poniedziałek, 8 czerwca 2015

Eighteen

Justin Bieber

Lexie całkowicie zamarła. Jak gdyby zatrzymała czas.

Ja również zamarłem. Nawet moje dłonie drżały, gdy wycelowałem pistolet w jej głowę.

Mój Boże, mam halucynacje.

To nie może być Lexie. Ale to była ona. Światło księżyca podkreśliło jej piękną twarz. Wyczułem słodki zapach jej szamponu.

- J-Justin... - szepnęła. To był jej prawdziwy, prawdziwy słodki głos.

Szła obok ściany. Opuściłem swój pistolet.

- Nie jesteś prawdziwa - odezwałem się.

Ciemne oczy Lexie skierowane były na broń.

- To ja - powiedziała. - Justin to ja. D-daj mi pistolet.

- Dać ci pistolet? - zaśmiałem się i zakręciłem nim na palcu. - Więc co? Możesz jesteś jedynie wytworem mojej wyobraźni, a mój mózg płata mi figle. Nie, dzięki.

- Jestem prawdziwa, Justin. Proszę, to ja.

Lexie sięgnęła po broń. Cofnąłem się, uśmiechając się.

- Och nie. To pistolet Czechowa. Wiesz co to znaczy, prawda? - wymierzyłem w ścianę, patrząc przez lunetę. Myślałem o tym, by wyjść do lasu i zrobić tam małą rundę. Kurwa, to byłoby dobre.

Wilgotna dłoń Lexie dotknęła mojego ramienia. Nasze oczy spotkały się. Zbyt realny, ten dotyk. Poruszyłem palec na spuście.

- Lexie?

- Tak Justin, to ja. Boże, to ja. Pomóż mi.

Zsunęła dłoń z mojego ramienia na pistolet. Wzięła go w palce i odebrała ode mnie.

- Pomóż mi - wyszeptała. - Jak...

Jej ręce drżały na moich.

- Tutaj. Jak teraz.

Z pistoletu wyleciał magazynek.

Lexie zadrżała.

- Wszystko w porządku - mruknąłem. - Teraz jest pusty.

- Mogę... czy mogę...

- Wszystko.

Lexie była tak blisko, że nasze biodra dotknęły się. Rozluźniła pistolet z mojego uścisku. Zabrała cały magazynek.

- Zaraz wrócę - powiedziała. - Zaraz. Obiecuję.

Ruszyła przez drzwi. Podszedłem do okna, ale nie mogłem widzieć tego cholerstwa.

Mój Boże, Lexie tutaj była?

I ja wycelowałem w nią bronią?

Z mojej broni.

Kurwa.

Opadłem na kanapę.

Czy to się dzieje naprawdę?

Zacząłem pić z butelki stojącej na stoliku do kawy. Boże, te rzeczy były okropne.

Nie usłyszałem, gdy Lexie wróciła. Klęczała przede mną, a jej oczy były pełne łez.

- Masz jakieś inne pistolety? Jakieś bronie?

- Nie - wymamrotałem. - Chyba, że nóż kuchenny się liczy.

Sięgnęła po moją butelkę, a następnie spojrzała na mnie.

- Och, Justin. Co się dzieje? Spójrz na siebie.

Zrobiłem to. Miałem na sobie tanie bokserki i kapcie z pomponami.

- Nie są moje... Znalazłem jej tutaj, te kapcie.

Przełknąłem kolejny łyk alkoholu. Nie mogłem myśleć o tym wszystkim. Lexie jest tutaj, ja, broń.

Lexie uśmiechnęła się, a pojedyncza łza spłynęła po jej policzku.

- To dobrze - wyszeptała. - To dobrze - poklepała po moich kapciach. - Są miłe i ciepłe. Musisz zapewnić stopom ciepło.

Przeniosłem swoje stopy na deski. Wpatrywałem się w nie.

- Tak, jest zimno - odezwałęm się.

Lexie gładziła dłońmi moją twarz. Boże, muszę się ogolić. Chciała bym na nią spojrzał. Moje oczy płonęły. Przewróciłem nimi.

- Tam są okna. Zamknij je, proszę.

Dotykałem swojej butelki, gdy Lexie zamykała okna w głównym pomieszczeniu.

- Chcesz spać? Jesteś zmęczony?

- Nie.

- Chcesz zapalić światło?

- Nie.

- Dobrze, a co z ogniem? Chciałabym go zapalić.

Wzruszyłem ramionami,

Obserwowałem jak Lexie dołożyła drewna do kominka. Bez słowa znalazła miecze i poradziła sobie. Po tym zaczęła ładować naczynia do zmywarki.

Bałagan wokół niej był nieobliczalny.

Ja nadal siedziałem na kanapie.

Zdecydowałem się na milczenie.

Ciszę i pijaństwo.

Lexie zrobiła porządek w kuchni. Wrzuciła puste butelki do kosza. Uniosła opróżnioną butelkę Malbeca i zaczęła wylewać z niej resztki.

- Jesteś w stanie przestać pić? - spytała.

Wzruszyłem ramionami i pociągnąłem kolejny łyk ze swojej butelki.

Nie mogłem oderwać od niej oczu.

Tak bardzo jak alkohol władał moim ciałem, zauważyłem jak się zmieniła. Jej włosy były proste i krótkie, opadały w dramatyczny kąt na jej twarz. Jej policzki były szczupłe i widoczne były kości policzkowe. Całe jej ciało było szczuplejsze.

Wstałem i zrobiłem kilka kroków w stronę kuchni.

Musiałem przyjrzeć się jej lepiej.

Lexie zatrzymała się i przyglądała się mi.

Jaki był wyraz jej twarzy? Bała się mnie?

Co za straszne myśli.

Zatrzymałem się tam, gdzie stałem i opróżniłem butelkę.

Mój wzrok zatrzymał się na jej kostkach i łydkach. Jej leginsy nie pozostawiały nic do wyobrażenia. Miała na sobie luźny, długi top.

Stare zaborczności obudziły się we mnie, ale nie poruszyłem się. Trzy miesiące temu uniósł bym jej bluzkę i uszczypał tyłek.

Spojrzała na mnie i objęła się ramionami.

Tak, bała się mnie. Dlaczego miałaby się nie bać? Byłem pijanym czubem, który celował w nią bronią. Teraz stoję i gapię się na jej ciało.

Obserwowałem jak podnosi z podłogi puste butelki. Zatrzymała się przy kominku i wyjęła telefon.

Zdenerwowałem się.

- Z kim piszesz?

Jej oczy przeleciały po całym pokoju. Nadal była piękna.

- Nate. Twój brat.

Zaśmiałem się głośno.

Zacząłem krążyć po pokoju i kopać puste butelki.

- Nate. Pierdolony Nate. On cię tu przysłał?

- Spytał czy przyjadę - odłożyła telefon.

- Och, jak zajebiście słodko. Jesteś tu. Dobrze, że mnie ostrzegł.

- Uważał, że możesz być zły. Myślał, że możesz odejść. Chyba miał rację.

Spojrzałem na nią groźnie.

Zignorowała mnie i zaczęła sprzątać resztę butelek. Ścisnąłem się mocniej za szyję, to moja ostatnia pełna butelka.

- Mam nadzieję, że jesteś szczęśliwa wylewając tysiące z moich win.

- Zapłacę ci za to. Musisz przestać pić, Justin. Każdy się o ciebie martwi.

- Każdy, huh?

- Claudia, twoi bracia, twój wujek.

- A ty? Co z tobą? - przechyliłem butelkę. Oparłem się o oparcie kanapy.

Oczy Lexie na nowo zaszły łzami. Cholera, nie chciałem, by znowu płakała.

- Nikt nie martwi się o ciebie tak jak ja - powiedziała.

Rzuciła z hukiem butelkę na ziemię i skierowała się w stronę sypilani. Zamknąłem oczy, słysząc jak chodzi po domu i zamyka okna.

Wróciła z kilkoma butelkami, które również opróżniła. Zabrała cały alkohol z lodówki i zamrażalnika.

Jej wzrok wylądował na stole w kuchni. Był pełen butelek, tabletek i dokumentów.

- Są moje - powiedziałem.

Zaczęła czytać moje recepty, a kolejny łzy opuszczały jej oczy.

Blask księżyca padł na stół, oświetlając moje papiery. Lexie czytała kolejne, a wyraz jej twarzy nie ulegał zmianie.

Ośmielony butelką winą chciałem ją spytać, dlaczego nigdy mi nie odpisywała. Dlaczego skoro tak bardzo się martwi, zostawiła mnie na tak długo? Dlaczego? Dlaczego nie jest w stanie mi wybaczyć? Dlaczego nie mogę wybaczyć sam sobie?

Wciąż bałem się spytać.

Jeśli Lexie nie będzie w stanie mi przebaczyć, nie znajdę swojej drogi. Zostawiła mnie samego. Potrzebowałem jej, bo ją kochałem. Kochałem ją, bo jej potrzebowałem. Dlaczego te uczucia krążą jak w labiryncie? Byłem zagubiony w ciemności. W moich snach byłem otoczony ścieżkami z murami z żywopłotu. Zawsze była noc.

- Nie mogłem, byś usłyszała moje imię.

- Więc zrobiłeś to?

Podniosła rękopisy The Surrogate. Skinąłem głową.

Milczała przez dłuższą chwilę. Mogłem zobaczyć o czym myśli.

W końcu to odłożyła i podeszła do mnie. Tym razem ja byłem przerażony.

Zamknąłem oczy i przygotowałem się. Lexie zabrała ode mnie butelkę i postawiła ją na ziemi.

Przytuliła mnie od tyłu, splatając swoje dłonie na moim sercu.

Boże, ta delikatna skóra...

- Zawsze mnie zwodzisz - szepnęła. - Zawsze mówisz do mnie przez usta, ale nigdy przez swoje. Nie wiesz, że cię kocham? Widzę cię ponad twoimi kłamstwami, zawsze cię znajdę.

Otworzyłem oczy i odsunąłem głowę, wpatrując się w sufit. Nie pozwolę tym łzom spaść.

Jej place zaczęły krążyć po mojej klatce piersiowej.

- Lexie... nie mogę.

- Nie możesz czego? - zaczęła składać pocałunki na moich plecach. Jej usta krążyły po moim ramieniu. Przygryzła je delikatnie, trzymając mnie za biodra.

- Nie mogę napisać sceny - wymamrotałem.

- Czekałam na tą scenę. Żyłam twoimi słowami. Dlaczego nie możesz pisać?

- Nie mogę tego poczuć. Te uczucie, nie mogę...

Zaczęła całować mnie po szyi i uszach. Przygryzła jego płatek, na co jęknąłem.

- Nie mogę - błagałem. - Nie mogę.

- Shh, Justin. Już dobrze, to koniec. Jestem tu i nigdy cię nie zostawię.

Poczułem jej piersi na swoich plecach. Jej dłoń powędrowała do moich bokserek. Dyszała. Po raz pierwszy od kilku miesięcy coś we mnie ruszyło.

- Och, kurwa - jęknąłem. - Lexie...

Zacząłem poruszać swoim kutasem pod jej dłonią. Szeptała mi słodkie słówka do ucha. Nie rozumiałem ich sensu, czułem tylko jej gorący oddech i zapierający odgłos.

Po chwili Lexie zsunęłą ze mnie moje bokserki. Jej palce zacisnęły się na moim fiucie, a drugą dłonią masowała moje jądra. Spojrzałem z niedowierzaniem.

- Ja nawet... - jęknąłem.

- Już dobrze, Justin. Już dobrze.

Blask ognia błysnął po naszej skórze. Otaczała nas cisza. Lexie dopasowywała się dłonią do mojego rytmu.

-  Och - westchnąłem. - Och.

Lexie wytarła swoją dłoń i objęła mnie na nowo. Owinąłem swoją rękę wokół niej.

- Jestem zmęczona - powiedziała, całując mój kark. - Jest późno. Możesz spać?

- Mm.

Oparłem swój ciężar ciała na niej. Kurwa, ja naprawdę czułem alkohol.

Udaliśmy się do sypialni. Widziałem potrójnie. Mimo to widziałem to, co Lexie miała na szyi. Naszyjnik kłódki, który jej kupiłem.

- Kłódka - wymamrotałem.

- Wygrawerowałam - powiedziała i wzięła moją dłoń, abym poczuł.

L & J

Lexie

Justin

Opadłem na łóżko i zatoczyłem się w ciemności.




Dzięki za komentarze. Jeśli taka liczba będzie pod tym, nowy dodam za parę dni :)
Taka mała sprawa. Do końca Night Owl pozostały niestety 4 rozdziały... i pytanie
jeśli skończę tłumaczyć to ff, zacząć nowe czy nie?
PS. jeśli zmieniacie user na tt to informujcie o tym, proszę.

19 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. O boże, w końcu są obok siebie. Tego mi brakowało, ich razem. Cholera, to takie cudowne czytać, jest im z sobą tak dobrze. Uwielbiam to. Czekam na kolejny rozdział.

      Usuń
  2. Szkoda, że zostały tylko 4 rozdziały.. a autorka nie robi kolejnej części?
    Myśle, że mogłabyś poszukać jakiś tłumaczeń i te wstępy nam pokazać i spytać się które chcielibyśmy czytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisała jedynie, że miała dobrą przygodę z Night Owl i nie planuje nowej części. Co do tłumaczenia to ciężko coś ciekawego wybrać, ale zrobię tak jak mówisz :)

      Usuń
  3. Mozesz zaczac tlumaczyc jakies nowe, tylko takie zeby tobie sie podobalo bo masz dobry gust co do opowiadac + cudowny rozdzial misia

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział. Tak długo czekałam aż sie pojednają ze to aż niewiarygodne. Czekam nn :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Awwww...Kocham ich <3 TYLKO 4 ROZDZIAŁY?!?!?! :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Nawet nie pytaj.. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ale najbardziej chyba jestem ciekawa co zaczniesz tłumaczyć po tym ff (:

    OdpowiedzUsuń
  7. W końcu są razem. Tak mi ich brakowało,mam nadzieję że Justin wyjdzie z tego.Szkoda że jeszcze kilka rozdziałów no ale cóż Będę czytać następne Twoje tłumaczenie

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkoda że to koniec ������ koniecznie tłumacz następne ff ������

    OdpowiedzUsuń
  9. Cooo?! To ja myślałam że jeszcze co najmniej 10 rozdziałów! Ja chcę kolejną część!
    A co do tłumaczenia to może przetłumaczysz Dangerously Sexy? Bardzo mi się podoba, a dziewczyna która to tłumaczyła zniknęła;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy jest sens, bo jak weszłam do oryginału, to autorka również nie dokończyła opowiadania i jest jedyne 25 rozdziałów:(

      Usuń
  10. cudny <3 tak tłumacz jakieś nowe <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Swietnie ze bylo tyle rozdzialow w tak krotkim czasie , dziekuje xx

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham to opowiadanie, szkoda ze się już kończy :/

    OdpowiedzUsuń
  13. naprawde tak mało zostało do końca! jestem zaskoczona ale mam nadzieje, że wszystko skończy się dobrze

    OdpowiedzUsuń
  14. to ff mojego zycia to sie nie moze skonczyc

    OdpowiedzUsuń