piątek, 30 stycznia 2015

Ten

Justin Bieber

Zabawianie się z Lexie miało piękny sposób upraszczania rzeczy.

Prześladowały mnie obawy, że będzie chciała sprawdzić moje mieszkanie. Posunąłem się za daleko? Przestraszyłem ją dzisiaj? Co zrobię, jeśli odnajdzie jakąś rzecz Clary? Była wściekła po spotkaniu z Claudią?

Potem, Lexie pochyliła się nad kuchennym blatem i nie miałem już żadnych wątpliwości.

Tyłek Lexie. Moja ręka. Jej cipka. Moje palce.

Powinien był wiedzieć, że ona da sobie radę z tym wszystkim.

Była nieustraszona.

Gdy zaprowadziłem ją do sypialni i pokazałem jej przedmioty na łóżku, spytałem, czy widzi w tym jakiś problem.

Nie uciekła z krzykiem. Nie rzuciła siebie pod moje stopy.

Dokładnie zbadała te rzeczy. Zaciski na sutki, czarna taśma, cztery jedwabne sznurki i zwykła szmatka. Uśmiechnęła się do mnie.

Wystarczyło, że Lexie dotykała te rzeczy, a mój kutas pulsował. Kupiłem to rano, zanim ją zabrałem. Nigdy nie bawiłem się z Clarą w ten sposób, a nawet gdybym to zrobił, nie czułbym takiej samej przyjemności jak z Lexie.

Moja dupkowatość nie miała limitu.

- Jest w porządku - Lexie szepnęła. - Zrób to - podeszła bliżej, a ja zadrżałem. Owinęła ręce wokół mojej szyi i przeniosła swoje usta w kierunku mojego ucha. - Zrób to dla mnie, Justin.

Była uległa, taka jaką ją przygotowałem.

Umieściłem na jej oczach przepaskę i zanim ją zakneblowałem, dałem jej do dłoni dużą kulkę.

- Jeśli będziesz chciała, abym przestał... - powiedziałem. - Upuść ją, a ja przestanę. Zrozumiałaś?

Skinęła głową i otworzyła swoje usta, abym ją zakneblował.

Jej piękne różowe wargi otworzyły się. Jej uległość. To doprowadzało mnie do szaleństwa.

- Naprawdę to lubisz - mruknąłem. - Nieprawdaż?

Zanim zdążyła odpowiedzieć, zakneblowałem jej usta, wiążąc mocną kokardkę na tyle jej głowy. Zaśmiałem się i dałem jej klapsa, który wysłał ją na łóżko.

Opadła na kołdrę ze stłumionym krzykiem.

- Prosiłaś się o to, ty dziwko - warknąłem. Nie mogłem się powstrzymać. Zrzuciłem z siebie z moje buty i koszulę, po czym poczołgałem się do Lexie. Moje podniecenie wzrastało, gdy patrzyłem na jej cipkę, jej uda, brzuch, piersi i twarz. Moje spodnie były boleśnie napięte.

Próbowała mnie dotknąć, ale szybko odepchnąłem ją od siebie i przywiązałem do łóżka.

- Nie wykorzystasz mnie dzisiaj, Lexie. To ja mam zamiar wykorzystać ciebie. Jedyne co musisz zrobić to sprawić, aby twoje ciało zabawiło się ze mną. Cipka, usta i piękna para cycuszków.

Przywiązałem nogi Lexie do mojego łóżka, a jej nadgarstki i kostki przywiązałem jedwabnym sznurem do czterech ram łóżka.

Uśmiechnąłem się na swoją robotę. Usiadłem obok niej i leniwie uszczypnąłem jej sutki.

- Hnn! Nnn! - wydobyła z siebie wspaniałe dźwięki, stłumione przez jej knebel.

- Dobra dziewczynka - uspokoiłem ją. - Testuję twoją wytrzymałość. Widzę, że ledwie się ruszasz. Czy to cię boli?

Zacząłem skręcać i szarpać jej sutki, uderzając przy tym samym jej piersi. Szarpała się na łóżku. Mój fiut zaczynał się robić mokry na czubku, czułem to. Mój wzrok skierowany był na kulkę w jej dłoni, na której zaciskała swoje palce.

- Czas na twoją obrożę, Lexie. Po tym wszystkim zrobimy zdjęcia.

Jęknęła.

Umieściłam skórzaną obrożę na jej szyi, po czym zabezpieczyłem to zamkiem. Docisnąłem zaciski na jej sutkach. Lexie zaczęła oddychać w krótkich seriach przez swoje maleńkie nozdrza. Na to wszystko musiałem zrzucić swoje spodnie razem z bokserkami.

Wspiąłem się na nią, mój kutas spoczywał na jej brzuchu.

- Przez ciebie jestem twardy - powiedziałem. - Wiem, że twoje sutki cię bolą. To jest specjalna obroża dla ciebie. Kiedy dostosowywałem te łańcuchy - sprawiłem, że ciągnęły się one od obroży po zaciski. - Sprawiłem, że każdy twój ruch szyją będzie ciągnął za twoje brodawki. Wiem, że lubisz jak nadużywa się twoich wrażliwych miejsc, Lexie.

Oderwałem dwa kawałki czarnej taśmy i przycisnąłem je do sutków Lexie.

- Mmm - Lexie zamruczała.

Przejechałem swoim kutasem po jej brzuchu i uśmiechnąłem się.

- Dlaczego Lexie? Wierzę, że potrafisz ślinić się bardziej.

Wygramoliłem telefon z moich spodni, po czym zrobiłem parę zdjęć Lexie.

Miałem idealne ujęcie jej stringów i różowej, przesiąkniętej tkaniny i jej pięknej, zakneblowanej twarzy.

Jej zabawki leżały na łóżku. Wybrałem wibrator w kształcie jajka, ustawiłem największą prędkość i umieściłam go na stringach Lexie,

- Staraj się go tak utrzymać - mruknąłem. Patrzyłem na jej ciało. Kiedy tylko pierwsze drgania wibratora przeszły przez jej kobiecość, zaczęła się wić. Jej głowa wierciła się na poduszce, a łańcuchy i klamry szarpały tak mocno za sutki, że jej piersi drżały.

Jęknęła.

Kurwa, ona długo tak nie pociągnie.

- Mam zamiar zostawić to na twoich stringach Lexie, właśnie tak jak teraz - umieściłem wibrator przed jej cipką, a szum wibratora zagłuszył jej stękanie. - I dam ci trochę czasu, abyś pomyślała o swojej głupie zabawie w klubie.

Złapałem wazelinę, po czym opadłem na fotel mając na nią widok. Doskonale.

Jęki Lexie pojawiały się w nieregularnych odstępach czasu. Czasem były długie, czasem krótkie. Walczyła, aby uwolnić swoje ciało, ale nie była w stanie. Jej jęki zmieniły się w rozpaczliwe piski. Wibrator doprowadzał ją do szaleństwa.

Pozwoliłem, ale cierpiała przez około dwadzieścia minut. Głaskałem swojego kutasa przez cały ten czas,  obserwując ją. Kiedy nie byłem w stanie wytrzymać już dłużej, wspiąłem się na łóżko. Obróciła swoją głowę, tak jakby chciała zobaczyć co robię.

- To jest to - sapnąłem. - Rozejrzyj się. Czujesz co właśnie robię? Jestem dokładnie nad tobą.

Usadowiłem się okrakiem nad jej piersiami. Robiłem sobie dobrze nad jej twarzą. Kropla wazeliny spadła na jej twarz, przez co razem jęknęliśmy.

- O Boże Lexie, o Boże - wyszeptałem. - Mam zamiar dojść kochanie, kurwa...

Dyszała, a ja złapałem za zagłówek łóżka i doszedłem spontanicznie. Przyjemność spłynęła po moich plecach. Walczyłem, aby mieć otwarte oczy, kiedy spuszczę się na jej twarz.

Bawiłem się tak z innymi kochankami w przeszłości, ale wspomnienia o nich są jak popiół. Żadnego ognia. Nawet iskry. Brak seksu w moim życiu wprowadził mnie na nowy poziom erotyczności .

Lexie zaczęła wić się w swoich więzach i wydawała nieprzyzwoite jęki. Ściskałem ją za rękę. Trzymała mocno kulkę. Byłem pod wrażeniem jej wytrzymałości i wdzięczności.

- Wiem - wyszeptałem do jej ucha. - Wiem, że nie chciałaś być zakneblowana, byś mogła ssać mojego kutasa, prawda? A może chcesz dojść tak samo jak ja? Mówiłem ci przecież, że zasłużyłaś na karę za to, co zrobiłaś. Zachowałaś się jak dziwka.

Policzki Lexie poczerwieniały. Potrząsnąłem uściskami na jej piersiach.

- Nagrałem te całe show zeszłej nocy. Myślałem o tym, aby dać ci to może dzisiaj obejrzeć, ale nie mogłem się doczekać, aż zasłonię ci oczy. Kochasz to. Wiesz, że to kochasz. Jeśli chcesz być okrutna, wiedz, że ja też będę. Ale byłaś idealna, Lexie. Teraz błagaj o to, abyś doszła. Błagaj o to, aby coś w ciebie weszło. Rób to, co potrafisz najlepiej, kochanie.

Odwiązałem jej knebel i wyrzuciłem go w głąb sypialni.

Lexie wciągnęła powietrze jak gdyby wcześniej tonęła.

- Proszę! - zaszlochała. Jej słowa wywołały u mnie dreszcze. Chwyciłem za długi, fioletowy wibrator i zwiększyłem prędkość do maksimum.

- W śr.. środku. Wewnątrz mnie! Pozwól mi szczytować, Justin... p-proszę... ja...

Pozwoliłem sobie po raz ostatni spojrzeć na związaną Lexie. Wyglądała desperacko. Przesunąłem na bok jej stringi i włożyłem w nią wibrator. Nie musiałem nim nawet poruszać. Wystarczyło, że natrafiłem na jej punk G, a ona zaczęła dochodzić.

Przyjemność uderzyła w nią tak samo jak i we mnie - początkowo napad przyjemności, a potem rozpływanie się w falach rozkoszy.

Obserwowałem jej twarzy, gdy dochodziła. Nie bez powodu nazywają to małą śmiercią. Jej ból brzmiał tak samo jak jęk przyjemności, lub przyjemność brzmiała tak samo jak ból.

Leżeliśmy razem, a nasze spocone ciała były splątane. Wszystkie więzy i zabawki leżały porozrzucane po moim pokoju. Po raz pierwszy, obejmowałem nagie ciało Lexie, tak jak ona obejmowała moje. Nasze serca biły razem. Nasze oddechy stałe się jeszcze głębsze, tak, że żadne z nas nie mogło wypowiedzieć słowa. W końcu ogarnął nas sen.

Lexie Catalano

Patrzyłam jak Justin śpi w porannym świetle. Leżał na brzuchu z głową w poduszce, a jego ramię było silnie owinięte wokół mnie.

Był piękny.

Wydawał się piękniejszy niż kiedykolwiek. Mój wzrok zatrzymał się na jego długim ciele, linii kręgosłupa, udach i tyłku. Jego muskularne ramiona wyglądały jak jakieś dzieło artystyczne, nie wspominając o jego tatuażach tworzących rękaw. Czułam dziką ochotę rzucenia się na niego i wycałowania każdego centymetra jego ciała.

Boże, czułam się niesamowicie. Zrzuciłam delikatnie jego rękę i wygramoliłam się z łóżka, pozostawiając coś za sobą. To była moja stara skóra. Zabrał mi wszystko, co było we mnie warte.

Włożyłam na siebie koszulę Justina i udałam się korytarzem, aby znaleźć kran z wodą. Następnie powędrowałam do biblioteki.

Wow, ten facet naprawdę lubił czytać. Pokój wyglądał jak wnętrze gabinetu jakiegoś profesora, jednak był większy. Półki na ścianach zapełnione były leksykonami fikcji, literaturami faktów, tłumaczeniami, jakieś książki w językach obcych, CD, poezje, sztuki i mapy. W skrócie, mniejsza biblioteka.

Przejechałam palcami po grzbietach książek, niektóre były naprawdę stare.

Znalazłam duży rząd książek autorstwa Willa Cather. Uśmiechnęłam się, kiedy wyciągnęłam jedną z nich. Ha! Czułam się jak detektyw.

Było tu motto Wirgiliusza, które zacytował Justin. Otworzyłam książkę na ostatniej stronie.

Na marginesie napisane było "epi"?

Zmarszczyłam brwi.

Epi? Motto? Wiem, że pochodziło to od The Silver Cord, J. Whispa.

Na moje usta wdał się uśmieszek. Czy Justin był potajemnym fanem J. Whispa?

- Lexie.

Podskoczyłam.

Justin stał w drzwiach. Jego twarz była blada, a włosy rozczochrane. Para czarnych spodni przylegała do jego bioder.

- Justin, cześć - posłałam mu drżący uśmiech. - Przestraszyłeś mnie...

Kurwa, jego oczy były śmiertelnie poważne. Dziewczyna w klatce tygrysa. Dziewczyna na pożarcie. Spojrzał na półki, a potem na książki w moich rękach.

- Twoje, um... - odchrząknęłam. - Twoje włosy są teraz niezłe.

Popatrzył na mnie przez chwilę, po czym swoją dłonią przejechał po włosach.

- Nowy styl - mruknął.

Ostrożny uśmiech rozprzestrzenił się na jego ustach. Zaśmiałam się słabo. Rany, o co w tym wszystkim chodzi? Pan Zimnoporty z rana? Może on myślał, że węszę w jego mieszkaniu.

- Mm. Willa Carter. Genialna autorka. To jej najlepsza książka, ręce z dala.

Justin uśmiechnął się i zaczął studiować półki. Obserwowałam jego przystojny profil. Teraz był ciepły i pełen entuzjazmu. Chwilę wcześniej jego spojrzenie było brutalne. Musiałam przyznać, że jego zmienne nastroje mi imponowały, ale i przerażały równocześnie.

- Wiesz co mam na myśli? - powiedział. - Autor pisze książkę po książce, rzuca kartami na stół. Wiele razy chybia, ale potem trafia w dziesiątkę. Ładna koszula - uszczypnął mój tyłek, po czym jego wzrok na nowo wrócił na półki. - Przeczytałem wszystkie. The Sound and the Fury, Never Cry Wolf, Franny i Zooey, Four Quartets...

- The Silver Cord - wyrwało mi się.

Justin prychnął.

- Och proszę, znowu objawia się twoja obsesja na punkcie J. Whispa.

- W porządku, skoro ja jestem jego fanką, to dlaczego ty? - mój głos zadrżał. Patrzyłem na My Ántonia, kopię Justina. Moje dowody były zawiłe i konspiracyjne. Zabawnie było wiedzieć, że to on miał większą obsesję na jego punkcie niż ktokolwiek inny. Znał każde jego słowo.

- Ja dlaczego co? - zażądał odpowiedzi.

- Skąd wiesz... o plotkach na temat Granite Win? - spytałam.

Oczy Justina przybrały wyraz twardy niczym szmaragdy.

- Jak widzisz - powiedział, wskazując na swoje książki. - Lubię bardzo czytać. Lubię być na bieżąco z trendami literackimi. Oznacza to także, że jestem w stanie przeczytać dużo gównianych stron internetowych takich jak Fit to Print od czasu do czasu. Przeczytałem tam jakieś artykuły - Justin zadrwił. - To oczywiście same plotki.

Położyłam swoje dłonie na jego klatkę piersiową. Wyraz jego twarzy złagodniał.

- Wygląda na to, że masz siekierę na tego biednego autora - powiedziałam. Wtuliłam twarz w jego skórę, po czym objął mnie swoimi ramionami.

- Wątpię, że jest słaba. I nie mam na nią żadnej siekiery, okej? Uważam po prostu, że nie jestem podobny do Carthera. Nawet trochę.

- No tak - cmoknęłam jego sutek, a on zadrżał. Boże, kochałam to. - A ja studiowałam literaturę, więc co Panie Biznesmenie.

Dał mi szybkiego klapsa w tyłek.

***

Wzięliśmy szybki, poranny prysznic, który polegał na pocieraniu mojej cipki mydłem, aż mnie piekło. Może on był zdesperowany po tym wszystkim.

I cholera, bawiło mnie to.

Postanowiliśmy się ubrać. Justin obserwował każdy mój ruch swoimi piwnymi oczami. Boże, wyglądał smakowicie z ręcznikiem owiniętym na biodrach.

Nie sądzę, że jego ciało kiedykolwiek zacznie mnie nudzić.

Kiedy ściągnął mój ręcznik w salonie, pochyliłam się i złapałam za ramię sofy. Głód w jego oczach był pożądliwy. Pchnął moim ciałem i upadliśmy razem, mogłam czuć jak jego jajka uderzyły o moją kobiecość.

Jak mówiłam, postanowiliśmy się ubrać.

W końcu, koło południa byliśmy już w naszych ubraniach. Justin mógł mnie niedługo odwieść do domu, ale ja nie miałam go jeszcze dość.

Wybrałam jego bluzkę. To był miękki, biały T-shirt w połączeniu z luźnymi, beżowymi spodniami z lnu. Miałam na sobie swoją pogniecioną sukienkę.

Debatowałam w myślach sama ze sobą, czy Justin lepiej wygląda w formalnym stroju czy luźnym. Myślałam też o tym, czy Justin jest prawdziwy. Seksowny, oczytany facet z ciałem Boga, najsłodsze zwierzątko na świecie, śmieszne wpływy, dużo wolnego, a do tego zainteresowanie mną. Nie ma mowy.

- Wesołego Czwartego* - powiedział cicho, włamując się do moich myśli.

- Och tak, całkowicie zapomniałam - zmarszczyłam brwi i potargałam swoje mokre loki. Racja, dzisiaj był Czwarty, a Justin nie pracował. Był w swoim mieszkaniu ze mną. Dziękuję ci, Ameryko. - Tak, szczęśliwego Czwartego, Justin.

- Nie mogę pojąć, jak mogłaś zapomnieć.

- Pf, to nie jest jakaś wielka przerwa, czy coś - zerknęłam na niego. - To może ty jesteś jakimś agentem CSI.

Uśmiechnął się.

- Czy zaskoczył cię mój patriotyzm?

- Nie zaskoczyłeś mnie jeszcze niczym.

Pochylił się, a jego ochrypły głos łaskotał moje ucho.

- Och, zaskoczyłem cię samym sobą, Lexie.

Zadrżałam, a on odsunął się. Dobrze dla niego, nie chciałam, aby prowokował mnie na nowo.

- Nie, ale poważnie - powiedział.  - Jeśli to dla ciebie odległe od przerwy to tylko dlatego, że zabierze cię ode mnie.

Moje serce zatrzepotało. Dobra, to przez jego urokliwość.

Pamiętam jak Justin pytał mnie, czy mam jakieś plany na Czwartego. Martwił się o to już wczoraj?

- Hej - wydukałam. - Szalony pomysł, ale mówiłeś, że nie masz planów. Dlaczego nie przyjedziesz do mnie? Moja rodzina nie jest tak stuknięta jak moja siostra, obiecuję ci.

- Tak, dobrze.

Patrzył w ścianę.

Znowu poczułam niespodziewany i gwałtowny żal.

Przypomniałam sobie jak mówił, że nie ma zbyt wielu znajomych. Co by robił, gdybym go nie zaprosiła?

Wyobraziłam sobie samotnie siedzącego Justina na balkonie.

- Justin, Boże - przytuliłam go. Uniósł mnie na ręce, na co zapiszczałam. - Mogłeś zapytać. Nie chcę być z dala od ciebie, wierz mi.

- Lexie... jest tak wiele rzeczy, które chciałbym ci powiedzieć - przygniótł mnie do swojej piersi i pocałował moją skroń. Dałabym wszystko, abym mogła teraz spojrzeć na jego twarz. Dlaczego on brzmiał na takiego zrozpaczonego? Moje stopy zwisały, a moja twarz ukryta była na jego piersi.

***

Zatrzymaliśmy się na obiad w mieście. Justin podjechał do kwiaciarni, gdzie kupił dwa bukiety lilii. Wręczył jeden mi.

- Kwiaty - mruknął.

- Widzę - pocałowałam go w policzek. - Jesteś taki uroczy. Słodki i dziwny. Dziękuję, Justin.

- Mm. Myślisz, że powinienem coś ze sobą wziąć? Jedzenie? Sałatkę ziemniaczaną? Bułki? - poznałam niespokojne spojrzenie w jego oczach. To ten sam wyraz twarzy, gdy zabrał mnie na obiad w Boulder, te samo spojrzenie, które miał w swoim mieszkaniu. Justin w trybie niepokoju.

Zaczęłam uczyć się kilku rzeczy o nim, nawet jeśli ich nie rozumiałam. Po pierwsze, najbardziej komfortowo czuł się w swoim samochodzie. Biorąc pod uwagę jego pozycję społeczną, powinien być pewny siebie.

- Nie, nie kupuj jedzenia. Wyluzuj. Po prostu wypoczniemy.

- Relaks - powtórzył.

- Tak, relaks. Jeśli czujesz się niezręcznie, zawsze możemy ukryć się w moim pokoju.

Uśmieszek pojawił się na jego ustach.

- Mogę być cicho.

Starałam się nie myśleć o wszystkich brudnych rzeczach, które moglibyśmy robić.

Jesteś dla mnie dziwką, Lexie. Nieprawdaż?

Kocham kolor twojej cipki.

Szybciej, Lexie.

Jestem twardy dla ciebie.

Kurwa, nie chciałam przyjechać do domu z przemoczonymi stringami.

- Nie jestem co do tego pewna - mruknęłam.

- Jak chcesz. W każdym razie nie będziemy bunkrować się w twoim pokoju. Jestem zrelaksowany.

Zrelaksuj swój tyłek. Justin stawał się coraz bardziej niespokojny, gdy zbliżaliśmy się do mojego domu. Uśmiechnął się szyderczo i poprawił lusterko wsteczne. Postukał swoimi palcami o kierownicę.

Pędził w kierunku mojego domu.

- Mój... dom jest tam - powiedziałam, spoglądając na niego.

- Mm.

Jechał z piekielną prędkością w kierunku sklepu.

- Przestań kupować te rzeczy! - krzyknęłam.

- To sprawia, że czuję się lepiej! - warknął.

W końcu jedyne co mogłam robić to uśmiechać się do siebie, gdy Justin wybierał firmę czipsów.

***

Gdy w końcu dojechaliśmy, moja mama była oniemiała. Nie miałam jej tego za złe.W moich rękach znajdowały się cztery pojemniki sałatki ziemniaczanej, słoiki z sosem salsa i bukiet lilii.

Nigdy nie przyprowadziłam do domu faceta, który dał mojej mamie kwiaty.

Podziękowała mu za jedzenie, spoglądając na mnie niepewnie.

Ugh, wiedziałam dokładnie co ma na myśli. Cały czas powtarzała mi i mojej siostrze, abyśmy nie popełniały tych samych błędów, co kiedyś popełniła ona, a chodziło o poślubienie bogatego człowieka. Justin śmierdział bogactwem, nawet w luźnym stroju. Jego spodenki? Czarne od Bossa. Tak tylko zerknęłam.

Abby weszła do kuchni. To dziwne, jakie wrażenie wywoływał Justin na mojej rodzinie, nawet na psie. Przynajmniej nie tylko na mnie tak działał.

- Cześć dzieciaki! - Abby uśmiechnęła się w naszym kierunku.

- Hej - posłałam jej obojętne spojrzenie. - Dzięki, że napisałaś do mnie wiadomość, sprawdzając co u mnie.

- Nic nie pisałam.

- No właśnie.

- Daj spokój - uderzyła swoim biodrem o moje. - Nie chciałam ci przerywać twojego rozkosznego wieczorku.

Justin zadławił się swoim własnym śmiechem.

Oczy mojej mamy rozszerzyły się

- Mogłabyś nie mówić tak seksualnych podtekstów w obecności mamy? - przewróciłam oczami. - A tak w ogóle to był rozkoszny wieczór, poranek i popołudnie.

Abby opadła szczęka.

Warto było.

Oglądając Justina z moją rodziną wydawało się, że to będzie dobry dzień, nie wiem dlaczego. Uścisnął dłoń mojego taty, po czym zaczęli rozmawiać o giełdzie. Justin nie zwracał teraz na mnie nawet uwagi. Tata zaproponował mu piwo, ale grzecznie odmówił, po czym przyniósł jedno dla mnie.

- Mogłem przynieść sześciopak - wyszeptał. Przejechał dłonią po moim udzie, aż przeszedł mnie dreszcz. Nasze spojrzenia spotkały się.

- Przepraszam, ale piwo mojej rodziny nie idzie w parę z twoją aprobatą.

- Mm, nie ma na to rady. Poza tym, ja nie piję.

- Ooo, wyszedł snob.

- Nie pomaga mi to.

Roześmiałam się i pchnęłam go lekko. Czułam jak każdy członek mojej rodziny przygląda nam się. Spojrzałam na nich, po czym każde z nich wróciło do swoich wcześniejszych zadań.

Mamie udało się nawet wyciągnąć mojego brata z piwnicy. Przyszedł nadąsany z Frisbee. Justin uśmiechnął się, gdy go zobaczył.

- O, Frisbee - powiedział, patrząc na mojego brata. Mogłabym powiedzieć, że starał się brzmieć nonszalancko. Cholernie słodkie. - Niezłe.

Justin wyrwał Frisbee z rąk mojego brata, po czym zostawił japonki i pobiegł wzdłuż trawnika. Chad spojrzał na mnie niepewnie.

Stół był już gotowy, tata grillował, a Abby tańczyła na trawniku. Mama wchodziła i wychodziła, przynosząc nowe rzeczy. Oparłam się o krzesło i patrzyłam jak Justin i mój brat rzucają sobie Frisbee.

To było naprawdę nie w porządku, gdy Justin postanowił pójść w ślady Chada i również zdjął swoją bluzkę. Święty Jezu. Biegał za Frisbee i łapał je, a jego spodenki zjeżdżały coraz bardziej z jego bioder. Robił to specjalnie?

Nie mogłam oderwać wzroku nawet gdybym chciała.

Zarzuciłam swoimi włosami, aby zwrócić jego uwagę.

Hm, dwójka mogła się w to bawić.

Weszłam do domu, aby założyć podarte szorty w połączeniu z bikini.

Wróciłam, po czym wyciągnęłam swoje nogi, aby udawać, że cieszę się słońcem.

Nic.

Justin zaśmiał się, gdy Chad upadł.

Co do cholery? Pokazać facetowi Frisbee i ja już nie istnieję?

Abby szarpnęła moje ramię.

- Czas na lekcję tańca - powiedziała. - Nie walcz z tym, Lexie. Mówiłam ci, że to nadchodzi, a teraz jest ten czas.

Przez chwilę opierałam się. Nie miałam odwagi zrobić z siebie głupka przed Justinem. Ale w sumie, kto powiedział, że wyjdę na idiotkę?

- Taa - uśmiechnęłam się. - Pokaż mi jak się twerkuje.

Abby pisnęła w zachwycie, po czym pociągnęła mnie na trawę, gdzie stał jej odtwarzacz z muzyką. Najpierw kazała położyć mi dłonie na kolana i trząść przy tym tyłkiem, w tym samym czasie kręcąc biodrami. Nieoczekiwanie, to było łatwe. Gdy ogarnęłam już postawy, pokazała mi nowe ruchy, jak mam robić, by mój tyłek trząsł się jak galaretka.

- To jest dobre! - krzyknęłam głośniej, niż powinnam.

Spojrzałam przez ramię w sam, raz, aby zobaczyć, że Justin się na mnie gapi. Frisbee przeleciało obok niego, prawie uderzając go w głowę.

Sukces.

Moi rodzice byli na szczęście wyrozumiali i nie zwracali uwagi na to, co dzieje się na ich podwórku.

Moja lekcja twerkowania przyniosła więcej efektów, niż myślałam.

Złapałam Justina kilka razy na tym, jak mnie obserwował. Też na niego parzyłam.

Gdy mama i Abby zaczęły sprzątać ze stołu, Chad ponownie wrócił do środka. Tata poszedł zająć się grillem, unikając tym samym zmywania.

Kurwa, kurwa, kurwa. Justin patrzył na mnie, gdy miałam na sobie swoje niebieskie bikini.

- Dlaczego mi nie pokażesz? - powiedział cicho.

Inna rzecz, której nauczyłam się o Justinie. Ciemne spojrzenie w jego oczach oznaczało jedno. Chciał mnie pieprzyć.

Postanowiłam oprowadzić go po domu. Pokazywałam mu górę, a on wyglądał na cierpliwego. W rzeczywiści wydawał się zainteresowany tym wszystkim. Uśmiechnął się na moje zdjęcie, gdzie miałam pięć lat.

- Mały ptaszek - mruknął, dotykając ramkę.

Byliśmy w salonie. Wepchnął ręce do tylnej kieszeni.

- Tak. Dom, słodki dom.

Justin uśmiechnął się do mnie.

- Pokaż mi swój pokój - powiedział. Zamknął odległość między nami i chwycił moje piersi. Zadyszałam. Moja ręka powędrowała do moich ust. Słyszałam szum w drugim pokoju, gdzie mama włączała zmywarkę. - Albo zrobię to tutaj.

Justin nie kłamie. Zsunął mały, trójkątny materiał z moich piersi i zaczął pocierać moje sutki kciukiem. Cofnęłam się.

- Dobrze, dobrze - szepnęłam, po czym poprawiłam swoją górę od bikini. - Boże, opanuj się chłopcze.

Justin zachichotał.

Prowokował mnie w moim własnym domu! Nie miał żadnych ograniczeń. Może jednak nie powinnam drażnić go tym tańcem. Może w sumie wiedziałam, czemu to zrobiłam.

Pragnęłam go w moim domu.

Pragnęłam go w moim pokoju, pragnącego mnie.

Pragnęłam go wszędzie, bardziej i bardziej.

***
4 lipca - święto niepodległości w USA.

Najdłuższy rozdział ze wszystkich do tej pory, tłumaczyłam to chyba ze cztery godziny,
a i tak nie jestem w pełni z tego zadowolona. Ta scena początkowa była masakryczna do tłumaczenia, nie wiem jak dam sobie radę potem, gdzie będzie tego więcej, ale okej.
Chyba nie wyszło tak źle, starałam się jak mogłam.

Obiecałam rozdział jeszcze w tym tygodniu i dodaję teraz, bo jutro nie będzie mnie w domu,
a potem zaczynam szkołę, więc też nie będę miała czasu. Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem, komentujcie cały czas, bo to zależy od szybkości dodania nowego rozdziału.
Zapraszam do wpisywania się na listę INFORMOWANYCH



20 komentarzy:

  1. Udało ci się dobrze przetłumaczyć pierwszą część, spokojnie ;). Była trochę... hmm... dziwna? XD ale i tak rozdział jak zwykle świetny ♥ do następnego :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się, czekam na następny x

    OdpowiedzUsuń
  3. ajajaj co tu się dzieje ;o erotoman ;o nie mogę :d

    OdpowiedzUsuń
  4. to jest cudowne! nie mogę się doczekać co będzie dalej! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest coraz bardziej obrzydliwe, na początku te ich zabawy przez pisanie internetowe było fajne ale teraz to już przesada. Najgorsze jest to jak wyzywa ją od dziwki chociaż jej się to podoba i teraz już zrozumiałam ze ona serio jest zwykła dziwka.
    To jest tak obrzydliwe ze aż robi się nie dobrze.
    I ściągnięte z Greya

    OdpowiedzUsuń
  6. Awww. Poznał jej rodzinę!
    Cudowny, czekam na kolejny:*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale fajnie ze poznał jej rodzinę, czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Boski !!
    Twerk Twerk <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Jest kilka momentów których nie rozumiem, ale to ten język przetłumaczyć na nasz jest tak trudno. Skończyć w takim momencie? No po prostu ja pierdziele. Ten rozdział jest pod każdym względem niesamowity. W kolejnym będzie goooorąco :) do następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. No no no, jak dla mnie było baaaardzo gorąco. Rozdział idealny! Nawet nie wiem jak go skomentować, co powiedzieć na zachowanie głównych bohaterów, to chyba drugie opowiadanie, które jest TAKIEJ tematyki w każdym calu. Nie wierzę tylko w to, jak można skończyć w takim momencie :(


    www.collision-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń