wtorek, 27 stycznia 2015

Nine

Lexie Catalano

- Masz plany na czwartego? - spytał Justin, gdy jechaliśmy przez miasto. Pojawił się pod moim domem w równe południe, a jego samochód czekał na mnie. Mam wrażenie, jak gdyby unikał mojej rodziny lub całej ludzkości.

Wyglądał smakowicie, jak zawsze.

Miał na sobie lekkie, szare spodnie i jasną bluzkę. Czułam się niepewnie z jego butami Ferragamos.

Ja, z drugiej strony miałam na sobie małą, żółtą sukienkę od Macy. Doskonale, prawdopodobnie wyglądałam jak jego siostrzenica.

Niosłam ze sobą wielką, niechlujną torebkę, ponieważ Justin uparł się i przyniósł mi zabawki erotyczne. Boże, musiałam dowiedzieć się co ten facet robił dla życia. Ubrał się jak seks, podjechał najseksowniejszym samochodem, w jakim kiedykolwiek byłam i kupił mi zabawki erotyczne.

Poza tym, zaczynałam odczuwać dziwne odczucie ze spotkania z człowiekiem, który jest dla mnie obcy.

- Czwartego? - powiedziałam, próbując oderwać wzrok od jego wytatuowanego ramienia. - Nie sądzę. Szczerze mówiąc zapomniałam o czwartym lipca i o wszystkim innym na tym świecie, dzięki Justin. A co z tobą?

- Brak planów.

- Masz jakąś rodzinę w okolicy? - spytałam, obserwując jego twarz.

Justin nie oderwał wzroku od drogi. Nic nie zmieniło się w wyrazie jego twarzy.

- Nie, nie tutaj. Rodzeństwo na wschodnim wybrzeżu.

- Rodzeństwo? To fajnie. Dogadujecie się? Jest starsze czy młodsze?

Miałam dla niego milion pytań.

- To miejsce jest dobre - powiedział Justin. Koniec rozmowy.

Zatrzymaliśmy się nagle poza średniej wielkości budynkiem w rogu. Moje oczy zwróciły się w kierunku stylowego pomnika niedaleko schodów. To było kamienne skrzydło wystające znad niewielkiej fontanny.

Nie. Ma. Mowy

Spojrzałam na napis wygrawerowany powyżej drzwi.

The Granite Wing Agency*

- Justin, co my tu....

Nie słuchał mnie. Był kilka kroków dalej i wisiał na swoim telefonie. Usłyszałam śmiech.

- Tak - powiedział. Potem: - Dobrze, dobrze. Nie chcę porozumiewać się z twoim sekretarzem.

Po jakimś przekomarzaniu i lakonicznym śmiechu, Justin wsunął telefon do kieszeni. Wziął mnie za rękę i poprowadził w głąb budynku.

Czułam się nieswojo. Nie sądzę, że Justin słuchał, choć od czasu do czasu uśmiechał się do mnie. Czy to jego uśmiech sprawiał, że uginały mi się kolana czy świadomość, że byłam w budynku agencji, która reprezentuje J. Whispa?

- Justin, co my tutaj robimy? - zażądałam odpowiedzi.

Mój głos odbił się echem na całym holu. Justin zmarszczył brwi na mnie.

- Mówiłem, że mam kilka znajomości na mieście.

Poczułam jak kolory spływają z mojej twarzy.

Znajomości? Znajomości z zatrudnieniem? Tu i teraz?

- Nie, nie. nie. Jestem nieodpowiednio ubrana na tę chwilę - powiedziałam. - Proszę, idźmy...

Zaczęłam grzebać w mojej torbie. Czy jest coś, co mogłoby mi w tej chwili posłużyć za profesjonalizm? A może miałam broń dla samej siebie? Moja ręka zacisnęła się na fioletowym wibratorze i już prawie go wyciągnęłam, ukazując go tym samym całemu światu. Cholera! Kurwa! Kurwa! Kurwa!

- Wyluzuj - Justin mruknął.

- Justin, kurwa, jak mogę...

Usłyszałam stukanie obcasów na marmurowym lobby i spojrzałam w górę, aby zauważyć blond zbliżającą się kobietę. Ona i Justin uścisnęli sobie dłonie.

- Justin - powiedziała. Spojrzała na mnie, a ja zesztywniałam. Byłam paskudztwem obok Justina, a ona była gorącą laską.

Wyciągnęłam rękę.

- Lexie Ca...

- To jest Lexie - Justin powiedział za mnie. - Moja dobra znajoma, nowa w tym mieście. Spójrz Claud...

- O mój Boże, o mój Boże! On powiedział Claud! Claudia. To była Claudia Wing.

Wymienili między sobą spojrzenia, po czym zaśmiali się. Byli kochankami?

- Krótko mówiąc Claud, Lexie szuka pracy. Nie proszę cię o przenoszenie gór ani o żadne przysługi. Ona jest inteligentną dziewczyną. Możesz przeczytać jej CV - machnął ręką.

Mój Boże, ja prawie rozmawiałam z Claudią Wing, agentem literackim, który pożera dusze na śniadanie.

- Dotarło do ciebie to, co powiedziałem? Miej to na uwadze.

Moja ręka wisiała bezwładnie w powietrzu przez cały czas.

Claudia w końcu zrozumiała i uścisnęła go. Moje place były gniecione w uścisku.

- Hi Lexie - powiedziała. - Claudia Wing. Miło  cię poznać. Jak właśnie mówiłam Justinowi przez telefon, moja sekretarka ostatnio uciekła do Vegas i zadzwoniła, że odchodzi.

Oczy Claudii błyszczały. Nie chciałabym być taką sekretarką.

- Nic nie obiecuję, ale jeśli lubisz taką pracę jak mówił Justin, to jest ona już twoja. Jestem zwolenniczką opatrzności. Zapoznam się z twoim CV tak szybko jak to możliwe. Będziemy w kontakcie, Justin - ukłoniła się nam, po czym zniknęła. Zapach jej perfum krążył w moich nozdrzach.

Co do cholery... się właśnie stało?

Nie powiedziałam nawet jednego spójnego zdania podczas tej rozmowy, a dostałam ofertę pracy. Poprawiłam swoją torebkę na ramieniu.

Justin patrzył na mnie.

- Nie myśl o tym dużo - powiedział cicho. - Miałaby to gdzieś, gdybyś nie przyniosła swojego CV, ale praca odeszła by na dniach. I nie dziękuj mi. Ta kobieta to rekin. Nie będziesz miała czasu posadzić swoje tyłka.

Justin potargał moje włosy w słodkich geście, przez co podkreśliło się moje uczucie infantylizmu, po czym skierował się w stronę wyjścia.

Pobiegłam za nim, a moje japonki uderzały o podłogę.

- Kim ty jesteś? - powiedziałam, gdy weszliśmy do samochodu. - Czym się zajmujesz? Co to było?

Justin nie odpowiedział, dopóki nie usadowił się wygodnie w swoim samochodzie.

- Jestem biznesmenem - westchnął. - Możemy odpuścić sobie ten temat?

- Czy mam jakiś wybór?

Nie wiedziałam co mam czuć. Byłam zła na Justina, zła za tą całą zasadzkę z improwizowanym wywiadem, zła na siebie, że siedziałam cicho i byłam podniecona perspektywą tej całej pracy i za to, że zachwycałam się człowiekiem siedzącym obok mnie. Ugh, on był tak cholernie irytujący. Był też cholernie smakowity, tajemniczy i niecierpliwy.

W tej chwili Justin prowadził jak ponury żniwiarz.

- Teraz do mnie - powiedział i spojrzał przed siebie.

- Taki był plan, zanim zabrałeś mnie na spotkanie z jednym z moich bohaterów literackich.

- Mm. Wierzysz w te plotki o agencji?

- Czekaj. Oni reprezentują J. Whispa? Nie wiedziałam.

Justin uśmiechnął się.

- Mógłbym określić cię fanką, Lexie. Nie wierz w każdą historię, którą przeczytasz.

- Nie jestem fanką. Po prostu doceniam te książki. I to prawda, że autor ma prawo do prywatności.

Justin zamilkł na chwilę.

- Ona albo on. Prawdopodobnie ona.

- Takie seksistowskie.

Justin posłał mi jeden ze swoich uśmiechów, przez które topniałam.

Boże, czy ja traciłam głowę dla tego faceta?

Justin miał rozwlekłe mieszkanie na szczycie wieżowca w Denver. Powinnam się chyba domyślić. Pokoje były czyste, nowoczesne, surowo białe, jasne podłogi i wspaniałe dywany. Przeważały tu metalowe oprawy, wystrój wyglądał na oszczędny, ale gustowny. Poznałam oprawioną reprodukcję Johna Singera Sarget na ścianie.

Justin przechadzał się przez swoje pokoje. Za każdym razem, gdy nasze spojrzenia spotykały się, uśmiechałam się do niego. Wyglądał na zaniepokojonego. Dlaczego miałby się denerwować? Czy moja opinia była dla niego tak ważna?

- To miejsce jest piękne - powiedziałam. - Jest niesamowite. Nie mogę uwierzyć, że był tu kiedykolwiek bałagan.

- Och, była tu pokojówka - odpowiedział.

- Laurence! - zapiszczałam, kiedy zobaczyłam królika w salonie. Jego klatka była tak samo wypasiona jak i mieszkanie Justina. Była wykonana z pięknego drewna lakierowanego z małymi, złotymi gałkami.

- Twoja ukochana pani jest z powrotem - Justin zwrócił się do królika.

Oglądaliśmy jak Laurence skacze po mieszkaniu. Nie dotknął mnie jeszcze, ale wiedziałam, że to planuje. Myślę, że jego sypialnia była gdzieś tutaj w tym korytarzu.

Coś się stało? Napięcie i pragnienie ścisnęło mój żołądek.

Udaliśmy się do kuchni, Justin był za moimi plecami.

- Ładna - powiedziałam, po czym przejechałam ręką po blacie. Nawet kuchnia była nieskazitelna.

Czułam obecność Justina za sobą. Słyszałam, jak cicho oddycha. Moja skóra była rozdrażniona. Boże, jeśli on mnie wkrótce nie dot...

Wypuściłam powietrze, kiedy klatka piersiowa Justina docisnęła się do moich pleców. Przyparł mnie do wyspy kuchennej i ujął moje piersi od tyłu.

- Jesteś gotowa? - szepnął do mojego ucha.

- Tak - odpowiedziałam natychmiast, z pewnością siebie w głosie.

Byłam gotowa odkąd obudziłam się rano.

- Oprzyj się o ladę.

Zrobiłam tak jak powiedział, choć było mi niewygodnie. Lada wbijała się w mój brzuch, a Justin pchnął mną tak, że moje piersi były zgniecione.

Milczał, kiedy ścisnął moją sukienkę i zmarszczył ją w pasie. Myślałam, że mój różowy tyłek i moje stringi wydobędą od niego jakieś słowa, ale on nadal milczał.

Kurwa, zaczynałam się denerwować.

Justin pogładził ręką moje włosy. Moje grube loki opadały teraz na plecy. Wziął ich garść, po czym szarpnął nimi i zaczął dawać coraz szysze i mocniejsze klapsy mojemu tyłkowi.

- Justin! - wrzasnęłam. Ból był okropny. Próbowałam go odepchnąć, ale z ręką Justina w moich włosach i jego silnym ramieniem przed moimi plecami, nie mogłam nic zrobić.

Boże, nie mogłam uciec. I Boże, to było takie podniecające. Przypomniałam sobie, kiedy Justin mówił, że nie lubi być delikatny.

Nie miałam innego wyboru niż znieść to.

- Ach! Ach! Ach! - płakałam, kiedy on uderzał mnie coraz mocniej.

- Lexie! - w końcu warknął. - Posłuchaj siebie. Jesteś idealna.

Wsunął rękę pod moje stringi i zaczął pracować mocno swoim palcem. Byłam mokra.
5Mój były chłopak nigdy nie upokorzył mnie w taki sposób, tym bardziej nigdy nie był w stosunku do mnie taki brutalny, dlatego też nie wiedziałam, że tak mi się to spodoba.

- Och, Boże... - westchnęłam.

Jego palec pracował we mnie wściekle. Mój tyłek był gorący.

- Jesteś moją dziwką - powiedział, uderzając tym samym mnie ponownie. - Jesteś moja, Lexie. Zrobiłaś źle, że obciągnęłaś mi tamtej nocy, kiedy to ja chciałem pieprzyć ciebie. Dlatego jesteś teraz tak karana,

Jego palce na nowo zaczęły się we mnie poruszać. Skręcałam się z bólu i sapałam. Łzy prawie opuściły moje powieki.

- Wiem, że kochasz ssać mojego penisa Lexie, ale wsadzę go tam dopiero wtedy, kiedy będę tego chciał. Nie sprawiasz mi przyjemności, rozumiesz? 

Straciłam rachubę pomiędzy przyjemnością, a bólem. Byłam świadoma jego spodni na moim udzie i jego twardego kutasa. Zaśmiałam się, bo wiedziałam, że mój tyłek był rozpalony. Spytał jak się czuję i czy mam już dość. Powiedział, że moja cipka jest ciasna i potrzebuje pieprzenia.

To skończyło się nagle. Justin pociągnął mnie w swoje ramiona i zaczął mnie całować. Jego ręce masowały moje ciało, masując je tym samym.

- Boże - jęknął przez pocałunek. - Lexie, Boże. Chcesz tego? Poczuj to, co ze mną robisz.

Chwycił moją rękę i umieścił na swoimi fiucie. Moje palce owinęły się wokół niego.

Zbyt wiele nerwów straciłam na Justina. Chciałam tego, do cholery. Ufałam mu. Wiedziałam, że jeśli mu nie odpowiem, to nie zmusi mnie do tego.

Do czego?

Mój umysł zaszedł niepokojem.

- Zrób to - szepnęłam. - Zrób to, jestem twoja.

***

The Granite Wing Agency - nazwa własna agencji, w której pracuje Justin jako J. Whisp.


Rozdział krótki, ale łatwo się domyślić, że następny będzie ciekawy.
If you know, what I mean.

Dodaję te rozdziały tak szybko, bo mam teraz ferie i trochę czasu na tłumaczenie.
Jak zacznie się szkoła, mogą być długie przerwy dlatego teraz chcę wam to jakoś wynagrodzić.
Jeśli będzie fajna ilość komentarzy, to nowy rozdział pojawi się jeszcze przed następnym tygodniem.



31 komentarzy:

  1. Jak ja Ci zazdroszcze, że już masz ferie :-)
    Rozdział cudny czekam na kolejny :-D

    OdpowiedzUsuń
  2. Już myślałam, że w tym będzie seks, ale jak zwykle nie! Do cholery, czy tylko ja nie mogę się doczekać ich kolejnego wspólnego razu?! Mam nadzieję, że następny będzie jak najszybciej! ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Laurence! Hahah <3
    Justin załatwił pracę Lexie, jeej! Ciekawe, czy w końcu się dowie, czyn zajmuje się Justin....
    Rozdział cudowny, czekam na kolejny:***

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahhh nie wieze w to co przeczytałam xD Te rozdziały są takie nieprzyzwoite ale kocham to.! Ile bym dala za takiego Justina w moim zyciu;)
    Tak btw świetnie idzie ci tłumaczenie i czekam na następny rozdział:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham tego królika...xD Byłam z mamą w sklepie zoologicznym jak tylko zobaczyłam białego królika zaczęłam się szczerzyć jak mysz do sera *.* Aktualnie jestem na etapie "Zrobię wszystko ale kup mi białego królika xD".! AAAAAaaa.....Świetny rozdział czekan na nastepny <3 ^.^

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział świetny jak zawsze :) oj jaki ten Justin kochany heh załatwił Lexie pracę.Czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny rozdzial,chcem zdecydowanie wiecej :)

    OdpowiedzUsuń
  8. haha :D Ohh Lexi :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja chce juz kolejny bo będzie ciekawe! Cieszę się ze dodajesz tak szybko nowe rozdziały

    OdpowiedzUsuń
  10. to ff jest najlepsze

    OdpowiedzUsuń
  11. Och..... Niesamowity. Nawet już brak mi słów by opisywać to tłumaczenie. Poprostu pamiętaj, że masz czytelniczke która zawsze to czyta i nie zawsze przy rozdziałach będę mogła je komentować bo aż zapierają wdech. Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  12. omomomo :o nkcdsnvjn no nie mogę ! miało być już ! vjngvjkdfkv eeeej też chcę mieć zająca :<

    http://fighteverysecond-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo fajny rozdział. Mam nadzieję, że Lexie dowie się że Justin t i J. Whisp. Ze zniecierpliwieniem czekam na następny, buźka ♥

    OdpowiedzUsuń
  14. sram jak to czytam! <3

    OdpowiedzUsuń
  15. To tlumaczenoe to zycie *_____*

    OdpowiedzUsuń
  16. boże w takim momencei skończyć :/ ale zajebisty <3

    OdpowiedzUsuń
  17. WOW WOW WOW co tu się dzieje! Dlaczego w takim momencie kończysz?! Już z cieknącą śliną czekam na kolejny rozdział xD poważnie

    www.collision-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. przeciez ja sie zesram! jezus maria

    OdpowiedzUsuń
  19. Czemu on nazywa ją "dziwka" Lol wiadomo już po co mu ona.
    Głupio że ją wykorzystuje i oszukuje

    OdpowiedzUsuń
  20. Jak mogłaś to przerwać w takim momencie? 😠 Jesteś okropna ale w takim razie czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  21. chce juz nastepny

    OdpowiedzUsuń
  22. Taki świetny! *.* Już się nie mogę doczekać! :)

    OdpowiedzUsuń