie i wsiadłam do niej.

Kiedy wróciłam do domu, zauważyłam mojego tatę montującego moje łóżko w piwnicy.

Tak, od teraz piwnica będzie moim mieszkaniem. Myślę, że nie mogłam narzekać. Piwnica była skończona i było tu przyjemnie, nie wspominając o prywatności.

Jutro chciałam zacząć rozpakowywać moje książki. Może je upchnąć do każdego pokoju.

Padłam na łóżko i zadzwoniłam do Justina.

Brak odpowiedzi.

Spróbowałam ponownie po dwudziestu minutach.

Brak odpowiedzi.

Tęsknie za tobą, Justin.

Wysłałam mu wiadomość i patrzyłam w sufit. Nie ma czegoś takiego jak samotność, powiedziałam sobie. Bryła powstała w moim gardle.

Jeśli nie ma czegoś takiego jak samotność, to co ja czuję?

***

Robię wam taką małą niespodziankę i dodaję rozdział szybciej niż poprzedni. ;>
Kto by spodziewał, że Justin i Lexie spotkają się tak szybko? Myślicie, że domyśli się potem, że to on? Co do normalnego spotkanie musicie poczekać na przyszły rozdział, a warto. Miłego wieczoru.


22 komentarze:

  1. Uwielbiam to opowiadanie aczkolwiek czasem się gubię i nie wiem o co chodzi pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. To był serio Justin? On ma zwierzaczka? ;o
    Rozdział jest super! <3 Czekam na kolejny:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Króliczek hhaha jejku to takie urocze... Właśnie wyobraziłam sobie Justina z tymi jego wszystkimi tatuażami wychodzącego na spacer z króliczkiem hahahha
    Fajne to opowiadanie, czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O nie ! Teraz już na pewno nie doczekam się następnego rozdziału. Tak myślałam że to był Justin. Ojej, dlaczego te rozdziały są takie krótkie, nie no ale cieszę się że tłumaczysz to ff. Gdyby nie ty to bym chyba padła. Dziękuję że to tłumaczysz. Kocham Cię <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Justin I krolik..:)
    Chce next a!

    OdpowiedzUsuń
  6. Na początku zastanawiałam się dlaczego on się nie odzywał... Ale później dotarło do mnie, że ona mogłaby rozpoznać jego głos, ta mądrość xD już nie mogę się doczekać aż spotkają się tak normalnie! Mam nadzieję, że kolejny rozdział będzie szybko :) do następnego ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. O mój boże wiedziałam że to Justin *.*
    Szkoda że się do niej nie odezwał :c

    OdpowiedzUsuń
  8. Haha, Justin wyprowadził królika na spacer. :') Czekam na następny♡♡

    OdpowiedzUsuń
  9. Pogubiłam się trochę ale i tak rozdział niesamowity. Już nie mogę się doczekać następnego <3
    ~M

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham i czekam na next ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  11. O boże Justin z króliczkiem haha.Może nie odzywał się bo ją poznał i był w szoku Super rozdział czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeeejciuu ja już chce następny ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  13. oni na serio się juz spotkali! on na pewno wiedział że to ona! ale że ona się niczego nie domyśliła... cóż kto normalny wychodzi z krolikiem na spacer haha

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam te opowiadanie jeju dziekuje że je tłumaczysz

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny rozdziałi ten
    króliczek cute :3

    OdpowiedzUsuń
  16. O Mój Boże! To jest cudowne i wogóle niesamowite i tak ekscytujące :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetnie tłumaczych.Cudowny rozdział .MOgłabyś mnie zacząć informować @Little1Lies ?

    OdpowiedzUsuń
  18. O święta matulu... Wspaniałe tłumaczenie! W końcu coś innego i ciekawego, przeczytałam właśnie wszystko co zdołałaś przetłumaczyć. Jesteś wspaniała tak samo ja kto opowiadanie, cudownie piszesz *.*

    Zapraszam do mnie www.collision-fanfiction.blogspot.com
    Mam nadzieję, że zagłosujesz na moje ff tutaj http://spisfanfiction.blogspot.com/ to dla mnie naprawdę ważne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam wszystkich do głosowania na COLLISION "Blog Miesiąca styczeń"
      http://spisfanfiction.blogspot.com/ (prawa kolumna)
      Z góry dziękuję! :*

      Usuń
  19. Świetny rozdział :)@Little1Lies

    OdpowiedzUsuń